Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włoska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włoska. Pokaż wszystkie posty

środa, 24 marca 2021

Cecilia Poli "Radość do szpiku kości. Pamiętnik chorej matki"

 
 
 
Tytuł oryginalny: Come pietra solcata dal vento. Diaro di un'anima
Tłumaczenie: Joanna Szełęga
Wydawnictwo: Św. Stanisława BM
Data wydania: 2012
Liczba stron: 204





Mediolan, 23.10.2004
Cecilia to osoba pogodna, doceniająca piękno świata, dotyk oraz bliskość, otwarta, wspierająca innych, otoczona miłością wielu osób. Lat trzydzieści jeden. Od dwóch lat żona, od trzech miesięcy matka. Tego dnia jej świat ulega ogromnym zmianom - słyszy diagnozę: ostra białaczka limfoblastyczna. 
Zaczyna prowadzić pamiętnik, w którym zapisuje myśli i odczucia. Opisuje szpitalną rzeczywistość i rozdarcie między pragnieniem wyzdrowienia (a co za tym idzie badania, leki, transfuzje) a tęsknotą za bliskimi, zwłaszcza za synkiem. Boli ją, że nie może uczestniczyć w rozwoju Emanuele.

Bohaterka wielokrotnie musi przezwyciężać niesamowity ból, ucieka się do tańca, Boga, spowiedzi, zapachów, powieści Coelho - do wszystkiego, co może przynieść ulgę. Wciąż marzy i ma nadzieję. Przelicza płytki i białe krwinki. Zmierza do przeszczepu i docenia każdy dzień spędzony w domu, gdy wyniki są dobre.
 
Zdecydowała, że poznamy jej zapiski do 7 sierpnia 2006 roku, choć żyła jeszcze niemal rok dłużej... Dlaczego tak? Nie wiem. 
A przecież przeszczep się udał i liczyłam, że dłużej nacieszy się bliskimi.


Walczyła dzielnie każdego dnia. Z nadzieją patrzyła w przyszłość. Żal mi jej. Jej synka. Cecilia nie załamała się, wielokrotnie dostrzegamy jej humor pomieszany z ironią.


Na końcu książki znajdują się zdjęcia autorki od czasów dzieciństwa oraz napisane przez nią wiersze. To uzupełnienie tego jakże przejmującego świadectwa choroby zapisane w formie pamiętnika.
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

niedziela, 14 kwietnia 2019

Massimo Vacchetta, Antonella Tomaselli "25 gramów szczęścia"






Tytuł oryginalny: 25 grammi di felicità
Tłumaczenie: Marta Koral
Wydawnictwo: Quello
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 208




Najlepszym przyjacielem człowieka jest zwierzę, najczęściej pies. Oczywiście naszymi pieszczochami bywają koty, chomiki czy papużki, ale przyjaźń i niesamowita więź wywiązuje się również między nami a innymi gatunkami... We Włoszech zrodziła się dość kolczasta relacja, którą miałam okazję poznać na kartach książki "25 gramów szczęścia".

"Ninna obudziła we mnie pragnienie niesienia pomocy słabszym, tym, o których nikt nie pamięta. Właśnie dlatego, że wszyscy o nich zapominają. A przecież każde stworzenie, nawet najmniejsze, jest ważne. Jest przejawem życia, częścią całości, bez niego świat nie mógłby istnieć." *

Massimo Vacchetta to człowiek wrażliwy i podążający za marzeniami, który od dziecka pomagał zwierzętom. Jest weterynarzem a dokładniej ginekologiem położnikiem od bydła, jednak kiedy podjął pracę w klinice dla małych zwierząt poznał osieroconego, na oko trzydniowego jeżyka. Ważący dwadzieścia pięć gramów maluch skradł jego serce a Massimo sam wtedy nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo zmieni się jego życie za sprawą tego jeża. Mężczyzna musiał poświęcić się Ninnie - bo takie imię otrzymała samiczka - jak niemowlęciu - pilnował regularnych posiłków, nawet w nocy. Karmił, ogrzewał, masował i bardzo pragnął ją uratować.

Fascynowało go, jak bardzo to maleństwo pragnie żyć, dlatego robił wszystko, nie dosypiając i kombinując w pracy, by je ocalić. Szczęściem napełniało go to, że ratuje jeżykowi życie. Obserwował kolejne etapy zmian w życiu Ninny - porastanie futerkiem, pojawienie się kolców, pazurków. Żaden z pojawiających się później w jego domu jeży, nie wywołał w nim tyle emocji co Ninna. Z innymi potrafił się rozstać, po wyleczeniu znajdował dla nich raj, w którym będą szczęśliwie żyły... Ale każda myśl o wypuszczeniu Ninny powodowała ból w sercu.

Massimo pomógł wielu jeżom, które były do niego przywożone z bliska i daleka; o różnej wadze ciała, różnymi obrażeniami i z odmiennymi szansami na wyzdrowienie, na życie... Jego marzeniem było jednak założenie ośrodka pomocy jeżom, które udało mu się spełnić - powstał Ośrodek Rehabilitacji Jeży "La Ninna".

"Ninna natchnęła mnie do założenia ośrodka dla jeży, 
zaś Ninno pobudził moją wyobraźnię do stworzenia dla nich oazy." **

Ile jeżowych istnień udało mu się uratować? Ile jeżyków odeszło przedwcześnie? Relacja Massima z kilku lat swojego życia wywarła na mnie ogromne wrażenie. Z wypiekami na twarzy i niepokojem o los kolczastych stworzonek w sercu, czytałam kolejne strony tej książki. Kibicowałam tym maleństwom i działaniom Massima, ale również spełnieniu jego marzeń. Jestem zauroczona tą opowieścią i polecam ją serdecznie wszystkim miłośnikom zwierząt, małych i dużych. Kolczastych i futerkowych.

"Nie przeżyjesz w pełni każdego dnia, jeśli nie zrobisz czegoś dla kogoś, 
kto nigdy nie będzie mógł ci za to zapłacić." ***

Podsumowując - "25 gramów szczęścia" to przepiękna i wzruszająca opowieść o więzi łączącej człowieka z jeżem. O wielkim oddaniu, opiece nad słabszym i bezbronnym zwierzęciem, o przyjaźni, poświęceniu oraz zaangażowaniu. Przesycona realizmem historia o dostrzeganiu tego, co mamy w środku, o pięknie chwili, przemijalności oraz odróżnianiu rzeczy błahych od tych naprawdę istotnych. Książka uderza w emocje, czy potrzeba większej rekomendacji?





* M. Vacchetta, Antonella Tomaselli, "25 gramów szczęścia", Quello, Wieliczka 2019, s. 82
** Tamże, s. 106
*** Tamże, s. 117





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję

poniedziałek, 22 października 2018

Październikowe detektywistyczne czytanie mamy i córki

Tak spodobały nam się serie detektywistyczne Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai oraz Agata na tropie, że wciąż polujemy w bibliotece na kolejne tomy :)
Każda z nas z osobna czyta sobie poszczególne tytuły a potem wymieniamy uwagi - super zabawa :)

Zapraszam na kilka krótkich recenzji :) Liczę, że skusicie się na lekturę tych tytułów :)






Autor: Martin Widmark
Tytuł oryginalny: Tågmysteriet
Tłumaczenie: Barbara Gawryluk
Ilustrator: Helena Willis
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2010
Liczba stron: 92
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 6+
Seria: Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai  tom 7



Lasse i Maja jadą do dziadka chłopca, czekają właśnie na pociąg. Niespodziewanie na peronie spotykają komisarza, który zdradza im, iż pojedzie tym samym pociągiem, ponieważ przewożona jest nim duża suma pieniędzy przeznaczonych do utylizacji. Klucz do pomieszczenia ma tylko on. W podróży towarzyszy im pastor z bardzo ciężką walizką.

Jednak nie tylko to jest dziwne... Konduktorka potyka się i wpada w ramiona komisarza, kelnerkę Maja przyłapuje na kradzieży pieniędzy za posiłek a potem nagle ktoś pociąga za hamulec bezpieczeństwa. Po chwili okazuje się, że pieniądze zniknęły! Kto zatrzymał pociąg? A kto jest złodziejem? Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...

Czy dzieciakom uda się szybko rozwiązać łamigłówkę?









Autor: Martin Widmark
Tytuł oryginalny: Tidningsmysteriet
Tłumaczenie: Barbara Gawryluk
Ilustrator: Helena Willis
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2010
Liczba stron:  92
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 6+
Seria: Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai  tom  8



W miasteczku Valleby wybuchł skandal! Lokalna gazeta opublikowała artykuł szkalujący dobre imię Muhammeda Karata, zarzucając mu używanie fałszywych diamentów. Kto i dlaczego zniesławił jubilera? Nie jest to pierwszy a piąty taki przypadek, gdy prawym obywatelom zarzuca się coś niewłaściwego... Ale dzięki temu nakład gazety szybko się sprzedaje. Może to działanie celowe? Redaktor naczelny twierdzi, że to on akceptuje tekst do druku i wszystko jest w porządku.

Ciekawe jest to, że w artykułach aż roi się od błędów ortograficznych... To zagadka dla Biura Detektywistycznego. Czy dzieciaki odkryją prawdę? Kto i według jakiego klucza wybiera 'ofiary' podłych tekstów? Dlaczego to robi?

Tym razem tajemnicy nie udało mi się odkryć wcześniej. Nie miałam pojęcia o przeszłości sprawcy... Brawo dla Lassego i Mai!








Autor: Martin Widmark
Tytuł oryginalny: Födelsedagsmysteriet
Tłumaczenie: Barbara Gawryluk
Ilustrator: Helena Willis
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2018
Liczba stron: 92
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 6+
Seria: Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai  tom 20


W hotelu w Valleby trwa impreza urodzinowa Muhammeda Karata, którą zorganizowała mężowi Barbara Palm. Przy stole zasiadają mieszkańcy miasteczka, po odśpiewaniu 'Sto lat' Muhammed twierdzi, że prezenty już dostał, jednak okazuje się, że organizatorka przygotowała liczne atrakcje. Główną z nich jest konkurs między trójką cukierników: Leopoldem, Anitą i Renatą. Każde z nich ma stworzyć popisowy tort, a twórca najlepszego - zdaniem Karata - wygra osiem tysięcy koron.

Jednak konkurs nie przebiega w cudownej atmosferze, a atrakcje nie kończą się szczęśliwie... Dochodzi do poważnej kradzieży - ginie przedmiot o ogromnej wartości. Kto i dlaczego go ukradł? Czy było to działanie spontaniczne czy wcześniej zaplanowane? Czy Lasse i Maja jak zawsze odkryją prawdę? Czy uda mi się ich wyprzedzić w przypuszczeniach? A wreszcie czy zgubę uda się odzyskać?

Tym razem, pomimo mylenia tropów, bardzo szybko odkryłam prawdę. Podobnie moja Ośmiolatka - stwierdziła nawet, że to była jedna z łatwiejszych zagadek Biura Detektywistycznego.
Jako jedna z nowszych części, książeczka ma kolorowe ilustracje. 







Autor: Martin Widmark
Tytuł oryginalny: Cykelmysteriet
Tłumaczenie: Barbara Gawryluk
Ilustrator: Helena Willis
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2014
Liczba stron:  92
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 6+
Seria: Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai  tom  21



Czworo uczestników weźmie udział w Wyścigu Rowerowym o Mistrzostwo Valleby, którego trasa liczy dwadzieścia cztery kilometry. Każdy z nich ma jakieś marzenia, do których spełnienia przyda się wygrana w wysokości dziesięciu tysięcy koron. Franco Bollo, wróżka Tahita, Emilia Garden czy Lasse - kto wygra wyścig?

Trenerką Lassego jest Maja, która ani przez chwilę nie odpuszcza i walczy o dobrą formę swojego współpracownika w Biurze Detektywistycznym. Dziewczynka ze stanowiska na pagórku będzie przez lornetkę obserwować wyścig. Komisarz daje sygnał do startu i ruszają...

Nie byłoby jednak w tej historii nic nadzwyczajnego i wartego opisania, gdyby wszystko odbyło się zgodnie z prawem, prawda? Gwarantuję Wam masę emocji oraz niecodzienną ceremonię dekoracji zwycięzcy :)
Tym razem jeszcze przed finałem udało mi się odkryć winnych i przyczyny wszystkich przekrętów.

Do tego tomu przygód detektywów wkradły się kolory - zarówno jeśli chodzi o początkową mapę miasteczka, jak i późniejsze ilustracje.










Autor: Martin Widmark
Tytuł oryginalny: Modemysteriet
Tłumaczenie: Barbara Gawryluk
Ilustrator: Helena Willis
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2017
Liczba stron: 108
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 6+
Seria: Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai  tom 24



Fryzjer ma pełne ręce roboty a w każdym możliwym miejscu w miasteczku wszyscy mierzą, kroją, szyją i wpatrują się w swe odbicia przed lustrem! Czy to jakaś epidemia? Nie! Światowej sławy kreator mody Jean-Laurent przyjeżdża do Valleby i zorganizuje konkurs, którego zwycięzcy pojadą do Paryża. Któż nie chciałby zobaczyć tego pięknego miasta...
Jedynie Maja i Rune Andersson nie są zainteresowani konkursem i przygotowaniami.

Jakie tajemnice przywiozą ze sobą pasażerowie czerwonego kabrioletu? Zarówno Szarlota - kierowca i fotografka, jak i Zybastian, asystent Jean-Laurenta coś ukrywają... a kiedy znika Lulu, ukochana kotka kreatora sprawą zajmuje się Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. A może bardziej Maja, skoro Lasse przygotowuje się do konkursu? Czy ktoś porwał białą kotkę? No i wreszcie kto wygra konkurs?
Odpowiedzi szukajcie w książeczce (ten tom również został wydany we wszystkich barwach, nie tylko czarno-białych). Mnie udało się odgadnąć jedynie co stało się z kotką.










Autor: Steve Stevenson
Tytuł oryginalny: Agatha: Girl of Mystery. The Kenyan Expedition
Tłumaczenie: Ewa Grabowska
Ilustrator: Stefano Turconi
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2015
Liczba stron: 144
Wiek odbiorcy: 7+
Seria: Agata na tropie  tom 8
 

Pewnej kwietniowej soboty Larry Finder, uczęszczający do szkoły dla detektywów Eye International, otrzymuje informację o nowej misji. Swoją kuzynkę Agatę próbował znaleźć na targu antyków na Portobello Road, tylko czy to możliwe w tym tłumie?

Dzieciaki wraz z nieodłącznymi kotem i kamerdynerem mają udać się do Kenii, by odnaleźć rzadki egzemplarz białej żyrafy, która zaginęła w tajemniczych okolicznościach z Rezerwatu Narodowego Masai Mara na sawannie. Problem zgłosiło dwoje antropologów z Belgii, którzy obserwowali plemię masajskie uważające zaginioną żyrafę za duchowego przewodnika.

Swoją pomocą będzie małym detektywom służyć kuzynka czwartego stopnia - Haida, która organizuje w Afryce safari. Czy wspólnymi siłami uda im się odnaleźć Hwankę? Czy żyrafa żyje? Została porwana? Była bez szans podczas spotkania z kłusownikami lub drapieżnikami?

Ileż emocji w tej dziecięcej lekturze... Poszukiwacze żyrafy napotykają liczne przeszkody, muszą zmierzyć się z dzikimi zwierzętami, sabotażem, kłamstwami i tajemnicami. Do ostatniej chwili nie wiedziałam jaki będzie finał ani co stało się z Hwanką. Super zagadka!





Książeczki przeczytane w ramach wyzwań: 52 książki
"Tajemnica mody" - również Grunt to okładka

niedziela, 26 sierpnia 2018

Anna Cerasoli "Pan Kartezjusz gra w statki, czyli podróże do krainy matematyki"




Tytuł oryginalny: I magnifici dieci. L'avventura di un bambino nella matematica
Tłumaczenie: Jan Trawiński
Ilustrator: Roberto Luciani
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: 2016
Liczba stron:  184
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy:  10+






Już dwukrotnie miałam przyjemność bawić się literacko w matematykę z Anną Cerasoli, miało to miejsce podczas lektury książek "Geometria faraona" oraz "Wielkie odkrycie Bubal". Dlatego chętnie i z zainteresowaniem sięgnęłam po kolejną tego typu pozycję - czym charakteryzuje się "Pan Kartezjusz gra w statki, czyli podróże do krainy matematyki"?

Dziadek ośmioletniego Filipa jest emerytowanym nauczycielem matematyki w liceum. Po czterdziestu latach pracy nadal czuje się belfrem i chce zrobić z wnuczka geniusza matematycznego i mistrza kuchni. Z jego siostrą się nie udało, wolała sztukę. Dziadek i wnuczek bardzo lubią spędzać ze sobą czas, zwykła życiowa sytuacja jak rozmowa z sąsiadką, zakupy w osiedlowym sklepie czy nowa kamizelka stanowią dla nich temat do nowej, matematycznej opowieści. Niektóre tematy są wynikiem lekcji matematyki z panią Gracją, Filip rozpoczyna od zdania "Pani Gracja powiedziała..." i już dziadek rozwija zagadnienie. Czasami opowieści dziadka mają wyższy poziom niż dla ośmiolatków, ale Filipowi to nie przeszkadza, jest nimi zachwycony!

Książka składa się z dwudziestu rozdziałów, w których poruszono różne tematy:
  • Arabowie nauczyli nas cyfr, których obecnie używamy, jest łatwiej niż z rzymskimi
  • używanie i historia liczydła
  • system dziesiątkowy i dwójkowy
  • skąd wzięło się określenie 'zero'
  • niektóre działania mają pierwszeństwo przed innymi, nawet jeśli są zapisane później
  • nie dziel przez zero i działania niewykonalne
  • liczby Fibonacciego i króliki
  • ułamki (przydatne zwłaszcza w dzieleniu pizzy:)
  • działania z niewiadomą 'x'
  • twierdzenia Talesa i Pitagorasa
  • zabawa kostkami zmierzająca do wyjaśnienia zagadnienia rachunku prawdopodobieństwa
  • obwody i pola
  • liczba pi
  • układ współrzędnych
  • wykres kartezjański
  • parabola/hiperbola
Każdy z poruszonych tematów to historia z przykładami, opowieść mająca bohaterów, zilustrowana kolorowymi i dowcipnymi obrazami, dzięki czemu łatwiej ją zrozumieć. Są to ciekawe historie, widać że dziadek ma dryg do takiego przedstawienia problemu, by zaintrygować. Jest prosto, łatwo, przyswajalnie i krótko. Wiedzę od byłego nauczyciela czerpie jednak nie tylko wnuczek, skorzystali również inni.

Bardzo często w opowieści dziadka wkrada się nawiązanie do wojny, którą przeżył, co pozwoli wnuczkowi poznać ten trudny dla Polski oraz Polaków wątek i lepiej go zrozumieć.


Podsumowując - "Pan Kartezjusz gra w statki, czyli..." to opowieść pełna pomysłów, której narratorką jest siostra Filipa. Intrygująca, zróżnicowana i przydatna jako pomoc do nauki matematyki od klasy - myślę - czwartej. Rozdziały są na tyle krótkie, że można dany problem omówić, poznać i rozwikłać, jednocześnie nie czując się znudzonym - ot, tak na jeden raz a później zająć się kolejnym rozdziałem. To świetna pozycja edukacyjna, ale z elementami zabawy, którą gorąco Wam polecam.












Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki





Za możliwość przeczytania książki
dziękujemy

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Zabawy w detektywa ciąg dalszy, czyli seria 'Agata na tropie'

Marzyłam kiedyś, by zostać detektywem... Serio! Tak się nie stało, ale zaczytywałam się w książkach, gdzie mogłam podążać tropami, zbierać ślady i próbować odgadnąć kto jest winny. Takie uwielbienie przechodzi chyba genetycznie, bowiem moja córa też świetnie odnajduje się w takich książkach. Seria 'Biuro detektywistyczne Lassego i Mai' nam już nie wystarcza - oto coś nowego 'Agata na tropie'. W obu przypadkach szczęście zależy od zawartości bibliotecznych półek :)
Znacie tą serię?

Seria o Agacie to książeczki obszerniejsze niż z Lassem i Mają, ale równie misternie skonstruowane :) A możecie polecicie nam jeszcze jakąś detektywistyczną serię na poziomie drugoklasistki? :)






Agata jest dwunastolatką, która wraz z kamerdynerem Kentem oraz kotem Watsonem mieszka w Finder House w Londynie. Marzy o pisaniu kryminałów. Jej rodzice bywają w domu rzadko, gdyż ciągle podróżują. Dlatego bystra i inteligentna dziewczynka znajduje sobie ciekawe zajęcia: katalogowanie książek, sprzątanie pomieszczeń lub rozwiązywanie zagadek z kuzynem Larrym - leniwym studentem prestiżowej szkoły dla detektywów Eye.






Autor: Steve Stevenson
Tytuł oryginalny: Agatha Mistery. La spada del re di Scozia
Tłumaczenie: Ewa Grabowska
Ilustrator: Stefano Turconi
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2015
Liczba stron: 144
Wiek odbiorcy: 7+
Seria: Agata na tropie  tom 3



Agata, Larry, kamerdyner Kent oraz kot Watson przebywają w wiejskim domu dziadka Godfrey'a na peryferiach Edynburga. Planowany lot balonem przerywa wiadomość - nowa misja czeka w Aberdeen, gdzie w Zamku Dunnottar doszło o poranku do kradzieży. Podczas otwarcia wystawy zaginęła cenna historyczna pamiątka - miecz króla Szkocji. Nieoczekiwanie ludzie zgromadzeni w jednym z pomieszczeń zapadli w sen a kiedy się obudzili, miecza już nie było... Tylko jedna osoba znajdowała się wtedy na zewnątrz - czy to ona jest winna? Co się tam wydarzyło?

Zmieniono kurs lotu balonem - do grupy detektywów dołączył dziadek i teraz cały zespół poszukuje śladów, przesłuchuje świadków i próbuje odkryć kto kłamie. Bo przecież ktoś jest winny. Kto i w jaki sposób odgadnie prawdę? Na ile mroczne tajemnice zamku pozwolą się odkryć? Kto będzie sprytniejszy?

Bardzo przemyślana intryga, która spodoba się nie tylko małemu czytelnikowi, gdyż ślady zostały podrzucone dla zmyłki, winny sprytnie się 'ukrył' i nie wszystko jest takie, jak na pierwszy rzut oka.








Autor: Steve Stevenson
Tytuł oryginalny: Agatha Mistery. Furto alle cascate del Niagara
Tłumaczenie: Ewa Grabowska
Ilustrator: Stefano Turconi
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2015
Liczba stron: 144
Wiek odbiorcy: 7+
Seria: Agata na tropie  tom 4



W tym tomie dzieciaki kierują się do hotelu przy wodospadzie Niagara, gdzie dokonano kradzieży biżuterii - o niezwykle dużej wartości - sławnej śpiewaczki operowej Helgi Hoffman. Ofiara nie chce rozgłosu, dlatego sprawę zleciła Eye International a nie policji. Czy Agacie, Larry'emu oraz ich kuzynce Scarlett uda się rozwikłać tę sprawę?

Doskonała lektura przeznaczona dla dzieci, napisana na ich poziomie a trudniejsze pojęcia zostały oznaczone gwiazdką i wyjaśnione na dole strony. Któż nie wciągnie się w opowieść, w której tyle się dzieje? Z pozoru nieistotne szczegóły okazują się być konieczne do finalnego triumfu, teoretycznie bohaterowie mają alibi i nic nie jest takie, jakie się wydaje. Pojawiają się nowe tropy, akcja wciąż zaskakuje i młody czytelnik (starszy też :)) przeżyje niejeden jej zwrot. A kiedy wydaje się, że wszystko już wiemy, że podejrzany został ujęty... To jeszcze nie koniec zabawy...






Autor: Steve Stevenson
Tytuł oryginalny: Agatha: Girl of Mystery. The Crown of Venice
Tłumaczenie: Ewa Grabowska
Ilustrator: Stefano Turconi
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2015
Liczba stron: 144
Wiek odbiorcy: 7+
Seria: Agata na tropie  tom 7



Wielbiciel pizzy i internetowych gier, czternastoletni Larry cieszy się z odwołanej lekcji fizjonomiki kryminalnej, jednak nie dany mu jest spokój. Czeka na niego kolejna misja! Któż nie chciałby udać się w lutym do Wenecji?! To właśnie wtedy odbywa się karnawał.

Jak zawsze z młodym detektywem podróżują kuzynka Agata, bardzo rezolutna dziewczynka, kamerdyner oraz kot. Sprzątanie sali kolonialnej musi poczekać - Agata ma nowe wyzwanie! Podczas kolacji u Alfreda Modiglianiego, na której obecnych było trzech mężczyzn, głównie przedstawicieli wyższych sfer, zaginęła korona doży. Towarzystwo ubezpieczeniowe nie chce wypłacić odszkodowania i zwróciło się o pomoc do Eye International. Czy dzieciaki odkryją prawdę? Kto ukradł koronę? Co ukrywają obecni na spotkaniu u Alfreda? Jaki udział w sprawie będzie miał kuzyn detektywów - gondolier Marco?

Cudnie było powrócić do Wenecji, w której kiedyś byłam... Znajdziecie tutaj gondolowe pościgi, podejrzane paczki a w nagrodę - zwiedzanie oraz informacje o historii tego miasta, wyjaśnienia kim był doża. Finał zaskakujący i zupełnie jak u Poirota - rozwiązanie wobec wszystkich zainteresowanych. Świetna zagadka.





Książki z tej serii są mocno podrasowane jeśli chodzi o umiejętności nieletnich bohaterów, sporo potrafią, robią co tylko chcą, podróżują bez koniecznej obecności rodzica, ale... przecież to tylko dobra książka, prawda? :)
Wzbogacona poprzez ilustracje, mapę z miejscami, gdzie zamieszkują krewni Agaty oraz na samym końcu: listą, którą można uzupełnić nazwiskami podejrzanych; miejscem na notatki detektywa oraz portret podejrzanego - ciekawe rozwiązanie (choć nie dotyczy książek z biblioteki).
Czcionka czy długość rozdziałów zostały dostosowane do małego czytelnika. Moja córa jest zachwycona!




Książki przeczytane w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki

piątek, 26 maja 2017

Federico Moccia "Jesteś moją obsesją"




Tytuł oryginalny: Tu Sei Ossessione
Tłumaczenie: Karolina Stańczyk
Wydawnictwo: Muza S.A.
Data wydania: 10 maja 2017
Liczba stron: 192









Federico Moccia należał do tej pory do pisarzy, których twórczość była mi obca... A czy Wy znacie jakieś jego powieści? Kobieta w czerni i intrygujący tytuł z obsesją w roli głównej, stały się dla mnie impulsem - postanowiłam poznać coś pióra tego autora. Czy to był dobry wybór?

Giovanni jest pisarzem spełnionym - tak chyba mogę go zdefiniować, gdyż opublikował już kilka bestsellerowych powieści. Ten trzydziestoletni mężczyzna jest w życiu prawdopodobnie szczęśliwy, ponieważ ma atrakcyjną żonę Monicę oraz radosną córeczkę Assię. Giovanni podczas całej historii często powraca do przeszłości i opisuje jak poznał swoją przyszłą żonę czy wspomina chwilę narodzin córki. Ale poznajemy też Elenę, kobietę dla której potrafił odbyć szalony lot do Londynu... W jego życiu było i nadal jest, tak wiele szczęśliwych momentów, że powinien grzecznie pisać i oddawać się miłości do swoich najbliższych kobiet. Ale czy to jego prawdziwa natura?

Aktualnie Giovanni pracuje nad najnowszym dziełem, którego bohaterką jest Silvia, kobieta jakże odmienna od dotychczas opisywanych postaci. Czy przypadkiem nie stworzył jej na podobieństwo Luny, kobiety z portalu społecznościowego? Silvia ma być tajemnicza, ciekawa i niejednoznaczna a czy taka właśnie nie jest Luna? Czy to w ogóle jej prawdziwe imię? Postać znikąd, jego zmora i nieszczęście, ponieważ go omotała, stała się obsesją. To przez nią okłamał żonę i spędza czas na pisaniu z nią zamiast z rodziną czy tworząc powieść. Czy Luna to Elena?

Federico Moccia bardzo wnikliwie opisał schematy działania mężczyzn, ich sposób myślenia, postępowanie w przypadku wystąpienia problemów. Dokładnie pokazał jak wyglądają relacje damsko-męskie w różnych sytuacjach i jakie oczekiwania mają kobiety oraz mężczyźni. Poprzez kolejnych bohaterów przekazał nam różne spojrzenia na świat i związki - Elena twierdziła, że im człowiek starszy, tym trudniej mu wytrzymać z kimś na stałe. W książce nie brakuje też prawdziwej przyjaźni, niezwykłej miłości do dziecka, ale również zachowań negatywnych - kłamstwa czy "zdrady" przed ekranem komputera.

Bardzo spodobały mi się dwa stwierdzenia. Jedno z nich dotyczy oczekiwania - zgadzam się z tym całkowicie, bowiem moment oczekiwania jest piękniejszy niż ten, w którym otrzymujemy wymarzoną rzecz czy spotykamy się z wymarzoną osobą.
Zadziwił mnie też wynik badań, w których udowodniono, że noworodek potrzebuje dla prawidłowego rozwoju miłości znacznie bardziej niż mleka! Piękne!


Na koniec krótko o moich odczuciach po lekturze. Historia pisarza przedstawiona przez autora ma niewątpliwie bardzo dobry potencjał. Jednak ja osobiście czuję ogromny niedosyt. Mam wrażenie, że zawartość książki została wyrwana z jakiejś większej powieści i opublikowana jako opowiadanie w stosunku do pierwowzoru. Jest zbyt krótko, chwilami płytko a wspomnienia przeplatają się z teraźniejszością nieco chaotycznie. Charakterystyka bohaterów jest właściwie pominięta (wyjątek stanowi jedynie główny bohater) i trudno jest wczuć się w ich życie oraz działania. Trudno też mówić o akcji, bowiem niewiele się tutaj dzieje. Właściwie plusem jest tylko poruszona tematyka, czyli niebezpieczeństw czekających na nas w wirtualnej rzeczywistości. A mój osobisty sukces? Mimo gubienia tropów od początku domyślałam się kim jest Luna i ... miałam rację!

Nie mam porównania do innych dzieł autora, dlatego nie wiem czy to właśnie jest jego styl i sposób na powieść. Koniecznie muszę to sprawdzić, czytając jakiś inny tytuł (polecicie coś?) a Wy sami - po lekturze mojej recenzji - oceńcie czy to książka, która Was zainteresuje.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję




czwartek, 25 maja 2017

Anna Cerasoli "Wielkie odkrycie Bubal"



Tytuł oryginalny: La grande invenzione di Bubal
Tłumaczenie: Agnieszka Liszka-Drążkiewicz
Ilustrator: Desideria Guicciardini
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: 2016
Liczba stron: 64
Wiek odbiorcy: 6+









Kiedy byłam kilkuletnią dziewczynką nie miałam pojęcia co to komputer, tablet czy telefon komórkowy a co dopiero dotykowy... Czasy się jednak zmieniają i moja córa szybciej potrafi opanować nowe urządzenie niż ja. Na dodatek nie potrafi pojąć, że kiedyś tego nie było. Czy ludzie byli szczęśliwsi nie wiem, ale na pewno mieli więcej czasu, bo nie klikali lajków czy innych pochłaniaczy cennych minut.

Ja z kolei nie wyobrażam sobie życia bez liczb, cyfr i działań na nich wykonywanych. Dlatego mimo wieku chętnie i z zainteresowaniem sięgnęłam po niniejszą książeczkę. Byłam ogromnie ciekawa jak z problemem nieznajomości liczb i liczenia poradzi sobie kilkuletnia dziewczynka. Dodam tylko, że były to czasy ludzi pierwotnych...


Bubal nie miała wyjścia. Musiała zająć się owcami, gdyż jej starszy brat udał się z ojcem na polowanie. Dotąd to był jego obowiązek i zawsze wywiązywał się z niego znakomicie, bowiem nigdy nie zaginęła żadna owca. Dziewczynka podziwia brata, jednocześnie zastanawiając się jak poradzi sobie z tym zadaniem - wszak wraz z puchatymi zwierzętami śpi się doskonale, ale jak okiełznać takie stado??
Przez kilka dni Bubal nie miała z owcami problemów, jednak potem w zagrodzie zaczęło brakować trawy. A przecież owce muszą jeść! Dziewczynka wypuściła je poza ogrodzenie, ale po zmroku kiedy usłyszała pobekiwanie zagubionych zwierząt zrozumiała, że nie jest w stanie w ten sposób pilnować stada. Jakie miała pomysły na kontrolowane wypasanie poza zagrodą? Czy dzięki kolejnym złotym myślom (Bubal uwielbia myśleć) owce były najedzone a mała pasterka spokojniejsza, że nikt się nie zgubił?


"Wielkie odkrycie Bubal" to niezwykła opowieść o niezwykłej dziewczynce. Dlaczego tak bardzo podkreślam niezwykłość? Bowiem mimo, że jestem dorosła a to literatura dla dzieci, zrobiła na mnie duże wrażenie. Dopiero po zakończeniu lektury zrozumiałam każdy szczegół okładki i jestem godna podziwu dla kilkulatki, która zupełnie nieświadomie wynalazła liczby. Pokazała nam również jak dawno temu wyglądały "pierwsze kroki w liczeniu" - jak radzili sobie ludzie podczas codziennych czynności, które wymagały znajomości cyfr będących poza ich zasięgiem.

Anna Cerasoli opowiedziała w bardzo ciekawy, prosty i przystępny dla młodego czytelnika sposób, jak tworzono znaki odzwierciedlające cyfry i liczby. Będziecie na pewno czuli zdziwienie, że tak to się zaczęło :) Dodatkowym atutem książeczki jest czcionka, która pozwala na samodzielne czytanie przez sześcio- i siedmolatki. Zachęca do tego również niewielka objętość tej opowieści, przyciągająca wzrok barwnymi i tematycznymi ilustracjami. Lektura historii Bubal wywołała w mojej córce potrzebę stworzenia owieczki :) Efekty poniżej świadczą o tym, że tematyka jest doskonale trafiona w gust małych odbiorców.




 "Wielkie odkrycie Bubal" to nie tylko piękna historia o mądrej dziewczynce, ale również próba pokazania dziecku, że matematyka nie boli. Że w wielu życiowych sytuacjach jest potrzebna i można się nią bawić a wtedy najlepiej wchodzi do głowy, prawda? :)





Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękujemy Pani Ewie


czwartek, 12 stycznia 2017

Anna Cerasoli "Geometria faraona"




Tytuł oryginalny: La geometria del faraone
Tłumaczenie: Agnieszka Liszka-Drążkiewicz
Ilustracje: Desideria Guicciardini
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: 2016
Liczba stron: 64
Wiek odbiorcy: 6+
Seria: Poza seriami, czyli książki rozmaite





Cztery tysiące lat temu żył sobie chłopiec. Ames ma dwie siostry oraz brata. Wraz z rodziną mieszka w domu z cegły (co jest oznaką dobrobytu) z widokiem na Wielką Rzekę, w której jest pełno krokodyli. Jego ojciec jest najlepszym rozciągaczem sznura w całym Egipcie. Kiedy wyrusza do Teb (do faraona) zawsze przywozi dzieciom prezenty i tylko pod tym względem dzieciaki lubią wyjazdy taty. Teraz wyjechał, by kierować pracami nad nową piramidą, jednak długo nie wraca i rodzina zaczyna się o niego martwić.

A na czym polega jego praca? Kiedy rozciąga sznur ze swoimi pomocnikami powstaje idealnie równa linia, którą nazywamy linią prostą. Dzieci dużo się od taty nauczyły i wykorzystują swoją wiedzę podczas zabawy w "zdobądź flagę", kiedy rysują okrąg, by każdy miał jednakową odległość do środka - linię taką nazwali "linią niesprzeczką".


zabawa w "zdobądź flagę"


Każdej jesieni, po opadnięciu wód Nilu ojciec Amesa pomaga innym w wyznaczaniu granic ogrodów. Jednak pod jego nieobecność zadania tego podjęły się jego dzieci. Czy poradzą sobie i utworzą kwadrat oraz trójkąt prostokątny? Jak to się stało, że dostali od faraona złotego skarabeusza?
Tego nie zdradzę, ale powiem tak - wiele od tych dzieciaków można się nauczyć :) A wiedza ta może przydać się w życiu, nie tylko szkolnym.

To co przekazuje rodzeństwo Amesa w tej publikacji to nie tylko wiedza naukowa, ale przede wszystkim dobra zabawa. Pomysł można wykorzystać w domu, podczas czasu spędzanego z dzieckiem w zimowe lub deszczowe popołudnie. Wszak można wyznaczyć ogrodzenie dla zwierząt gospodarskich czy w zoo, można stworzyć grządki czy rabatki albo wybieg dla modelek. Podwójna radość i jakże nietypowy sposób, by posiąść wiedzę, niejako przypadkiem. Gdyby tak wyjąć linijkę czy ekierkę to dziecko odczuje, że MUSI się uczyć, że to coś poważnego a ono chce się bawić... Czyż to nie sprytne? :)



Książeczka jest bardzo cenną publikacją - zawiera intrygujące, typowo egipskie ilustracje, które przyciągają wzrok kolorami oraz rozmiarem. Czcionka jest dość duża co spowodowało, że sześciolatka mogła czytać samodzielnie. Bohaterami są dzieci, co dodatkowo ułatwia przyswajalność tej historii. Zatem pozostaje mi tylko zapytać - kto udaje się w podróż do początków geometrii? :)





Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki


Książeczka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki



Za możliwość przeczytania książeczki
dziękujemy Pani Ewie

poniedziałek, 24 października 2016

Lavinia Petti "Złodziej z mgły"




Tytuł oryginalny: Il ladro di nebbia
Tłumaczenie: Agnieszka Poczyńska-Arnoldi
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: maj 2016
Liczba stron: 472










Na jakiej podstawie wybieramy książki do czytania? Okładka, opis, porównanie do innych dzieł, polecenia... Dlaczego zdecydowałam się na debiutancką powieść Lavinii Petti? Okładka zwiastuje tajemniczą aurę w środku. Opis z tylnej okładki sugeruje, że dostanę bestsellerową opowieść o poszukiwaniu tożsamości i rozwiązania zagadki morderstwa. Są też informacje, które pozwalają oczekiwać atmosfery na poziomie Zafona i niezwykłej podróży dla wielbicieli Carrolla czy Gaimana. Cóż... Czytałam sześć książek Zafona i niestety w żadnym wypadku "Złodziej z mgły" nie zostanie przeze mnie do nich przyrównany. Dlaczego? O tym już za chwilę, najpierw słów kilka o fabule...

Antonio M. Fonte ma pięćdziesiąt lat i jest pisarzem mieszkającym w Neapolu. Jest bardzo dziwnym człowiekiem, który prowadzi nietypowy styl życia i ma niestandardowe hobby jak na przykład czytanie encyklopedii czy pisanie od prawej do lewej. Bywa roztargniony, ekscentryczny, niezdarny, buja w obłokach. Często gubi różne przedmioty, potyka się a nawet przewraca. Nie używa grzebienia, ale ma za to pamięć do twarzy. Nie lubi komputerów, od ludzi woli trzymać się z daleka a wszystkie ważne sprawy załatwia za niego menadżer.

Pewnego dnia - zupełnie przypadkowo - znajduje tajemniczy portret pewnej kobiety z osobliwym zapiskiem na odwrocie... A później wraz ze stosem listów od  wielbicieli - wszak jest znanym od piętnastu lat pisarzem - dostaje list, który sam napisał do tej właśnie kobiety... Ale piętnaście lat temu! Dlaczego otrzymał go z powrotem? Co było w środku? No właśnie - bardzo interesujące rzeczy! Antonio napisał tam o utraconych wspomnieniach i zamordowanym przez siebie człowieku. Tylko że on nic nie pamięta! Czy to możliwe, że zabiłby kogoś i teraz o tym nie pamiętał??

Do tego właśnie momentu książka rysowała się dla mnie w cudownych barwach! Zastanawiałam się czy bohater ma amnezję czy przytrafiło mu się coś innego... Dlaczego nie pamięta kobiety z portretu? A tym bardziej listu, który do niej napisał? Czy naprawdę zabił a teraz nie potrafi sobie tego przypomnieć? Liczyłam na niezwykłą opowieść, która dałaby mi odpowiedź na te pytania... No dobra prawdę poznałam, ale... No właśnie - to teraz opowiem Wam dlaczego dalsza część książki mocno mnie rozczarowała.

Powód jest banalny... okazało się bowiem, że to zwyczajnie coś, czego nie lubię, czyli fantastyka. Historia zmierza ku obszarom, które stały się całkowitym wytworem wyobraźni autorki. Antonio rozpoczyna poszukiwanie Tirnail - krainy, gdzie znajduje się wszystko to o czym zapomnieliśmy. To właśnie tam - podobno - znajdują się wspomnienia bohatera, dotyczące kobiety z portretu. Oddał je w zamian a teraz czuje, że musi je odzyskać i przypomnieć sobie co tak naprawdę Geneve znaczyła dla niego przed laty. Rozpoczyna podróż przez kolejne punkty tej krainy, spotyka osobliwych ludzi: hrabia Vladimir, Santiago, Edgar, król Jerzy - motyw ten ogromnie przypominał mi na przykład "Małego Księcia".

Podczas pobytu w Tirnail powoli trafiał na tropy swojej historii w bardzo irracjonalnych miejscach - między innymi w toalecie czy bagażniku samochodu. Stopniowo odzyskuje swoje wspomnienia a wydarzenia z przeszłości powracają na swoje miejsca w jego pamięci. Niektóre są dość szokujące, ale wiele mu wyjaśniają: co było ukryte za zamkniętymi drzwiami w gabinecie ojca? Jaką rolę w życiu jego rodziny odegrał kiedyś hrabia Vladimir? Dlaczego spotkał matkę, która nie żyje? Skąd tak naprawdę znał Geneve? Odpowiedzi na te pytania były dla mnie niespodziankami.

Jak to się stało, że nie jest pewny czy przed laty to miejsce odwiedził A. Fonte - ojciec czy syn? Jego ojciec czy on sam? Z jakiego powodu nagle stał się Antoine Tomojasprawa? Co sprawiło, że zdał sobie sprawę, że bez marzeń nie jesteśmy w stanie przetrwać?

Jakże mylny jest opis tej książki... liczyłam na obyczajowo-kryminalną lekturę a otrzymałam nieudolną podróbkę Zafona. Nie byłam tego świadoma kiedy na nią decydowałam, ale zanurzyłam się w świat wyobraźni i zapomnianych marzeń (choć przyznaję czasami opuszczałam spore partie tekstu, które nie wnosiły nic do wątków, które mnie intrygowały), tylko po to, by odkryć czy Antonio naprawdę kogoś zabił. I czy odnalazł kobietę ze zdjęcia. Na to ostatnie pytanie mogę Wam odpowiedzieć, gdyż czytelnik poznaje odpowiedź jeszcze przed setną stroną. Tak, Antonio ma szansę spotkać właścicielkę zielonych włosów. Tylko co z tego wyniknie??

Ja nigdy nie mogłabym trafić do Tirnail - dlaczego? Odpowiedź na stronie 371. Nawet nie chciałabym - to bajka zupełnie nie dla mnie... Jednak jeśli lubicie zagadkowe lektury, które przenoszą w wirtualny świat, nie końca zrozumiały i logiczny to rozważcie sami czy ta książka ma szansę na uznanie w Waszych oczach. Wtedy poznacie Wanezję, Nechnabel czy Mnemozję... Koniecznie podzielcie się wtedy wrażeniami, gdyż śmiem przypuszczać, że wielbicielom takich historii może ona przypaść do gustu.

Podsumowując - sam temat, który wybrała autorka jest ciekawy, czytelnik jest zaintrygowany kilkoma niewyjaśnionymi sprawami, jednak każdy powinien byś świadomy, że to nie końca realna lektura. A przecież nie każdy lubi fantastyczne opowieści. I pod żadnym pozorem nie jest to Zafon! Tak był cudny klimat, wręcz urocza uczta literacka...






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Oldze z


wtorek, 27 października 2015

Nicky Pellegrino "Sycylijska opowieść"





Tytuł oryginalny: The Food of Love Cookery School
Tłumaczenie: Edyta Jaczewska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014
Liczba stron: 392








W ostatnim czasie miałam okazję przenieść się w świat powieści, które pachniały kwiatami lub były przepełnione muzyką. Tym razem sięgnęłam po książkę, która dostarcza bodźców zmysłowi smaku - jest bogata w smaki i aromaty oraz uroki Sycylii. Dziesięć lat temu na tej przepięknej wyspie, Luca Amore założył szkołę kulinarną "Z miłości do jedzenia". Przez osiem dni kolejne grupy wielbicieli kulinarnych przygód z całego świata poznają tajemnice sycylijskiej kuchni.

Luca pracował wcześniej w Londynie jako fotograf, jednak wrócił w rodzinne strony po śmierci swojej ukochanej nonna (babci) i to w jej domu prowadzi swoje kursy gotowania. A jego dobrze płatna praca w Anglii? Mężczyzna nie chce o niej rozmawiać a gdy temat zostaje poruszony, skutecznie go unika. Bez przeszkód można się domyślić, że kryje się za tym jakaś tajemnica, może jakieś rozczarowanie czy dramat, które powodują chęć do zapomnienia o tamtym skrawku życia. Dlaczego? Tego nie zdradzę, ale przyznaję że nie spodziewałam się takiego rozwiązania.

Aktualnie na kurs przyjeżdżają cztery kobiety, każda w innym wieku, o innej pozycji zawodowej, społecznej, innym statusie materialnym i w innym punkcie swojego życia. Mają różne problemy i różne podejście do życia. Czy uda im się dogadać, by podczas pobytu mogły skupić się na gotowaniu? Czy unikną sprzeczek?

Tricia jest prawniczką z Londynu, ma dzieci w prywatnych szkołach, mąż Paul jest lekarzem i to on zarezerwował jej te wakacje, by mogła odpocząć od zabiegania. Tylko czy Tricia chce przeżyć kulinarną przygodę czy może woli inne atrakcje? Poppy przyleciała z Australii, gdzie jako mały chłopiec wyjechał jej dziadek ze strony ojca. Na Sycylii Poppy, oprócz poszukiwania smaków, zamierza rozpocząć poszukiwania swoich przodków, bowiem dziadek pochodzi właśnie z tego kraju. Ten wyjazd ma być dla niej odskocznią od zakończonego trzy miesiące wcześniej małżeństwa, bo choć rozwód przebiegł spokojnie, z uwagi na zgodność obojga i brak potomstwa to pod wpływem chwili Poppy chce zmienić otoczenie. Valerie, najstarsza z całej czwórki, mieszkanka Nowego Jorku, zatęskniła na podróżowaniem. Po swoim drugim rozwodzie poznała Jean-Pierre'a, który nigdy nie został jej mężem, jednak prawie dwudziestoletni związek pełen wzajemnej ekscytacji sobą i nowo odkrywanymi miejscami na globie ziemskim sprawił, że teraz zabrakło jej wrażeń. Dlaczego? Od roku nigdzie nie wyjeżdżała, ponieważ ukochany zmarł i na długie miesiące odebrało jej to chęci do nowych, samotnych, podróży. Moll jest pracownikiem socjalnym w Anglii i samotnie wychowuje dwie córki. Jest pasjonatką gotowania, jej dom przepełniony jest licznymi przepisami, książkami kucharskimi. Swoją pasję kobieta wyraża również prowadząc bloga, na którym zamierza zamieszczać zdjęcia potraw, przepisy i wrażenia z Sycylii. Na ten krótki wyjazd bardzo długo odkładała pieniądze i dzięki wsparciu córek i mamy, wreszcie spełniła swoje marzenie. Czy te osiem dni będzie dla niej zapomnieniem o prawdziwych problemach wyciągających za nią swoje macki?

A na czym polega ten kilkudniowy sycylijski kurs w miejscowości Favio? Luca uczy je przyrządzania lokalnych potraw, marynowania, łączenia smaków, rozpoznawania jakie połączenia produktów będą lepsze oraz szacunku do tradycji przekazywania sobie przepisów z pokolenia na pokolenie. Mężczyzna ubolewa jedynie z powodu faktu, że wiele lat temu zaginął zeszyt z przepisami jego babci. Choć sporo potraw potrafi odtworzyć z pamięci, to była to dla niego pamiątka również wartości sentymentalnej.

W programie na kolejne dni znajduje się wiele wycieczek w ciekawe miejsca. Kobiety pod okiem Luki odwiedzają winnice i targ, zbierają kapary, smakują sery oraz czekoladę (by porównać smak robionej ręcznie i przez maszyny). Sporą część posiłków przyrządzają i spożywają w domu lub na tarasie, jednak dla uatrakcyjnienia i urozmaicenia pojawiają się w restauracjach i na obiadach proszonych między innymi u Vincenza i jego córki Orsoliny, którzy mieszkają w nietypowym domu, są wieloletnimi przyjaciółmi rodziny Amore a teraz mają nieźle namieszać w fabule książki.

Książkę czyta się niezwykle przyjemnie, głównie z powodu opisywanych intrygujących potraw. Jednak nie polecam czytać jej na pusty żołądek! Akcja toczy się raczej leniwie, nie ma tu zwrotów, większych niespodzianek a prawdziwe zaskoczenia wymieniłabym trzy. Jest to naprawdę lekka i niezobowiązująca opowieść, która doskonale nadaje się jako przerywnik - i do tego jaki smaczny - między powieściami zmuszającymi do wytężonego myślenia. Dzięki zmiennej narracji czytelnik ma szansę poznać wydarzenia z perspektywy zarówno Luki, jak i czterech kobiet. Dzięki temu, jak i licznym rozmowom prowadzonym między uczestniczkami kursu, dowiedziałam się o utraconych miłościach i nadziejach, zdradach, rozwodach, błędach przeszłości, szansach na nowe życie oraz tajemnicach, które kobiety chowają w swoich sercach i umysłach, bo nie są to rzeczy, którymi chciałyby się chwalić wokoło. W gorącym słońcu Sycylii zaczęło też iskrzyć między niektórymi bohaterami. Dzielnie im kibicowałam, tylko czy osiem dni to czas wystarczający, by podjąć tak poważne decyzje i rzucić swoje dotychczasowe życie? Czy komuś się uda? Tak wiele pytań a tak niewiele odpowiedzi.

Autorka zdradziła na końcu powieści, że wiele z opisywanych miejsc istnieje naprawdę i dlatego myślę, że czas kiedy odpoczywała na Sycylii zbierając materiały, musiał być dla niej piękną przygodą. Przesympatyczną niespodzianką były dla mnie przepisy zamieszczone w książce (dla niecierpliwych informacja - dopiero na końcu). Najbardziej ślinka mi ciekła podczas czytania o Cavatelli z cynamonem i sosem z mielonym mięsem; Czekoladowym kurczaku z Favio oraz Kurczaku Agrodolce. Gotujemy?







Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, 52 książki

niedziela, 5 lipca 2015

Melissa Moretti "Kochanek z Malty. Włoski romans"




Tytuł oryginalny: A máltai szerető
Tłumaczenie: Weronika Sobolewska
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 18 czerwca 2015
Liczba stron: 280










Za oknem upał, żar dosłownie leje się z nieba... W południe lepiej nie wychodzić z domu... Zupełnie jak w połowie sierpnia we Włoszech, kiedy to następuje czas ogólnej sielanki. W Rzymie pozostają tylko Ci, którzy obsługują turystów a pozostali wyjeżdżają na urlopy, z dala od miasta. Czy zatem chwila, gdy ubrana jestem bardzo minimalistycznie, obłożona czereśniami, napojami i lodami nie sprzyja sięgnięciu po powieść z włoskim romansem już w tytule...? Dzięki pogodzie łatwiej mi sobie wyobrazić, że jestem nie w upalnym Krakowie, lecz w Rzymie... Spaceruję wzdłuż brzegu Tybru, piję herbatę w uroczej, maleńkiej kawiarence przy znanym placu a zewsząd słyszę gwar turystów w różnych językach... Dobra, zejdźmy na ziemię i zajmijmy się recenzją.

Dwudziestopięcioletnia Anna Tresa trzy lata temu opuściła rodziców i swój dom rodzinny w Szwajcarii i przyjechała do Rzymu podejmując pracę jako pokojówka w pałacu rodziny Agostini. Właściwie to do jej obowiązków należało opiekowanie się seniorką rodu - panią Lucianą, ale znosić humory musiała już całej rodzinki: pierworodnej córki Luciany - Roberty, zgorzkniałej rozwódki, która usilnie próbuje wskakiwać do łóżka co ciekawszym "partiom", nie dając tym dobrego przykładu swojej nastoletniej córce Mirelli czy młodszej siostrze Stelli (nota bene też poszukującej szczęścia w miłości). Nie można też zapomnieć o średnim synu Agostinich - Raffaele to adwokacina prowadzący interesy z podejrzanymi, wygolonymi typkami, który nie cieszy się sympatią otoczenia.

Pewnego dnia w rodowej siedzibie Agostinich zjawia się młody (dwudziestosześcioletni) i przystojny Paul Hamrun z Malty. Ma objąć wakat szofera u bogatej rodziny, jednak składając dokumenty na konkurs, nie wiedział na jakie znane nazwisko będzie mu dane trafić. Na dzień dobry Paul poznaje Annę, sympatyczną pokojówkę, która stara się z ciepłem i humorem prowadzić rozmowy, by ten początek pobytu był dla nowego pracownika przyjemny. Paul rozpoczynając pracę nie zdaje sobie sprawy jakie obowiązki czekają na niego w pałacu, poza tankowaniem i myciem pojazdów oraz wożeniem rodziny. Tak młody mężczyzna wywołał bowiem niezwykłe pospolite ruszenie wśród obu sióstr Agostini. Zarówno Roberta, jak i Stella postanowiły zaciągnąć Paula do swojej sypialni. Czy im się to uda? Którą z nich wybierze Paul? Której się oprze? A którą odrzuci? I jak potoczą się jego relacje z Raffaelem, który zrobi wszystko, by pozbyć się intruza z domu. Obaj nie mają do siebie zaufania, traktują się jak zło konieczne... A najlepsze jest to, że obaj mają rację, czują chyba co się wydarzy i jak potoczy się ich przyszłość...

Bardzo sympatyczny romansik w klimacie włoskiego lata, w którym poznajemy dwa bieguny życia: biedna i uzależniona od humorów pracodawców służba oraz bogata, rozpieszczona a niejednokrotnie znudzona "nicnierobieniem" śmietanka towarzyska. Ich bale, przyjęcia, imprezy charytatywne, które kończą się przypadkowymi przygodami, upojeniem alkoholowym, narkotykami a potem przed paparazzi ratują bogaczy szoferzy. Choć kiedy szofer ma w sobie zdolności pedagogiczne, których pokładów się nie spodziewał, może też uczyć nastolatki prowadzenia samochodu a nawet wyprowadzić w pole niejednego opryszka. Ale przeszłość robi swoje. A już na pewno jej wyciągnięcie na światło dzienne przez Raffaele nie przysporzy Paulowi chwały w oczach bogatego bufona.

Powieść chwilami staje się tajemnicza i sensacyjna wręcz. Oto z głów poszczególnych członków rodziny znikają włosy a nawet jedna szczoteczka do zębów. Kto i w jakim celu kolekcjonuje tak nietypowe rzeczy? Do czego mają posłużyć? I tu muszę stwierdzić, że tajemnica ciągnie się przez większość książki. Po drodze pojawia się wiele wydarzeń, niedopowiedzianych zdań, zagadkowych spojrzeń, jest też szwajcarski hotel na sprzedaż, niepokój Anny, chwile strachu dla Paula i dopiero na końcu wyjaśnia się powód, dla którego z taką radością Maltańczyk podjął pracę u Agostinich. Szczerze mówiąc to cząstka mnie odpowiadająca za cechy detektywistyczne domyśliła się bardzo szybko do czego zmierza Paul... Nawet niespodziankę, o której on sam dowiedział się studiując zawartość grubej koperty, odkryłam wcześniej niż członkowie rodziny, jednak i dla mnie autorka przygotowała totalne zaskoczenie na czas narady rodzinnej. Jakie? Nie zdradzę.

Książkę czyta się bardzo szybko i sympatycznie. Podobał mi się motyw z papugą, która potrafiła wróżyć za jeden euro. Bardzo pięknie Melissa Moretti opisała uczucie, które zaczęło zbliżać do siebie Annę i Paula. Zrobiła to w sposób dyskretny, delikatny, subtelny i poetycki, podobnie jak i sceny intymne tych dwojga. Czytało się naprawdę z przyjemnością. Do tego świetne dialogi, dobrze nakreślone postacie i klimat miasta, a także relacje pomiędzy członkami rodziny Agostini.
Jedyne co mi przeszkadzało w lekturze to momenty kiedy znienacka w kolejnym akapicie autorka całkowicie zmieniała bohaterów i akcję w stosunku do akapitu poprzedniego, zupełnie nie oddzielając tych wydarzeń graficznie. A było takich momentów kilka. Przeszkadzały mi one w odbiorze, ale nie tyle, bym nie mogła polecić Wam tej książki z czystym sumieniem jako świetnej powieści na lato!






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Monice


piątek, 3 maja 2013

Cesarina Vighy "Ostatnie lato"



Tytuł oryginału: L'ultima estate
Tłumaczenie: Lucyna Rodziewicz-Doktór
Wydawnictwo: M
Data wydania: 2011
Liczba stron: 164












Cesarina Vighy urodziła się w 1936 roku w Wenecji. Ukończyła studia filozoficzne na Uniwersytecie w Padwie, lecz większość życia mieszkała w Rzymie. Była poetką, żoną i matką. Kiedy dowiedziała się, że jest chora na stwardnienie zanikowe boczne postanowiła napisać swoje "świadectwo pogodzenia z losem", swoją autobiografię. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką.

Kiedy zobaczyłam okładkę książki w ofercie Wydawnictwa M pomyślałam, że to zapewne jakaś lekka i przyjemna lektura. Obraz równo przystrzyżonego trawnika oraz kwiatów i altany w żaden sposób nie przygotowały mnie na to, co znajdę na kartach książki. Z reguły nie czytuję biografii, jednak dla dobrych autobiografii robię wyjatek. W przypadku "Ostatniego lata" nie żałuję.

Pani Amelia Z. jest chora. Kolejno odmawiają jej posłuszeństwa części ciała oraz zmysły. Zanim jednak choroba całkowicie odbierze jej ludzką godność postanawia rozliczyć się ze swoim życiem i spisuje to, co uważa w tych trudnych chwilach za ważne. Nie jest to rodzaj rachunku sumienia, nie jest to usprawiedliwienie się przed sobą, rodziną czy czytelnikiem. Autorka po prostu pokazuje nam, że czasem w życiu popełnia się błędy i dokonuje złych wyborów. Opowiada nam o despotycznym dziadku, swojej matce, która związała się z żonatym mężczyzną. Wspomina też ważne momenty swojego życia: stawanie się kobietą, szkołę katolicką, wojnę, romans z kobietą czy małżeństwo z młodszym mężczyzną. Są też opowieści o kotach, które kolejno znajdowały dom u Państwa Z. oraz o wędrówkach do kolejnych neurologów, którzy mieli postawić jej trafną diagnozę.

Autorka wszystkie opowiedziane wydarzenia okrasiła ironią i humorem w sposób wystarczający, by nie płakać czytając o jej trudnych życiowych sprawach czy chorobie, lecz by uśmiechać się widząc, że osoba pisząca ma do siebie dystans.

Jeśli ktoś szuka książki, w której osoba cierpiąca żyje tylko i wyłącznie strachem, że jej życie się zakończy, która użala się nad sobą i szuka pocieszenia to niech nie sięga po "Ostatnie lato". Jest to bowiem książka, w której znajdziemy kogoś, kto jest pogodzony z faktem, że jego kres jest bliski. Jest to powieść trudna, bowiem autorka korzysta z bogatego słownictwa, używa wielu porównań literackich a zdania są często wielokrotnie złożone.

Książka nawet w chwili zamknięcia końcowej okładki skłania do refleksji. Nie da się tak po prostu przejść obojętnie wobec problemu umierania. Każdy z nas chciałby mieć przecież lekką i szybką śmierć. Polecam wszystkim, którzy lubią czasem przeanalizować swoje życie.



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Book z nami (1,1 cm), Debiuty pisarskie, W prezencie, Pod hasłem, Trójka e-pik, 52 książki



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Dorocie 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...