Pokazywanie postów oznaczonych etykietą labirynty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą labirynty. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 października 2017

Monika Hałucha "Heca w kurniku, czyli..."





Tytuł: "Heca w kurniku, czyli krzyżówki, labirynty, kolorowanki i inne zabawy ortograficzne"
Autor tekstu: Monika Hałucha
Ilustrator: Anita Graboś
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: sierpień 2017
Liczba stron: 32
Wiek odbiorcy: 6-10 lat







Wprawdzie klasa pierwsza szkoły podstawowej oficjalnie zna dopiero trzy literki i pierwsze pełne napisane zdanie brzmi "To tata.", jednak lada chwila zaczną się trudności z ortografią języka polskiego. Niejeden dorosły nie wie kiedy napisać 'rz' a kiedy 'ż'. 'Ó' czy 'u' oraz 'h' i 'ch' stanowią wyzwania a to przecież dopiero początek, bo jest jeszcze reguła o pisaniu 'nie', wyjątki, definicje i tym podobne rewelacje. Któż z nas nie wspomina czasem dyktand, w których czerwienił się później długopis nauczyciela.

Jednak wszyscy idą z duchem czasu i starają się ułatwić życie innym - w tym przypadku milusińskim. Nie będziemy zamęczać dzieci regułkami, wyjątkami, zasadami, tylko podsuniemy im "Hecę", która jest zbiorem zróżnicowanych zadań. Pod przykrywką dobrej zabawy, do głowy wpadnie to i owo i w przyszłości, gdy to 'coś' będzie potrzebne, skojarzą, że to dzięki tej pozycji :)


A co dokładnie kryje "Heca"?
Niech Wam to przekaże kura :)




Drogi kilkuletni Czytelniku a zarazem poszukiwaczu przygód - w tej książeczce czekają na Ciebie kury, które zaplanowały zadania specjalne. Liczne są labirynty, jednak nie wystarczy przejść z miejsca A do miejsca B, bowiem po drodze czekają utrudnienia.

Przejść można tylko ścieżką prowadzącą poprzez 'ż' lub 'rz' lub 'h' czy 'ó'.





Moja Siedmiolatka rozpoczęła zmagania z "Hecą" od... rebusów :)




Bardzo ciekawe są też krzyżówki, które zostały ułożone tematycznie - jest klimat zamkowo-księżniczkowy, zadanie rodem z przyjęcia, gdzie na odgadnięcie czekają produkty z królewskiego stołu, ale również elementy lasu czy dżungli i ich mieszkańców a na koniec najbliższe dziecku - plac zabaw :) Każda krzyżówka posiada hasło finałowe, które zresztą zgodnie z poleceniem należy dorysować na ilustracji.




Ale to nie wszystko! W książeczce znajdują się również zadania na spostrzegawczość - na przykład wykreślanki czy wyszukanie niepasujących przedmiotów na ilustracjach pełnych ptaków, słodyczy czy misiów. Są też zadania z dwoma obrazkami, gdzie należy odszukać ich części wspólne lub podobieństwa. Zaplątane linie próbują wywieźć w pole i tylko cierpliwość oraz skupienie doprowadzą małego odkrywcę do celu.


Doskonałą zabawą są ilustracje z kodem - na górze zapisano jaki kolor odpowiada jakiej literze np.:



a u dołu czeka rysunek podzielony na nieregularne pola z wyrazami, w którym brakuje tych właśnie liter. Zadaniem czytelnika jest wpisanie właściwej litery co skutkuje kolorowaniem kolejnych pól na właściwą barwę... Błąd spowoduje, że finał nie będzie poprawny.
Żeby było ciekawiej nie robiłyśmy zadania po kolei - losowanie wyznaczało nam, który wyraz bierzemy pod uwagę - właściwa odpowiedź, kolorowanie... a finalnie ma powstać konkretny obraz. Kiedy Siedmiolatka nie była pewna jak się pisze jakiś wyraz - umówmy się, pierwszoklasistka jeszcze tego nie musi wiedzieć, bowiem aktualnie poznali dopiero cztery litery :)




"Heca w kurniku" to ogromna różnorodność zadań, które bawią i uczą. Sięgając po tę pozycję można zanurzyć się w świat kolorowanek, łamigłówek, jednocześnie ucząc się jakże niełatwej polskiej ortografii. Kury nauczą Cię nie tylko logicznego myślenia, kreatywności, cierpliwości, ale też udowodnią, że 'ż', 'h', 'ó' czy ich siostry zamienniczki, wcale nie muszą być postrachem i pojawiać się w nocnych koszmarach.

Niepozorna i niezbyt gruba książeczka a kryje w sobie niezwykłą pomoc dla nauczyciela czy rodzica. Śmiało można w tych czasach korzystać z dóbr, jakie ofiarowują nam wydawnictwa, autorzy oraz ilustratorzy i pomagać naszym pociechom w zdobywaniu wiedzy. Myślę, że nie ma osób, którym Heca nie pomogłaby choćby w jednym zagadnieniu, zwłaszcza że na końcu zamieszczono rozwiązania niektórych zadań.

Razem z moją Siedmiolatką serdecznie polecamy "Hecę w kurniku..." Moniki Hałuchy - do nauki i zabawy :)




Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość poznania książki
dziękujemy Pani Dagmarze

czwartek, 2 lutego 2017

Aleksandra Golecka-Mazur "Plac tajemnic 2. Wesołe labirynty"

Tytuł: Plac tajemnic 2. Wesołe labirynty - część 1/2/3
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: listopad 2016
Liczba stron: 32/32/32
Wiek odbiorcy: 4-6 lat


We wrześniu 2016 roku mieliście okazję poznać - za sprawą mojej recenzji - pierwszą edycję Placu tajemnic. Wesołe labirynty. Dzisiaj zapraszam na słów kilka o edycji drugiej, która również składa się z trzech książeczek. Tym razem okładki wszystkich utrzymane są w tym samym kolorze. 

Tradycyjnie już sprawczynią całego zamieszania, wykonawczynią oraz recenzentką tych pozycji jest moja sześciolatka. Według niej tym razem labirynty są trudniejsze niż w pierwszej edycji (czyli zgodnie z jej ówczesnym życzeniem).


Z pozoru labirynty są zajęciem nudnym i żmudnym, bo wciąż chodzi oto samo... Ale nic bardziej mylnego!  Wystarczy trochę pomysłów i powstaje książeczka, która często zaskakuje po przewróceniu strony.

Zaczynamy od przykładów bardzo łatwych - duże przestrzenie, doprowadzenie postaci A do postaci B - na dodatek jest bajkowo i księżniczkowo :) Banał!





Ale potem życie nieco się komplikuje, bowiem zająć się trzeba aż trzema zajączkami. Kiedy w labiryncie pojawia się kilka postaci czy przedmiotów, dla których należy znaleźć drogę to już pierwszy rzut oka dziecka wystarczy, by stwierdzić, że to trudne... Do czasu kiedy paluszek czy ołówek nie zacznie krążyć po kartce...


W tej edycji, w każdej książeczce znajduje się po kilka typowo dziewczęcych zadań - księżniczki, zamki, rycerze... A każdy labirynt w innej oprawie graficznej




Bardzo wdzięcznymi obiektami do odnajdywania im drogi są zwierzęta wszelakie. Pies musi odnaleźć kość, kot jest zmuszony uciec ze środka labiryntu przed psami i jeszcze smycze się poplątały... I jak tu nie pomóc? :)





Nie brakuje też tematyki zimowej (choć za oknem różnie to bywa...) - można zostać pomocnikiem Mikołaja i pomóc mu w pracy



A to chyba najfajniejsze graficznie, choć dość trudne przykłady - już sam widok diagramu sprawia, że nawet ja miałam niezłe poplątanie przed oczyma.



Książeczki naprawdę zachwycają - kolorami, pomysłowością na kształty i tematykę kolejnych diagramów. Są zwierzęta, postacie z bajek, kształty regularne i te dość nietypowe. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że każde przewrócenie kartki będzie skutkowało innym, jakże ciekawym czy śmiesznym dźwiękiem wydanym przez zachwyconą - lub z lekka przerażoną - sześciolatkę. Dlaczego? Oto dowody:




niektóre fotki robiłam jeszcze przed rozwiązywaniem


Cudowna różnorodność diagramów sprawi, że każde dziecko wybierze coś dla siebie - w zależności od płci, wieku, pogody, pory roku czy zainteresowań. Na nudę, podróż, oczekiwanie na wizytę u lekarza czy deszczową pogodę - książeczki, które uczą kreatywności, logicznego myślenia i kreatywności a także ćwiczą spostrzegawczość oraz ruchy małej dłoni. Idealne, nie tylko dla dzieci :)





Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczek



Za możliwość ćwiczenia umysłu
dziękujemy Pani Ewie

sobota, 6 lutego 2016

Becky Wilson "Absolutnie fantastyczne labirynty"




Tłumaczenie: Magdalena Korobkiewicz
Ilustracje: Lorna Anderson, Jean Claude, Samantha Meredith, Sophie Rohrbach
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: styczeń 2016
Liczba stron: 128
Wiek odbiorców: 6-10 (w praktyce śmiało mniej)










Boli mnie już dziś głowa... Wczoraj też bolała... I przedwczoraj... I tym razem nie z powodu choroby, pogody czy pracy... Z powodu mojej pięciolatki, która od świtu do późnego popołudnia ma edukacyjny ciąg. Jeśli myślicie, że wiem skąd moje dziecko czerpie nieprzerwane pokłady energii to jesteście w błędzie... Czytanie, zagadki logiczne, krzyżówki, labirynty - to ostatnio nasze wielkie hity. Od dawna uwielbiała zadania i staram się tylko, by były naprawdę rozwijające, edukacyjne, ale również wnoszące wiele zabawy. Tyle, że chwilami ja "wysiadam"...

Idealną propozycją dla kilkulatków jest prezentowana przeze mnie książeczka z labiryntami. Już sama okładka intryguje i kusi, by wyciągnąć palec i przebyć narysowane tam ścieżki... A w środku.... To istny raj. Zawartość kryje sto niesamowitych, oryginalnych i wciągających labiryntów. Wszystkie są pięknie zilustrowane a wręcz każdy to odrębna przygoda, którą może przeżyć dziecko. Część labiryntów jest tradycyjna, ze ścieżkami na których należy omijać przeszkody i unikać ślepych uliczek, jednak wiele z nich zaskakuje formą:





Niektóre zagadki zmuszają do podróżowania schodami lub po drabinie




Inne ułatwiają kontakt z naturą, choć nie zawsze jest on tak miły jak spotkanie z pandą (te przykłady należą akurat do trudniejszych, ponieważ szczeliny przez które należy się przecisnąć są czasem naprawdę trudne do wyodrębnienia, zwłaszcza u krokodyli czy parasolek):



Są zadania typowo dla dziewczynek



I dla chłopców



Choć prawda jest taka, że niezależnie od wieku i płci każdy młody odkrywca będzie chciał zwyciężyć w każdym zadaniu! Jak widać na powyższym obrazku, moja córa chłopcem nie jest a bez większych oporów a wręcz z fascynacją "jeździła" monsterem :) Podróżowała również po kosmosie, omijała zombie, jechała ze strażakami do pożaru, pomagała zdążyć pasażerom na samolot. Jest też napad na bank, galeria handlowa, mysz uciekająca przed kotem czy walka ze smokiem. Wystarczy przewrócić stronę a nowa historia otworzy przed dzieckiem wrota do wyobraźni, kreatywności, cierpliwości i radości, że udało się ukończyć zadanie i osiągnąć cel.

Labirynty polecamy oczywiście rozwiązywać ołówkiem (z gumką obowiązkowo w zasięgu ręki), jednak na potrzeby fotografowania, moje dziecię poprawiło niektóre pisakiem, żeby były lepiej widoczne, co tylko sprawiło jej dodatkową frajdę, że może po raz drugi zrobi dany labirynt. Powinnam napisać chyba, że to wspaniała zabawa dla całej rodziny, ale uwierzcie mi na słowo... to może być zbyt ryzykowne stwierdzenie, bowiem podzielić się z mamą ciastkiem to jedno a radością ze zrobienia labiryntu to zupełnie coś innego i mogłam tylko być asystentem :) Książka jest jednak, mimo to, warta polecenia! Moja córa już domaga się następnej powoli dawkując sobie radość z robienia tej i powtarza mi, że "jak się ta skończy, to żeby nowa już czekała".





Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki; część sfotografowana przed rozwiązaniem, część już po



Za możliwość spędzenia czasu w świecie labiryntów
dziękujemy Pani Dagmarze


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...