Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Podlasie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Podlasie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 czerwca 2022

Dorota Gąsiorowska "Dwór rusałek"

 
 
 
Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 2021
Liczba stron: 608
Cykl: Dni Mocy  tom 2
 
 
 
 
 
 
Trylogia 'Dni mocy' Doroty Gąsiorowskiej opiera się na ważnych wydarzeniach kalendarza słowiańskiego. Nie są one dominujące w powieści, ale spełniają istotną rolę w życiu bohaterów. 
 
 
Zapraszam Was do dworu na Jesionce, którego właścicielem jest Leszek Akszewski. Skryty między podlaskimi drzewami budynek pamięta kilka pokoleń i ich burzliwe dzieje. Jednak są takie tajemnice, które nadal nie zostały rozwiązane... A że zbliża się rusałczy tydzień to znad jeziora słychać magiczny śpiew... Czy niepełnosprawna córka Leszka - Lorena - jest bezpieczna? Dlaczego wymyka się z domu nad jezioro? I czyją podobiznę skrywa w pokoju?

Pamiętacie Nataszę z "Pamiętnika szeptuchy"? Dziewczyna pojawi się również teraz, jednak to jej siostra Olga jest tym razem główną bohaterką.
Mieszkająca od urodzenia w Wilnie Olga ma uporządkowane życie. Związek z Daliusem może nie jest pełen fajerwerków, ale nie mająca skąd czerpać kobiecych wzorców emocjonalnych dziewczyna (niedługo po urodzeniu przecież porzuciła ją matka), podchodzi do wszystkiego bardzo ostrożnie i radują ją zwykłe spotkania i rozmowy. Zawodowo spełnia się prowadząc urokliwą księgarnię na Starym Mieście. 
Jednak nagle wszystkie fundamenty zaczynają pękać. Dostaje miesięczne wypowiedzenie wynajmowanego lokalu i nie może znaleźć nowego w rozsądnej cenie. Liczy się z tym, że będzie musiała całkowicie zlikwidować księgarnię. Chłopaka zaś przyłapuje na oszustwie i nie potrafi mu już zaufać.
 
Podczas tych właśnie zawirować poznaje Leszka i jego córkę. Los sprawił, że spotkali się przypadkiem, jednak Olga tak bardzo przypadła do gustu Lorenie, że zostaje poproszona, by być jej opiekunką...
To właśnie od tego momentu akcja nabiera tempa (wcześniej było momentami nieco nudno), bowiem liczba kłopotów się mnoży. Dalius, księgarnia, Sonia i jeszcze przylot Wioletty, która ją obraża... Zaś na Jesionce teoretycznie spokojne dni z podopieczną zamieniają się w nieustanną walkę, by obie były bezpieczne.
Rusałczy śpiew bowiem przywołuje.
Hipnotyzuje.
A Olga odkrywa tajemnice dworu i jego mieszkańców. 
 
Dzięki dziennikom Rosalie, które autorka wplotła w fabułę, poznajemy wydarzenia sprzed ponad stu lat. Jak ta historia wpłynie na Olgę? Kto będzie w stanie wyjaśnić dlaczego dwór nie ucierpiał w czasie wojny i jak potoczyły się losy Rosie i Alicji?
 
 
Bardzo się cieszę, że mogłam ponownie zawitać na Podlasie. Nie tylko poznałam nowe postacie, ale też spotkałam znanych mi już z poprzedniego tomu bohaterów. Rodzinny klimat u Joachima, wyrzuty sumienia Elżbiety i próby kontaktu z córką, zabiegana Natasza i nadal zapatrzony w nią Aleks oraz ciepła jak babcia, której nie miała Olga - Sonia, jej wnuk Dalius oraz ich zawiłe sprawy rodzinne. 
 
Wprowadzając do tej serii Lorenę, Leszka i Liama autorka podarowała czytelnikowi wiele ciekawych wątków. Jest i poważna choroba, samotne ojcostwo, nieszczęśliwa miłość, zerwanie kontaktu z bliskimi, ale też próba stworzenia czegoś nowego oraz spełnianie marzeń. 
Wraz z bohaterami przeżywałam nie tylko problemy i rozterki, ale również pozytywne wydarzenia jak bezinteresowna pomoc innym, zakochanie czy przyjaźń. Była też próba naprawienia krzywd z przeszłości.

Niektóre zagrania czy decyzje mocno mnie bulwersowały. Olga często była introwertyczna i irytująca. Nie jestem w stanie pojąć dlaczego zgodziła się na pewne rzeczy w stosunku do Daliusa! Często zachowywała się jak mała dziewczynka i na dodatek błądząca we mgle. Najbardziej to podobało mi się jej dążenie do prawdy po przeczytaniu dzienników Rosalie.
 
Jedynym minusem (poza irytującymi czasem bohaterami - co przecież się zdarza i dzięki temu jest różnorodność, bo nie mogą wszyscy być mili i układni) było dla mnie zbytnie rozwlekanie akcji, często nic się nie dzieje a pewne opisywane sekwencje niepotrzebnie się powtarzały.



Podsumowując - "Dwór rusałek" to opowieść łącząca teraźniejszość z przeszłością. Ludzi dojrzałych i młodych. Miłość i przyjaźń z rozstaniami. Prawdę z kłamstwami. Obietnice i tęsknoty z nadziejami i oczekiwaniami.
Autorka podarowała nam zbiegi okoliczności, metafizyczne wydarzenia, magiczne melodie oraz strych jak z filmów z kuframi pełnymi zagadek. Sięgając po książkę poznacie ciekawą legendę o złośliwych rusałkach dręczących mieszkańców dworu i klątwie jaką rzuciły. Czy Wam się spodoba ta opowieść? Liczę, że tak!
 
 
 
 
"Dwór rusałek"
"Zielone oczy driady"
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach majowych wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  


niedziela, 16 stycznia 2022

Anna Bichalska "Dom po drugiej stronie jeziora"

 
 
 
Autor: Anna Bichalska
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2020
Liczba stron: 464
Seria: Błękitne Brzegi tom 2 





"Dom po drugiej stronie jeziora" to pełna tajemnic opowieść rozgrywająca się w willi nad jeziorem w Błękitnych Brzegach w dwóch płaszczyznach czasowych. Czytając książki z tej serii nie popełnijcie błędu i zepsujcie sobie odkrywania sekretów sięgając w niewłaściwej kolejności po kolejne części. 


Maria i Małgorzata to kobiety w różnym wieku, ale przyjeżdżają do willi w Błękitnych Brzegach, by odkryć swoją przeszłość ukrywając ten prawdziwy cel przed innymi.
 
1928
Maria ma objąć posadę guwernantki u państwa Konarskich. Będzie uczyć dwie z ich trzech córek w zastępstwie, więc zdaje sobie sprawę, że jej czas jest ograniczony. Adela i Matylda bardzo lubią nową nauczycielkę, jednak nie zdają sobie sprawy, że ona coś ukrywa. Nikt nie wie, jak ważne dla rodziny przedmioty znajdują się w pudełku po herbacie, ponieważ Maria przybyła tutaj, by poznać prawdę o swoim pochodzeniu.

Jednocześnie towarzyszymy jedenastoletniej Adeli w poszukiwaniach odpowiedzi na pytania dotyczące śmierci jej siostry Anieli, obserwujemy fascynację wyspą, ekscytujemy się znalezionymi listami i innymi zagadkowymi przedmiotami. Jakie sekrety odkryje dziewczynka? Kto różnymi sposobami próbuje ją zastraszyć? Komu zaufa i jak to się dla niej skończy?


2017
Pretekstem Małgorzaty do wizyty u Matyldy w Błękitnych Brzegach jest naprawa lalki. Podczas pierwszego spotkania pisarka nie wyjawi dlaczego tak naprawdę tutaj przyjechała. Nie sprostuje również, że malutka Zosia, którą wszyscy uważają za jej córkę... nią nie jest!
Musi minąć trochę czasu, by Małgosia wyznała prawdę - że zna ten dom, skąd ma lalkę, kim jest Zosia a przede wszystkim, że przyjechała tutaj po tym, jak znalazła zdjęcie z trzema dziewczynkami a potem artykuł w internecie. Co udało jej się odkryć? Czy zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek rodzinnych tajemnic, które tylko czekają na odkrycie?
Czy Małgorzata i Matylda dotrą do prawdy sprzed lat i poznają historię śmierci małych dziewczynek? Czy dowiedzą się jakie sekrety ukrywali mieszkańcy willi niemal sto lat temu?


"Dom po drugiej stronie jeziora" to przede wszystkim historia o miłości. To od tego uczucia zaczęły się problemy w rodzinie Konarskich. Ulokowanie uczucia w - zdaniem innych - niewłaściwej osobie spowodowało, że pojawiła się nienawiść, zemsta, strach matki, lęk o dziecko czy wyrzuty sumienia. Tak wspaniałe uczucie jakim jest miłość pociągnęło za sobą jednak śmierć. A każda kolejna dokładała rodzinie zmartwień, szaleństwa i cierpienia, bo niektóre rzeczy trudno wybaczyć. Z czasem już nie sposób się z tego podźwignąć co rzutuje również na kolejne pokolenia.
 
To zaskakujące gdzie sięgają nitki opowiedzianej tutaj historii, do jakich ludzi prowadzą, co udaje się odkryć... Połówki zdjęć, tajemnicze listy czy pamiętniki, zbiegi okoliczności...
 
 
Dzięki narracji wielu osób czytelnik poznaje wiele punktów widzenia każdego z wątków. Świat dorosłych zderza się ze światem dziecięcym, ponieważ nastoletnia Adela również otrzymuje prawo "głosu". To dzięki tej ciekawskiej dziewczynce odkrywamy wiele zagadek ukrytych w willi nad jeziorem. To ona stara się odnaleźć odpowiedzi na pytania dręczące jej malutkie serduszko, których odmawiają dorośli. Adela czuje, że w tej rodzinie każdy coś ukrywa... Czy do tych samych wniosków doszła Aniela dekadę wcześniej i dlatego nie żyje?
 
Mimo, że zepsułam sobie lekturę czytając nieświadomie najpierw tom trzeci serii, czyli "Kufer tajemnic" i znałam wyjaśnienie jednego z wątków, to i tak z zapartym tchem pochłaniałam kolejne strony powieści. 
 
Widać ogrom pracy jaki Bichalska włożyła w napisanie tej powieści - musiała mocno pilnować wydarzeń, by nie pogubić się w tajemnicach i zagadkach - kto co kiedy odkrył, kto czego w jakim czasie nie widział, by finalnie wszystko się zgadzało.
 
W 2017 roku umieściłam w recenzji tomu pierwszego słowa dotyczące czytelniczej uczty - nie wiedziałam wtedy, że może być ona jeszcze wspanialsza! Jedyne do czego mogę mieć uwagi to fakt, że wtedy na niespełna trzystu stronicach autorka umieściła wszystko co niezbędne, by rozkochać czytelnika. W kolejnych dwóch tomach owszem, było więcej tajemnic i zawiłości, co bardzo mi się podobało, ale niestety autorka nie uniknęła powtórzeń i - moim zdaniem - zbędnych fragmentów, które chwilami nużą. Niepotrzebnie rozwlekane wydarzenia sprawiają, że początek powieści jest trudny do przejścia a co za tym idzie niecierpliwy czytelnik porzuca czytanie, nie wiedząc, że ominie go niezwykła przygoda...
...w składanie w całość drobinek informacji, bowiem wszystko wyjaśnia się powoli i choć elementów przybywa, to bardzo długo nie można zobaczyć pełnego obrazu.


Podsumowując - "Dom po drugiej stronie jeziora" to wspaniale skonstruowana saga rodzinna z licznymi tajemnicami i zagadkami. Autorka zaprasza do domu z duszą, który kryje sekrety kilku pokoleń a także poczucie winy, rozpacz, utratę dziecka, trudne relacje, nieszczęśliwą miłość. Podczas lektury towarzyszyła mi ekscytacja, ciekawość a rozbudzona wyobraźnia wciąż pracowała na pełnych obrotach. Uwielbiam, gdy sprawy z przeszłości przenikają do teraźniejszości a sprzeczne emocje towarzyszące czytaniu nie pozwalają mi odłożyć książki. Dlatego serdecznie Wam polecam tę powieść!
 
 
 
 
"Dom po drugiej stronie jeziora"
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  



wtorek, 16 listopada 2021

Anna Bichalska "Kufer tajemnic"



 
Autor: Anna Bichalska
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 20 października 2021
Liczba stron: 448
Seria: Błękitne Brzegi  tom 3
 
 
 
 
 "Kufer tajemnic" nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Anny Bichalskiej. W 2017 roku miałam bowiem przyjemność odbyć wspaniałą podróż do świata wykreowanego przez autorkę w powieści "Wzgórze Niezapominajek" i chociaż nie pamiętam szczegółów fabuły ani tajemnic odkrytych przez Lenę, to wciąż tkwi we mnie to wrażenie, iż to była uczta czytelnicza. Czy najnowsza powieść będzie równie dobra, pytałam siebie gdy zaczynałam czytać...


Magdalena jest z pozoru szczęśliwą kobietą. Udane małżeństwo z Szymonem (choć ostatnio jakby się od siebie oddalili), rezolutna i radosna trzyletnia córeczka Hania oraz wymarzona praca - "Zagubione Strony", czyli własna księgarnia z antykwariatem.
 
Jednak z chwilą porządkowaniu strychu, na tym spokojnym życiu Magdy pojawia się rysa niepokoju... Kobieta znajduje bowiem kuferek, który widziała wiele lat temu u nieżyjącej już mamy. I wprawdzie lubi odkrywać sekrety, ale zawartość kuferka nieco ją przerosła... Znalazła tam bowiem wiele zagadkowych przedmiotów i adresowany do siebie list pisany ręką matki... 
 
Rodzicielka wyjaśnia w nim, że ukryte tam są nie tylko jej tajemnice, ale również Stefanii - przyjaciółki prababci Magdy - Heleny.
Nie będę ukrywać, że Magdalena podąży tropem zawartości kufra i zapragnie rozwiązać ukryte tam tajemnice, bowiem to właśnie temat poszukiwań jest fabułą powieści.

A sprawa kufra intryguje...
Co na temat jej własnych sekretów zdradzi jej ojciec? Co przechowywał dla niej od matki?
 
Wakacyjne tygodnie spędzone w ukochanych Błękitnych Brzegach mają pomóc Magdzie w dotarciu do prawdy. Kobieta liczy bowiem na to, że siostra jej babci Wandy - żyjąca jeszcze Celina będzie coś pamiętała z opowieści rodzinnych o Stefanii, która nagle w 1937 roku zniknęła. Zostawiając nawet swój nierozłączny dotychczas kuferek. Co się z nią stało?

Babcia Celina, jej przyjaciółki oraz ich dzieci, które zresztą przyjaźnią się z Magdą - wszyscy włączyli się w poszukiwania tropów prowadzących do Stefanii. Każdy był ciekawy obrazu, który powoli tworzył się z maleńkich fragmentów informacji.
Jednak z własną przeszłością Magda musi uporać się sama... Czy będzie tego chciała? Przecież wie, że po tym co matka napisała w liście, nie będzie to łatwe...


Ta powieść jest genialna! Cudeńko idealnie trafiające w mój gust, bowiem poza teraźniejszymi problemami i tajemnicami, sięga również do przeszłości, której zagadki rozwiązać trudniej. Ale jaka radość, gdy udaje się zdobyć kolejne strzępki i zaskoczenia. A jest ich naprawdę sporo, bo choć autorka chwilami pozwala czytelnikowi na swobodne zabawy w detektywa i daje odczuć, że miał rację, to po pewnym czasie pozostaje już tylko... klęska, gdyż pojawiły się informacje burzące dotychczasowe teorie.
 
Autorka przeplata teraźniejszość wspomnieniami Stefanii z lat trzydziestych dwudziestego wieku, często dodając też treść listów - wyborny zabieg podnoszący ciśnienie.

Bawiłam się wyśmienicie podczas lektury. Zostałam emocjonalnie przeczołgana, pewnych rzeczy mój mózg nie chciał przyjąć do wiadomości a wydarzenia przeżywałam wraz z bohaterami tak mocno, jakby były moją historią.

Powoli wyłaniające się z zakamarków odpowiedzi na pytania, prawda ukryta w listach, zdjęciach, wspomnieniach... Tajemnice Stefanii, Szymona, matki Magdy... Tak bardzo mnie kusi, by zachęcić Was niektórymi wydarzeniami do lektury, ale... nie mogę. Wierzę, że Ci którzy mieli już styczność z Błękitnymi Brzegami i poprzednimi powieściami autorki oraz ufają moim poleceniom, po prostu przepadną w lekturze, jak ja. 
 
Powieści, których trop wiedzie zawsze do Błękitnych Brzegów na Podlasiu, są odrębnymi historiami i można je czytać niezależnie, jednak koniecznie muszę nadrobić lekturę "Domu po drugiej stronie jeziora", w którym autorka opisuje tajemnice Matyldy, Adeli, Małgorzaty i Marii - obowiązkowo!


Podsumowując - "Kufer tajemnic" to powieść jak (umowny) siedmiogwiazdkowy hotel, oferta all inclusive, jak gwiazdka Michelin, to istna uczta dla wielbicieli powieści z tajemnicami i przeszłością w fabule. Historia o poczuciu winy, zemście, zdradzie, śmierci najbliższych, o tęsknocie, ucieczce, miłości i przyjaźni. Ponadczasowa. Poruszająca. Ekscytująca. Uwielbiam i polecam!

 
 
 
"Dom po drugiej stronie jeziora"
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 
 

 

poniedziałek, 7 października 2019

Renata Kosin "Bluszcz prowincjonalny"






Autor: Renata Kosin
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018
Liczba stron: 480






"Cisza bywa kojąca, ale tylko przez chwilę, bo nie jest w stanie zagłuszyć bólu i wściekłości."*

Pierwsze wydanie powieści Renaty Kosin "Bluszcz prowincjonalny" prześladowało mnie od 2012 roku. Wielokrotnie słyszałam doskonałe opinie, ale mimo tego, że bardzo lubię twórczość autorki... nie było mi po drodze z tym tytułem. Wreszcie się udało! Czy warto było umieścić tę powieść w grafiku września?

Anna Radecka nie może się otrząsnąć po odejściu męża. Na domiar złego zaniedbuje dwójkę swoich dzieci. Choć wspiera ją starsza siostra Magda, to widok pustej połowy łóżka i szafy tylko wznieca w niej żal i poczucie pustki. Za namową Magdaleny postanawia wyjechać na Podlasie, by u rodziców zregenerować siły i postarać się wrócić do normalnego życia.

Jednak w Bujanach wcale nie czeka na nią sielankowy czas, z błogim lenistwem pod jabłonką. Owszem, ukochana mama Maria zajmie się - jak zawsze - praniem, gotowaniem, wysłuchiwaniem trosk, ale nie jest w stanie zmienić myślenia Anki. Nie może zdecydować za nią, jaką drogę obrać na przyszłość. Na szczęście życie samo znajdzie jej zajęcia, by nie zadręczała się wciąż tymi samymi problemami. Los podrzuci jej przyjaźnie z młodości wraz z problemami przyjaciółek, dawne zauroczenie, odrzucone i skazane na samotność zwierzęta, wakacyjne zajęcia z dziećmi aż wreszcie troskę o zdrowie kilkuletniego wnuczka sąsiadów. Nie wspominając już o potrzebie poświęcenia uwagi własnym dzieciakom oraz odkryciu ważnych rodzinnych tajemnic. Co rodzice ukrywali przed Anką?

"Świat się zmienia, cały czas pędzi naprzód. 
I jeśli człowiek stanie w miejscu, to inni go rozdepczą." **
 
Autorka oczarowała mnie swoją historią o Annie, mam wrażenie iż nawet bardziej niż późniejszymi książkami. "Bluszcz prowincjonalny" dotyka wielu problemów, z którymi zmagamy się we współczesnym świecie: zdrada, alkoholizm, adopcja, choroba dziecka, romanse, depresje, problemy z laktacją, przemoc w rodzinie, samotność czy emigracje zarobkowe. Nie zabrakło również tematyki zwierząt, działalności charytatywnej, pasji młodych ludzi oraz dużego nacisku na zdrowie - trzeba o nie dbać pod każdym względem, w każdym wieku i niezależne od miejsca zamieszkania.

Renata Kosin w bardzo szczególny sposób pokazała czytelnikowi Podlasie, z jego tradycjami, potrawami, jajkami kupowanymi parami czy Świętem Bujan, charakteryzującym się obsypywaniem obejścia kwiatami. Na przykładzie rodzinnego domu Anki, zwraca również naszą uwagę na to, że przez długie lata nic się w nim nie zmienia, dlatego przy każdej wizycie zalewa nas fala wspomnień. Zwłaszcza, gdy otworzymy skrzynki z przedmiotami sprzed lat, które kryją różne drobiazgi czy zdjęcia. Wielokrotnie czuć ducha historii, unosi się nad bohaterami niosąc pomysły, wzruszenia, plany na kolejne dni.

Poruszająca, wielowątkowa, ponadczasowa, urokliwa i pełna tajemnic wymieszanych z niespodziankami - taka jest książka, która musiała tak długo na mnie czekać. Mój śmiech mieszał się ze łzami, pozytywne wspomnienia przeganiały te mroczne a bohaterowie zaskakiwali, szokowali i rozbawiali, choć zdarzało się, że musiałam za ich losy zaciskać kciuki.

"Pora wreszcie stanąć na własnych nogach, włożyć swoje buty, nawet jeśli na początku trzeba będzie je trochę rozchodzić, żeby nie uwierały." ***


Podsumowując - "Bluszcz prowincjonalny" jest powieścią, w której przeplatają się przeszłość, teraźniejszość oraz myśli o przyszłości. Jest to historia o potrzebie odwagi, nabieraniu dystansu, Europejskiej Wsi Bocianowej, scrapbookingu, wiejskich rozrywkach oraz psich i kocich rozbitkach. Każda strona jest naelektryzowana humorem, tragediami, traumami czy żalem po utracie bliskiej osoby lub w przypadku rozłąki rodzin. Dziecięcy bohaterowie zadbali o rozweselenie czytelnika po lekturze trudniejszych wątków, można też skorzystać z opisanych pomysłów na pozbycie się negatywnych emocji. Gorąco polecam, jeśli na Waszej półce stoi ta powieść, nie zwlekajcie z jej przeczytaniem.




* R. Kosin, "Bluszcz prowincjonalny", Filia, Poznań 2018, s. 9
* Tamże, s. 341
*** Tamże, s. 434




Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Pod hasłem, Mini czelendż, 52 książki





Za książkę dziękuję

niedziela, 15 września 2019

Renata Kosin "Nić Arachny"





Autor: Renata Kosin
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 4 września 2019
Liczba stron: 544
Seria: Siostry Jutrzenki tom 1




Renata Kosin jest autorką kilku znanych książek, w których zaprasza nas na Podlasie i częstuje opowieściami z historią w tle. Podczas jednej lektury mamy zapewnioną podróż w czasie, wątek genealogiczny oraz tajemnice rodzinne. Czy najnowsza powieść "Nić Arachny" mnie oczarowała?

"...nie wszystkie wspomnienia i pamiątki należy pielęgnować. Niektóre powinien przykryć kurz, i to jak najgrubiej." *

Przytulisko, wieś na Podlasiu
Siedmioletnia Michalina często bywa u dziadków i uwielbia myszkować po strychu, gdzie wciąż znajduje nowe skarby: orzechy, zboża, zioła czy wyszczerbione naczynia. Niezmiernie fascynuje ją kołowrotek, jednak wie że babcia nie pozwala go dotykać. Pięć lat później, próbując uratować spod podłogi na poddaszu kocięta, Miśka znajduje brulion dziadka Antoniego, ukryty podczas stanu wojennego.
Poznając jego treść, dziewczynka całkowicie wnika w przeszłość swojej rodziny i stara się rozwiązać zagadki, na które nikt do tej pory nie poznał odpowiedzi. Pomagają jej w tym opowieści członków rodziny, jednak do pewnych wydarzeń nie potrafią dodać nic ponad to, co Antoni zapisał w dzienniku. To co we współczesnej Miśce historii jest dla bohaterów i czytelników niewiadomą, wyjaśniają rozdziały z akcją w przeszłości.


Boguduchy, Przytulisko, Bujany
Naprzemiennie z losami Michaliny poznajemy narrację osadzoną około sto lat wcześniej, kiedy to w podlaskich dworach rządy sprawowali ich przodkowie. Poznajemy konfliktowego Witolda, który nie chce pogodzić się z wybraną mu przez brata - Jędrzeja - narzeczoną, zwłaszcza gdy podczas upadku w lesie poznaje istnego anioła. Los jednak płata mu figle i jego droga do miłości nie będzie prosta ani równa. Mężczyzna nie wie nawet, że jego wybranka ma na imię Arachna.
Wypowiedzi prządki, jej zachowanie oraz przeszłość stanowią ogromną zagadkę, zmuszają do wysiłku, bo odgadnąć skąd pochodzi i jaką misję ma do spełnienia. Witold nie poddaje się jednak w walce o swoje szczęście, podobnie jak Jędrzej, ale w próbach zeswatania brata z upatrzoną wcześniej wybranką. Tylko jaka będzie cena bycia upartym?

"Miłość prawie zawsze przychodzi bez zapowiedzi. I często zauważa się ją, dopiero gdy rozgości się w sercu na dobre i nie da się z niego wyrzucić." **

Fabuła częstuje nas próbami samobójczymi, tajemniczymi amuletami, młodymi gniewnymi, próbującymi przeciwstawić się woli rodziców na różnych polach, są rytuały zaplecin, problemy sercowe, porównania kobiet miastowych z wiejskimi oraz społeczne trudności podczas stanu wojennego i późniejszych lat osiemdziesiątych do 1989 roku.

Renata Kosin jest pisarką specyficznych książek. Usytuowane na Podlasiu opowieści to wyjątkowe połączenie współczesności i przeszłości, przepełnione symbolami, magią, zielarstwem, przeczuciami i pewną nieuchwytną nitką, która łączy czytelnika z każdą stroną. "Nić Arachny" hipnotyzuje, wciąga, ponagla by poznawać kolejne rozdziały. Zadziwiający był dla mnie sposób na stworzenie właściwej dla rodziców płci dziecka a zachwycająca historia pierścienia ze szmaragdem.

"...gdy człowiek nie widzi dla siebie innego ratunku, jest w stanie uwierzyć we wszystko. Nawet w czarodziejską moc pierścionka lub innego przedmiotu." ***

Autorka stworzyła niesamowitą historię, pełną wydarzeń, całego wachlarzu bohaterów skrywających sekrety, zakochujących się, walczących, cierpiących. Powieść pokazuje jak ważna jest tradycja, zwraca uwagę na niewypowiedziane żale, pokazuje brak zrozumienia, żal, złość i bój o bliskich. Nie zabrakło honoru, zaciętości, mocy nastoletniej wyobraźni oraz szlacheckiej dumy. Emocji nie brakuje i dlatego stwierdzam, że to bardzo udana książka.

Powieść ma w moim odczuciu tylko jeden minus - czcionkę nieco mniejszą niż zwykle w tym wydawnictwie, co podczas wieczornego czytania szybciej męczy wzrok. Ale liczy się zawartość, zatem nie mogę się już doczekać drugiego tomu. Czy będzie to opowieść o linii Walerego? Zobaczymy.


Podsumowując - "Nić Arachny" to saga szlacheckiego rodu Śmiałowskich, w której wątki poszczególnych pokoleń splatają się. Udowadniają jednocześnie, że każdy powinien znać swoje korzenie, bowiem niektóre wydarzenia lubią przytrafiać się ponownie i można dzięki temu uniknąć błędów. Historia wielowątkowa, intrygująca, z tajemnicami i skandalami, przeplatana narodzinami, pogrzebami oraz ślubami. Gorąco polecam!



* R. Kosin, "Nić Arachny", Wyd. Filia, Poznań 2019, s. 28
** Tamże, s. 250
*** Tamże, s. 276




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki



Za książkę dziękuję


czwartek, 25 lutego 2016

Renata Kosin "Sekret zegarmistrza"




Autor: Renata Kosin
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 3 lutego 2016
Liczba stron: 416









Kiedy byłam w końcowych klasach szkoły podstawowej rodzice przerobili część strychu w naszym domu na pokoje mieszkalne. Wcześniej straszyły tam myszy i hulał wiatr... Wieszaliśmy pranie w zimie, leżały resztki słomy, orzechy włoskie i mnóstwo innych rzeczy. Był to istny skarbiec różności. Zawsze marzyłam, że znajdę tam coś tajemniczego, niesamowitego co pozwoli odkryć tajemnice i zagadki z przeszłości... Jednak zawiodłam się, bo dom budowany był w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku i starsze rzeczy nie zostały w nim ukryte... Pozostaje mi odkrywanie zaszłości z bohaterami książek...


Lena (choć właściwie Helena, ale nie lubi pełnej wersji swojego imienia) mieszka w dworku po dziadkach w Bujanach na Podlasiu. Teoretycznie mieszka z mężem Adamem i córką Ksenią, ale w praktyce większość jej dni upływa w ciszy, bowiem Adam pracuje w Białymstoku i częściej sypia w ich tamtejszym mieszkaniu, podobnie jak studiująca Ksenia. Lena zajmuje się domem, ogrodem a przede wszystkim tworzy i sprzedaje biżuterię, łącząc motywy zegarków z różnymi materiałami. Inspiracją w tej egzotycznej pasji był dla niej dziadek zegarmistrz i pudełko po francuskich czekoladkach zapełnione nie odebranymi przez klientów zegarkami. Już samo pudełko w rękach Leny zdaje się "przemawiać" i szeptać swoją tajemnicę pochodzenia... A kiedy dodamy do tego zegarek z inicjałami "JB", o którym dziadek mówił, że lepiej żeby nie został odebrany... Bohaterka często rozmyśla nad sprawami dotyczącymi przeszłości rodziny, bowiem z opowieści wie, choćby o konflikcie i rozłamie dotyczącym Śmiałowskich (babcia Stefania była z panny Śmiałowska).

Liczba tajemnic rodzinnych do wyjaśnienia powiększa się w chwili, gdy robotnicy burzą jeden z pieców (od wielu lat nie działał i był brzydki) we dworze a w jego środku znajdują nadpalony dziennik oraz starą szmatę (choć może nie tak do końca zwykłą i bez znaczenia, przynajmniej ja miałam takie wrażenie, gdy po raz pierwszy o tym wspomniano. Czy miałam rację?). Ksenia i Lena są ogromnie zaintrygowane do kogo należał, w jakim języku jest napisany, czy w jakiś sposób łączy się z ich rodziną i dlaczego ktoś chciał go spalić... ? Kiedy udaje im się odczytać nazwisko wytłoczone na memuarze (czyli dzienniku) - Emilie de Fleury - rozpoczynają wnikliwe śledztwo. Zamierzają dowiedzieć się jak najwięcej, bowiem to co z trudem odczytały ogromnie je intryguje. Udają się nawet w podróż do Francji, gdyż tam prowadzi trop. Co zastaną na miejscu? Kim tak naprawdę jest właścicielka butiku? Jaką rolę w życiu małego francuskiego miasteczka odegrała kiedyś Emilie? I dlaczego po powrocie z Polski wpadła w depresję? Co się wydarzyło?

Autorka w "Sekrecie zegarmistrza" oprowadziła czytelnika poprzez dwie piękne krainy - Podlasie i południową Francję. Opowiedziała wiele ciekawych historii dotyczących tych miejsc, które sprytnie wplecione w fabułę nie nudzą a jedynie intrygują i fascynują. Bo któż przypuszczał, że napotka w powieści takie nazwiska jak Picasso czy Maria Skłodowska (jeszcze nie Curie)? Pod przykrywką snutej opowieści, dowiedziałam się co nieco o powstańcach i ich niepochlebnym zachowaniu wobec mieszkańców Podlasia.

Sporo pracy włożyła Renata Kosin w przygotowanie tej książki... I to nie tylko pod względem historycznym, ale i kulinarnym. Opisała eksperymentalną kuchnię Stefanii i Honoraty, które uwielbiały piec i gotować często korzystając z darów ziemi, nawet kwiatów (konfitura z fiołków...mhmm...). Pojawia się też temat kuchni tatarskiej. Choć tutaj akurat chętnie dowiedziałabym się co kryje się pod poszczególnymi, jakże nieznanymi nazwami. Ta chyba pierwszy z minusów książki - używanie trudnych słów, bez przybliżenia czytelnikowi ich znaczenia. Przydałyby się przypisy lub choćby słowniczek na końcu lektury (byłyby bardzo pomocne czytelnikowi), bo słowa memuar, kordzik czy kaboszony - oraz właśnie tatarskie dania - nie są wyrazami, których znaczenie znamy, bo nie używamy ich codziennie.
Co mnie jeszcze denerwowało? Postać Nadii, która zachowywała się niezwykle dziwnie i z daleka dało się wyczuć, że coś ukrywa (czy plotki krążące o niej po wsi okażą się prawdziwe?). Niemal każda jej rozmowa z Leną kończyła się szybkim odwrotem i ucieczką, niezależnie od faktu czy rozmowa została skończona a sama Lena... to zbyt szybkie nazwanie Nadii przyjaciółką, trochę mnie do niej zniechęciło. Potraficie nazwać kogoś przyjacielem pod dwóch dniach ucinania sobie pogawędek? Nawet jeśli takie było jej życzenie i tak nazywała sąsiadkę w myślach to jest to bardzo na wyrost.
I jeszcze kwestia wydarzeń we Francji, które moim zdaniem autorka zbyt bardzo ubarwiła, chciała stworzyć coś na kształt sensacji, ale ja poczułam zawód. Zwłaszcza kiedy okazało się, kto został "wynajęty" dużo wcześniej, by nieco zamieszać w bujaneckim dworku a później w Vallauris (Francja).

Ale dość już o minusach, wróćmy do pozytywnych stron książki, bo przecież i tak jest ona bardzo dobrą lekturą, choć po cichutku spodziewałam się takiego "wow" jak przy "Tajemnicach Luizy Bein".
Renata Kosin poruszyła w powieści również ciekawe wątki dotyczące grzechów z przeszłości, chorób, odrzucenia przez społeczeństwo. Jest też próba odkupienia win, udawanie (które nazwałabym również zwodzeniem), kradzieże czy fascynacja regionalizmami. Do zbioru tajemnic i zagadek, jakimi niewątpliwie są dziennik czy pudełko po czekoladkach należy dodać kamień z inskrypcją, karty tarota oraz wisior z aleksandrytem. Jak wszystkie te elementy sprytnie połączą się w piękną opowieść? Co ma tu największe znaczenie? Na czym Lena i Ksenia powinny się skupić? Czy uda im się rozwiązać wszystkie zagadki? Łącznie z genezą mozaiki na tarasie? :)

Powieść początkowo mnie nudziła, uważam że pierwsze sto - sto pięćdziesiąt stron spokojnie można skrócić a i tak da się uchwycić ideę tej historii. Właściwie to czytałam i wciąż czekałam na konkretne wydarzenia. Czekałam aż fabuła się rozkręci i coś zacznie się dziać. Zupełnie nie mogłam złapać tego haczyka, który jest jakże potrzebny, by nawet po odłożeniu lektury wciąż myśleć o bohaterach i ich przygodach. Kiedy już akcja nabrała tempa "Sekret zegarmistrza" czytał się szybko a napięcie wzrastało. Nad zakończeniem rozmyślam do tej pory, nawet kilka dni po zakończeniu przygody z zegarkami... Część zagadek bowiem udaje się bohaterkom rozwikłać, jednak niektóre nadal pozostają zawieszone w próżni... Na szczęście autorka wyjaśnia to później w specjalnym tekście do czytelnika. Napisała tam również, skąd czerpała pomysły i wiecie co? Strasznie mi się ta "zapalnikowa" część podobała... Szkoda, że w moim życiu nie ma czegoś tak intrygującego...

Podsumowując - najnowsza powieść Renaty Kosin intryguje, uczy i pokazuje, że często w starszych pokoleniach należy upatrywać źródła obecnych relacji międzyludzkich. Czytelnik zostaje wciągnięty w poszukiwanie tajemniczej Emilie oraz - odgrywającej niemałą rolę w wydarzeniach - Janki (która była ciotką dziadka Nadii). Komu i czego udaje się dowiedzieć? To już musicie odkryć sami, bowiem powieść z każdą stroną pokazuje nowe wskazówki... Choć nie wszystkie stają się od razu pomocne...  Zabaw się w detektywa!





Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję Pani Kasi z


piątek, 14 sierpnia 2015

Rafał Lewandowski "Blok"




Autor: Rafał Lewandowski
Wydawnictwo: Coś Pięknego
Data wydania: 30 lipca 2015
Liczba stron: 240
Seria: Niema trylogia tom 2





Jeśli nie znasz tomu pierwszego trylogii nie czytaj pierwszego akapitu recenzji - spojler




W kwietniu tego roku miałam okazję poznać Rafaela Wellsa, młodego bohatera trylogii Rafała Lewandowskiego. Pierwszy tom nosił tytuł "Niemy", w którym to wraz z niemym chłopakiem podróżowaliśmy do Austrii i Niemiec w poszukiwaniu pradziadka. Rafaelowi towarzyszył wtedy najlepszy przyjaciel Wojtek Siciński oraz Weronika - dziewczyna Wojtka. Jak pamiętacie Weronice zależało wyłącznie na kasie i jak tylko wyczuła, że to Wells będzie miał jej więcej zmieniła obiekt zainteresowania. Skutek był taki, że Rafael prawie został zamordowany, ale już w przypadku Weroniki nie mogę użyć słowa "prawie", bowiem zginęła pod kołami jaguara prowadzonego przez Jagodę, tancerkę z tytułami. Od ponad trzech lat zresztą Jagodę Wells, żonę Rafaela...

Cztery miesiące przed rozpoczęciem akcji książki młode (bohaterowie są przed trzydziestką) małżeństwo wprowadza się do domu rodzinnego Wellsów, ponieważ budynek nieco opustoszał od czasu, gdy mieliśmy okazję śledzić "Niemego". Dziadkowie Rafaela już nie żyją, rodzeństwo (które jest w tej książce dość szczegółowo scharakteryzowane) rozpierzchło się po Polsce, ale i poza jej granicami, dlatego też Wellsowie zaproponowali taki układ mieszkaniowy.

Niespodziewanie w dawnej sypialni rodziców, która obecnie jest sypialnią Jagody i Rafaela, głównego bohatera zaczęły nawiedzać sny... Śniła mu się ciemność, z której wyłaniały się ogromne połacie spalonej ziemi oraz ... zaniedbany, ciemny i obskurny blok. Osobiście, gdyby to w jakiś sposób od niego zależało, Rafael nigdy by tam nie wszedł, ale we śnie nie miał zbyt wiele do powiedzenia - tajemnicza siła pchała go do przodu, aż wszedł do budynku, do windy i w niej utknął... I w tym momencie zawsze się budzi, bo nie ma w niej nawet alarmowego przycisku... Jednak od czego są kobiety w życiu mężczyzn...? Jagoda postanawia zakończyć męczarnie męża i podejmuje się odnalezienia bloku ze snu. Jej zdaniem, tylko wizyta w tym miejscu i odkrycie przyczyny wizji może "odczarować" sny Wellsa. Czy uda jej się odnaleźć tajemniczy blok?

Nie byłoby zapewne tej książki, gdyby się nie udało... Blok ze snów okazuje się być zaczątkiem niedoszłego kompleksu Bałtów, na Podlasiu. Osiedle rozpoczęto budować w 1990 roku, jednak stoi tam tylko ten jeden osmolony i opuszczony blok. Dlaczego? Najpierw zaginął kierownik budowy, ale robotnicy nie zaprzątali sobie tym głów i pracowali dalej. Jednak zbliżał się dzień wypłaty... Kiedy przeszukali okolicę i poszczególne piętra bez rezultatu, okazało się, że w piwnicy znaleźli już tylko jego zwłoki. Ktoś ich dotknął i tak rozprzestrzeniła się bakteria, która najpierw wywołała gorączkę a potem śmierć całego zespołu. Co ta historia ma wspólnego z młodym Wellsem? Cóż, on sam tego nie wie, bowiem nikt z jego rodziny nie pochodzi z Podlasia, nie pracował przy budowie bloku i cała ta sprawa jest tym bardziej zagadkowa. O co zatem chodzi?

Młodzi udają się na Podlasie i rozpoczynają swoją wędrówkę po kolejnych kondygnacjach, budzącego przerażenie Rafaela, bloku. Na każdym piętrze znajdują się tylko jedne drzwi (nie jak w normalnych blokach od dwóch do czterech czy nawet więcej), które chętnie otwierają swoje podwoje przed przybyszami. Co się za nimi kryje? Ogólnie rzecz mówiąc (bazując na słowach autora książki)  nielogiczna i chaotyczna czasoprzestrzeń. Bohaterowie nie mają pojęcia co spotka ich za drzwiami kolejnych pięter. Z kim będą mieli okazję się spotkać? Czy trafią do przyszłości czy przeszłości? Czy to co zobaczą i usłyszą będzie dla nich podnoszące na duchu czy dołujące? Czy będą dążyli do tego czy wręcz przeciwnie? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi... Nie zawsze bowiem wiedzą z kim mają porozmawiać, czego szukać, jak zdobyć potrzebną na tym etapie wędrówki wiedzę. Kolejne piętra bloku Wellsowie porównują do gry komputerowej, gdzie trzeba pokonywać kolejne levele i zdobywać informacje potrzebne na następnych. Wyjątkiem okazały się być drzwi na piętrze ósmym, które nie ustąpiły nawet pod naporem siły... Z jakiego powodu? Co znajduje się pod trzynastką? Przyznam, że mnie samą zaskoczyło to spotkanie... Choć oczywiście większość spotkań i miejsc wywoływała u mnie uczucie zaskoczenia oraz ogromne emocje. Byłam niezmiernie ciekawa co uda się odkryć bohaterom, do czego doprowadzi ich ta wędrówka. Niektóre wizyty były niezmiernie przyjemne (jedzenie ciasta babci Katarzyny, kawa "U Mariana"), jednak niektóre wywoływały szok, niedowierzanie, strach, bezsilność czy rozczarowanie.


"W tym bloku wszystko miało znaczenie, czasem głęboko ukryte, czasem dosłowne, ale jednak każdy, najmniejszy nawet drobiazg pojawiał się w konkretnym, ściśle określonym celu." *  


Książka ma zupełnie inny wymiar niż pierwszy tom trylogii. Wtedy Wells poszukiwał pradziadka i kolejne strony skupiały się na przyziemnych sprawach, rozmowach, spotkaniach. Choć z nutką sensacji to tamta historia bardziej do mnie przemawiała. Nie twierdzę oczywiście, że ta mi się nie podoba, bowiem widać ogrom pracy jaką autor włożył w stworzenie tej powieści. Każde piętro to odrębna historia - albo zupełnie nowa w życiu bohatera albo dotycząca innej płaszczyzny czegoś, co już się wydarzyło. Wells nie ma łatwego życia z powodu faktu, że nie mówi i czytelnik wreszcie ma okazję poznać nieco szczegółów dotyczących tej sprawy.
Mroczne sekrety z życia dziadków Rafaela poznałam w "Niemym" a teraz mogłam przekonać się jak to naprawdę było z jego rodzicami. Czy opowiadali dzieciom prawdę dotyczącą swojej młodości? A jaką wizję przyszłości ma przed sobą Wells i jego żona?

Każdy rozdział to odrębne piętro i odrębna przygoda. Zachęcam do przeczytania drugiego tomu trylogii, bowiem jest bardzo ciekawą i nietypową pozycją na rynku wydawniczym. Nie w każdej książce możemy poznać tak wiele z życia bohaterów w trzech płaszczyznach: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość na tak niewielkiej ilości stron. Książka szybko się czyta, jest zaskakująca, emocjonująca, chwilami znacznie podnosi poziom adrenaliny. Zdarzają się momenty humorystyczne, ale i wymagające od bohaterów przemyśleń nad własnym życiem i wyborami, których powinni dokonywać. A finałowa rozmowa małżeństwa z panią sprzątającą teren wokół bloku... genialna puenta. Jestem ogromnie ciekawa jak potoczą się losy Wellsów w trzecim tomie Niemej trylogii.





* R. Lewandowski, "Blok", Poznań, Wyd. Coś Pięknego, 2015, str. 166


Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorowi


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...