Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lwów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lwów. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Magdalena Kordel "Bo nadal cię kocham"

 
 
 
 
Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 25 listopada 2020
Liczba stron: 384
Seria: Malownicze tom 6
 
 
 
 
Uwielbiam ciepłe i pełne nadziei powieści Magdaleny Kordel, która największe problemy doprawia szczyptą humoru. Dzięki temu stają się lżejsze i bliższe każdemu czytelnikowi. Jednak moje serce skradła seria 'Malownicze', o której szóstym tomie opowiem Wam dziś słów parę.
 
 
Mieszkańcy Malowniczego przygotowują się powoli do Wigilii ciesząc z pierwszych płatków śnieżnego puchu. W gwarnym domu Magdy wciąż coś się dzieje a ona sama chodzi niewyspana - jako młoda matka Zofii Marianny, niezmiernie zajmującego trzymiesięcznego bobasa. Mimo że w obowiązkach domowych, zajmowaniu się dziećmi oraz księgarnią wciąż ktoś jej pomaga to zabrakło jej czasu i nie zauważyła tego, co dostrzegli inni - coś złego działo się z Leontyną! Kuferek często zamknięty, wystawa nie zmieniona... Dobrze, że grubej warstwy kurzu wewnątrz sklepiku nie widać zza wystawowej szyby.

Czy Leontyna jest chora? Nie, po prostu w jej życiu pojawiła się przeszłość... Objawiła się pod postacią kolorowych kopert i wstrząsnęła starszą panią. Leontyna nie jest gotowa stawić jej czoła. Nie chce rozdrapywać starych ran, skoro udało jej się dotrwać do ich zabliźnienia. Nie jest pewna jaką decyzję podjąć. W jaki sposób spróbuje rozwiązać tę sprawę? Czy da przeszłości szansę? Czy tu jest jeszcze mowa o miłości? Czy pierwsze uczucie naprawdę potrafi przetrwać kilka dekad?

Zanim właścicielka Kuferka podejmie ostateczną decyzję, odnajdzie najpierw coś a potem kogoś, kto uświadomi jej kilka ważnych kwestii i przypomni lwowskie czasy. Dopiero wtedy postanowi okłamać wiele bliskich osób i zniknąć w najważniejszy dzień roku, bo chce to zrobić po swojemu... Tylko czy jej się to uda? Czy będzie potrafiła wybaczyć?


Kolejna cudowna opowieść Magdy Kordel, która pokazuje zwyczajne problemy, wyciąganie pomocnej dłoni oraz ludzi, na których w każdej sytuacji można liczyć. Teraźniejszość magicznie przeplata się z przeszłością i sama nie wiem, która z tych historii poruszyła mnie bardziej... Zaradność starszego pana w dotarciu do damy swego serca czy może jego wersja wydarzeń sprzed lat? Uniki przed listonoszem i kłamstwa Leontyny, która zna wydarzenia z warszawskich lat, ale przecież jakoś inaczej niż on...
 
W tej historii pojawili się znani nam już bohaterowie jak Magda i Michał wraz z dzieciakami, Klementyna i Kuba z Dobrochną, choć swoje wyborne pięć minut otrzymały też nowe postacie. Jednak, mimo że lubię ich wszystkich to główną bohaterkę - Leontynę - darzę szczególną sympatią. Wyobrażam ją sobie jako szykowną staruszkę w długim płaszczu, owiniętą długim szalem zrobionym na drutach i z zawadiackim błyskiem w oku. To oczywiście wersja szczęśliwej Leontyny.

Ponowny świąteczny powrót do Malowniczego dał mi to, czego oczekiwałam - dużą dawkę "kordelowego" humoru, wspaniałe dialogi, mega porcję miłości, przyjaźni i wsparcia. Magdalena Kordel położyła w tej powieści spory nacisk na tematykę wspomnień i na podstawie zachowań bohaterów pokazała, że jedni uwielbiają wspominać, przeglądać zdjęcia, myśleć o tym, co dobrego wydarzyło się w ich życiu a złe rzeczy kwitują łezką i żyją dalej. Są też tacy, którzy nie pielęgnują wspomnień o wydarzeniach i ludziach z przeszłości, los bowiem dał im tak mocno odczuć zło tamtych czasów, że woleli zapomnieć. Odciąć się. Żyć teraźniejszością.


Podsumowując - "Bo nadal cię kocham" to pełna wiary, nadziei i miłości historia otulona śnieżną pierzynką i rozgrzewającą serca. Nie brakuje w niej wyrzutów sumienia, apetytu na życie, dystansu do samego siebie, miłości do świata czy trudnych rozmów. To opowieść o depresji, żalu, przeznaczeniu, snach, marzeniach i rozgoryczeniu. Na naszych oczach rozgrywa się kilka intrygujących i poruszających wątków, gorąco Wam polecam!


 

 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję   



poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Dorota Gąsiorowska "Primabalerina"



Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: luty 2016
Liczba stron:448











W 2015 roku miałam okazję dwukrotnie zapoznać się z twórczością autorki, dzięki lekturze "Obietnicy Łucji" oraz "Marzenia Łucji". Były to miło spędzone chwile, wciąż mam w pamięci tamtą historię i dlatego kiedy usłyszałam o nowej powieści Gąsiorowskiej wiedziałam, że zwyczajnie muszę ją poznać. A najciekawsze jest to, że nie przeczytałam ani słowa z opisu! Nie wiedziałam o książce nic. Jedyną wskazówką czego może dotyczyć był tytuł. Czy moja intuicja wciąż spełnia swoje zadanie i "wskazuje" mi warte uwagi lektury, czasem nawet w ciemno?

Nina jest cierpliwą, spokojną i nie wyróżniającą się z tłumu kobietą tuż po trzydziestce. Wychowały ją siostry Serafitki, ponieważ jako kilkudniowe maleństwo została im podrzucona, zawinięta w piękną haftowaną chustę z wyszytym imieniem. Pracuje jako księgowa w domu spokojnej starości w podkrakowskich Maciejowicach, choć tak naprawdę wykonuje o wiele więcej obowiązków (sprzątanie, kuchnia). Z jedną z pensjonariuszek - panią Irmą - połączyła Ninę prawdziwa przyjaźń. Chociaż obie zdają sobie sprawę z tej więzi to tak naprawdę niewiele o sobie wiedzą. Wystarcza im wspólna rozmowa na jakikolwiek temat o stałych codziennych porach. Starsza pani czuje jednak, że jej czas na ziemi dobiega końca i pragnie coś wyznać przyjaciółce. Jednak ich rozmowa nie zostaje dokończona a później...

Później w wyniku splotu niefortunnych zdarzeń losowych Nina przez kilka dni nie może pojawić się w ośrodku i spotkać z Irmą. W tym czasie tajemnicza staruszka umiera, pozostawiając mnóstwo niedopowiedzeń i nierozwikłanych zagadek. A w testamencie zapisuje Ninie kamienicę na Starówce we Lwowie. Dość niezwykły podarunek, prawda?
Początkowo Nina waha się czy powinna pojechać do pięknego miasta na Ukrainie, wszak nie zna języka, nigdy nie wyjeżdżała a i jakoś potrzeby specjalnie nie czuje... Pragnie, by wszystko odbywało się jak do tej pory, czyli przez pośredników i zarządców. Wprawdzie po dłuższych rozważaniach i namowach Igora (nietypowy facet, z którym połączyła ją szczególna relacja) dziewczyna zgadza się na spędzenie urlopu we Lwowie, ale... czy wiedząc co ją tam czeka podjęłaby taką samą decyzję? Jakie wrażenie zrobi na niej mieszkanie Irmy, miasto i zamieszkujący go ludzie? Czy na uroczych uliczkach poczuje się jak w domu? Czy przybliży ją to, choć mentalnie, do utraconej przyjaciółki? Czego uda jej się dowiedzieć o przeszłości Irmy? I jak ta historia wpłynie na jej przyszłość oddziałując mocno na teraźniejszość i wyłuskując z mroku nawet przeszłość, dotąd w nim ukrytą.


To przepiękna opowieść, która jest snuta w niespiesznym tempie, z właściwym sobie urokiem i wskazaniem tego co w życiu ważne - by każdy miał coś swojego, swoje hobby, pracę w której się spełnia, przyjaciół, na których można liczyć zawsze i wszędzie. Autorka tak poprowadziła fabułę, że każdy czytelnik odnajdzie tutaj coś tylko dla siebie: tajemnice i zagadki, zabytki magicznego Lwowa, trochę historii i kultury, urok Krymu, a także potęgę przyjaźni i miłości. Tutaj czas przeszły miesza się z teraźniejszością i wynik tego zespolenia możemy obserwować w przyszłości bohaterów. Bo to od ich decyzji będzie uzależniony dalszy bieg wydarzeń. Czy dotrzymają kroku demonom przeszłości? Czy rozwikłane rodzinne sekrety wpłyną na ich szczęście czy może zadziałają destrukcyjnie?

Autorka - w przypadku "Primabaleriny" - zrobiła coś, co jest niezmiernie trudną sztuką - tak wplotła w treść książki opisy, że nawet tak negatywnie do nich nastawiona osoba jak ja, poczuła się... dobrze! Opisy mnie uwiodły a nie nudziły. Z ogromną przyjemnością starałam się wyobrażać to o czym czytałam: wygląd mieszkania Irmy, galerii Teresy, zabytkowych uliczek Lwowa i chłonęłam później to piękno "słysząc" zza okna katarynkę Serge'a, czując  Indygo ocierającego się o łydkę prawej nogi.
Same zagadki i tajemnice ukryte na kartach książki wręcz same się namnażały. Jak tylko udało się zrobić krok w przód uzyskując odpowiedź, zaraz pojawiały się nowe pytania... I choć w znacznej części rozwiązałam niektóre wątki na długo przed bohaterami to nie zmniejszyło to mojej radości podczas czytania ani nie umniejszyło wartości lektury.
Jedyne co mi przeszkadzało to brak rozdziałów, które pomogłyby w chwilach, kiedy powieść jednak trzeba odłożyć, by wykonać codzienne obowiązki.

Powieść udowodniła, że czasem niespodziewany podarunek od losu może stać się kluczem do naszego życia. Że może wpłynąć na naszą przemianę, bo Nina z osoby przewidywalnej, niechętnej nowościom i opornej na zmiany staje się - pod wpływem nowych okoliczności - bardziej stanowcza, nieodgadniona i zaskakująca, ale również wiedząca czego chce i pragnie. Owszem, część zasług w tej kwestii można przypisać Igorowi, który nią potrząsnął i starał się uczyć prawdziwego życia. Kiedy trzeba - wspierał, innym razem pocieszał czy wycierał łzy, ale zawsze szanował jej decyzje. Jaką rolę w lwowskiej przygodzie Niny odegrają Michaił, Serge, Weronika, Teresa, Oksana oraz Tamara, do której należał jeden z pokoi w mieszkaniu Irmy? Kim była ta kobieta? Niebanalne znaczenie będą miały również przedmioty, które stanowczo aczkolwiek sugestywnie "przemawiają" do bohaterki: ryciny, figurki, katarynka czy fontanny Amfitryty i Posejdona.

Podsumowując, chcę zwrócić Waszą uwagę na piękno powieści, doskonały język, dopracowane dialogi, ciekawą historię, mnóstwo tajemnic do odkrycia oraz wiele mądrych przesłań. Autorka pokazała ile w życiu może się niespodziewanie zmienić, jak czasem czyjś gest potrafi nas zaskoczyć, bo przecież nie wszystko jest czarne i białe... Należy dostrzegać też to, co pomiędzy dając sobie tym samym szansę, na szczęście, którego nie znaliśmy a przecież z tego powodu nie jest ono w niczym gorsze i nie powinniśmy go odtrącać. Polecam serdecznie "Primabalerinę", ponieważ to wciągająca i urzekająca powieść, nie tylko o poszukiwaniu siebie i celu życia!





I jeszcze na koniec trochę prywaty (tak już zupełnie poza recenzją). W powieści znajduje się wątek krakowskich Serafitek (moja córa chodzi do przedszkola prowadzonego przez to właśnie zgromadzenie) oraz Cmentarz Łyczakowski czy budynek Teatru i Baletu we Lwowie. Choć akurat w przypadku tych zabytków, pewnie już kiedyś wspominałam, że miałam okazję być w tym mieście w styczniu 2006 roku. Na własne oczy widziałam nagrobki Zapolskiej czy Konopnickiej a w budynku Teatru i Opery oczy jaśniały mi od złoceń.



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Małgosi z

wtorek, 8 marca 2016

Agnieszka Wojdowicz "Niepokorne. Klara"




Autor: Agnieszka Wojdowicz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2015
Liczba stron:416
Seria: Niepokorne tom 2



Drugi tom serii, który może być odrębną całością, ale polecam zapoznanie się z nim po tomie pierwszym





W styczniu, dzięki powieści "Niepokorne. Eliza", miałam okazję przenieść się w czasie do młodopolskiego Krakowa. Poznałam wtedy trzy młode kobiety: Elizę, Klarę i Judytę, które - każda na swój sposób - walczą o inne życie, inny byt niż ten, który zaplanowali do kobiet w tamtych czasach mężczyźni. Każda ma inny cel, każda pragnie czegoś innego, ale wszystkie pragną szczęścia, samorealizacji, choć przy okazji muszą sporo wycierpieć, wylać wiele łez a przede wszystkim sprzeciwić się rodzinie.

Fabuła tomu pierwszego zapowiadała, że losy Elizy i Judyty w tomie drugim będą opisywane od momentu wakacji, które młode damy spędzały wspólnie w otwockim pensjonacie, u mamy Elizy. Dziewczęta odpoczywają od krakowskich problemów, żyją jakby z dala od tamtego świata, rozkoszując się promieniami słońca wpadającymi rankiem przez okno. Judyta regeneruje siły pod czujnym okiem kucharki a Eliza zmaga się z wciąż negatywnie nastawioną do jej decyzji babką. Wprawdzie sądziłam, że ich pobyt w Otwocku będzie zajmował większą część powieści, jednak wakacje bohaterek zostały opisane bardzo skrótowo.
A wszystko dlatego, że po powrocie do Krakowa muszą stawić czoła nowym przeciwnościom losu. Eliza rozpoczyna walkę o sprawy zawodowe, ale i prywatne. To najbardziej poukładana bohaterka, którą polubiłam najbardziej a w tym tomie jest jej zdecydowanie najmniej.
Zaś Judyta zmaga się z tęsknotą za Maurycym i to z tego powodu nie chce przyjąć propozycji wyjazdu do Wiednia, choć może tam rozwinąć swoje pasje związane z malarstwem i batikami. Bo przecież ona na niego czeka... Ponadto przez przypadek od obcych ludzi dowiaduje się o pewnej bolesnej sprawie, dotyczącej ojca... Jak kobieta sobie z tym poradzi? Jak upora się ze wszystkimi demonami z przeszłości, które ją otaczają? Czy będzie żałowała swojej znajomości z Szymonem, bo przecież od niej wszystko się zaczęło? Od tamtego momentu jej życie uległo totalnej odmianie a odpowiedź na pytanie: jak potoczy się dalej, wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Czy rozczarowana sprawami miłosnymi Judyta zdecyduje się na wyjazd? Co czeka ją w Wiedniu? Czy nauczyła się czegoś na swoich dotychczasowych błędach?

Jakie nietypowe pomysły na życie miała w tym czasie Klara Stojnowska, główna bohaterka tego tomu? Już w chwili gdy jej przyjaciółki odpoczywały w Otwocku, dziewczyna nie próżnowała. Z legitymacją reporterki lwowskiego "Steru" udała się do fabryki cygar, gdzie trwał strajk robotnic. Z zaangażowaniem oddała się temu tematowi, nie wiedząc jeszcze że będzie to jednocześnie moment kiedy pozna miłość, ale i poruszy lawinę zdarzeń, bo obiekt jej westchnień będzie miał dość tajemniczą i mroczną przeszłość. (Ciekawa jestem czy domyślicie się co mężczyzna ukrywa przed dziewczyną)
Klara jest niespokojnym duchem, wywrotowcem, sufrażystką i szuka pracy w kolejnej gazecie - "Nowej Reformie". Na jej łamach podejmuje nowe tematy (szkolnictwo, kinematograf), które nieuchronnie prowadzą ją na ścieżkę kłopotów, zostaje bowiem postrzegana jako socjalistka. A to z kolei prowadzi do scysji z ojcem, choć przecież już wcześniej wielokrotnie nie byli zgodni, tak teraz wydaje się, że to najpoważniejsza różnica zdań.
Wystarczy jednak sięgnąć w przeszłość Klary, do czasów gdy była spokojną i cichą pensjonarką. Wszystko zmieniło się, gdy wyjechała na studia do Berlina. To właśnie wtedy nabrała pewności siebie i zrozumiała jak bardzo Galicja, ze swoimi poglądami dotyczącymi roli kobiet, jest opóźniona.
Wprowadzając w życie jakże odmienne zachowania czy poglądy Klara coraz bardziej "pakuje" się w kłopoty. Brnie coraz głębiej w problemy, nie słucha nikogo, niczyje do rady nie potrafią przemówić do jej rozsądku. Jak nisko musi upaść, by coś do niej dotarło? Co musi się wydarzyć by nią wstrząsnąć?

Niniejszy tom skupia się głównie na losach Klary i Judyty, które dostarczają naprawdę ogrom przeżyć. Obydwie nieszczęśliwie zakochane, dokonujące niezbyt trafnych wyborów, nie potrafiące odnaleźć się otaczającej rzeczywistości i starające się udowodnić, że potrafią radzić sobie bez mężczyzn a już na pewno na swoich zasadach. Każda z nich popełnia błędy, których potem żałuje, tylko czy nie jest za późno? Czy decyzje można jeszcze zmienić? Muszę przyznać, że autorka zadziwiła mnie zakończeniem tomu. O ile losy Elizy były przewidywalne a tyle kroki podjęte przez dwie pozostałe bohaterki mnie... zszokowały. Nie tego się spodziewałam! Zwłaszcza po Klarze. Ich postawy ogromnie mnie zaintrygowały. Tym bardziej nie mogę doczekać się trzeciego tomu, który rozwieje moje wątpliwości co do trwałości szczęścia Klary i Judyty. Czy to już będzie ich stabilizacja? Czy może przewrócą swoje życie góry nogami jeszcze kilka razy? Co bohaterki zrobią ze swoim życiem? Jak nim pokierują? Jak bardzo jeszcze będą w stanie go sobie skomplikować?

"Niepokorne. Klara" to książka pełna różnorodnych tematów: automobil, kinematograf, strajk cygaretek, socjaliści, areszt, zaręczyny, ciąże (niekoniecznie chciane), kobiety z kiepską opinią, jazda na rowerze, postrzeganie Żydów, poświęcenie się pracy całym sercem, tajemnice z przeszłości i wiele innych. Autorka zadbała, by czytelnik się nie nudził (choć chwilami odczuwałam nadmiar zdarzeń i zbyt długich opowieści na jakiś temat, które gdyby były nieco krótsze to ogół odbioru by nie ucierpiał, ale to niewielki minus) oferując coraz to nowe zwroty akcji i zaskakując zdarzeniami; by poznał jak najlepiej tamten czas i życie ludzi w Krakowie, Lwowie czy w Wiedniu. 

Książka jest napisana językiem bardzo charakterystycznym i specyficznym, przez co czyta się ją nieco wolniej niż inne powieści, ale doskonale oddaje klimat epoki. Opisując stroje, fryzury, zachowania czy konwenanse, uwypuklając brak obecnych cudów techniki Agnieszka Wojdowicz po raz drugi udowodniła, że dobrze przygotowała się do stworzenia powieści, w której nie brak ambitnych kobiet. Kobiet, które walczą o swoje miejsce w społeczeństwie i nie ustają w podejmowaniu kolejnych kroków, by nie być gorszymi od mężczyzn. By móc żyć jak oni. Dlaczego kobiety mogą mniej?

Autorka w sposób przemyślany połączyła życie fikcyjnych, ale silnych i niezależnych bohaterek z wydarzeniami historycznymi. Każdy kto obawia się, że to książka z typowymi danymi z zakresu historii, może odetchnąć. Tu rządzą kobiety i to one są epicentrum tej lektury, to one skupiają naszą uwagę na sobie i prowadzą nas przez kolejne dni swojego życia pełnego przeciwieństw. Jeśli lubicie bohaterki o konkretnych poglądach, wiedzących czego chcą a do tego klimat XIX-wieku to koniecznie sięgnijcie po serię Niepokorne! Ja już nie mogę doczekać się premiery trzeciego tomu o trzech niepokornych młodych kobietach!


"Niepokorne. Eliza"
"Niepokorne. Klara"
"Niepokorne. Judyta"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dagmarze z

czwartek, 2 kwietnia 2015

Magdalena Kordel "Malownicze. Tajemnica bzów" - przedpremierowo




Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: planowana na 7 maja 2015
Liczba stron: 400
Seria: Malownicze tom 3











Magda Kordel jest autorką siedmiu powieści, choć teraz już ośmiu. "Tajemnica bzów" to trzeci tom najnowszej serii autorki "Malownicze". W 2014 roku miałam okazję poznać mieszkańców tej uroczej miejscowości w Sudetach, dzięki lekturze poprzednich tomów: "Malownicze. Wymarzony dom" oraz "Malownicze. Wymarzony czas". I wtedy przepadłam, zakochałam się w tym klimacie, ludziach i ich problemach czy miłościach. Czy niniejsza powieść wywołała we mnie sinusoidę uczuć i emocji?

Pani Leontyna jest starszą kobietą, która prowadzi sklep ze starociami. Miejsce jest szczególne, bowiem każdy przedmiot musi trafić do właściwego właściciela. Leontyna ma szczególny dar, dzięki czemu potrafi wyczuć pragnienia przedmiotów i aurę potencjalnych właścicieli. Na palcu nosi pierścionek ze złotymi listkami, które oplatają rubinowe kiście bzu. Jest to jej dziedzictwo, gdyż biżuteria ta należy do jej rodziny od pokoleń. Odgrywa ona bardzo ważną rolę w historii rodziny i ma szczególną moc. Jednak teraz pierścień wyraźnie chce zmienić właścicielkę i nieustannie się gubi. Co chce przekazać Leontynie? Czy kobieta posłucha jego "głosu"?

Przez wiele lat Leontyna spokojnie żyła w Malowniczym, pracowała, pomagała innym, odwiedzała bliskich na cmentarzu i tylko wspomnienia zatrzymywała dla siebie w głębi serca i umysłu. Z nikim nie chciała się nimi podzielić, gdyż bała się cierpienia. Aż do teraz... Jedyną osobą, której postanowiła zwierzyć się starsza pani, była Madeleine (Magda), co dziwne, bo przecież była ona najnowszą mieszkanką Malowniczego. Magda stopniowo przez kilka dni cierpliwie i z zainteresowaniem słucha opowieści o dzieciństwie i młodości Leontyny a nawet o czasach, gdy jej jeszcze na świecie nie było. Jej zachwyt budzi historia pierścionka a pytania dotyczące tajemnic rodzinnych wciąż rodzą się w głowie. Ale nie ponagla mówczyni, nie chcąc jej spłoszyć. Dlaczego Leontyna w przeszłości miała na imię Zosia? Jak wyglądało jej życie w leśniczówce u dziadków a jak we Lwowie? Czy chętnie przeprowadziła się do Warszawy i jaki wpływ miała na nią II wojna światowa, która wtedy wybuchła?

Pomiędzy kolejnymi partiami opowieści o swojej rodzinie Leontyna wyjeżdża na kilka dni do Wrocławia, by załatwić tajemnicze sprawy, o których czytelnik dowiaduje się dopiero na końcu powieści i ... dech mu zapiera. W tym czasie Magdzie udaje się, bez użycia przemocy (choć taki miały plan z Leontyną), nawiązać rozmowę z tajemniczym starszym mężczyzną, który pojawił się u podnóża Sudetów jedynie po to, by upewnić się czy Leontyna jest kobietą z warkoczem, którą widział na stronie internetowej a o której myśli od lat. Kim jest starszy pan uciekający na widok sprzedawczyni staroci? Dlaczego nie chce tak po prostu z nią porozmawiać i wyjaśnić swoje zachowanie? Jaka przeszłość tych dwojga ukrywa się teraz pod połami płaszcza i kapeluszem?

Autorka po raz trzeci zaczarowała mi świat i przeniosła do urokliwego Malowniczego, w którym ponownie mogłam spotkać się z Magdą i jej szalonym i zabieganym życiem. Kobieta jest niewyspana i wykończona (skąd ja to znam) wszak ma w domu trójkę dzieci (choć ja aż trójki nie mam), a do tego jeszcze jest posiadaczką księgarni wymagającej dużego nakładu pracy, by móc ją otworzyć. Niniejsza powieść skupia się głównie na Leontynie, ale cieszę się że i Magda się pojawiła, gdyż bardzo ją polubiłam. Ubolewam, że nie pojawił się jej wielbiciel - pan Miecio...

Jest za to klimat ubiegłego wieku, bowiem opowieść rozpoczyna się od roku 1914 w okolicy Krakowa, potem odwiedzamy też Lwów i Warszawę. Miałam kiedyś okazję być we Lwowie, jednak była to krótka wycieczka i nie poznałam wnikliwie klimatu, o którym pisze Magda Kordel. Nie zasmakowałam też żadnych tradycyjnych potraw.
Autorka poruszyła w książce wiele ważnych problemów: małżeństwa zawierane z rozsądku, różnice klasowe i zakazane w związku z tym związki, kobiety żyjące w cieniu mężów, jest też miłość, która ratuje innym życie. Jest młodzieńcze zauroczenie i uwielbienie do tego, co niedostępne i co nie wypada. Pojawia się też negatywne uczucie jakim jest zemsta, która potrafi zrujnować to co dobre w życiu człowieka. Kto pała żądzą zemsty i dlaczego?
Ciekawym motywem w powieści jest historia o duchu, która przypomniała mi o książkach czytanych w młodości a dotyczących duchów i ukrytych skarbów.
Bardzo trudnym okresem w życiu bohaterów są lata wojny, kiedy to brakowało podstawowych produktów, niejednokrotnie było zimno a strach o rodzinę jest większy niż kiedykolwiek. Rodzice martwią się o dzieci przystępujące do ruchu oporu, jednak rozumieją, że trzeba coś robić, by nie zwariować. Z sercem przepełnionym strachem i współczuciem czytałam tę część wspomnień Leontyny, gdyż dotyczyły one również jej pierwszej prawdziwej miłości. Czy przetrwała ona wojnę? Czy jej ukochany przeżył? Przecież miała wielu adoratorów a teraz jest sama... Dlaczego?

Myślę, że nie zdradziłam Wam zbyt wiele z tej magicznej książki i fabuła będzie dla Was miłą niespodzianką. Dla mnie sama książka była podwójnym prezentem urodzinowym - po pierwsze, dlatego że kurier dostarczył mi ją dokładnie w urodzinowy poranek. Po drugie - w tekście występuje moje imię a przecież nie jest zbyt popularne.

Niesamowita, ciepła, nostalgiczna a zarazem wzruszająca - taka jest najnowsza powieść Magdy Kordel. Na końcu łzy płynęły mi strumieniem i musiałam szybko je wycierać, by widzieć kolejne słowa tekstu. Muszę przyznać, że autorka dobrze przygotowała się do lwowskiej części tej historii, gdyż były chwile, że czułam się, jakbym tam była. Doskonale manewrowała czasoprzestrzenią łącząc przeszłość z teraźniejszością. Miłość z zemstą. Narodziny ze śmiercią. Tajemnice, niespodzianki i obietnica, że przecież zawsze można sobie poradzić przy wsparciu bliskich. Polecam Wam gorąco tę powieść, szkoda tylko, że tak szybko się kończy...




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, Czytelnicze marzenia 2015, 52 książki

Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Kindze z


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...