Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niemiecka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niemiecka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 31 stycznia 2023

Dominika Fal "Zbyt bezczelny" / Katherine Faulkner "Greenwich Park" / Sebastian Fitzek "Pacjent"

Wszystkie opisane niżej książki przesłuchałam dzięki Legimi. Choć "Pacjenta" mam w wersji papierowej na półce :)


 
 

Autor: Dominika Fal
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 14 września 2022
Liczba stron: 290
 
 
 
 
Impulsywny, arogancki, bezczelny i oczywiście MEGA przystojny - to Russel D'etorre, specjalista od spraw wizerunku w firmie pewnego bogacza. Gdy miał trzydzieści lat przespał się z osiemnastoletnią córką tego klienta - Tianą. Niestety, zostali przyłapani na gorącym uczynku... 

Pięć lat później Tiana i Russel spotykają się na pogrzebie jej ojca. I znowu ogień zaczyna płonąć między tą dwójką a uczucia wymykają się spod kontroli. 

"Zbyt bezczelny" to taka amerykańska bajka; on - piękny, ona - piękna a ich seks - nieziemski. Zresztą najkrócej określiłabym ten tytuł tak: fabuła taka sobie, ale sceny niezłe :P
 
Narracja przenosząca czytelnika między teraźniejszością a przeszłością sprawia, że staje się on stopniowo świadomy, jak para głównych bohaterów się poznała, gdzie Tiana była przez te lata oraz jak rozwijała się ich relacja.
Dojrzała i bezpośrednia bohaterka poza namiętnym seksem musi się też zmierzyć z bratem, który chce ją pozbawić udziałów w firmie oraz z prawdą, którą ma jej do przekazania matka...

Zastanawiam się czy autorka lubi długowłosych mężczyzn, bowiem w fabule spotykamy paru takich - mają nawet kucyki!

Spotkanie po latach, duża różnica wieku, romans biurowy, sekrety i ogień namiętności i pożądania! Poza tym otrzymacie też bezczelnego i diablicę oraz wątek romantyczny - lekka historia na jeden wieczór.
 
 
 
 
 
 


Tytuł oryginalny: Greenwich Park
Tłumaczenie: Anna Rajca-Salata
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 19 maja 2021
Liczba stron: 384
 


Zapraszam Was do Londynu, gdzie w jednym z domów w bogatej dzielnicy mieszkają Helen i Daniel, małżeństwo oczekujące dziecka. Cztery poprzednie ciąże pary zakończyły się niestety poronieniami.

Na zajęciach w szkole rodzenia Helen poznaje Rachel, która przychodzi sama. Kobieta zachowuje się dziwnie, namawia Helen do picia wina, kłamie, dotyka brzucha Helen bez pytania, wypytuje też o jej członków rodziny.
 
W niedalekiej odległości od Helen i Daniela mieszka jej brat Rory z żoną Serene, która ma termin porodu w tym samym miesiącu co Helen. W ich domu główna bohaterka znajduje tajemniczy list do Rory'ego. 
Później wydarzenia następują po sobie lawinowo - Rachel myszkuje po domu Helen, ginie laptop Daniela, do domu często dzwonią telemarketerzy w sprawie kredytu hipotecznego co mocno zastanawia Helen...

Wydarzenia pozornie nie mają większego znaczenia, ot, zwykłe życie...(co momentami trochę mnie nużyło w tej książce i czekałam na "wow"). Jednak możecie mi wierzyć, że wszystkie detale są ważne a w chwili, gdy jedna z osób znika i pojawia się policja... Wtedy napięcie zdecydowanie rośnie a gdy poznajemy prawdę... No tak, pewnych rzeczy się domyśliłam, były właściwie bardzo szybko do odgadnięcia, ale reszta - to było zaskoczenie! (zdrady, kłamstwa, morderstwa i gwałt) 
Czyli ogólnie mogę podnieść temu thrillerowi ocenę.







Tytuł oryginalny: Der Insasse
Tłumaczenie: Krzysztof Żak
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2019
Liczba stron: 320
 
 
 
Niniejszym udało mi się poznać twórczość mistrza thrillera psychologicznego z Niemiec - Sebastiana Fitzka. Czy potwierdzam o co to "wow" z jego książkami?
 
Żeby zdobyć prawdę, trzeba stracić rozum 

Kiedy zaginął, miał sześć lat. Minął rok, w czasie którego rodzice Maksa się rozstali. Jednak Till, ojciec chłopca nie potrafi już bezczynnie cierpieć. Chciałby chociaż pochować swojego syna... Wpada na szalony pomysł, jak dowiedzieć się, gdzie jest jego ciało. Przy pomocy szwagra dostaje  się do kliniki psychiatrycznej, w której trzymają Bestię od inkubatora. A to główny podejrzany o porwanie Maksa... Wcześniej były inne dzieci...

Czy Till spotka winnego? Czy pozna prawdę? Co będzie musiał znieść w klinice udając zwykłego pacjenta?

Muszę przyznać, że fabuła mnie zaskoczyła i to wielokrotnie. Trudno mi określić czy to najlepsza czy też nie książka autora, bo nie znam innych, ale niewątpliwie jest oryginalna. Kilka razy miałam ciarki, nieustannie towarzyszyło mi napięcie a finał... Tego się nie spodziewałam! Szczękę zbierałam z podłogi! I zadawałam sobie pytanie - jak to jest możliwe, że nic nie podejrzewałam... 
Polecam!



 
Książki przeczytane w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło (F), 52 książki
 

sobota, 19 grudnia 2020

Antonia Michaelis "Baśniarz"

 
 
 
Tytuł oryginalny: Der Märchenerzähler
Tłumaczenie: Renata Ożóg
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2012
Liczba stron: 400
 
 
 
 
 
 
"Baśniarz" jest pierwszą powieścią dla starszej młodzieży niemieckiej pisarki - Antonii Michaelis. Książkę dostałam w prezencie kilka lat temu, jednak dopiero teraz poczułam, że to jest jej czas. Czy miałam rację sięgając po nią? 

Anna Leemann ma w życiu wszystko - bezproblemowych rodziców, ogród do którego przylatują rudziki, grę na flecie, przyjaciół a po maturze zamierza wyjechać do Anglii. Dziewczyna żyje jak w bańce mydlanej, nie mając pojęcia o wielu sprawach. 
 
Los sprawia, że na zajęciach, na które uczęszcza Anna, pojawia się nowy uczeń - Abel Tannatek. Cała szkoła wie, czym chłopak się zajmuje stojąc obok rowerowych stojaków. Jednak dziewczynę niewiele to interesuje... Poprzez splot kilku zdarzeń, Anna czuje się zaintrygowana Ablem i zaczyna poznawać jego skomplikowaną historię rodzinną. Chłopak mieszka w gorszych od niej warunkach z młodszą siostrą Michi a oboje twierdzą, że ich matka wyjechała. Choć do Anny docierają informacje, że ona już nie wróci...

Wiele osób zaczyna interesować się brakiem matki rodzeństwa, niektórych czeka śmierć a na jaw zaczynają wychodzić niechlubne fakty z życia Abla. Anna nie wie komu wierzyć, nie potrafi odgadnąć co jest prawdą a co kłamstwem. Kto zabija? Gdzie jest Michelle? Jak zarabia Abel? 


Bardzo podobał mi się wątek z baśnią, którą Abel opowiadał swojej siostrze a później również Annie. W tej właśnie formie próbował przekazać Michi ważne informacje, chciał ostrzec ją przed pewnymi ludźmi. A jak zrobić to w stosunku do sześcioletniej dziewczynki, by zapamiętała kogo ma się wystrzegać? Bohaterami były bowiem realne osoby z ich życia, choć ukryte pod baśniowymi postaciami. 

Książka nie jest idealna. Początek nudnawy, całość napisana dość ciężko ( a może to wina tłumaczenia?), ale zawiera tak wiele prawd i problemów społecznych, że jest godna poznania. Alkoholizm, bieda, zarabianie ciałem, narkotyki, gwałt, zabijanie, walka ze sobą, innym a przede wszystkim pragnienie szczęścia. Z czasem akcja się rozwija i trudno było odłożyć lekturę, bowiem chciałam poznać nie tylko zabójcę, ale również dalszy ciąg baśni Abla. Finał sprawił, że jeszcze długo nie zapomnę o tej książce. Nie tego się spodziewałam... Autorka mocno mnie zaskoczyła, choć dla bohaterów nie do końca było to szczęśliwe zakończenie.


Podsumowując - "Baśniarz" to powieść, którą mimo drobnych mankamentów warto przeczytać. Jest to historia młodych ludzi, maturzystów, którzy muszą podjąć wiele ważnych życiowych decyzji. Anna ma wszystko, ale coś ciągnie ją do Abla i Michi. To w ich codzienności chce uczestniczyć bardziej a im więcej osób pojawia się na zielonym statku z baśni, tym bardziej dziewczyna chce pomagać tej dwójce. Rodzące się uczucia nie zawsze będą właściwe, czasami niszczące, nie we wszystko powinna wierzyć, ale jest zbyt młoda, by to dostrzec. Jest to poruszająca serce opowieść o smutku, obojętności, strachu, kłamstwach, tajemnicach i ucieczce przed problemami. Kto jaką drogę wybierze? 
Polecam!
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

piątek, 22 kwietnia 2016

Inka Vigh "Książka do bazgrania. Oko w oko z potworami" - przedpremierowo



Tytuł oryginalny: Das mutige Kritzelbuch
Tłumaczenie: Małgorzata Słabicka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: planowana na 27 kwietnia 2016
Liczba stron: 144
Wiek odbiorcy: 6-10









Moja pięciolatka już na stałe wpisała się w mój rytm recenzencki i dzielnie zajmuje się "swoją działką" :) Jak tylko widzi duże koperty lub pudełka to już liczy na zawartość dla siebie, potem widać radość na buzi podczas pierwszego kontaktu, czyli oglądania a potem... Potem to sama mi mówi, żebym zrobiła zdjęcia danym dziełom i pyta czy już opisałam, bo chce zabrać książkę na swoją półeczkę.

Niniejsza książeczka zburzyła nieco jej dotychczasowy plan działania, ponieważ już na początku powitała ją strona z czarodziejskimi i magicznymi zaklęciami. To niezwykłe, gdy dziecku bije się brawo za samo otworzenie książki i to ją nieco zbiło z tropu... Zresztą zobaczcie sami:


Na czym polega magia odrysowanej dłoni? Otóż ma ona dodać dziecku odwagi podczas obcowania z potworami. Po odrysowaniu dłoni należy bowiem przyłożyć tam rękę, w drugiej trzymać pluszaka i wymówić zaklęcie! No które dziecko nie poczuje niesamowitego klimatu?? :) Zwłaszcza, że te czynności (przyłożenie dłoni, trzymanie pluszaka i wymówienie zaklęcia) należy powtarzać za każdym razem, gdy sięgamy po zadania. Moja córa dzielnie się trzyma tego rytuału :)

Ale przejdźmy dalej...
Książeczka jest czarno-biała. Nie znajdziemy w niej dosłownie żadnego koloru, poza tymi dwoma. Wzbogacenie jej kolorami należy do małego pogromcy potworów, który ma tworzyć tatuaże, łączyć w pary owady, szukać różnic, łączyć kropki, ale przede wszystkim rysować same potwory lub dorysowywać im niektóre elementy.

Przeganiamy chmurę burzową tęczą :)


dokończ potwora i nadaj mu imię (sądząc po pomyśle córy wnioskuję, że jest zza granicy)

dorysuj trzy głowy czterogłowemu smokowi

Więcej potworów nie fotografowałam... bałam się. Żartuję, nie chcę Wam psuć zabawy z samodzielnego odkrywania kolejnych stworów, gryzmolaków, błotomordków, paszczochłonów, zgryźlaków i innych paskudztw.
Zwłaszcza, że sami możecie stać się jednym z nich, jeśli przygotujecie sobie maskę na bal:


W ostatniej chwili zdążyłam zrobić zdjęcie, w tej chwili maska już została wycięta i jest w użyciu!


Niniejsza publikacja jest podzielona na cztery części. Trzy pierwsze części są zakończone informacją, że dziecko ukończyło kolejny poziom odwagi i zdobyło trofeum (wkleja się je w specjalnie przygotowanym miejscu), zaś po części czwartej na małego pogromcę czeka dyplom! A jak wiadomo, nagrody i dyplomy motywują.

Książeczka jest bardzo oryginalna, pomysłowa i wzbudza w dziecku nie tylko potrzebę bycia odważnym (choć ciekawa jestem jak to przełoży się na realne życie...), ale również uczy spostrzegawczości, kreatywności i rozwija sferę manualną, gdyż zawiera - oprócz zadań z rysowaniem czy też bazgraniem - pomysły na stworzenie potwora z makulatury lub skarpetki, wiszący nietoperz (którego wystarczy wyciąć) ma chronić i strzec a zabawa przedmiotami o różnych kształtach i gabarytach w pobliżu źródła światła ma udowodnić, że cień na ścianie to nie potwór.

Mimo swojej potworności, postacie z tej lektury nie przerażają - przynajmniej nie moją pięciolatkę - a mają przybliżyć świat wyobraźni. To twórcza książeczka, która niewątpliwie będzie świetną rozrywką w opozycji do standardowych kolorowanek czy łamigłówek. Najbardziej polecam ją dzieciakom powyżej lat pięciu, gdyż młodsze jednak mogą się przestraszyć.



Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki

Książeczka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość poznania książeczki 
dziękujemy Pani Dagmarze z


niedziela, 16 sierpnia 2015

Sarah Harvey "Dom Róż"




Tytuł oryginalny: Das Rosenhaus
Tłumaczenie: Agnieszka Hoffmann
Wydawnictwo:
Data wydania: 2014
Liczba stron: 384











Wielokrotnie w życiu spotykamy się z sytuacją, że uczucie miłości czy przyjaźni zostaje wystawione na próbę. Nieplanowane, niespodziewane czy nagłe wydarzenia sprawiają, że nasz los się odmienia a to co czujemy staje się wielką niewiadomą. Czasami nie potrafimy odróżnić miłości od przyjaźni czy upatrujemy w przyjacielu obiektu uczuć, bo ten którego do tej pory darzyliśmy miłością, zaufaniem i czułością, nie do końca pozwala nam na bliskość. Jak odnaleźć się w tej matni uczuć? Jak nie zwariować? Co robić w trudnych sytuacjach, kiedy zostajemy odrzuceni? Jak dowiedzieć się co jest w życiu najważniejsze? Może pomocą będzie służyć powieść, o której chcę dziś opowiedzieć?

Lily i Liam Bonnerowie poznali się w Paryżu, ślub wzięli w Stanach Zjednoczonych, gdzie on kończył studia a obecnie mieszkają w Londynie. Są razem już kilkanaście lat, darzą się poważnym uczuciem, lubią spędzać razem czas i rozumieją się bez słów. Ona pracuje w znanej galerii sztuki (do niedawna jeszcze poświęcała się malowaniu) a on jest architektem. Urlopy spędzają w uroczej Kornwalii, gdzie mieszka ich wspólny przyjaciel "od zawsze" Peter.

I to właśnie Peter jedną propozycją sprawi, że dotychczasowe życie Bonnerów całkowicie się odmieni. Pewnego wrześniowego dnia przyjedzie do nich w odwiedziny informując, że wykupił firmę ojca i jako pan na włościach chciałby, by Liam z nim pracował. Bowiem nowym wyzwaniem stojącym przed Peterem jest budowa centrum sztuki w Kornwalii, bardzo prestiżowa inwestycja a Liam jest świetnym specjalistą.

Peter wyjeżdża a Bonnerowie mają czas na namysłu, bo przecież urlop w pięknym miejscu z dala od cywilizacji to nie to samo co mieszkanie tam na stałe. Lily musiałaby zrezygnować z pracy i pozostawić za sobą ukochany Londyn, przyjaciół i jeszcze coś... Musiałaby zostawić coś, co do samego końca książki jest wielką niewiadomą i tajemnicą tej pary. Czy miłość do uroczej Kornwalii wygra? Czy żona porzuci swoje życie i poświęci się dla kariery męża?

W styczniu Bonnerowie wprowadzają się do nowego domu, zwanego Domem Róż, ze względu na bajeczny różany ogród, choć obecnie zapuszczony. Lily nie potrafi się jednak tutaj odnaleźć. Domu nie darzy miłością, wiele jest tutaj do zrobienia a mąż całkowicie oddaje się pracy. Nie ma go całymi dniami, często pracuje do późna a nawet śpi w swoim gabinecie. Kobieta czuje się opuszczona, zaniedbana i odrzucona. Nawet przywiezionych z Londynu kartonów nie rozpakowała do końca. Poświęciła się dla męża nic nie otrzymując w zamian. Nie ma przyjaciół a poza sezonem w miasteczku wszystko jest nieczynne. Pozostaje jej delektowanie się przeróżnymi herbatkami owocowymi (zyskała tym moją ogromną sympatię), którymi raczy się, by uspokoić nerwy zszarpane kolejnymi kłótniami z Liamem. Po jednej z nich Lily bazgrze mu na jakimś projekcie, że odchodzi i gdyby nie ten telefon... Okazuje się, że trzydziestoośmioletni Bonner miał na budowie wypadek i jego stan jest krytyczny.

Zrozpaczona Lily musi znaleźć teraz siły, by nie rozsypać się przy nim. Podporą w tej sytuacji jest dla niej Peter. To dzięki niemu udaje jej się dostosować dom do potrzeb człowieka poruszającego się na wózku z unieruchomioną ręką i nogą. Jednak jak uda jej się znosić humory takiego człowieka? Liam staje się bowiem zależny od innych (co dla mężczyzny jej ogromnym upadkiem honoru), zgorzkniały, nie okazujący uczuć a wręcz nazwałabym to po imieniu: wredny, męczący i trudny.

Jednak z każdym kolejnym dniem Lily odnajduje wśród sąsiadów i mieszkańców miasteczka przyjaciół. Takich prawdziwych, którym może zaufać, zwierzyć się, ulżyć swojemu sercu i duszy w cierpieniu a jak wiadomo wygadanie się - pomaga. Odwiedza piękne zakątki, cieszy się urokiem otoczenia, by nabrać sił do walki z obojętnością męża. Czy uda im się jeszcze być prawdziwym małżeństwem? Czy mają szansę być naprawdę razem a nie tylko mieszkańcami tego samego domu?

W życiu bohaterów pojawi się wiele osób a nawet pies, którzy będą starali się ułatwić obojgu porozumienie. Autorka bardzo ciekawie nakreśliła te postacie, zwłaszcza mężczyźni przypadli mi do gustu :) Zresztą co jeden to ciekawszy i przystojniejszy (według opisów) a już na pewno z dobrym sercem i bogatą osobowością. Chwilami zastanawiałam się, w ramiona którego rzuci się Lily...
Sarah Harvey nie zraziła mnie mnóstwem opisów, których nie lubię. Tak opisała krajobraz Kornwalii i jej mieszkańców, że naprawdę poczułam się jak w maszynie czasu. Bohaterowie zostali świetnie nakreśleni, czuję jakbym ich znała osobiście. Jednym słowem styl autorki mi odpowiada, wciąż nie mogłam się doczekać finału, ale i wydarzeń pośrednich... Nie mogę jedynie wybaczyć Liamowi traktowania żony! Cackał się ze sobą jak kilkulatek...

Czy udało mi się przewidzieć zakończenie? Napiszę tak: myślałam, że historia potoczy się inaczej niż to ma miejsce na kartach powieści, jednak finał i tak mi się podoba. Jest nieco zaskakujący, sporo się wydarzyło zanim do niego doszło, nie sądziłam że taką decyzję podejmie Lily. Wyjaśnia się też tajemnica co Bonnerowie pozostawili w Londynie a co znacznie ich od siebie odpychało. Każde z nich miało na ten temat odmienne zdanie, każde inaczej to odbierało i przeżywało. Nie chcieli porządnie o tym porozmawiać, i nie tylko o tym...

Książka nie jest bardzo fascynującą i wybitną lekturą. Ot taka lekka powieść na wakacyjny czas, która udowadnia ile trzeba stracić, by zyskać. Pokazuje jak ważną rolę w naszym życiu spełniają przyjaciele i chyba żal mi nieco Nathana... Dlaczego? Tego już dowiecie się sami :)


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki

czwartek, 21 sierpnia 2014

Jerry Cotton "Podziemny świat"



Tytuł oryginału: Die andere Unterwelt
Tłumaczenie: Paulina Wojnakowska-Jabłońska
Wydawnictwo: Pi
Data wydania: lipiec 2012
Liczba stron: 192
Seria: Super kryminał tom 16










Po lekturze genialnego "Martwi żyją dłużej" skusiłam się na drugą, stojącą na półce książkę Jerry'ego Cotton'a "Podziemny świat". Nie mam zbyt wielu odniesień tej książki do rzeczywistości, gdyż jedynymi tunelami metra jakimi się poruszałam, były te czynne i tłumnie uczęszczane przez podróżnych w kilku krajach europejskich. Dlatego nie potrafię wyobrazić sobie mieszkania w grożących zawaleniem podziemiach, życia bez słońca i normalnych ludzkich praw. Jednak to chyba właśnie w tym celu czytam różnoraką literaturę, by poznać to, czego w moim życiu nie miałam okazji znać.

Agent nowojorskiego FBI - Jerry Cotton - otrzymuje na swój telefon wiadomość ze zdjęciem. Jest ono jednak bardzo kiepskiej jakości, dlatego przesyła je od razu do centrali, by technicy spróbowali wydobyć z niego konkretny obraz. Dzięki nowoczesnym technikom udaje się ustalić, że na zdjęciu znajduje się agent FBI Zeerookah, który prowadzi tajne śledztwo dla Centrum do Spraw Oceny i Badań nad Lekami (CDER) a na rękach trzyma zwłoki mężczyzny. Agenci Cotton i Decker mają ustalić jego tożsamość, a także miejsce pobytu kolegi po fachu. Sprawa tylko z pozoru wydaje się prosta, gdyż agent Zeerookah (zwany potocznie Zeery) zamieszkał w podziemnych, nieużywanych już tunelach metra przystając do bezdomnych. Dlaczego? Otóż CDER wpadło na trop nielegalnego testowania nowych leków na ludziach, które doprowadziły wielu z nich do śmierci. Lekarze odpowiedzialni za udział w tym procederze, prowadzili badania pod przykrywką bezpłatnej opieki medycznej dla bezdomnych. Czy bezdomni potrafią sami się obronić przed tymi działaniami? Czy Zeery'emu uda się doprowadzić odpowiedzialne osoby przed wymiar sprawiedliwości? A czy jego koledzy zdążą na czas, by uratować go przed grożącym niebezpieczeństwem podczas prowadzonego dochodzenia? Czy agent FBI znajdzie wśród bezdomnych kogoś godnego zaufania, kto pomoże mu w dojściu do prawdy?

Nieustanna walka z czasem i to w dwóch wymiarach: uratować życie agenta Zeerookah'a oraz potencjalnych ofiar medycznych eksperymentów. Nie zapominając również o ujęciu osób odpowiedzialnych za proceder. Książka pokazuje czytelnikowi dwa ciekawe aspekty życia ludzkiego. Choć nie do końca przyjemne i radosne klimaty zostały przedstawione w "Podziemnym świecie" to jednak nadzwyczaj realne. Wprawdzie w Polsce nie dysponujemy nieczynnymi tunelami metra, ponieważ niewiele mamy tych czynnych, to przecież mamy inne niechlubne miejsca zamieszkałe przez bezdomnych. Idąc dalej śladem tych pozbawionych wielu praw ludzi, zastanówmy się czy mają oni w naszym kraju darmową opiekę medyczną? Pomijając osoby, które pomagają im z dobrego serca, często nielegalnie i są z tego powodu pociągane do odpowiedzialności karnej, to nie słyszałam o bezpłatnej służbie zdrowia dla bezdomnych. Aż wreszcie postawmy sobie pytanie jak na polskim gruncie wyglądają badania kliniczne leków? Czy osoby biorące udział w testach są całkowicie świadome swoich decyzji? Oby tak.

Kryminał, który nie zwalił mnie z nóg może mieć pretensje jedynie do tego, że został przeczytany po "Martwi żyją dłużej" a nie przed. O ile poprzednia lektura dostarczyła mi niesamowitych emocji to tutaj miałam wrażenie, że największy wzrost adrenaliny wciąż przede mną. Jednak nie odnotowałam łomotania serca tak wielkiego na jakie liczyłam. Owszem, jest to świetna pozycja, zasługująca na miano Super kryminału, bowiem porusza istotne kwestie z życia, pokazuje wzajemne relacje międzyludzkie i fakt, że niektórzy czują się bezprawni. Dążą do celu nie bacząc na innych i konsekwencje jakie mogą ich za to spotkać.

Niemniej polecam Wam "Podziemny świat" na dwugodzinną podróż pociągiem, samolotem czy odpoczynek wśród natury. Książka zabierze Was w wirtualną wycieczkę do Nowego Jorku i przedstawi świat jakiego nie znacie. Wyruszacie? Ja polecam.




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Czytam opasłe tomiska, 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB

środa, 13 sierpnia 2014

Jerry Cotton "Martwi żyją dłużej"



Tytuł oryginału: Abgerechnet wird zum Schluss
Tłumaczenie: Paulina Wojnakowska-Jabłońska
Wydawnictwo: Pi
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 187
Seria: Super kryminał tom 8










Od dawna wiadomo, że uwielbiam kryminały, w których jest trup, konkretna akcja i świetnie poprowadzona fabuła książki. Bowiem samo morderstwo to przecież nie wszystko. Jednak czasami sytuacja wymaga odpoczynku od grubych tomisk, które - owszem, są wciągające i dające czytelnikowi mnóstwo satysfakcji, ale - wymagają sporej ilości czasu. Kiedy jednak mam go mało wtedy z pomocą spieszy mi moja półka. Tym razem mój wybór padł na książkę z serii Super kryminał, której bohatera miałam już okazję poznać w lekturze "Boss z bagien". Wtedy zachwycona nie byłam, ale liczyłam, że poziom poszczególnych tomów może być zróżnicowany i nie pomyliłam się.

Jerry Cotton, czyli główny bohater, jest świetnie wyszkolonym i jednym z najlepszych agentów FBI w Nowym Jorku. Należy do grupy idealnych agentów, bowiem doskonale strzela, po mistrzowsku prowadzi śledztwa a kiedy wsiada do swojego Jaguara staje się królem szos. Partnerem oraz przyjacielem Jerry'ego jest Phil Decker, z którym rozumie się bez słów.

Akcja książki rozpoczyna się w weekend przed Świętem Pracy, kiedy to Jerry Cotton miał dyżur. Nie sądził, iż jeden telefon może zmienić jego plany dotyczące najbliższych dni...
Maureen Stapleton podczas podróży służbowej do Nowego Jorku odniosła wrażenie, iż mężczyzna spotkany na ulicy jest Lionelem Brewsterem, mężem jej koleżanki. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że Lionel oraz jego żona - Jessica zginęli niemal dziewięć lat wcześniej na Hawajach. Zdenerwowana Maureen postanowiła więc, mimo późnej pory (była godzina dwudziesta trzecia) zaalarmować władze, sądząc, że skoro Lionel żyje to być może jest on zabójcą Jessiki. Kobieta nie chcąc stracić go z oczu, rozpoczęła śledzenie Brewstera, które niestety zakończyło się dla niej tragicznie w jednym z parków. Dlaczego kobieta musiała zginąć? Czy to naprawdę był Lionel?

Agenci rozpoczynają śledztwo w sprawie zabójstwa Maureen, równocześnie próbując ustalić tożsamość tajemniczego mężczyzny uznawanego za Lionela. Czasu mają niewiele, gdyż człowiek skazany za zabicie Brewsterów oczekuje na wykonanie kary śmierci, której termin wyznaczono za dwa tygodnie. Dokąd zaprowadzi ich trop wskazany przez skazanego? Co uda się ustalić u przyjaciółek Jessiki? Co wiadomo o przeszłości Brewstera?

Jeśli macie w zwyczaju oceniać książki po ilości stron i zdecydowanie odrzucacie te, których liczba wynosi poniżej dwustu to koniecznie musicie to zmienić. Jestem bowiem pod ogromnym wrażeniem tej maleńkiej i niepozornej książeczki. Mały format, duże litery i spore marginesy sprawiają, że czyta się szybko a wartka akcja, nowe tropy i genialne wprost zakończenie sprawiają, że czytelnik czuje się zaspokojony literacko. Uważam, że to po mistrzowsku skonstruowana intryga opowiedziana prostym i bogatym w szczegóły językiem. Do tego zwroty akcji, niespodziewane - nawet dla agentów FBI - zdarzenia. Jednym słowem to lektura idealna dla osób lubiących dobrą literaturę kryminalno-sensacyjną. Dodatkowym jej atutem jest możliwość dotarcia do zakończenia w półtorej godziny, ponieważ tyle czasu potrzebowałam na przeczytanie. A uwierzcie mi, że finał jest zaskakujący! Martwi naprawdę żyją dłużej...




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Pod hasłem, Czytam opasłe tomiska, 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Veit Etzold "Cięcie"



Tytuł oryginału: Final cut
Tłumaczenie: Miłosz Urban
Wydawnictwo: Muza/Akurat
Data wydania: kwiecień 2014
Liczba stron: 544











Od kilku lat prasa drukowana pojawia się w moim życiu dosyć rzadko, gdyż książki i Internet przekazują mi wystarczającą liczbę literek i wiedzy o świecie. Poza tym wiadomo, koszty. Jednak tak się zdarzyło, że kupiłam jeden z czerwcowych miesięczników. Znalazłam w nim artykuł o portalu CouchSurfing, poprzez który można skontaktować się z osobami na całym świecie i znaleźć u nich bezpłatny nocleg. Ja miałabym ogromne obawy przed tym, by zanocować i nieznanych ludzi na drugim końcu świata. A po przeczytaniu "Cięcia" wiem, że nigdy nie odważyłabym się na taki krok! Tak, książka jest tak realnym thrillerem a wręcz horrorem, że na długo pozostanie mi w pamięci.

Veit Etzold stworzył niesamowity debiut, mam nadzieję, że jego kolejna książka będzie równie udana. Autor ukończył anglistykę i historię sztuki, pracował w szkolnictwie, bankowości i mediach. Sukces "Cięcia" spowodował, iż zajął się tylko i wyłącznie pisaniem.

Clara Vidalis jest świetnym detektywem, profilerką oraz patopsychologiem w berlińskim Wydziale Psychopatologii komendy policji. Już od dwudziestu lat zmaga się z poczuciem winy za porwanie i śmierć swojej młodszej siostry. To właśnie z tego powodu wstąpiła do policji, by móc stawiać takich przestępców przed wymiarem sprawiedliwości. Akurat zakończyła jedną z ważniejszych spraw i miała  wybrać się na wakacje, gdy otrzymała tajemniczą płytę CD. Wakacje oczywiście zostają odwołane, gdyż płyta zawiera film, na którym zamaskowany mężczyzna z zimną krwią podcina gardło młodej i pięknej dziewczynie. Po dotarciu na miejsce zbrodni, okazuje się że Jasmin nie żyje od pół roku a morderca - nazywający sam siebie Bezimiennym - w inteligentny i przemyślany sposób utrzymywał tożsamość dziewczyny przy życiu, oczywiście wobec społeczeństwa. W jaki sposób? To proste, biorąc pod uwagę fakt, iż w internetowym świecie wszystko da się napisać i złamać hasła. Jednak jak to się stało, iż nikt nie poczuł przykrego zapachu rozkładających się zwłok? I w tym przypadku morderca zadbał o dyskrecję - zapewniła mu ją mumifikacja zwłok.

Jasmin Peters nie jest ani pierwszą ani ostatnią ofiarą Bezimiennego. Policja niemiecka zwiera szyki i robi wszystko, by natrafić na jakikolwiek trop prowadzący do innych ofiar lub do samego mordercy. Nie jest to jednak łatwe, gdyż tropy są celowo błędne a sam Bezimienny nieuchwytny. Nikt nie wie kim on jest ani jak do niego dotrzeć. Z czasem Clara otrzymuje kolejne materiały filmowe i tekstowe od mordercy, co zaczyna kierować jej myśli ku temu, dlaczego to akurat ją wybrał Bezimienny do prowadzenia tej sprawy. Dlaczego akurat detektyw Vidalis dostaje wiadomości od mordercy? Uwierzcie mi, że prawda jest brutalna. Clara jednak nie zamierza się poddać i zamierza ująć tego, który przywrócił jej bolesne wspomnienia sprzed lat. Czy Clara poradzi sobie psychicznie z poszukiwaniem mordercy kiedy odkryje co ich łączy? Dlaczego to ona została wybrana na odbiorczynię wiadomości? Co kieruje Bezimiennym w tej zbiorowej, morderczej batalii w Berlinie?

Równolegle z wątkiem poszukiwania seryjnego mordercy prowadzone są jeszcze dwa inne. Jednym z nich jest organizacja specyficznego konkursu piękności przez Alberta Torino, w którym zwyciężczyni otrzyma klucz do sławy a wylosowani widzowie będą mogli spędzić z nią noc, oczywiście za darmo. W drugim wątku autor przedstawił samego Bezimiennego od czasów dzieciństwa, dzięki czemu poznajemy pobudki jakie kierowały nim podczas diametralnej zmiany swojego życia. Mimo, iż czytelnik nie ma szansy poszukiwania mordercy wraz z policją (co z kolei przy tak małej ilości danych nie byłoby możliwe) to rozdziały dotyczące pierwszoplanowego bohatera książki, czyli Bezimiennego  tak nie psują odbioru lektury. W jaki sposób autor powiąże w całość poszczególne wątki?

Muszę przyznać, że autor jest geniuszem. Stworzył książkę, która dostarcza czytelnikowi ogromu emocji, jest wręcz namacalnym dowodem na to, że debiut może wstrząsnąć do głębi i pozostać na długo. "Cięcie" jest jedną wielką niespodzianką jeśli chodzi o treść - kiedy już myślałam, że wszystko wiem i rozumiem, wtedy pojawiało się coś, co burzyło moje wyobrażenia o postępowaniu psychopatycznego mordercy. Mogłabym śmiało napisać, iż jest to horror, ponieważ opisy zbrodni są tak szczegółowe, tak brutalne, i tak bezosobowo traktowane przez mordercę, iż thriller to zbyt delikatne nazewnictwo. Na pewno osoby o zbyt słabych nerwach, które nie lubią krwią cieknącej literatury powinny trzymać się z daleka od książki, która już pociętą okładką sugeruje, że nie będzie to "cukierkowa" powieść.

"Cięcie" jest książką, która zawiera wiele elementów, które bardzo cenię w dobrej literaturze. Jest inteligentny przestępca, wnikliwa policjantka, są zbrodnie, zwroty akcji, liczne niespodzianki a do tego prosty język i aż do bólu szczegółowe opisy fizjologiczne i anatomiczne człowieka czy może raczej zwłok. Tym co mi przeszkadzało w książce, są przede wszystkim zdania obcojęzyczne, które mnie wprawdzie nie sprawiły trudności w rozumieniu, jednak brak tłumaczenia nie bierze pod uwagę osób, które języka mogą nie znać. Jednak pędząca akcja sprawia, że i tak lektura zostaje wysoko przeze mnie oceniona a kilka pomniejszych niedociągnięć nie zaważy na świetnie napisanej ponad pięćsetstronicowej książce. Rewelacja!





Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Czytam opasłe tomiska, 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki
dziękuję bardzo Wydawnictwu MUZA / Akurat
 


oraz


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...