Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gospoda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gospoda. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 października 2018

Rodzinne gniazdo Bogoszów


Autor: Katarzyna Droga
Tytuł: Gospoda pod Bocianem
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 328
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-283-3826-5





Korzenie rodziny Bogoszów nierozerwalnie wiążą się z zajazdem na rozstaju dróg, tuż obok starej wierzby z bocianim gniazdem. Gdy w XIX wieku Henryk Bogosz kupuje ziemię pod Kalinowem, gniazdo już istnieje. Ptaki powracające co roku widzą, jak powstaje gospoda, jak zarządzają nią kolejne pokolenia. Są świadkami wichrów wojny, namiętności, tajemnic, zdrad, miłości, a nawet zbrodni w Gospodzie pod Bocianem. Mimo to każdy Bogosz wie, że tutaj bije serce małej wspólnoty.

Sięgnęłam po książkę Gospoda pod Bocianem Katarzyny Drogi z kilku powodów. Bocian – jakże swojski ptak, jakże symboliczny, jakże niecierpliwie wypatrywany wiosną i ze smutkiem żegnany u schyłku lata; swojska gospoda. Magiczna okładka zatrzymała mój wzrok na dłużej, podkreślając minione czasy. I tematyka – historia rodu, stare fotografie, genealogia, sekrety. Zaczęłam czytać i na jakiś czas przeniosłam się do Gospody pod Bocianem jako gość, a potem domownik.
Oto i pudło. Mateusz dziarsko je podniósł, a ono złośliwie rozsypało się w rękach, ujawniając niezwykłą zawartość. (s. 13)
Zapalnikiem do przeniesienia się w przeszłość i poznania historii rodu Bogoszów stają się stare szkice, dokumenty, zeszyty i album. To z niego wysypały się pokurzone czarno-białe fotografie. Niektóre z nich były podpisane. Bohaterkę zaintrygowało zdjęciem przedstawiające kobietę z dwojgiem dzieci na tle murowanego budynku z szyldem: Gospoda Pod Bocianem. Zostało ono wykonane w 1942 roku w Kalinowie w Zakładzie Braci Bogosz. Ponieważ kobieta wierzy w filozoficzne życie pudełek i znaki od losu, to postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej, tym bardziej że znała ostatniego z braci, Konstantego Bogosza, starego fotografa z żelaznego pokolenia.
Udzielił mi zgody na spisanie dziejów rodziny, ale przede wszystkim musiał dać ją sam sobie. (s. 20)
Spotkanie z panem Konstantym było nieuniknione. Zdjęcia sprzed lat wywołały w nim wspomnienia, a że przeczytał książkę bohaterki o jej rodzicach, to zgodził się uchylić drzwi do swojej przeszłości, opowiedzieć historię swojej rodziny i ją spisać. Tak oto dzieje rodziny Bogoszów, poplątane losy nestora rodu Teodora Bogosza zaczęły żyć na nowo. Wspomnienia, stare fotografie, papierowe listy splotły się z e-mailami, komórkami, dyktafonem, komputerem i danymi z Internetu.
Same dziury w tej sieci. (s. 243)