Autor: Iwona Banach
Tytuł: Klątwa utopców
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2023
ISBN: 978-83-8274-299-2
W sklepie mówili, że we wsi znów dzieje się coś strasznego. Że niby utopce wylazły i będą mordować ludzi. (s. 59)
Ktoś rzucił na czytelników klątwę! I nawet wiem kto! To sprawka Iwony Banach. Klątwa utopców zalała dziś rynek czytelniczy.
27-letnia Dagmara Rogalska na polecenie matki jedzie z odsieczą do dziadka Ksawerego, by się nim zaopiekować i znaleźć mu gosposię. Wszystkie do tej pory uciekały od Generała, a nestor nie będzie wykonywał babskich zajęć. Daga jedzie z przyjaciółką Kingą. Na miejscu dowiaduje się, że dziadek zniknął. Chyba ktoś go porwał. Kobieta rusza na poszukiwania porywaczy i porwanego. Z odsieczą przybywa specjalna grupa ratunkowa, którą ulokowano w psychiatryku. W Utopcach powiadają, że znów u nich dzieje się coś strasznego. Ponoć wylazły utopce i będą mordować ludzi. Rzeczywiście, ktoś morduje. Zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Życie Dagmary jest zagrożone. Jedni chcą ją zabić, inni wygonić ze wsi, a jeszcze inni… poślubić! Na „romantycznym” Roztoczu dzieją się przedziwne wydarzenia z komarami i utopcami w roli głównej. Istne wariatkowo!
Komedia kryminalna zaskakuje pod każdym względem. Niebanalny pomysł na fabułę i jej wyborne wykonanie zaowocowały powstaniem nieprzeciętnej powieści z rodzaju rozrywkowych. Jedno jest pewne – dużo się dzieje, poplątana akcja pełna zwrotów sprawia, że rzadko można złapać oddech. Autorka doskonale zawiązała intrygę niczym węzeł gordyjski, a potem ją stopniowo rozplątywała. Mimo błędnych tropów sytuacja stopniowo się wyjaśniła. Miały w tym udział gospodyni Kusiakowa i Różowa Pindzia o intelekcie majonezu.
Bohaterowie to zacne grono. Wszyscy razem i każde z osobna, choć niektórzy ukrywają swe prawdziwe oblicze. Dagmara wydawała mi się nieco roztrzepana i młodsza niż metryka wskazuje. Ma panna charakterek. Nawet dziadek czasem tracił przy niej rezon. Jednak dla mnie pierwsze skrzypce grała Kusiakowa, przedstawicielka odrębnej gałęzi lokalnego folkloru, swojsko zaciągająca gwarą. Ma ręce wielkie jak bochny chleba, a jednym cycem zabiłaby mężczyznę. Kobieta jest bardzo przesądna, ciągle straszy utopcami, opowiada krwawe bajki i wszędzie wściubia nos. Za to zdrowo gotuje! Nic tylko się skusić na jaja Gustlika w sosie krzanowym, zupę jabłkową na boczusiu wędzonym, wiśniówkę na kościach na słodko.