Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Barcelona. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Barcelona. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 kwietnia 2022

Marcel Moss "Mroczne sekrety"


 
 
Autor: Marcel Moss
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021
Liczba stron: 336
 
 
 
Marcel Moss wkradł się do mojego czytelniczego życia niedawno, ale szybko stałam się wielbicielką jego twórczości. "Mroczne sekrety" to pierwsza książka poza serią 'Liceum Freuda', którą przeczytałam. Czy była magia, tajemnica i szok?
 
 
Magda od osiemnastu lat mieszka w Anglii, ale nie może powiedzieć, by była szczęśliwa. Nie ma stabilnej pracy, jest po rozwodzie i w dość dziwnym układzie z młodszym mężczyzną, przez który wpadła w kłopoty finansowe a na dodatek ma problem z alkoholem. Przyleciała do Polski, by spotkać się z kimś, kogo nie zna nawet jej najlepsza przyjaciółka Natalia. Musi też zdobyć pieniądze na spłatę długu, jednak nie wie, że to nie będzie wcale takie łatwe... 

Dla osiemnastoletniej Nadii świat zmienił się niewyobrażalnie, bowiem nagle ma dwie.... mamy! W jej życiu pojawiła się bowiem matka biologiczna, która krótko po jej narodzinach porzuciła ją i uciekła. Dlaczego? Jak mogła zostawić noworodka?? Dziewczyna nie ma pojęcia, że matka ma ukryty cel w spotkaniu z córką... I jak bardzo ten kontakt stanie się niebezpieczny i zmieni życie jej rodziny. Czy będzie musiała wybierać? Jak w tej sytuacji odnajdzie się jej ojciec, którego dziewczyna nienawidzi?

Dorota z pozoru jest szczęśliwą żoną i matką, prowadzi wymarzoną kwiaciarnię. Jednak w jej sercu szaleje burza a mózg konstruuje plan uwolnienia się od męża despoty. Chciałaby być szczęśliwa i nawet wie, z kim byłoby to możliwe, jednak czy tak się stanie? Nie ma w nikim wsparcia, nawet teściowa uważa, że kobieta jest własnością męża...
 
Alicja i Jakub podczas pobytu w Hiszpanii doświadczyli czegoś, czego nie planowali. Poznali tam pewną zdumiewającą parę, która "otworzyła im oczy" na pewne doświadczenia. Po początkowym szoku - spodobało im się! Dlatego po powrocie do Polski próbują sami wchodzić w nietypowe układy, jednak nie zdają sobie sprawy, że w pewnym momencie sytuacja wymknie się spod kontroli i małżeństwo zawiśnie na przysłowiowym włosku.
 
 
W jaki sposób autor połączy wszystkich bohaterów? Na jakich płaszczyznach ich relacje będą miały wspólne punkty? To będzie zaskakujące odkrycie!
 
Co musi się wydarzyć, by matka zostawiła swoje maleńkie dziecko i wyjechała? Co było dla niej cenniejsze? 
Jak żyją ludzie, dla których najważniejsza jest poligamia i kluby dla swingersów?
Czy można być samotnym w małżeństwie?
Musicie sami odnaleźć odpowiedzi na te pytania w książce, gwarantuję niesamowite wrażenia!


Moss podzielił książkę na kilka części i początkowo nie mamy pojęcia w jaki sposób losy opisanych w nich postaci się splotą. Rozdziały dawkują nam emocje, nowi bohaterowie pojawiają się stopniowo a ich życie szokuje narastająco. Nie w każdym przypadku byłam w stanie odgadnąć ich tajemnice i tytułowe mroczne sekrety. 
Autor umiejętnie dawkuje wiedzę i napięcie. Pokazuje chęć zemsty, przyczyny szantażu i dopiero na samym końcu odkrywa wszystkie karty. Bomba! 
 
 
Podsumowując - "Mroczne sekrety" to zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami thriller psychologiczny, który nie pozwala się oderwać się od rozgrywających się wydarzeń. Z kart wyzierają przede wszystkim emocje negatywne - próba samobójcza, depresja, alkoholizm, szantaże, miłosne trójkąty prowadzące do tragedii. Niespodziewane śmierci sprawiają, że szok w oczach czytelników jest większy. Historia pełna napięć i zaskoczeń o błędnych decyzjach, odrzuceniu, utracie zaufania, rozstaniach i braku poczucia własnej wartości. Gorąco polecam!
 
 
 
Książka przeczytana w ramach marcowych wyzwań: Abecadło z pieca spadło (M), 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 



poniedziałek, 21 września 2020

Ewa Bauer "W nadziei na lepsze jutro"

 
 
 
 
Autor: Ewa Bauer
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2017
Liczba stron: 240
Seria:  Kolory uczuć  tom 1
 
 
 
 
 
 
"W nadziei na lepsze jutro", którą to powieść miałam okazję przeczytać, to wznowienie debiutu Ewy Bauer. Na pierwszy rzut oka to cienka książeczka, która kryje w sobie wiele tajemnic. Z pozoru banalna historia jakich wiele, ale... to tylko mylne wrażenie.
 
Utwierdzamy się w nim zagłębiając się w lekturę... Mamy trzy różne kobiety - zróżnicowany wiek, marzenia, zawody i plany na najbliższą przyszłość. Anna do niedawna była szczęśliwą mężatką, jednak teraz jednocześnie męża kocha i nienawidzi. Obecnie pracuje w Hiszpanii, by szybciej zapomnieć o tym, że została zraniona. Sabina jest pielęgniarką w niemieckim szpitalu, opiekuje się też niepełnosprawnym mężem i wciąż powraca myślami do czasów młodości i decyzji ojca, przez którą utraciła miłość życia. Helena zaś to młoda dziewczyna, która walczy o kolejne kontrakty w świecie modelingu i na własnej skórze przekonuje się, jak ludzie potrafią być zawistni i wredni. Jest przebojowa i świadoma swojej urody, niestety los sprawił, że właściwie wychowuje ją przyrodnia siostra.

Póki co banał, prawda? Jednak w chwili, gdy każda z nich wspomina to samo imię mężczyzny - Robert - w kontekście dość emocjonalnym, w głowie rozbłyska czerwona lampka alarmowa. Jednak autorka nie pozwala tak szybko rozwikłać zagadki i przenosi nas w przeszłość, gdzie wnikliwiej poznajemy małżeństwo Anny i przyczynę, dla której poznany w Paryżu mąż stał się wrogiem. Przepełniona bólem, rozpaczą i nieradząca sobie z codziennością Anna zdecydowała się na psychoterapię. 
 
Małżonkowie biorą też udział w programie organizacji psychologicznej dla par po kryzysie, który zakłada wiele cotygodniowych zadań. Niezwykle ciekawy pomysł! Bauer szczegółowo opisała większość zadań, które miały na celu głównie poprawę komunikacji, zaufanie, pozbycie się zahamowań.


Ta powieść jest sinusoidą dla małżeńskiego życia Anny, wzloty przeplatają się z upadkami. Małżonkowie oddalają się od siebie, przeżywają liczne problemy, następnie z trudem, ale powracają do czasów szczęśliwości, by znów popełnić błędy i zawiesić miłość wysoko, na haczyku, by niełatwo było po nią sięgnąć. 
 
Znacznie łatwiej jest obserwować czyjeś problemy, niż martwić się swoimi, dlatego bardzo wciągnęłam się w historię Anny, Sabiny i Heleny. A trzeba przyznać, że kobiety nie pozwalają się nudzić. Ich życie obfituje w atrakcyjne dla czytelnika wydarzenia, intryguje, stresuje, wywołuje ciarki i całą gamę innych emocji. Podejmowane przez bohaterów decyzje wpływają nie tylko na ich życie, ale i osób z otoczenia. A że nie zawsze są one słuszne, nie wiemy co czeka na nas na kolejnej stronie.

Mimo swej niewielkiej objętości, "W nadziei na lepsze jutro" potrafi dorównać jakością powieściom liczącym po kilkaset stron. Początkowo akcja nie powala, nieco nudzi, ale gdy się rozwinie to ciężko odłożyć na półkę. Gwarantuję Wam, że czas przy lekturze upłynie miło a przede wszystkim zaskakująco, bowiem w żadnym momencie nie ma się pewności, czy małżeństwo Anny przetrwa. Finałowe decyzje bohaterki sprawiają, że zupełnie inaczej patrzy się na całość historii i wartości, jakim hołdowały poszczególne postacie. Czy dla miłości można wszystko? Czy warto zaryzykować wszystko dla szczęścia?


Podsumowując - "W nadziei na lepsze jutro" to poruszająca i pełna niespodzianek powieść o drugich szansach, zdradach, niespełnionych miłościach, bólu po poronieniu, trudnej decyzji o adopcji oraz chorobach najbliższych. Powieść dotyka też problemu niepełnosprawności, zranionych serc, decydowania za innych oraz dążenia do spełniania marzeń. Jest dowodem na to, że doceniamy, gdy tracimy; że chcemy żyć życiem innych, bo przecież niewątpliwie mają lepiej. Ale czy na pewno? Polecam!
 
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

niedziela, 15 października 2017

Carlos Ruiz Zafón "Labirynt duchów"




Tytuł oryginalny: El Laberinto de los Espíritus
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 11 października 2017
Liczba stron: 896
Seria: Cmentarz zapomnianych książek tom 4










Przygodę z twórczością Carlosa Ruiza Zafóna rozpoczęłam już wiele lat temu, czytając "Cień wiatru" i "Grę Anioła", jednak było to znacznie wcześniej niż założyłam bloga, dlatego o moich wrażeniach dotyczących tej serii możecie poczytać dopiero w recenzji opisującej trzeci tom tetralogii jakim jest "Więzień nieba". Cmentarz zapomnianych książek to istny hit hiszpańskiego pisarza, który zawładnął umysłami czytelników na całym świecie. Od tajemniczego miejsca pełnego książek oraz historii bohaterów nie jest łatwo się oderwać... Dlatego pełna napięcia sięgałam po finałową księgę - niemal dziewięćset stron "Labiryntu duchów"...


Madryt 1959
Podczas balu maskowego minister Mauricio Valls otrzymuje tajemniczą przesyłkę a następnego ranka znika ze sceny politycznej oraz łona rodziny i... słuch po nim przepada. Na poszukiwania Vallsa wyrusza agentka Alicja Gris, której towarzyszy policjant Vargas. Tropy wiodą z Madrytu do Barcelony a zaginięcie ministra zaczyna być wiązane z faktem, iż kiedyś był dyrektorem więzienia Montjuic. By odkryć fragment zagadki, Alicja musi wkroczyć w życie księgarzy Sempere oraz Fermina, z którym łączy ją przeszłość.

Na drodze ku prawdzie, którą kroczy niespełna trzydziestoletnia Gris, pojawiają się liczne przeszkody... To nie tak, że bez problemu dotarła do Vallsa, uwolniła go i uniosła się w chwale. To zdecydowanie nie ta bajka... W jej barcelońskim życiu Zafon postawił włamywaczy, kłamców, policjantów i ślepe tropy. Jak w idealnej powieści kryminalno-sensacyjnej, napotykamy na pazernych na informacje dziennikarzy, skrywających sekrety adwokatów,  nieuczciwych bankierów oraz wątpliwej urody i prawdomówności postacie, kryjące się w ciemnych zaułkach Barcelony.

To nie jest łatwa sprawa... Alicja Gris musi pokonać mur milczenia, dotrzeć do właściwych ludzi czy dokumentów, jednocześnie uważając na to kto jest przyjacielem a kto wrogiem, bo jej życie również jest zagrożone. Sporo czasu zajęło jej ustalanie powiązań i zależności pomiędzy poszczególnymi bohaterami - zresztą podobnie jak mnie... Trzeba się nieźle nagłowić, by zrozumieć jakie znaczenie mają znane mi już z wcześniejszych tomów postacie jak Bea i Daniel oraz jego rodzice, David Martin, Corelli czy Mataix a co wnoszą nowe osoby - Valls, Brians, Salgado, Leandro czy Sanchis. W życiu nie odgadłabym co oznaczają listy z cyframi, póki nie otrzymałam tej zagadki rozwiązanej... To było straszne!


Jestem godna podziwu dla Zafona za utkanie tej historii jak pajęczej sieci, z wielu wątków, mnóstwa postaci oraz cudownie zbudowanego napięcia. Początkowo przerażał mnie nieco rozmiar powieści, jednak po jej zakończeniu wiem, że każda strona, każde zdanie i każde słowo są tutaj dokładnie przemyślane i ogromnie potrzebne. Nie znajdziecie w "Labiryncie duchów" zbędnych opisów czy nudnych scen... Nawet jeśli w danej chwili nie leje się krew, nie czuć strachu czy bólu to uwierzcie - to tylko chwila oddechu!

A kiedy już wydawać by się mogło, że sprawa została rozwiązana, że to już koniec i wszystko jest jasne... No tak, zbyt wiele stron jeszcze do końca powieści - macie rację - dopiero wtedy poziom adrenaliny sięgnie i Ciebie, czytelniku, zenitu!

Bardzo wstrząsnęły mną rozdziały poświęcone przybyciu Fermina do Barcelony czy trudne chwile podczas wojny i jego spotkanie z małą Alicją. Oczywiście nie mogę napisać, że późniejsze wydarzenia mnie nie poruszały, nie rozśmieszały, nie wzruszały, nie stresowały czy nie złościły... Ale wojenna zawierucha i bomby spadające na niewinnych dotykają mnie szczególnie mocno.

Wielu momentów było dla mnie zaskoczeniem - niektóre wątki czy zagadki próbowałam wyjaśniać sama (udało mi się tylko w jednej sprawie), jednak autor nie pozwolił, by czytelnik sam przewidział wszystko i tak poprowadził swych bohaterów, byśmy mieli niespodzianki.
Okrucieństwo, śmierć i przemoc mieszają się tutaj z miłością, przyjaźnią i wsparciem a chwile napięcia rozładowują pełne ironii i humoru rozmowy Alicji z Vargasem.


Podsumowując - "Labirynt duchów" to cudowne zakończenie tetralogii o Cmentarzu zapomnianych książek, którą każdy wielbiciel czytania powinien przeczytać. W kunsztowny sposób Zafon połączył tutaj łzy radości z łzami smutku a tajemnice, tajne schowki i niezwykłe decyzje bohaterów podsycają pragnienie zagłębiania się w ten świat. To powieść przepiękna, snująca się przez wiele kart, ale w żadnym przypadku nie można jej nazwać nudną, bowiem dostarcza ogrom emocji! Traktuje o popełnianiu błędów, niewłaściwym lokowaniu uczuć, mierzeniu się z demonami a wszystko to w mieście zasnutym mgłą i tajemnicą.
Najważniejsze, że idziemy spać z głową pełną odpowiedzi na wszystkie pytania postawione w tetralogii i nie musimy snuć domysłów...
Niezwykła, niezapomniana, nietuzinkowa i pochłaniająca uwagę całkowicie - polecam gorąco!



"Cień wiatru"
"Gra Anioła"
"Więzień nieba"
"Labirynt duchów"


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Wspomnienia z wakacji, 52 książki

Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

środa, 30 listopada 2016

Iwona Mejza "Przepis na zbrodnię"




Autor: Iwona Mejza
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: lipiec 2016
Liczba stron: 256










Problem mrugającego kursora zna każdy z nas, blogerów. Znają go też pisarze, dziennikarze, studenci. To najtrudniejszy moment dla wszystkich, którzy muszą coś napisać. Albo nawet nie muszą, ale chcą. A przecież najgorzej jest ZACZĄĆ. Kiedy już uda nam się wybrnąć z kłopotliwego patrzenia na pustą stronę edytora tekstowego i jakoś ruszyć z tekstem, powinno już właściwie "samo się pisać". Znacie to uczucie?

Powyższy problem jest bardzo bliski Marlenie Zawilskiej, autorce kryminałów z Miasteczka, która właśnie przeżywa kryzys twórczy. A deadline najnowszej książki zbliża się wielkimi krokami... Pisarka mieszka w domku przy ulicy Brzegowej z mamą i Panem Kotem, ale chwilowo jedynym jej towarzyszem jest zwierzak, gdyż rodzicielka wyjechała do swojej siostry - cioci Lukrecji.
Czy na autorkę spłynie natchnienie i napisze książkę? Owszem, rozpocznie pisanie, ale zaskoczy ją fakt, że bohaterowie sami zdecydują o własnych losach. Akcja zupełnie nie potoczy się tak, jak zostało to zaplanowane w konspekcie... Co na to wydawca? Co zrobi Marlena? Czy pozwoli bohaterom działać na własną rękę?

Ale nie napisałam Wam jeszcze najważniejszego - bo to, że Marlena pisze i fragmenty jej książki to jakby temat drugoplanowy. Pierwszoplanowym wydarzeniem powieści staje się śmierć sąsiada Marleny - dziadka Trackiego. Mężczyzna mieszkał sam a ciało odkrył kurier, który miał dostarczyć przesyłkę. Kto zabił Trackiego? Policja dość nieudolnie prowadzi śledztwo a trop wiedzie w przeszłość pisarki, kiedy to miało miejsce inne zabójstwo a sprawcy nie udało się schwytać. Kolejne tragiczne wydarzenia sprawiają, że w działaniach policyjnych czynny udział biorą kobiety, które wyciągają od podkomisarza nowe informacje. Czy Marlena wraz mamą, ciocią oraz sąsiadką - zwaną Serwerownią - rozwikłają sprawę przed organami ścigania? I o co tak naprawdę w niej chodzi? Prawdziwa idea winnych jest dość zagmatwana... Zresztą sami winowajcy nie są tak oczywistymi podejrzanymi...

Ta lektura to tak naprawdę dwie opowieści w jednym woluminie - jedna to wydarzenia z Miasteczka dotyczące wydarzeń bieżących a drugą jest treść kryminału Zawilskiej, którego akcja przenosi się chwilami do Barcelony. Iwona Mejza poprzez osobę głównej bohaterki otwiera przed czytelnikiem świat pisarza. Uzmysławia nam, że nie każda książka powstaje w kilka dni, pokazuje jak wygląda praca w terenie a także, że czasem bohaterowie potrafią wodzić autora "za nos" kierując po swojemu własnymi losami. A pisarz musi z tego wybrnąć w finale...

Oprócz dwóch historii mamy też dwa śledztwa - jedno ma na celu wyjaśnić śmierć Trackiego (i nie tylko jego), który wcale nie był niewinnym staruszkiem i miał niejedno na sumieniu. Zaś drugie prowadzi emerytowany policjant a dotyczy ono śmierci szkolnej kucharki sprzed trzydziestu pięciu lat (można uznać, że wydarzenia sprzed ponad trzech dekad są trzecią historią w tej książce). W toku działań policyjnych wychodzi na jaw wiele niespodziewanych spraw... hmmm... właściwie to powinnam napisać "ciemnych spraw". Swój niemały wkład ma zespół kobiet z Miasteczka, które wiedzą, że do rozwiązania problemów wszelakich niezbędne jest dobre ciasto :)

Iwona Mejza zaserwowała nam opowieść z całym wachlarzem postaci - w każdym wieku, o różnym statusie społecznym czy stanie cywilnym. Każdy człowiek ma inne cele, inne problemy i jakże inne oczekiwania wobec życia. Jakże to realistyczny przekrój społeczeństwa. Powieść obfituje w sceny zarówno humorystyczne jak i "z dreszczykiem" co sprawia, że staje się bardzo przyjemną lekturą. Czytelnik ma szansę uczestniczyć w śledztwie jednocześnie dobrze się bawiąc podczas dyskusji zabarwionych humorem i ironią. Autorka podarowała nam również fragmenty, które napisane są z perspektywy Pana Kota i pokazują jego myśli oraz punkt widzenia pewnych wydarzeń. 


Podsumowując - "Przepis na zbrodnię" to bogactwo charakterów ludzkich, świat tajemnic, wyjaśnianie zbrodni oraz warsztat pisarza "od kuchni". Ważnym przesłaniem książki jest fakt, że lepiej nie mówić, lecz działać. Ciekawa jestem czy odgadniecie rozwiązanie tej historii...





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorce
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...