Tytuł: Zbrodnia po polsku
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83-66328-43-3
Padł na mnie blady strach, choć nie mieszkam w Warszawie. To sprawka najnowszej komedii kryminalnej Aleksandry Rumin Zbrodnia po polsku, którą otrzymałam do recenzji od popularnej księgarni internetowej.
W stolicy grasuje seryjny morderca „Prawdziwy Polak”. Jego celem są młode kobiety. Sprawę otrzymuje gwiazda polskiej policji, wielokrotnie nagradzany, choć fatalnie opłacany komisarz Jan Polak. Ten sterany życiem trzydziestosześcioletni policjant zasłynął schwytaniem trzech seryjnych morderców. W skład grupy dochodzeniowej wchodzi Kowalski i posterunkowy Kędziora, którego matką jest naczelniczka wydziału kryminalnego. W tropieniu przestępcy pomagają: wschodząca gwiazda polskiej prokuratury Paweł Polak, szkolony za granicą profiler Marcin Herman, wielu specjalistów, minister spraw wewnętrznych i administracji, hierarchowie kościelni. Śledztwo stoi w miejscu. Giną kolejne kobiety. W mediach wrze po ujawnieniu drastycznych szczegółów zbrodni w wyniku przecieku. „Góra” domaga się wyników i to na już…
Co udało wam się ustalić? (s. 142)
Czekałam na tę książkę, gdyż znam poprzednie komedie kryminalne autorki. Kolorowa okładka przyciąga wzrok i… zadziwia. Miny bocianów bezcenne! Szczegóły znajdziecie w treści. Akcja jest dynamiczna. Sporo się dzieje w ciągu kilku dni. Ofiara za ofiarą, seryjny rozkręca się z teatralnymi morderstwami. Jego metody zabijania mogą budzić przerażenie i niedowierzanie. Sza-po-ba dla autorki za kreatywność! Niemrawe dochodzenie wiąże się z problemami w policji, przyuczaniem posterunkowego do zawodu oraz życiem osobistym komisarza. Rozwiedziony Jan Polak mieszka na stancji, ciągle ma problemy z nastoletnią córką oraz walczy o prawo do ukochanej Jolanty. Też ją pokochałam! O ile książkę czytało mi się znakomicie, to finał nie do końca mnie usatysfakcjonował.
Kto ma złapać Polaka jak nie Polak? (s. 170)