Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paryż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paryż. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 kwietnia 2023

Magdalena Witkiewicz "Perfumeria na rozstaju dróg"

 
 
 
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Flow
Data wydania: 22.03.2023
Liczba stron: 368
 
 
[materiał reklamowy] barter Wydawnictwo Flow
 
 
 
Lubisz kiedy powieść czaruje Cię prozaicznymi dziedzinami życia? Ja uwielbiam! Ostatnio miałam przyjemność czytać kilka takich - jedne zauroczyły mnie smakiem, inne pełnymi emocji budynkami czy też tajemnicami sprzed lat skrytymi w leśnym bunkrze. Sięgając po "Perfumerię na rozstaju dróg" przeniosłam się w sam środek mgiełki otulającej mnie istną magią zapachów.
 
Laura straciła dziadków, rodziców, ukochanego a nawet rodzinny dom. A skoro nic jej tutaj nie nie trzymało, postanowiła wyruszyć przed siebie, by odnaleźć szczęście. Swój los powierzyła tak naprawdę kobietom, które spotkała na lotniskach - najpierw wyruszyła do Paryża, później do Małej Przytulnej. W tym małym i niezwykle urokliwym miasteczku zjawiła się za sprawą Anieli, jednak już bez niej, za to z córką. 

Dla mieszkańców stanowi ogromną niespodziankę, nie wiedzą kim jest, skąd się wzięła dlaczego u jej boku nie ma mężczyzny. Dla niej samej zagadkę stanowi dom, w którym będzie mieszkać oraz szczelnie otaczający go żywopłot, oddzielający ją od domu sąsiada. Odpowiedzi na swoje pytania otrzyma we właściwym czasie

Laura ma niezwykłą moc - potrafi zaklinać zapachy ziół, owoców oraz kwiatów i zamykać je w fiolkach. Mikstury o zapachu szczęścia spełniają marzenia, a ludzie którzy poczują aromat zaczynają czuć że żyją, że są sobą, że mogą wszystko! Chwila, gdy Laura poznaje człowieka, by dobrać mu zapach jest bardzo oczyszczającym doświadczeniem. Dziewczyna odziera z maski i kostiumu, widzi prawdziwe "ja", tylko czy każdemu się to spodoba?

Chcąc iść przed siebie, tworzyć swoją przyszłość Laura musi przynajmniej spróbować zamknąć za sobą drzwi do przeszłości. Nie będzie to jednak łatwe a ona nie zdaje sobie sprawy, jak dosłownie mężczyźni z jej życia zapukają do niego w teraźniejszości.
 
 
"Perfumeria..." to nie tylko otulająca zapachami historia, ale przede wszystkim oryginalne i wyraziste postacie. Ciekawa świata, dociekliwa i spostrzegawcza Gabrysia, zamykający ulotne chwile w jednym zdjęciu dziennie pan Anatol, który od kilku dekad jest samotny, choć w tym samym miasteczku mieszka kobieta, z którą łączy go prawdziwe uczucie. Są też trzy przyjaciółki, które widzą i wiedzą wszystko o mieszkańcach. Adrian jest lokalnym fotografem i skrywa tajemnicę, która może zaważyć na jego życiu uczuciowym. 
 
Dlaczego Adrian nie wyznał prawdy szybciej? Co ukrywa w swoim domu? Jakie znaczenie w tej opowieści mają dmuchawiec i żywopłot?
 
Nie potrafię powiedzieć, który wątek powieści podobał mi się najbardziej. Każdy niesie sobą szczególne uczucia i wyznania, wyzwania i morały. Wydarzenia z rodzinnego domu Laury, czas związany ze sztuką i miłością w Paryżu, lata spędzone z Anielą czy wyjazd do Małej Przytulnej? A może historia Anieli i żywopłotu? Prawda o Karolu, Gabrielu lub wybór ukochanego? Wątek Marii, Anatola, Malwiny?
 
Przygotuj się na to, że kiedy otwierasz "Perfumerię..." ulatnia się aromat miłości, tęsknoty, pożądania, ale i wspomnień. Zapachy te otulają, wirują i czarują, zawsze są po coś, coś znaczą i pomagają w kwestiach, które nam nie wychodzą, męczą, drażnią. 
Bardzo chciałabym spotkać w swoim życiu taką Laurę, chętnie podałabym jej dłonie i pozwoliła, by odczytała jakie zapachy są mi potrzebne na tej nowej ścieżce życia.
Gorąco polecam Wam tę powieść, bo pokazuje że szczęście trzeba łapać! Gonić za nim ze wszystkich sił!
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
 

 

sobota, 28 stycznia 2023

Liliana Fabisińska "Bez podtekstów" / "Zaraz wracam" / "107 sekund"

Moi drodzy czytelnicy,
jak sami widzicie, niewiele się tutaj u mnie działo od... w sumie od listopada. 
W tym czasie jednak czytelniczo coś się działo, więc powoli będę starała się nadrobić zaległości - podsumowania, stosiki... A przede wszystkim recenzje, w przypadku książek, które nie przybyły od Wydawców, będą to krótkie notki.
 
Dziś post dotyczący książek stycznia - przesłuchałam trzy tytuły Liliany Fabisińskiej.
 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 27 kwietnia 2022
Liczba stron: 336
 
 
[materiał reklamowy] barter z Wydawnictwo Purple Book
 
 
 
"Bez podtekstów" to komedia romantyczna, w której prym wiodą bohaterowie czterdzieści plus odkrywający "uroki" internetowych portali randkowych.
 
Miłka i Marek przyjaźnią się od studiów, kiedy to on ją uratował na egzaminie, choć wykładowca i tak odkrył mistyfikację. 
On jest po traumatycznym rozwodzie, który trwał pięć lat; ma zakaz zbliżania się do córki nad czym bardzo ubolewa a była żona wciąż coś od niego chce i składa kolejne pozwy. Marek mieszka w hotelu asystenckim, gdzie warunki nie sprzyjają zaproszeniu kogokolwiek.
Miłka jest żoną i matką. Uwielbia swoje dzieci oraz uczniów. Jej mąż nie znosi Marka, ale kobieta nie chce i nie potrafi się od niego odciąć. Wierzy, że ich przyjaźń jest bezwarunkowa.
Gdy wpada na pomysł wyswatania Marka nie wie, że odmieni to życie ich obojga... 

Ze szczegółami poznajemy ich przygody z aplikacją randkową, pomoc Miłki, liczne wiadomości jakie wymieniają z potencjalnymi kandydatkami, intrygujące spotkania, po których często Marek chciał zrezygnować z poszukiwań tej jedynej.

Czy w obliczu wydarzeń przyjaźń tych dwojga nadal będzie tylko przyjaźnią? Czy możliwa jest taka relacja między osobami odmiennej płci i to bez tytułowych podtekstów? Co odkryją szukając miłości dla Marka?

Przyznam szczerze, że tego co odkryli na portalu randkowym nie odgadłam i trochę mnie to zaskoczyło - nie tego się spodziewałam. Zwłaszcza, że tak jak wspomniałam na początku - TO zdecydowanie spowodowało niezłą lawinę!

Powieść jest zabawna, lekka, chwilami przyjemna w odbiorze, chwilami przewidywalna a chwilami... mnie nudziła i powodowała, że niekoniecznie miałam ochotę poznawać dalsze losy bohaterów. Znam lepsze tytuły autorki.
 
 
Za książkę dziękuję 

 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Purple Book
Data wydania: 28 września 2022
Liczba stron: 320



Przemek i Gabrysia wybrali się w romantyczną podróż przedślubną do Włoch. Wprawdzie Gabi nie nosi jeszcze pierścionka, ale po cichu liczy, że właśnie pośród włoskich krajobrazów go dostanie. Młodzi wynajęli samochód i na własną rękę zwiedzają urocze zakątki. 

Gdy pływali w rajskiej zatoczce wśród skał ukradziono im samochód. Najgorsze jednak jest to, że wszystkie ich rzeczy były w środku! Paszporty, ubrania, telefony i jej zaręczynowy pierścionek! Tak, Przemek zgodnie z jej przypuszczeniami wreszcie się oświadczył.

Tytuł książki odnosi się do słów, które chłopak wypowiedział do narzeczonej zanim zniknął na horyzoncie, by poszukać pomocy - "zaraz wracam"... Jednak pozostawiona na skale Gabi, w samym podkoszulku Przemka jest przerażona, bo godziny mijają a jego nie ma... Zmarzniętą i głodną dziewczynę znajduje starszy mężczyzna - Giuseppe - i zabiera ją do swojego trabucco, czyli dużej drewnianej konstrukcji, będącej maszyną rybacką (bardzo zainteresował mnie ten temat i nie ukrywam, że po lekturze zgłębiałam go jeszcze w internecie).

W dalszej części powieści śledzimy naprzemiennie losy Gabrysi, która próbuje uzyskać kontakt ze światem oraz losy Przemka - wreszcie dowiedziałam się, co mu się przytrafiło! I nie ukrywam, że było to ogromnie zaskakujące!
Sama nie wiedziałam, która narracja była ciekawsza, ale obie ciekawe. Gabrysia miała okazję poznać cudowne włoskie smaki, intrygujących ludzi, narzekać na bolącą pupę i dowiedzieć się jakie znaczenie ma cebula. Początkowo próbowała odnaleźć Przemka, wrócić do Polski, jednak z czasem sytuacja mocno się komplikowała a ona straciła do niego zaufanie...

Włochami pachniało i smakowało. Historia wielokrotnie zaskakiwała, zwroty akcji podnosiły ciśnienie, bo chociaż to powieść lekka, zabawna i przyjemna to jednak towarzyszy jej dreszczyk emocji.
Jeśli mam być szczera, to podobała mi się znacznie bardziej niż "Bez podtekstów". Polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 24 sierpnia 2022
Liczba stron: 360



Diana jest samotną matką. Wraz z córeczką Olą mieszka w Krakowie. Ich życie przypomina... chyba mogę to napisać - koszmar. Kobieta ma problemy z rozwodem (podpisała kiedyś niekorzystne dla siebie dokumenty) co skutkuje brakiem szans na zasiłek. Nie ma pieniędzy, bo opłacić rachunki. Brak prądu. Brak wody. Jest tylko gaz, ciepło i świece.

Diana próbuje podjąć się każdej pracy. Dosłownie. Co rano odpowiada na wszystkie ogłoszenia. I wreszcie trafi do firmy Norberta. Bogaty, czuły i troskliwy facet nie tylko ją zatrudnia, ale też zakochuje się w niej. Z wzajemnością. 

I wtedy życie Diany i Oli ulega diametralnej zmianie. Jak w bajce... pojawia się piękny dom, ubrania, jest światło i woda oraz mężczyzna spełniający marzenia a dziewczynkę traktuje jak własną córkę. Po kilku latach rodzi się Staś, choć Norbert podobno nie mógł mieć dzieci... Wtedy to nawet teściowa patrzy na Dianę lepszym okiem...
 
Jednak w pewnym momencie piękna bańka pęka... Wystarcza tytułowe 107 sekund, by życie tej rodziny legło w gruzach. Tragedia sprawia, że Dianą targają poczucie winy i wyrzuty sumienia. Oddalają się od siebie z mężem. Z Olą zaczyna się dziwnie zachowywać. Czy jest ktoś, na kogo pogrążona w rozpaczy matka będzie mogła liczyć? 

Jakie znaczenie w tej historii mają makaroniki i podróż do Paryża?
Co ukrywa teściowa?
Kim jest Kaśka Mścicielka?
 
Książka jest teoretycznie obyczajówką, ale możecie mi wierzyć, chwilami targały mną takie emocje jak w thrillerze. Fabuła wciągnęła mnie bez reszty a prawda która zaczęła wychodzić na jaw - to był szok! No po prostu spadły mi kapcie! Co ukrywał Norbert? Co robił, gdy wydarzyła się tragedia? Jaką tajemnicę skrywa przyjaciółka Diany - Gośka? Jak wygląda życie samotnej matki, której myśli krążą wokół każdego grosza? Jak szybko może odmienić się życie - w każdą możliwą stronę...?
 
Diana za wszelką cenę dąży do prawdy i to co odkrywa wstrząsa nie tylko nią... Kłamstwa, intrygi... Gorąco Wam polecam tę historię!

 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 

czwartek, 8 kwietnia 2021

Gabriela Gargaś "Luna"

 
 
 
 
Autor: Gabriela Gargaś
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 24 lutego 2021
Liczba stron: 424
 
 
 
 
 
 
Gabriela Gargaś pisze powieści ciepłe, ale jednocześnie poruszające, zaskakujące problemami, z nieoczywistymi finałami. W tworzonym przez nią świecie, każdy bohater jest po coś; każdy ma swoją misję, coś czytelnikom przekazuje, czegoś uczy; między innymi tego, że nic nie jest dane na zawsze.
 
 
Emilia (zwana Luną) jest samotną matką ośmiolatka, która spełniła swoje marzenie z dzieciństwa i lata... Pilotuje śmigłowiec ratunkowy, ratując ludzkie życie. Choć jej własne nie jest i nigdy nie było usłane różami. Ojciec jej synka ją skrzywdził; teraz podczas krótkiego pobytu w Paryżu zakochuje się w przypadkowo spotkanym żołnierzu. I chociaż to miłość pełna namiętności i pożądania, wzajemna i pasjonująca to jednak dzieli ich setki kilometrów. Czy przetrwa dzielącą zakochanych odległość? Czy krótkie spotkania raz na jakiś czas im wystarczą?
 
 
W życiu Luny wielokrotnie pojawiają się rozstania dróg a ona musi wybierać właściwy kierunek. Przedkładać szczęście swojego dziecka ponad swoje, liczy się też ze zdaniem rodziców, całym sercem wspiera przyjaciółkę w zawirowaniach rodzinnych. Tak jak kiedyś robiła to Jagoda, gdy codzienność Luny trzęsła się po przejściach z Krystkiem. Jak wiele tajemnic z tamtego okresu zachowała dla siebie? Czy Daniel zrozumie dlaczego nie wyznała mu wszystkiego wcześniej? Wszak sam nie był z nią szczery od początku... 

Wstąpił do Legii Cudzoziemskiej, by uciec od swojego dotychczasowego życia. Co utracił? Czego się bał? Dlaczego zostawił Polskę? Bardzo długo przyjdzie nam czekać na prawdziwy powód jego wyjazdu. 


Oboje zmierzyli się ze zranieniem, bolesną przeszłością.
Musieli dokonać trudnych wyborów, ocalić siebie i bliskich. 
Złamane serca leczyli różnymi sposobami i z odmiennymi motywacjami. 
Rozwijające się między nimi uczucie aż wiruje nad stronicami książki, pożądanie jest wyczuwalne dla czytelnika. 
Wspólne chwile to radość i namiętność; rozstania to smutek, żal, tęsknota. Wyczekiwanie na spotkanie podnosiło napięcie, przechodzące w euforię z chwilą zobaczenia drugiej osoby.
Tylko czy miłość na odległość jest realna?


Gabriela Gargaś włożyła w powieść wiele emocji i tajemnic. Mocno przeżywałam relacje między bohaterami, skrywane głęboko w sercach przeżycia z przeszłości. Kilkukrotnie wydarzenia podnosiły mi ciśnienie. Zaskoczył mnie wątek Małej Mi oraz zakończenie, które nie okazało się takie, jak oczekiwałam. Odrobinę mnie zawiodło, ale przecież nie zawsze finały satysfakcjonują każdego czytelnika, prawda? 
 

Podsumowując - "Luna" to powieść, w której mocno wczuwamy się w przeżycia i problemy bohaterów, nie zawsze zgadzamy się z ich wyborami, czujemy się zaskakiwani tym, co ukrywają przed światem. Jest to historia pełna miłości, przyjaźni, nienawiści, pożądania i namiętności. Wraz z bohaterami poznajemy czym jest chora zazdrość, fascynacja, przemoc, ale również uczymy się odpowiedzialności oraz że nic nie trwa wiecznie. Autorka poruszyła też temat choroby psychicznej, samotnego macierzyństwa, depresji, narkotyków, związku na odległość oraz "gdybania", które niewiele zmienia. Kochajmy rozsądnie i pamiętajmy, że miłość nie wystarczy do stworzenia udanego związku. Polecam ten tytuł Waszej uwadze!
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
 

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Małgorzata Micuła "Talent jak lekarstwo"

 
 
 
Autor: Małgorzata Micuła
Wydawnictwo: Skrzat
Data wydania: 2019
Liczba stron: 108
 
 
 
 
 
 
Kilkanaście dni temu pisałam o opowiadaniach wydanych przez Małgorzatę Micułę - dziś opowiem Wam o innym tytule Autorki - "Talent jak lekarstwo".  Akcja tej krótkiej, bo liczącej cztery rozdziały opowieści, rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Zapraszam Was zatem w przeszłość...


Krystiana urodziła się w biednej i brzydkiej dzielnicy dużego miasta. Jako najstarsza z rodzeństwa musiała szybko pójść do pracy, by pomóc rodzicom i tak trafiła do domu sędziego. Dom olśniewał ją pięknym i bogatym wyposażeniem, jednak największą radością dla piętnastolatki jest możliwość częstego oglądania obrazu młodej dziewczyny wiszący w salonie. Jaką rolę w tej opowieści odegra to płótno w złotej ramie?

Jak ogromne zaskoczenie malowało się w oczach i na twarzy Krystiany, gdy pewnego dnia w drodze na targ spotkała damę z portretu. Los pozwolił dziewczynie pojawić się w domu Emilianny, jednak to co zdarzyło się później było niezwykłe i niespodziewane. 

Talent, który posiadała Krystiana sprawił, że Emilianna postanowiła odmienić swoje życie, zawalczyć o marzenia. Co takiego zrobiła młoda dziewczyna?
Ciąg zdarzeń sprawił, że dzięki fascynacji Krystiany również życie jej rodziców i rodzeństwa potoczyło się inaczej, żyli bardziej dostatnio. Dlaczego? Tego Wam nie zdradzę, musicie sami odkryć tajemnice tej historii.


Bardzo krótka - czego ogromne żałuję! - opowieść, pełna zaskoczeń, zwrotów akcji, trudnych wyborów, która prowadzi czytelnika po Polsce z małym epizodem w Paryżu. Z zaintrygowaniem podążamy za Krystianą, śledzimy jej kroki ku dorosłości i samodzielności, akceptujemy decyzje oczekując na to, czy były słuszne. Talent dziewczyny wielokrotnie zadziwiał, zmieniał myślenie, działał jak lekarstwo...
 
W swoim życiu przeczytałam wiele książek, jednak nigdy nie trafiłam na taką, gdzie autor tak mocno zwróciłby się ku tematowi talentu i jego oddziaływania na ludzi. Na samego twórcę, ale też odbiorców dzieła. A przecież tak wiele jest osób, które tworzą piękne, niezwykłe i poruszające rzeczy.
 
Małgorzata Micuła jest bardzo wrażliwą osobą, która w swojej twórczości inspiruje się dziełem rąk. Tak było również w tym przypadku.  




Treść opowieści dopełniają odręczne rysunki Autorki.


 
 
 
 
 
 
Na końcu książeczki znajduje się 'słowo' od Autorki, w którym wyjaśnia, że historia Krystiany celowo nie ma końca. Małgorzata Micuła pozostawiła ją na rozdrożu życiowym, z przemyśleniami, dylematami, wyborami, by każdy czytelnik mógł sam wyobrazić sobie jak potoczyły się losy bohaterki. Autorka stawia też pytania o to czy istnieją przypadki lub czy talent może komuś pomóc. Lektura wskazuje jednoznacznie, że owszem. Czy w Waszym życiu też się tak zdarzyło? Czy doceniacie swoje talenty?



Podsumowując - "Talent jak lekarstwo" to niewielkich rozmiarów opowieść o talencie, miłości, chęci zmiany życia oraz niespodziance kryjącej się w obrazie. Jest to historia o spełnianiu marzeń, odwadze, pięknej duszy i dylematach, które musimy rozstrzygać każdego dnia. Pomimo licznych wątpliwości, problemów, rozterek i snów musimy walczyć o swoją przyszłość. Niezwykle fascynująca i wartościowa pozycja, którą gorąco Wam polecam!



 

 
 
 
Jeśli chcielibyście mieć swój egzemplarz tej książki wraz z autografem Autorki piszcie  -> [email protected]
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
Za książkę dziękuję Autorce

niedziela, 9 sierpnia 2020

Tess Gerritsen "Śladem zbrodni"





Tytuł oryginalny: In Their Footsteps
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Data wydania: 8 lipca 2020
Liczba stron: 288
Cykl: Beryl Tavistock   tom 1




Kiedy rozpoczynałam lekturę "Śladem zbrodni" zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tess Gerritsen. Intrygujący opis został idealnie uzupełniony okładką z kajdankami i odciskami palców, co sugerowało wyśmienitą lekturę. Czy taka była?

Beryl i Jordan Tavistockowie to rodzeństwo, które wychował wuj. Przed dwudziestu laty stracili rodziców i przez cały ten czas, żyli ze świadomością, iż zostali osieroceni w wyniku tajnej akcji, gdyż Madeline i Bernard byli członkami brytyjskiego wywiadu. Straszna prawda uderza w nich z całą mocą podczas przyjęcia w rezydencji wuja, na której zgromadzili się finansiści, dyplomaci a także emerytowani oraz aktywni szpiedzy. Rodzeństwo nie wierzy, że ojciec mógł zabić matkę i popełnić samobójstwo! On ją kochał! 

Niezwłocznie wyruszają do Paryża, by na miejscu spróbować odkryć prawdę o śmierci rodziców. Bardzo szybko przekonują się, jak bardzo ich działania są komuś nie na rękę. Tak jakby sprawa od 1973 roku żyła tylko w świadomości tych, którzy coś o niej wtedy wiedzieli - o ile przeżyli... Teraz, ze stanu uśpienia wybudzają ją pytania młodych Tavistocków. Swoją aktywnością wywołali niepokój u tych, którzy sądzili że pozacierali ślady skutecznie. Będą próbowali powstrzymać rodzeństwo za wszelką cenę. Dlatego padnie niejeden strzał, wybuchnie niejedna bomba a to przecież nie koniec atrakcji. Beryl i Jordan bardzo szybko przekonują się, że są śledzeni i wielokrotnie tylko o włos unikają śmierci; niebezpieczeństwo wciąż depcze im po piętach a trop prowadzi do Grecji i Berlina. Udaje im się ustalić, że w grę wchodziło nie tylko zabójstwo, ale też szpiegostwo i zdrada stanu. Na szczęście mogą liczyć na wsparcie i ochronę, lecz muszą pamiętać, że nie każdy przyjaciel, jest nim naprawdę.


"Śladem zbrodni" to kryminał z wątkiem romansu, dzięki któremu wartka akcja, w której trup się ściele, zostaje chwilami zastopowana na rzecz narastającego pożądania między Beryl a pewnym przystojniakiem. Wciągająca fabuła bez zbędnych opisów gwarantuje, iż nie można się nudzić. Wielokrotnie pojawia się szybszy puls i lęk o życie bohaterów. Prywatne śledztwo młodych Tavistocków prowadzi w różnych kierunkach, czasami napotykają na mur milczenia, czasem na nieżyjących świadków. Autorka wciąż pozostawia nowe informacje, które skutecznie odciągają czytelnika z właściwej drogi; myli tropy, podrzuca dane, które w żaden sposób nie pomogą w odpowiedzi na pytanie kto zabił agentów. Celowo po macoszemu potraktowała drugie dno w tej sprawie, dzięki czemu finał i tym samym osoba mordercy do końca były zaskoczeniem!

Ciekawi i zdeterminowani bohaterowie stojący po różnych stronach barykady stanowią doskonały element tej książki, dodają pikanterii i zmniejszają szansę na wcześniejsze domyślenie się prawdy. Kluczą, kombinują, każdy ma jakieś tajemnice i ciemne sprawki a także mroczną przeszłość. Książkę czyta się naprawdę szybko, choć nie jest to hit pośród kryminałów, jakie zdarzyło mi się czytać. Twórczości autorki nie skreślam, bo lektura należała do przyjemnych, jednak liczę na lepsze tytuły, które wyszły spod jej pióra.


Podsumowując - "Śladem zbrodni" to prowadząca w przeszłość historia pełna kłamstw, tajemnic i namiętności. Opowieść z dreszczykiem emocji zaprawiona odrobiną ironii i humoru, opisująca walkę o władzę, brak lojalności, zawiedzione nadzieje, zdrady i potrzebę zemsty. Gerritsen podarowała czytelnikom liczne niespodzianki, rozczarowania oraz porażki bohaterów, które podzieliła między nich niezależnie od płci. Polecam na upalne popołudnie.






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję


niedziela, 28 czerwca 2020

Magdalena Kordel "W blasku słońca"





Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 17 czerwca 2020
Liczba stron: 448






W tym roku koniec roku szkolnego wyglądał niezwykle oryginalnie, ale moje powitanie wakacji musiało być za to idealne. A nie ma nic lepszego niż toskańska historia, pełna tajemnic, smaków, zapachów i co najważniejsze - w wykonaniu Magdy Kordel, która zakochała się w tym zakątku, dzięki czemu przekazała swoją powieścią to, co w nim najlepsze.

Positano, Włochy
Nicoletta jest w żałobie po śmierci ukochanego męża. Ani brat, ani przyjaciółka, ani psycholog, ani nawet 'oczko w głowie' jakim jest jej własny salon ślubny - nikt i nic nie jest w stanie przywrócić jej radości życia. Przypadek sprawił, że musiała zadbać o Matkę Boską we wgłębieniu ściany naprzeciw swojego mieszkania, co wywołało wachlarz emocji a w konsekwencji sprawiło, że podjęła decyzję o wyjeździe do Wenecji. 
Spacerując znanymi zaułkami wciąż powraca myślami do napisu i koronek, które widziała na figurce. Powraca do niej przeszłość oraz docierają słowa i rady poznanego właśnie mężczyzny, a że nie chce na zawsze tutaj zostać ani wracać do dawnego życia podejmuje kolejną, nieco szaloną decyzję - wyjeżdża do Toskanii, do domu, który odziedziczyła po babci Maddalenie. Niestety, widok domu i winnicy nieco ją załamuje. Czy sobie poradzi? Nie podda się i zawalczy o lepsze jutro? Co czeka na nią w pustym domu?


Paryż / Polska
Mirela, zwana Lelą jest ze swoim ukochanym Karolem w mieście zakochanych - Paryżu. Restauracja, pierścionek.... Nie, to nie zaręczyny a zerwanie! Oryginalnie, prawda? Dziewczyna wraca więc do Polski sama, pomieszkuje u przyjaciółki pomagając jej z sąsiadką-podglądaczką, popada w kłopoty służbowe (przesadziła z ciągłymi awanturami i psikusami, które robiła swojemu ekschłopakowi - razem pracują) i "za karę" zostaje wysłana do Toskanii, by zmienić otoczenie, jednocześnie tworząc teksty do magazynu kulinarnego, w którym pracuje.
Jak na Lelę przystało nie dociera do miejsca przeznaczenia, co powoduje, że fabuła nabiera rumieńców, zwłaszcza że dziennikarka nie zna języka i ma skłonność do popadania w kłopoty. 


Toskania, Włochy
Ścieżki obu kobiet przecinają się w urokliwej Toskanii, pełnej gajów oliwnych, winnic, cyprysów, mglistych poranków, smaków i zapachów. Dwie pokiereszowane z powodu płci przeciwnej nie zdają sobie sprawy jak niewiele potrzebują, by znów odkryć cel w życiu. Z czasem przekonają się, że mogą sobie pomóc, choćby nieświadomie; że nie powinny roztrząsać tego, co było tylko skierować swoje kroki ku przyszłości i iść tam gdzie pragną.

Nicoletta dzięki Marco i Leli poczuła w sobie chęć do działania i apetyt na życie, znalazła nową pasję a zabawny zbieg okoliczności z pielgrzymkami ludzi na początku jej pobytu nie pozwolił na popadnięcie w odrętwienie.
Lela zaś poznała dzięki Włoszce nowe strony kuchni, relacji międzyludzkich, usłyszała wiele legend i historyjek, mogła też uczestniczyć w winobraniu.
Tęskniąc za miłością otwierają się na nowe znajomości, wpuszczają do serca przyjaźnie, cieszą się prawdziwym włoskim życiem jednocześnie patrząc z nadzieją w przyszłość. Może jest szansa na to, że nie będą starzeć się same?

Magdalena Kordel ogromnie zaskoczyła mnie tą powieścią, widać jak bardzo zauroczyła ją Toskania. Gdybym nie widziała nazwiska na okładce, nie miałabym pewności, ponieważ książka jest zupełnie inna od dotychczasowej twórczości autorki. Przede wszystkim Magda wkroczyła akcją na toskańską ziemię, co zmienia odbiór fabuły i losów wykreowanych postaci. Dorzuciła Paryż, Wenecję i naprzemienność punktu widzenia dwóch totalnie odmiennych bohaterek. Niezwykle dojrzała książka, którą napisał motyl z pięknymi kolorowymi skrzydłami, tuż po wyjściu z kokona. Jestem zauroczona.

Jednak niech Was nie zmyli sielskość, zapach bazylii czy widok przepięknych winnic, powieść bowiem nie jest tylko hymnem pochwalnym. I choć nie brakuje humoru autorki, to jest w niej również moc problemów, żałoby, tęsknoty, zemsty i rozpaczy.
Jedna z bohaterek wciąż zabiera nas w przeszłość, opowiadając o babkach, Wenecji sprzed lat i swoim mężu, z którym była szczęśliwa.
Druga, najpierw utraciła miłość, później nie wypalił nawet układ bez uczuć a teraz zesłana za granicę, próbuje odnaleźć swoje 'ja' i wykorzystać to, co we Włoszech najpiękniejsze.



Podsumowując - "W blasku słońca" to pozytywna i ciepła opowieść o tym, że aby znaleźć miłość i szczęście, trzeba czasami zejść z utartych szlaków i powędrować zarośniętymi oraz krętymi ścieżkami; przeskoczyć murek, otworzyć dawno nie używaną furtkę czy przestawić łóżko z dawną przyjaciółką. To historia o kłopotach, które dzielone na dwoje są lżejsze i łatwiejsze do udźwignięcia a gdy wyrzucimy z siebie smutki, następny poranek budzi się bardziej słoneczny. W tej optymistycznej fabule z poczuciem bezpieczeństwa, tolerancją, szczerością i ekscytacją nie zabrakło też łyżki dziegciu - traumy, pustki, wyrzutów sumienia, lęku, samotności czy cierpienia. Idealna książka na rozpoczynające się właśnie lato - polecam!






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję



czwartek, 21 listopada 2019

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Tylko raz w roku"





Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 30 października 2019
Liczba stron: 232





W tym roku Agnieszka Lingas-Łoniewska mocno mnie zaskoczyła, bowiem znałam ją dotychczas z dostarczania emocji raczej ekstremalnych, sensacyjnych i dramatycznych. A tu niespodzianka - autorka napisała powieść świąteczną. Jak poradziła sobie w tej scenerii 'dilerka emocji'?

XII 2013, Wrocław
Wigilia powinna być dla każdego czasem miłej i rodzinnej atmosfery oraz wyłącznie dobrych wiadomości. Niestety to szczęście ominęło licealistkę Elę Bracką, która właśnie w ten szczególny wieczór dowiedziała się, że rodzice się rozwodzą. By rozładować nagromadzone emocje i wypłakać w spokoju, zabiera psa Ramzesa i rusza na spacer koło Pergoli. Ze śniegowej zaspy ratuje ją Kamil Wysocki, student architektury, który z kolei ucieka od sztywnej, zimnej domowej atmosfery i Wigilii spędzanej z wyniosłą i oschłą matką. Między młodymi iskrzy a kolejne miesiące ogromnie odmieniają ich wspólne życie. Jesteśmy świadkami magii pierwszego pocałunku czy odkrywania wrażliwych miejsc.


kolejne Wigilie 2014 - 2019
Jednak nigdy nie jest tak, że w życiu spotykają nas tylko sukcesy, radości oraz błogie marzenia o uroczej przyszłości... Cudowną miłość Eli i Kamila zaczyna bowiem pożerać robak, zwany zazdrością, zawiścią, rozstaniem i brakiem akceptacji. Matka chłopaka nie widzi dla syna przyszłości z tą dziewczyną, wciąż szuka okazji, by ich rozdzielić. Z pomocą przychodzi znajomy architekt z Paryża, który proponuje mu pracę u siebie, jak tylko obroni dyplom. I choć według planu Ela ma dołączyć do Kamila na francuskiej ziemi to w jej życiu rozpoczyna się pasmo nieszczęść i tragedii, które niweczą te zamierzenia. Czy ta miłość może się odrodzić?

Obserwujemy dwa rodzaje ucieczki przed powracającymi wciąż wspomnieniami. Wyjazd z rodzinnej miejscowości, bo każde miejsce przypomina ukochaną osobę oraz ucieczkę w trwały związek z kimś innym. Jednak prawdziwego uczucia, nic i nikt nie jest w stanie zapomnieć. Mimo walki, ta sztuczka się nie uda. Jedynie kolejne ciosy od losu sprawiają, że bohaterowie wciąż cierpią. Czy jest szansa na świąteczny cud?


Agnieszka Lingas-Łoniewska dała radę, przekazała tą powieścią maksimum emocji. Wydarzenia pozytywne i negatywne przeplatają się ze sobą i biorąc czytelnika z zaskoczenia dostarczają mu wrażeń, wzruszeń, złości a nawet wściekłości. Tej książki nie da się przeczytać bez reagowania na fabułę. Bo jak spokojnie przejść wobec rozwodu rodziców, kłamstw matki, wyjazdu ukochanego i utraty najbliższych? Jak poradzić sobie z nauką nowej rzeczywistości z drugim partnerem rodzica czy z dobijającą diagnozą dotyczącą najbliższej osoby?

Dzięki naprzemiennej narracji Eli i Kamila doskonale odczuwamy to, co oni. Wiemy co myślą, odkrywają przed nami powody swoich decyzji - tych właściwych, ale również błędnych. Nie sposób nie kibicować ich miłości. Zwłaszcza, że historia napisana przez Lingas-Łoniewską nie jest słodką bajeczką pod choinkę, ale posiada charakterystyczną dla pisarki zwiększoną liczbę dramatów.

Przez towarzyszące nam codziennie stres, zmęczenie i zabieganie nie dostrzegamy tego, co naprawdę się liczy, czyli uczuć, rodziny oraz małych szczęść. A przecież w życiu najważniejsze jest to, by mieć cel i dążyć do niego patrząc wyłącznie w przyszłość.


Podsumowując - "Tylko raz w roku" jest Wigilia. "Tylko raz w roku" zdarzają się cuda, które zawdzięczamy magii świąt i miłości. Klimatyczna historia o utraconych nadziejach, wyrzutach sumienia, niespełnionych marzeniach, samotności, naprawianiu błędów oraz ludzkich dramatach, których życie nam nie szczędzi. A między nimi zrozumienie, wybaczenie, odzyskanie zaufania oraz wyznanie prawdy. To opowieść o rodzącej, ale i gasnącej miłości, ucieczce przed wspomnieniami a przede wszystkim pokręconych ludzkich losach. Gorąco polecam!





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję
Autorce

wtorek, 17 września 2019

Françoise Bourdin "Ogród Lorenza" - przedpremierowo [patronat]




Tytuł oryginalny: Gran Paradiso
Tłumaczenie: Anna Tomoń
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: planowana na 18.09.2019
Liczba stron: 320







Kiedy czyta się książki z zakresu dwóch czy trzech gatunków, trudno jest trafić na takie, które wyróżniałyby się czymś wyjątkowym. Zwykle są to powtarzalne schematy, z drobnymi zaskoczeniami, choć faktycznie zdarzają się wyjątki i można przeżyć szok. Rzadko kiedy fabuła jest tak ułożona, by całościowo sprawiać, iż czytelnik przeżyje naprawdę wyjątkową, bowiem oryginalną przygodę. To zadanie udało się francuskiej pisarce, której powieść miałam okazję czytać przedpremierowo.

Ojciec Lorenza Delmonte był Włochem i zginął w wypadku samochodowym, gdy synek był jeszcze mały. Gdy miał trzy lata, jego matka związała się z Xavierem. Z tego związku narodziły się Lorenzowi dwie siostry i brat, z którymi zawsze miał dobry kontakt. Ojczym nigdy nie zaakceptował pasierba, nawet teraz kiedy już dorósł, nie szczędzi mu słów krytyki, nie potrafi cieszyć się z sukcesów oraz odmawia wsparcia finansowego w realizacji marzenia jakim jest założenie parku dla dzikich zwierząt.

Szczęśliwym trafem włoski dziadek Lorenza, podarował wnukowi kilkadziesiąt hektarów ziemi i od czterech lat trzydziestoczteroletni Delmonte rozwija swój wymarzony park. Ogrom pracy wykonał sam, pracuje na kilka etatów, często nawet śpi nad swoim biurem na terenie parku. To bystry, wytrwały i wrażliwy człowiek, który wciąż dąży do wyznaczonych celów, dba o rozwój swojego królestwa co sprawia, że jest określany mianem perfekcyjnego do bólu pracoholika. Od kilku lat jest samotnym wilkiem, czyli od chwili, gdy rozstał się z Julią a teraz nie ma czasu na miłostki. Jednak przewrotny los stawia na jego drodze nową panią weterynarz w osobie... Julii. Tylko, że ona skieruje swe uczucia ku innemu. Czy Lorenzo zaakceptuje tą sytuację? Czy naprawdę zapomniał o uczuciu do Julii?

Akcję książki autorka osadziła w dwóch miejscach - Paryżu, gdzie mieszka Maude wraz z Xavierem oraz południowo-wschodniej Francji, niedaleko granicy ze Szwajcarią i Włochami. Pokazała poróżnionych ojczyma z pasierbem, uległą matkę, nastawione przeciwko przyrodniemu bratu rodzeństwo, które wcześniej niż ona stara się przeciwstawić ojcu i udowodnić, że Lorenzo jest wart rodzicielskiej miłości i wsparcia tak samo jak oni.

Poważnym problemem jaki poruszyła Françoise Bourdin jest ponowne znalezienie się w pobliżu dawnej miłości. W przypadku Lorenza skutkuje to wieloma momentami, w których jest zagubiony, uzależniony od decyzji Julii i wciąż powraca do przeszłości, bo patrząc na tę kobietę nie potrafi zapomnieć o tym, co ich łączyło. Moją uwagę zwróciła walka dzieci Maude o spełnianie marzeń, bowiem mają swoje pasje i kochają robić to, czego uczyli się dotychczas.

A wszystko to w tle wydarzeń rozgrywających się w parku Delmonte, gdzie na dużych wybiegach spacerują żyrafy, niedźwiedzie, słonie, lwy, tygrysy czy nosorożce. Dowiedziałam się sporo o kulisach funkcjonowania obiektu, w którym się znajdują a wraz z ich opiekunami przeżywałam ich choroby, narodziny i odejścia. Niezwykle oryginalny temat na powieść sprawił, że przeniosłam się w egzotyczny świat i niemal czułam na skórze muśnięcia ogonów wielkich, dzikich kotów czy drżącą pod nogami słoni ziemię.

Były momenty grozy, smutku i strachu. Poznajemy bohaterów, którzy nie zawsze mówią prawdę, bojąc się reakcji innych. Inni nie potrafią wyrazić zachwytu, przeprosić za złe postrzeganie, obstają twardo przy swoim zdaniu. Książka jest świetnym studium zachowań ludzi i zwierząt a autorka nie przedłuża opisów, potrafi zaciekawić i wciągnąć w zupełnie inny świat.


Podsumowując - "Ogród Lorenza" jest historią o miłości na odległość, zazdrości, niezależności, sensie życia oraz pasji i determinacji, by wszystko dla niej poświęcić. Poruszająca opowieść o radości, ale zarazem niepokoju podczas oczekiwania na dziecko, trudnych decyzjach, rozpamiętywaniu przeszłości, zaborczości oraz rodzinnych konfliktach. Intrygująca, interesująca i godna polecenia wielbicielom czegoś nowego w literaturze.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję




poniedziałek, 19 listopada 2018

Magdalena Majcher "W cieniu tamtych dni"





Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: sierpień 2018
Liczba stron: 368











Magdalena Majcher urzekła mnie swoją serią Wszystkie pory uczuć i wprawdzie nie czytałam jeszcze powieści wydanych wcześniej, ale zamierzam sięgać po każdą wydaną później. Dlatego nie mogłam pominąć "W cieniu tamtych dni", choć wiedziałam, że nie będzie to lektura łatwa...

W chrzanowskim szpitalu leży ponad dziewięćdziesięcioletnia Emilia oczekująca na operację endoprotezy biodra*. W odwiedziny przyjechał do niej wnuk - Mikołaj, którego właściwie wychowała jak syna, bowiem jego matka wyjechała do Paryża spełniać się artystycznie. Chłopak wie, że między babcią a jego matką - Heleną, od zawsze była dziwna relacja. Kiedy był dzieckiem nie rozumiał słów Emilii mówiących o tym, że chciałaby aby córka jej wybaczyła a opiekując się wnukiem może odkupić swe winy. Co takiego zrobiła jego babcia? Przecież to dobra kobieta! Nikt nie wie, jak wiele ze swej przeszłości ukrywa...

Mikołaj wie, że będzie musiał pogodzić studia w Katowicach z pomocą babci w Libiążu. Pewnego dnia postanawia uleczyć kaca po spotkaniu z kolegami, sprzątając na strychu. Oprócz pudeł ze swoimi zabawkami i zeszytami sprzed lat oraz masy kurzu odnajduje szkatułkę z listami i powstańczą opaską. Skąd to wzięło się w ich domu?

"Tęsknoty za matczynym uczuciem nie jest w stanie zagłuszyć upływ czasu." **

Teraz Emilia nie ma już wyjścia... Rozpoczyna swą opowieść o tym, jak czuła się mając siedemnaście lat, gdy wybuchła druga wojna światowa. Była żołnierką AK, chodziła na tajne nauczanie, zakochała się młodzieńczą miłością pomimo szalejących wokoło bomb. Uświadomiła Mikołaja jak żyło się w obliczu oczekiwania na wybuch powstania w lecie 1944 roku, jakie miała wtedy zadania oraz jak wyglądała codzienność Warszawiaków: łapanki, egzekucje, epidemie, głód, strach i niepewność. Ci, którzy ruszyli do powstania mieli entuzjazm i odwagę, broni brakowało... O odległej przyszłości nie myśleli a jeżeli już to jako o 'jeśli', nie 'kiedy'. Chcieli przede wszystkim dotrwać do jutra.

To właśnie wtedy, w 1944 roku zdarzyło się coś, co rzutowało na całe jej życie... Zataiła tę wiadomość przed NIM a gdyby tego nie zrobiła, może wszystko potoczyłoby się inaczej i kolejne pokolenia nie płaciłyby tak wysokiej ceny za jej decyzję... Jaki finał będzie miała opowiedziana historia? Co latami ukrywała Emilia?

"Byliśmy dziećmi tamtego kraju i tamtej epoki. Naszym przeznaczeniem było umrzeć w walce o wolną i niepodległą Polskę." ***

Już nic, nigdy nie będzie normalne... W życiu tych, którzy przeżyli tamto piekło, już zawsze będą jątrzące się rany i ból na myśl o tych, którzy zginęli. Nawet jeśli przeżyli i będą walczyli o normalność, każda czynność będzie wykonywana w cieniu tamtych dni...

Magdalena Majcher napisała niezwykła książkę o tym, iż konieczne jest rozliczenie się z przeszłością, by żyć teraźniejszością. To opowieść dla pokoleń, ważna i piękna, która opisuje samotność, wieloletnią tajemnicę, niedomówienia i pretensje a także bestialstwo Niemców. Książka pełna emocji, bólu, tęsknoty, irytacji, bezsilności i lęku. Czytając, nie można być obojętnym wobec wybrzmiałych słów... One spadają na czytelnika jak bomby na powstańców... Wielokrotnie ściskało mi się serce a łzy cisnęły do oczu.

"Nie przychodzimy znikąd (...) Każdy z nas ma jakąś historię. Musisz poznać przeszłość swojej rodziny, aby zrozumieć teraźniejszość i dać szansę przyszłości." ****

Podsumowując - "W cieniu tamtych dni" to bardzo trudna powieść. To świadectwo naszej historii, przeszłość, w której moje pokolenie nie brało udziału, ale powinniśmy pamiętać w tych, którzy walczyli. Którzy ginęli. Którzy próbowali wywalczyć wolność. To idealna książka na obchodzoną w tym roku setną rocznicę odzyskania przez Polskę swojego miejsca na mapie.




* wiem jaki towarzyszy temu stres, wiem jak to jest po operacji, kiedy niewiele można zrobić chodząc o dwóch kulach. Ja by coś przenieść wieszałam na kuli reklamówkę :) We wrześniu minęły trzy lata od mojej endoprotezy...
** M. Majcher, "W cieniu tamtych dni", Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2018, s. 32
*** Tamże, s. 138/139
**** Tamże, s. 178



"W cieniu tamtych dni" Magdaleny Majcher dostępna jest TUTAJ



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
https://www.gandalf.com.pl/

środa, 14 listopada 2018

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Emilia"





Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 30 października 2018
Liczba stron: 488
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 5









Jest! Hura! Autorka spełniła prośby czytelniczek i powstał piąty tom doskonałej sagi rodzinnej osadzonej w Krakowie - Kobiety z ulicy Grodzkiej. Z czym muszą zmierzyć się bohaterki tym razem? Czy nadal działa klątwa Franciszka Bernata? Wielokrotnie w życiu musimy zmagać się z błędami przeszłości, czy to popełnionymi przez nas samych czy też naszych przodków. Czasami wystarczy 'przepraszam', ale zdarza się że przewinienia nawarstwiają się i nie jest łatwo wybaczyć.
 
Historia kobiet z krakowskiej ulicy Grodzkiej toczy się kołem...
Jest rok 1957 i wzorem swojej babci Wiktorii, osiemnastoletnia Weronika jedzie wraz z siostrą swego dziadka - Ivonne - do Le Gravier, rodzinnej posiadłości swoich francuskich krewnych. To właśnie na prowincji Weronice przyjdzie zmierzyć się z przeszłością, kiedy przyjedzie tam Pascal - jej dziadek. Dziadek, który nie uznał swojej córeczki - Matyldy. Dziadek, który chciałby naprawić względem wnuczki to, co zepsuł w kontaktach z jej babcią. Gestem pojednania jest propozycja Pascala, by Weronika studiowała na Sorbonie, gdyż jest bardzo zdolna i świetnie mówi po francusku. Jednak dziewczyna nie chce przyjąć tej propozycji... Ma powody przypuszczać, że jest w ciąży a tata ją zabije, gdy dowie się kim jest ojciec dziecka... Czy słusznie?


Walka stoczona z rodzicami o zgodę na przyszłość i szczęście będzie jednak dopiero początkiem drogi, jaką będzie kroczyła Weronika. Gdyby tylko wiedziała, jak potoczy się jej życie u boku mężczyzny, którego pokochała młodziutkim sercem, to czy nie wolałaby pozostać wtedy we Francji? Czy znajdzie siłę i sposób, by wyrwać się z tego związku? Fakty i wydarzenia będą jednoznaczne, szokujące i przywołujące na myśl wiele ludzkich tragedii. Co takiego wydarzyło się w małżeństwie Weroniki? Z czym musiała się zmierzyć? Jakie piętno to na niej odciśnie?

Niespodzianka czeka w tym tomie również na Matyldę. Matka Wery zobaczy ducha przeszłości, który początkowo przypomni o przykrych wydarzeniach z życia i niekoniecznie będzie chciał wierzyć w wyjaśnienia. Ale może okoliczności sprawią, że zapanuje zawieszenie broni i choćby minimalne wybaczenie?

Piąty tom opowiadający o losach kobiet z ulicy Grodzkiej w Krakowie jest powoli - ale w żadnym nie nudno! - snującą się opowieścią o zwykłym życiu pewnego rodu. Tutaj narodziny i śluby przeplatają się z pogrzebami a wizyta Matyldy na cmentarzu i zaduma przy wspólnym grobie kobiet bliskich jej sercu, była dla mnie niezmiernie wzruszającym momentem. W fabule pojawiają się nowi bohaterowie, powracają już nam znani a zagubieni na przestrzeni różnych wydarzeń.

Lucyna Olejniczak potrafi zaintrygować, pokazać różne oblicza ludzkiej natury i uczuć - przemoc domową, miłość która nie liczy się z opcjami politycznymi, pojednanie w obliczu choroby, alkoholizm niszczący rodziny, utrata wewnętrznego blasku z powodu problemów... A wszystko to na tle wydarzeń w Polsce, kiedy I sekretarzem KC PZPR był Władysław Gomułka - wyraźnie pokazane prawa systemu, napiętnowanie Żydów, działania milicji i SB, kontrolowanie zgromadzeń czy sztuk teatralnych.

Ten sam, niezwykły klimat powieści od pierwszego tomu sprawia, że mimo niemal pięciuset stron wcale nie czuję nasycenia lekturą. Jeszcze dobrze nie odkryłam wszystkich niespodzianek i demonów, które wciąż pojawiały się w "...Emilii" a już z ogromną radością sięgałabym po kolejne tomy tej sagi. Nie potrafię ani jednym słowem, ani jednym akapitem, ani nawet jedną recenzją opisać co magicznego kryje się w tej serii. Każdy, kto ją zna, wie co mam na myśli...
Czekam na szósty tom, kiedy to Emilka dorośnie, może klątwa przestanie wreszcie działać... Tylko czy ja chcę zakończenia serii? NIE!


Podsumowując - "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Emilia" to książka o pogrzebanych marzeniach,  prawdziwych uczuciach, wstydzie, upokorzeniu, pomocy i przyjaźni. O trudnych wydarzeniach z przeszłości, które nadchodzą niespodziewanie i burzą budowany latami spokój. O tym, że czasem wsparcie i bezpieczeństwo są ważniejsze od miłości i jak bardzo mogą uratować komuś życie.





"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Emilia"



Książka przeczytana w ramach październikowych wyzwań: Grunt to okładka, Zatytułuj się, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję



poniedziałek, 2 października 2017

Catie Dolan-Leach "Martwe listy"



Tytuł oryginału: Dead Letters
Tłumaczenie: Adrian Tomczyk
Wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
Data wydania: sierpień 2017
Liczba stron: 424













Wielokrotnie przyznawałam się do fascynacji tematyką bliźniąt i ich wzajemnych relacji. Intryguje mnie to w życiu, w programach telewizyjnych oraz książkach. Wczoraj widziałam informację, iż jednojajowe amerykańskie bliźniaczki urodziły niemal w tym samym czasie, mimo że wyznaczone im daty porodu były dość rozbieżne a i miejsca zamieszkania oddalone... Czy sprawiła to magia bliźniaczej więzi?
Dlatego właśnie już pierwsze zdanie opisu z okładki książki Catie Dolan-Leach sprawiło, że poczułam intrygującą lekturę i wiedziałam, że muszę poznać ten debiut.

2016
Ava Antipova od dwóch lat mieszka w Paryżu. Wyjechała - a właściwie uciekła tutaj - ze Stanów Zjednoczonych już po ukończeniu studiów. Bezpośrednim powodem było spięcie z bliźniaczką Zeldą, dotyczące... uczuć. Ava przez wszystkie miesiące poza domem udawała, że nie brakuje jej siostry, matki czy rodzinnych stron. Jej francuska codzienność jest dość ustabilizowana a kolejne dni mijają spokojnie. Aż do 21 czerwca...

...kiedy Ava dostaje szokującego maila od matki - w wyniku pożaru, jej beztroska i leniwa siostra zginęła. Nie ma wyjścia - odpowiedzialna bliźniaczka pakuje walizkę i wraca do domu. Czy pożar stodoły był wynikiem zaprószenia ognia podczas pijackiej imprezy? A może to samobójstwo? Jednak z uwagi na pewne szczegóły, nawet policja ma wątpliwości... Ava próbuje dowiedzieć się czy Zelda nie zostawiła jej jakichkolwiek informacji w przyczepie, gdzie pomieszkiwała, ale udaje jej się odnaleźć jedynie telefon. To właśnie na niego przychodzi e-mail z zaświatów... wiadomość została przesłana z i na konto Zeldy, ale jest skierowana do Avy...

Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę...

By rozwiązać zagadkę zniknięcia siostry, Ava musi grać według zasad Zeldy - iść śladami pozostawionymi jej na przykład w wiadomościach, ale część wskazówek i informacji musi odnaleźć sama. Ava nie lubi przegrywać i dlatego podejmie się zabawy w detektywa, tylko do czego zaprowadzi ją ta gra? Jaką wiedzę o siostrze, sobie i rodzinie posiądzie podczas tych podchodów? Czy będzie jej się żyło łatwiej? Co czeka na nią na końcu drogi?


Początkowe strony tej książki nie mają mocy przyciągania - piszę o tym, byście mieli świadomość, że trzeba cierpliwości, bo debiut Catie Dolan-Leach zrobił z Was alfabetycznych niewolników. Później akcja nabiera tempa, jak z czarodziejskiego rękawa sypią się kolejne wydarzenia, wskazówki i wątpliwości... Czy Zelda żyje, choć dowody policji temu przeczą? Dlaczego Ava została wplątana a wręcz wmanipulowana w idealnie dopracowaną gierkę? Zadawałam sobie te pytania wielokrotnie i za każdym razem udzielałam innych odpowiedzi. Tu nic nie jest jednoznaczne, jasne czy oczywiste.

Jedyne pytanie, na które sama udzieliłam sobie poprawnej odpowiedzi brzmiało - dlaczego Ava nie podzieliła się z bliskimi swoimi podejrzeniami i otrzymywanymi mailami oraz listami... Ponieważ ta książka obfituje w alkohol. Na własne nieszczęście rodzina Antipovów ma winnicę i swój zapas przeróżnych win - niezależnie od tego czy jest okazja czy jej nie ma - wyciągają butelkę! W alkoholach topią smutki, alkoholem wznoszą toasty na wesoło, alkohol działa też uspokajająco... Pod tym względem nie można powiedzieć, by ta książka dawała nieletnim dobry wzór do naśladowania.
Dlatego Ava nie może liczyć, że ktokolwiek pod wpływem wypitych w dużych ilościach napojów obfitych w procenty będzie rozumiał trudne kwestie przekazywane przez Zeldę. Tylko dlaczego nie zdradziła nic policji? Dlaczego walczyła niemal sama?

Na przykładzie rodziny Antipovów oraz Darlingów autorka pokazała doskonały kontrast - błyszczące od dbałości, ale pozbawione uczuć wnętrze kontra naturalny bałagan i rodzinna atmosfera. Ava bardzo zazdrości rodzinie Wyatt'a takiego zwyczajnego życia. Czytelnik może sam przekonać się jak bardzo życie bliźniaczek różniło się od ich wymarzonego, bowiem poznajemy nie tylko teraźniejszość... Przy okazji gry Zeldy opisane zostały liczne wspomnienia z dzieciństwa dziewczynek.

Dolan-Leach stworzyła niezwykły debiut. Akcja nabiera tempa jak rozpędzający się pociąg i wraz z każdym przebytym kilometrem jest coraz ciekawiej - czytelnik ogląda "krajobrazy', czyli ciekawych, barwnych choć czasami dość oryginalnych i myślących inaczej bohaterów; akcję rodem z najlepszych detektywistycznych dzieł znanych pisarzy oraz zagadkę na miarę hitu! Tu każda strona jest niespodzianką, zagadką i niezwykłą przygodą. A finał... No cóż, jakby to ująć - doznałam zaskoczenia co świadczy chyba tylko o tym, że to wyśmienita uczta literacka. W książce sporo miejsca poświęcono snującej się od lat rodzinnej tajemnicy oraz prawdy, która... zabija.


Podsumowując - "Martwe listy" to świetny thriller psychologiczny, który pozwala pobawić się w detektywa, który skrupulatnie i z niepokojem odkrywa kolejne elementy układanki stworzonej przez przestraszoną swą niepewną przyszłością dziewczynę. Od czasu lektury inaczej już patrzę na alfabet...



Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Pod hasłem, Wspomnienia z wakacji, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję




środa, 17 maja 2017

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"



Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 25 kwietnia 2017
Liczba stron: 480
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 4










A wszystko przez Monikę... Pisałam już o tym w jednej z wcześniejszych recenzji, ale muszę wspomnieć raz jeszcze, bowiem nigdy wcześniej w tak szybkim tempie nie przeczytałam żadnej serii. Monika pożyczyła mi pierwsze dwa tomy (które zresztą długo stały na półce) i kiedy w grudniu 2016 roku sięgnęłam po pierwszy... byłam zauroczona i w lutym 2017 przeczytałam dwa pozostałe oczekując na wydanie niniejszego - czwartego. Kobiety z ulicy Grodzkiej to wyśmienita seria krakowskiej pisarki Lucyny Olejniczak, która nie tylko tworzy niebanalne losy bohaterów, ale również znakomicie oddaje klimat czasów, które już za nami.



rok 1938, Kraków
Matylda nadal mocno przeżywa traumatyczne wydarzenia związane z Michałem. Nie jest jej lekko kiedy pomyśli, jak była głupia i naiwna. Jak niewiele brakowało, by czekał ją taki los jak Melę... No właśnie, Mela to ciążący jej na sumieniu grzech. Nie może sobie wybaczyć, że to z jej winy spotkał przyjaciółkę taki los. Matylda stara się ze wszystkich sił odnaleźć Melę, a że tropy prowadzą do Berlina podejmuje decyzję o wyjeździe. Czy przepełnione czcią Hitlera miasto pomoże jej w poszukiwaniach? Czy wyjazd w chwili, gdy wszyscy obawiają się wybuchu wojny jest bezpieczny? Na pewno sprawy w Niemczech przybiorą niespodziewany obrót...
Jednocześnie możemy uczestniczyć w pewnym odkryciu - Matylda pojęła kto jest tak naprawdę obiektem jej uczuć. Kogo kocha i kto jest jej pisany? Czy to uczucie przetrwa wszystko? Czy maleńka Weronika narodzona w maju 1939 roku będzie miała okazję poznać tatę?

Wszystko nabiera nowego wymiaru, kiedy pierwszego września 1939 roku wybucha wojna. Choć mówiło się o tym od dawna, to jednak ludzie wierzyli, że do tego nie dojdzie. Wielu ludzi pamięta przecież okrucieństwo I wojny światowej. Dzięki babci Michalskiej kobiety z domu przy Grodzkiej były naprawdę dobrze przygotowane do czekającego ich głodu i chłodu, ale czy aż na tyle lat? Matyldę będzie czekał prawdziwy sprawdzian z dorosłości. Szalona, lekka duchem i pasjonująca się jedynie teatrem dziewczyna musiała przyjąć na swe barki trudy wojennego dnia i w pojedynkę stawiać czoła złowrogiemu światu. Nieustannie martwi się o ukochanego, bliskie jej osoby, aptekę, zapełnianie garnków... Jednak bywają takie momenty kiedy wznosi oczy do nieba i myśli o rodzicach. Czy mama byłaby z niej dumna? Działania zbrojne oddaliły w czasie poszukiwanie przyjaciółki, ale Matylda chce odpokutować swoje winy pomagając obcym ludziom, tu w Krakowie, choć niejednokrotnie naraża się tym na niebezpieczeństwo.

Mimo wojny kamienica przy Grodzkiej rozbrzmiewa dziecięcymi głosikami, nad głowami domowników roznosi się zapach zupy kminkowej a nad drzwiami apteki podskakuje dzwoneczek. Czy wszyscy, którzy wyruszyli na wojnę, by bronić ojczyzny będą mieli okazję usłyszeć ponownie jego dźwięk? Czy wszyscy wrócą?

W fabule i myślach Matyldy nieustannie pojawia się wątek klątwy. Rzucona kiedyś przez nieświadomą prawdy Hankę wciąż ciąży nad kolejnymi córkami... I nawet Cyganka wróżąca przy Sukiennicach wspomina, że powinna wybaczyć, by móc się od niej uwolnić. Tylko komu ma wybaczyć?


Ja nie wierzę! To się nie może tak skończyć... Pani Lucyno, ja apeluję o kolejny tom :) Ja "wiem" jak Weronika rozpozna, że udało się odczarować klątwę! "Wiem" co stało się z Melą... Oczywiście nie wiem, ale podczas lektury wciąż miałam swoje wizje i wyobrażenia co do poszczególnych wątków. Ta historia tak mnie urzekła i zaczarowała, że trudno jest mi wydostać się teraz ze świata przedstawionego w powieści. Na moje szczęście, mieszkając w Krakowie nie muszę całkowicie opuszczać miejsca akcji a na Grodzką mogę udać się niemal każdego dnia :)

Autorka ma niesamowicie lekki i płynny styl, który wciąga od pierwszych stron i czytelnik nie ma pojęcia kiedy minęła pora posiłku czy snu. Atutem Kobiet są kolejne pokolenia rosnące na naszych oczach oraz nowi bohaterowie, których losy niezmiennie wpływają na kobiety z Grodzkiej oraz są z nimi związane.

W tym tomie serii w spokojnie życie ludzi wkroczyła wojna. W tym roku miałam okazję czytać wiele książek właśnie o tej tematyce, ale okrucieństwo, eksterminacja Żydów, walka o każdy kęs chleba czy przerażone postacie przemykające podczas godziny policyjnej, wciąż wywoływały u mnie ciarki i szybsze bicie serca. Olejniczak doskonale połączyła fikcyjnych bohaterów z rzeczywistym zagrożeniem ze strony niemieckiej i radzieckiej. Ukazała codzienność przed oraz podczas wojny a także trudne momenty po wojnie, gdy ocaleli walczący powracali do domów... lecz nie wszystkich.

Jaka jest ta powieść? Piękna, wzruszająca oraz magiczna w swej prostocie, ale również przepełniona emocjami, od których nie sposób się odgrodzić. Obok urokliwych chwil pełnych szczęścia i miłości znajdziemy dla kontrastu sensacyjne momenty, gdy bohaterowie byli o krok od śmierci i szala przechylała się raz na jedną a raz na drugą stronę. Lucyna Olejniczak postawiła w tej historii na kobiety, pokazując ich uczucia, słabości, ale i siłę, gdy jako matki musiały poradzić sobie w ogarniętym wojną kraju, jednocześnie martwiąc się o tych bliskich, którzy wyruszyli na front.
Mogłabym tak pisać i pisać... bez opowiadania o fabule, jedynie zachwalając Wam powieść, ale szkoda czasu na czytanie mojej recenzji - po prostu sięgnijcie po książkę.


A jeśli jeszcze nie znacie żadnego z tomów sagi rodzinnej, która swój początek bierze w aptece "Pod Złotym Moździerzem" Franciszka Bernata to najwyższy czas rozkochać się w kolejno opowiedzianych dziejach Hanki, Wiktorii, Matyldy oraz Weroniki. A potem... Potem pozostaje nam pisać do autorki gorące prośby o kontynuację :)






"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Agnieszce


czwartek, 13 kwietnia 2017

Liliana Fabisińska "Zielarnia nad Sekwaną"




Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 11 kwietnia 2017
Liczba stron: 544
Seria: Jak pies z kotem tom 3



Książkę należy BEZWZGLĘDNIE czytać dopiero po tomie pierwszym i drugim





Twórczość Liliany Fabisińskiej jest mi bardzo dobrze znana - "Córeczka", "Śnieżynki", "Sanatorium pod Zegarem" oraz "Weranda na Czarcim Cyplu" - to powieści, które miałam przyjemność czytać. I właściwie już po pierwszym spotkaniu wiedziałam, że będę sięgać po kolejne. A czy po - aktualnie - pięciu przeczytanych książkach można powiedzieć, że ktoś jest ulubionym pisarzem, idealnie trafiającym w gust? Nawet jeśli teoria na to nie pozwala, to ja mogę tak napisać :) Liliana Fabisińska doskonale wpasowała się w ten mój i mając pewność dobrze spędzonego czasu sięgam po kolejne tytuły.

"Zielarnia nad Sekwaną" jest trzecim tomem serii Jak pies z kotem i pozwala stęsknionemu czytelnikowi na kolejne spotkanie z Niną oraz Natalią - bardzo nietypowo dopasowanymi przyjaciółkami. Każdy kto przeczytał wcześniejsze tomy cyklu wie, że autorka uwielbia robić niespodzianki, zaskakiwać zwrotami akcji a wyjaśnienia zagadek kryminalnych i tajemnic z przeszłości sprawiają, że można zbierać szczękę z podłogi. Co przygotowała tym razem?

Po wyjaśnieniu sprawy śmierci Doroty w tomie drugim, nasze bohaterki zajęły się swoimi sprawami. Pełna poczucia humoru i spokoju Natalia wróciła na Hel, do Wiktora, Maksa, Adeli i "Mewy". Nadmorską sielankę burzy Stefan zapraszając Natalię do Szwecji. Z tego powodu Wiktor częściej wyjeżdża a swoje towarzystwo oferuje jej Mikołaj, który akurat teraz przyjechał w odwiedziny. Może jego obecność pomoże bohaterce odgonić się od tłumu dziennikarzy....?
Nina wraz z siostrami wciąż prężnie rozwija SIS-4, ale byłoby zbyt spokojnie, więc w ich relacje wkradają się tajemnice. Nie interesująca się sprawami firmy - tak jak inne panny Drop - Kostka wychodzi z inicjatywą wyjazdu do Paryża w celu przejęcia pewnej fabryki. Jednak nie zdradza żadnych szczegółów - po prostu cała czwórka ma spędzić tydzień we Francji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dotychczas nie zostawiały firmy jednocześnie, zwłaszcza by pojechać do miasta uznawanego za życiowe upokorzenie. To przez Paryż straciły matkę i stały się smutnymi dziewczynkami w czerni, wysłuchującymi jej tyrad o monarchii. Z przekory nie znają też języka francuskiego, choć opanowały wiele innych.

W Paryżu czekają na Ninę liczne niespodzianki. Zostaje uwikłana w całą sieć dziwnych zdarzeń, zbiegów okoliczności i oczywiście - jak można było przypuszczać - znajdzie się za kratkami... Co się wydarzy, gdy odkryje jaki był prawdziwy powód jej przyjazdu do Paryża? Co zaplanowały siostry? A może lepiej to określić - co uknuły? Jednak w ich plan wkradły się kradzież, strzały i zdjęcia ze spotkań, których nie było sugerujące, że Nina jest morderczynią... Tylko kto nie żyje...? Czy to ona zabiła? Kto stoi za paryskim zamieszaniem?
Z uwagi na dobro śledztwa Ninie zostaje odebrana możliwość kontaktu z siostrami oraz firmą, zostaje jej przydzielony bardzo specyficzny adwokat a z odsieczą na francuską ziemię przybywają... Zgadniecie kto?
Teraz dopiero będzie się działo :)

Jak pokazuje znajomość tej powieści, czasami nawet pobyt na komisariacie może przynieść coś pozytywnego. Niedaleko posterunku Nina znalazła bowiem tytułową zielarnię, która okazała się niezwykle ważnym elementem w życiu... Natalii. Niespodziewane spotkanie z właścicielką przyniosło również wyjaśnienie pewnych zagadek z przeszłości. Szczerze mówiąc to byłam w szoku! Głowę daję, że Wy również nie spodziewaliście się takiego rozwoju wydarzeń... Długo nie mogłam się pozbierać po wyznaniu prawdy dotyczącej tragedii na morzu oraz... Mikołaja. Choć w tym drugim przypadku miałam nieco więcej szczęścia w domysłach.

Jeśli chcecie się dowiedzieć co słychać u znanych nam już bohaterów to koniecznie musicie sięgnąć po powieść. Nina, Natalia, siostry Drop, Wiktor czy Stefan a także Maks i Szprot nie pozwalają na spowolnienie akcji. Każdy dorzuci swój element układanki składającej się na wyśmienitą lekturę. Jak to się stało, że kroki bohaterów autorka skierowała z Paryża wprost do jednego z polskich uzdrowisk - znanego mi zresztą doskonale, bo korzystam z tamtejszych kąpieli leczniczych? Dlaczego zginął Olek? Czy Natalia i Wiktor wezmą ślub? Jakie jest wyjaśnienie mądrości Maksa-psa? Czy Nina odpuści trochę siostrom i sama podda się nieco magii uczucia? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w "Zielarni nad Sekwaną".

Więcej nie napiszę, bowiem każdym zdaniem mogłabym popsuć Wasze delektowanie się tą historią. A jest ona deser z najlepszej cukierni - pucharek wypełniony ulubionym smakiem lodów, okraszony bitą śmietaną, zrównoważony owocami i podkręcony posypką czekoladową, zaś na szczycie wisienka (czyli finał powieści :D).

Czarująca, intrygująca, odrobinę sensacyjna, ogromnie urokliwa, z mnóstwem tajemnic a przede wszystkim magicznie paryska i zaskakująca - taka jest ta powieść. Napisana cudownym językiem, który sprawia, że książka ma tylko jedną wadę - pomimo ponad pięciuset stron kończy się zdecydowanie zbyt szybko!
Pani Liliano, ja bardzo proszę o czwarty tom :)

Chyba się uzależniłam od tej serii! Recenzując "Werandę na Czarcim Cyplu" pisałam, że oczekuję fajerwerków w kolejnym tomie... I ja naprawdę je miałam! :)



"Sanatorium pod Zegarem"
"Weranda na Czarcim Cyplu"
"Zielarnia nad Sekwaną"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję



sobota, 11 lutego 2017

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"




Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015
Liczba stron: 376
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 2


Książki z tej serii polecam czytać we właściwej kolejności. W recenzji nie zdradzam żadnych niespodzianek, ponad te widniejące w opisie na okładce





Dwa pierwsze tomy z tej serii pożyczyła mi Monika (mama koleżanki mojej córki), która wykazała się ogromną cierpliwością, bowiem ponad rok przetrzymywałam je na swojej półce. Źle nie miały, bo były głaskane, odkurzane... Ale przecież to nie o to chodzi w książkach! Mają być czytane! Ale czasami niestety nie zdajemy sobie sprawy jakie cudowne perełki patrzą smutno z regałów... Czasem brakuje nam też czasu, bo mamy inne powieści a terminy gonią... Jednak tak bardzo byłam ciekawa czy saga Lucyny Olejniczak urzeknie mnie równie mocno co Monikę, że na początku grudnia rozpoczęłam moją wielką przygodę i przeczytałam pierwszy tom... Zakochałam się! Z niecierpliwością oczekiwałam chwili, gdy znów przeniosę się do tamtego świata i udało się - oto moje zachęcanie do lektury recenzją drugiego już tomu serii o Kobietach z Grodzkiej.


Główną bohaterkę - Wiktorię Bernat - pozostawiliśmy w tomie pierwszym w chwili, gdy przygotowywała się do wyjazdu do Francji. Po śmierci ojca miała już dostateczną wiedzę i czas, by opuścić Kraków. Wreszcie mogła odnaleźć ukochanego i wyznać mu prawdę o jego pochodzeniu.

Paryż, wiosna 1912 roku
Wiki odkrywa, że w Paryżu zupełnie inaczej się żyje niż w Krakowie. Tutaj wszystko dzieje się szybciej i z rozmachem. Jest zachwycona miastem! Po znalezieniu noclegu rozpoczyna poszukiwania Filipa. Niestety nie mieszka już pod adresem, który miała, dlatego dziewczyna udaje się do szpitala, gdzie pracuje. Jednak i tu czeka ją rozczarowanie! Rozminęli się o jeden dzień, bowiem wczoraj młody lekarz wyjechał. Kiedy wróci? Nie wiadomo i nie ma żadnej możliwości kontaktu z nim. Dlatego Wiki musi znaleźć pracę, gdyż fundusze nie przewidziały długiego pobytu w Paryżu a przecież teraz się nie podda. Będzie czekać na ukochanego, by uświadomić mu, że mają szansę na szczęście. Tylko czy plan naprawczy związku się powiedzie?

Tak jak wspomniałam, farmaceutka musiała w Paryżu znaleźć pracę, jednak zbyt mało znała język, by móc pracować w swoim zawodzie. Przypadek sprawił, że poznała Ivonne - malarkę, z którą się zaprzyjaźniła. To dzięki niej podjęła pracę w fabryczce porcelany, gdzie ręcznie malowała wzory na zastawie stołowej. Nauczyła się też malowania obrazów. To były pozytywne strony oczekiwania na pojawienie się Filipa w Paryżu. Wiktoria miała też okazję poznać rodzinne strony Ivonne, gdyż razem z bratem - Pascalem - namówili ją na podróż do Le Gravier. Jak bardzo pouczająca oraz uświadamiająca to była wyprawa... A przede wszystkim miała uleczyć zranione serce Wiktorii, bowiem tuż przed wyjazdem do matki Ivonne spotkała się z Filipem i.... jego ukochaną! Spóźniła się! Wszystko przepadło... Rozczarowanie mieszało się z goryczą porażki. Daremny trud... Czy Wiktoria podniesie się i wróci do Krakowa z krwawiącym, ale zaleczonym sercem?

Ogromnie wyczekiwałam pierwszego spotkania Wiktorii i Filipa w Paryżu. Kibicowałam im, bardzo chciałam, by wyjaśnili sobie wszystko, wybaczyli i byli razem... Wielokrotnie przypadek sprawiał, że mijali się o włos... Jak w rezultacie ułoży się ich życie? Czy wydarzy się jeszcze coś, co sprawi że będą razem?


Kraków, wrzesień 1912 roku
Wiktoria z Paryża udała się do Wiednia - do braci - a dopiero później zawitała do domu. Tu musiała szczegółowo opisać swój pobyt we Francji i Austrii, nie pomijając przyjaźni z Ivonne, przeżyć z Pascalem oraz spotkania z Filipem. Po pewnym czasie okazuje się też, że przywiozła z Paryża kogoś szczególnego... Nie do końca potrafiła pokochać to dziecko, które nosiła pod sercem, przywoływało tak wiele wspomnień... Na dodatek zaczęły się nagonki na aptekarkę, bo gdzie to? Panna z dzieckiem? Skandal!

Niebawem musiała zmierzyć się z poważniejszym problemem, niż radzenie sobie w pojedynkę z domem, apteką i małą Matysią - mimo, że miała pomoc nieocenionej cioci Kasperkowej... Wybuchła wojna, która sprowadziła na miasto głód, choroby, śmierć i walkę o przetrwanie. A na dodatek odbierała rodzinom mężczyzn, którzy szli walczyć.

W czasie trwania wojny - jak również tuż przed jej wybuchem - bardzo dużo dzieje się w życiu panny Bernat. Są rzeczy pozytywne (święta u Michalskich), ale również te smutne i przykre - wtedy młoda kobieta od razu zrzuca winę na klątwę swej matki. Boi się, że nigdy nie zazna szczęścia. Że każdy radosny promyk pojawiający się w jej życiu zgaśnie, zdmuchnięty słowami Hanki. A kiedy wojna się skończy dwukrotnie zaskoczy ją dźwięk dzwoneczka w drzwiach apteki... Teraz będzie musiała dokonać wyboru...

Fantastyczny finał! Jakże trzymający w napięciu. Na szczęście tom trzeci jest już na rynku wydawniczym i muszę czym prędzej po niego sięgnąć.


Cudowna, niezwykła, poruszająca i wciągająca - taka jest saga o Kobietach z krakowskiej ulicy Grodzkiej. Autorka potrafi zahipnotyzować, zaczarować słowami. Wszystkie wydarzenia i postacie są opisane wyśmienicie - plastyczność i lekkość oraz intrygująca fabuła to niewątpliwy klucz do sukcesu tej serii. Nie jest łatwo oderwać się od lektury, zwłaszcza że w sercu bohaterki toczy się bitwa na uczucia. Ponadto losy bohaterów zostały doskonale wpasowane w tło historyczne jakim jest pierwsza wojna światowa.

Dopieszczony klimat Krakowa z początku XX wieku, bohaterka potrafiąca skraść serce, bo nie da się jej nie lubić... Same plusy! A przepraszam - jest jeden ogromny minus - zbyt szybko dotarłam do końcowej okładki! :)

"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria" to niewątpliwie wyjątek od reguły. Drugi tom, który wcale nie jest gorszy od pierwszego, jak często ma to miejsce w literaturze. Śmiało napiszę, że o ile pierwszy mnie rozkochał i zaintrygował to drugi porwał mnie wręcz i przeniósł do swojego świata. I ani na chwilę nie chciałam go opuszczać. Bohaterowie stali się mi bardzo bliscy.
Krótka opinia o powieści - cała gama emocji, trudne decyzje, błędy, konieczność wybaczania a wszystko to pod bacznym "okiem klątwy". Tej serii nie trzeba reklamować - ją po prostu trzeba przeczytać!




"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, Mini czelendż, Pod hasłem, 52 książki
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...