Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 sierpnia 2021

Edyta Świętek "Łąki kwitnące purpurą"


Autor: Edyta Świętek
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2017
Liczba stron:  384
Seria: Spacer Aleją Róż tom 2
 
 
 
 
 
 
 
 
Sięgając po "Łąki kwitnące purpurą" miałam nieco wątpliwości - czy wkręcę się w fabułę skoro pierwszy tom czytałam w 2019 roku? Czy po tak wielu przeczytanych potem powieściach odnajdę się w zawiłościach między bohaterami i ich losami?
 
W fabule odnalazłam się bez problemu a pewne fakty zostały przypomniane czytelnikom w dwustronicowym "W poprzedniej części". 
 
Życie znanych nam już postaci obserwujemy od roku 1951 przez kilka lat. Rodzeństwo Szymczaków nieustannie dostarcza różnorodnych emocji. 
Przewodniczący spółdzielni - Bartłomiej Marczyk - mocno zaszkodził rodzinie Szymczaków, nie tylko pozbawiając dóbr materialnych czy ziemi, ale przede wszystkim siostrom Julii i Krystynie a potem jeszcze Agacie, która miała zostać panią Szymczak. Dlatego w czasie świąt Bożego Narodzenia bracia Leszek, Andrzej i Bronisław knują plan zemsty. Niestety napad się nie powiódł...
 
Po pewnym czasie Marczyk znika...

A czytelnik z krótkich fragmentów dowiaduje się, że z tym wydarzeniem ma coś wspólnego... Szymczak. Tylko który?

Tymczasem w Nowej Hucie nadal trwa wznoszenie kolejnych budynków. Bronek stara się pomagać rodzeństwu w przydziale mieszkań a oni próbują być szczęśliwi. Obserwujemy śluby, pogrzeby, narodziny, kłótnie i randki. Każdy ma jakieś problemy, ale trzymają się razem, wspierają i spotykają kiedy tylko mogą. 
Bronek jest świetny w pracy, za to w domu ma spięcia z żoną, ona zaś ma liczne tajemnice. Finał tego związku - szokujący!
Julka jest szykanowana w pracy, ale jest dzielna z uwagi na synka. Nie pozbawia się jednak nadziei na zmiany, jej wątek jest tym ciekawszy, że jest śledzona... Zakończenie tego wątku - bomba!

Jak potoczyły się losy pozostałych postaci? Sprawdźcie sami - gwarantuję Wam mnóstwo emocji, wrażeń i zaskoczeń.
Świetnie napisana saga, choć nie sposób w recenzji opowiedzieć Wam o losach każdego bohatera, zepsułabym Wam niespodziankę.

Trochę obawiałam się klątwy drugiego tomu, ale autorka mocno mnie zaskoczyła i sprawiła, że jest znacznie lepszy niż pierwszy! Nie brakuje zagadek, trupów, donoszenia, podsłuchiwania, rodzących się uczuć, ale i błędów. A wszystko to na tle wydarzeń historycznych jak pierwsze powojenne wybory, śmierć Stalina, poruszone zostały też tematy społeczno-obyczajowe: kościół solą w oku władzy ludowej czy propagowanie pracy na rzecz socjalizmu. 
 
 
Podsumowując - "Łąki kwitnące purpurą" to powieść wciągająca, wielokrotnie trzymająca w napięciu, pokazująca nadzieje, marzenia, dramaty i zaskakujące decyzje bohaterów. Często los poddawał ich próbom, ale wtedy wykazywali jedność rodzinną. Historia tocząca się w najmłodszej dzielnicy Krakowa jest pełna uporu, wytrwałości, zazdrości, oczekiwań, ale i zdrad, czy nowych związków. Gorąco polecam!
 
 
 
 
 
 
"Cień burzowych chmur"
"Łąki kwitnące purpurą"
"Drzewa szumiące nadzieją"
"Szarość miejskich mgieł"
"Powiew ciepłego wiatru"




Książka przeczytana w ramach lipcowych wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki 
 

środa, 9 czerwca 2021

Piotr Liana "Echo serca"

 
 
 
Autor: Piotr Liana
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: wrzesień 2018
Liczba stron: 550
 
 
 
 
Thriller psychologiczny "Echo serca" Piotra Liany to dla mnie trochę jak powrót do przeszłości pod względem miejsca akcji. Autor zaprosił nas bowiem do Tarnowa a to miasto gdzie chodziłam do liceum, wcześniej wielokrotnie bywałam. Dlatego takie miejsca jak Park Strzelecki z Mauzoleum Bema, Burek, Falklandy, Krzyż, ulice Lwowska, Wałowa czy Szujskiego są mi znane. Wraz z bohaterami wędrowałam nimi w wyobraźni.


Na obrzeżach Tarnowa, w domku letniskowym w Krzyżu, zostaje znaleziona martwa nastoletnia dziewczyna. Okazuje się, że to Nina, córka znanego kardiologa Krzysztofa Roty. Policja wyklucza udział osób trzecich i twierdzi, że to było samobójstwo. 
 
W tym samym czasie lekarz zostaje obciążony śmiercią jednej z pacjentek, którą operował tego dnia - Anita Skowron umiera, jej córka straszy sądem a Rota wysłany na przymusowy urlop stara się dowieść, że nie popełnił błędu. Jest ktoś kto mu pomaga, ryzykując. Ale są też tacy, którzy robią wszystko, by mu zaszkodzić. Jak zakończy się ten wątek? Czy kardiolog odzyska stanowisko i honor?

Starszy aspirant Błażej Widełka i komisarz Iwona Suda zajmują się sprawą powieszonych nastolatków, bowiem Nina nie była ostatnia... Widełka nie wierzy, że to było samobójstwo. Co łączy kolejne zgony? Śmierć tych młodych ludzi staje się powodem nacisków, w sprawę angażują się media, politycy, jest też szeroko pojęta moralność a nawet... seksafera!


Całkiem wyborny thriller psychologiczny, były ciary, napięcie, mnóstwo zagadek i perfekcyjnie mylone tropy! Momentami (zwłaszcza na początku) dość pokręcona akcja, kolejne podrozdziały to czasami powrót do przeszłości i ciężko było się odnaleźć gdzie aktualnie się znajdujemy (przeszłość czy teraźniejszość). Jednak kiedy już zrozumiemy początkowe powiązania kto, kiedy i co się wydarzyło, to potem już nie można oderwać się od tej całkiem sporych rozmiarów książki. 
 
"Pobyt" w Tarnowie dobrze mi zrobił, odmłodził mentalnie, powróciły znajome ścieżki, choć trudno było po nich "kroczyć", gdy były pokryte śladami dla techników i kolejnymi martwymi ciałami. 
 
Bohaterowie bardzo konkretnie scharakteryzowani, zarówno Ci pozytywni jak i "czarne charaktery". A poza postaciami pierwszego planu są też intrygujący z planu drugiego i z tła - Daniela Stein, Dziennikarz, dyrektor szpitala, jedna z pielęgniarek czy też staruszek Antoni. I jeszcze duet policjantów! Dość wyjątkowy zwłaszcza z uwagi na zaangażowanie Sudy w sprawę.

Przyznaję, że w czasie czytania mózg pracował na wysokich obrotach. Wraz z doktorem Rotą próbowałam rozwikłać przyczynę śmierci pacjentki, chociaż żargon i terminy medyczne zupełnie nic mi nie mówiły to zdziwienie co do prawdy było.
Jednocześnie bardzo wciągnęłam się w poszukiwanie mordercy nastolatków - tutaj to dopiero autor wyprowadzał w przysłowiowe pole! Miałam wiele typów a na koniec i tak szok! Nie takiego finału się spodziewałam...
 
Jednym słowem akcja się rozwija, okoliczności zgonów i miejsca wybrane na śmierć są interesujące a czytelnik wciąż o niej rozmyśla i próbuje odgadnąć o co chodzi w aferze z licealistami. Czy Tobie się to uda? Sprawdź!
 
 
Podsumowując - "Echo serca" to przede wszystkim groźby, szantaże, podejrzane umowy, włamania,  wybaczenie, ale też okrutna rzeczywistość i demony przeszłości. Morderstwa czy też samobójstwa młodych ludzi poruszają najmocniej. Zemsta smakuje wybornie, przeszłość dobitnie uderza w tych, którzy pragną o niej zapomnieć. Jestem bardzo na tak i cieszę się, że na półce czeka inna książka Liany "Test tolerancji" - jest jej bardzo ciekawa.
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach majowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  



poniedziałek, 31 maja 2021

Agnieszka Jeż "Szaniec"

 
 
 
Autor: Agnieszka Jeż
Wydawnictwo: Burda Książki (obecnie Słowne)
Data wydania: 2 września 2020
Liczba stron: 384
Seria: Wiera Jezierska tom 1
 
 
 
 
 
 
Agnieszka Jeż to pisarka kojarząca mi się głównie z powieściami obyczajowymi. Zdumiona sięgnęłam po kryminał, który wyszedł spod jej pióra, gotowa sprawdzić prawdziwość zdania z okładki "Zaskakujący debiut kryminalny". I wiecie co? To prawda! Zajrzyjmy zatem na Warmię i Mazury...
 
 
Komisarz Janusz Król wraz z młodszą o trzydzieści lat sierżant Wierą Jezierską udają się do hotelu Szaniec w Karolewie, gdzie odnaleziono ciało księdza. Na miejscu ze zdumieniem odkrywają, że uczestnicy specjalnego surwiwalowego turnusu znają tylko swoje imiona. Jest... to znaczy było ich ośmioro. Mieszkają w dość spartańskich warunkach mimo ogromnej kwoty jaką zapłacili za pobyt, bez dostępu do elektroniki wykonując zadania zlecone przez organizatorów. Okoliczności pozwalają przypuszczać, że nie była to naturalna śmierć, bowiem przy łóżku denata znaleziono kartkę z intrygującym zdaniem. Cóż... Wiera marzyła o morderstwie z morałem...
 
Przesłuchania niewiele wnoszą do śledztwa, góra naciska, przeszłość trupa wcale nie jawi się w jasnych barwach, nawet kiedy policja zaczęła grzebać głębiej... Zołzowata prokurator Maria Przyzwan jeszcze ich nakręca do poszukiwań nowych tropów... A wiodą one do wielu miejsc, pośród trudne przeżycia z życia sporej liczby osób, do domów dziecka, na plebanie, do kostnicy. Policyjny duet kilkukrotnie wraca do osobliwego hotelu, by potwierdzać lub zaprzeczać swoim tezom.
 
Jaki był motyw zabójstwa? Czy to była śmierć przypadkowa, w afekcie czy może przygotowywana latami? 


To ci historia! Przeczytałam ją ekspresowo, bowiem TA akcja, TE zwroty, przeczucia, poszlaki, brak dowodów i burze mózgów nie pozwalały mi odłożyć książki na dłużej niż kilka minut. I choć początkowo wszystko wskazuje, że wiadomo kto zabił, jest motyw i sposobność to... możecie mi wierzyć - to nie jest takie proste.
 
Dodatkowym plusem są krótkie rozdziały oraz brak zbędnych wtrąceń, informacji czy opisów. 

Śledztwo prowadzi świetny i naturalny duet policyjny. Kosoń jest inteligentny, bystry, ale jednocześnie małomówny i kiepsko się ubiera (tak, za tym faktem też ukrywa się dramat); podczas przepracowywania sprawy bawi się pudełkiem od zapałek. Zaś Jezierska jest pełna pasji i werwy; wszystko jej się chce, wszak pracuje w policji dopiero od dwóch lat. Marzy by zostawić za sobą trudną przeszłość, kiepskie dzieciństwo, które jednak nieustannie wciąż w nią uderza.

Autorka pokazała co się dzieje z psychiką osób, które miały czy mają problemy z przemocą - psychiczną, fizyczną. Ot, wiele tu ludzkich krzywd. A po drugiej stronie barykady stoją - nazwijmy ich - oficjele, przedstawiciele polityki czy kościoła, których nie interesuje prawda czy cierpienie innych.
 
 
Podsumowując - "Szaniec" to doskonały i wciągający kryminał z ciekawymi oraz trafnymi opisami postaci, zaskakującym finałem, ujęciem hierarchii na różnych polach, tematu lawiny zła czy żalu do losu. Nie brakuje tutaj poczucia krzywdy, które narasta, wątku zemsty. Gorąco polecam i sięgam niebawem po drugi tom, czyli "Odpłatę".




"Szaniec"
"Odpłata"
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję   


obecnie

czwartek, 14 stycznia 2021

M.M.Perr "629 kości"

 
 
 
 
Autor: M.M. Perr
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 10 listopada 2020
Liczba stron: 352
Seria z podkomisarzem Robertem Lwem  tom 1
 
 
 
 
 
 
Jeden z wielu debiutanckich kryminałów na rynku wydawniczym - "629 kości" autorstwa polskiej pisarki, która ukryła się pod pseudonimem M.M. Perr. Czy intrygująca okładka z zagadkowym tytułem kryją równie ciekawą treść?
 
 
Profesor Szklarski każdego roku organizuje wycieczki w Bieszczady dla maturzystów. Jednak 14 kwietnia 2018 roku pogoda zaskoczyła warszawską wycieczkę i pośród zamieci śnieżnej byli zmuszeni włamać się do górskiej chaty. W jednym z pomieszczeń odkryli rzędy półek z trzydziestoma kasetkami - w każdej z nich znajdowała się jakaś kość oraz zeszyt z inicjałami, datą i krótkim kalendarium ofiary. 

Kości okazały się ludzkie a sprawą zajmuje się podkomisarz Robert Lew z Warszawy. Antropolog sądowy uważa, że kości należą zarówno do kobiet, mężczyzn, jak i dzieci a w chacie mogły znajdować się nawet dwadzieścia pięć lat. Niektóre mniej. Z uwagi na różnorodność kości, nie wszystkie osoby muszą być martwe.
 
Im więcej Lew wie o sprawie, tym bardziej mu ona śmierdzi. Prowadzi rozmowy z rodzinami potencjalnych ofiar, co jest trudne, gdyż uzyskuje niewiele informacji a dodatkowo nie ze wszystkich kości udaje się uzyskać DNA. A jeśli nawet to nie ma go z czym porównać... 
 
Kiedy już udaje się aresztować podejrzanego, wypowiada on chyba najdziwniejsze słowa jakie mogą paść z ust podejrzanego. Jest sprytny, bezczelny, policjanci nie mogą go złamać, przesłuchania prowadzą donikąd i żadne podchwytliwe pytania nie dają śledczym tego, czego oczekiwali. Podejrzany uważa bowiem, że nikogo nie skrzywdził, psycholog uważa że morderca wkraczał w życie tych ludzi, w przypadku których instytucje państwowe oraz rodzina zawiodły. Byli krzywdzeni, zapomniani, uzależnieni, wykluczeni społecznie...

Na dodatek zaczynają pojawiać się trupy a w śledztwie coraz bardziej przeszkadza... polityka, w osobie premier Ewy Barańskiej. Czy w takich okolicznościach i przy licznych naciskach uda się wyjaśnić sprawę?
Ten wątek to świetne nawiązanie do tego, co dzieje się w realnym życiu i jak szybko niektóre sprawy zostają zamiecione pod dywan...


Bardzo ambitny, ciekawy i zaskakujący kryminał, którego akcja przenosi się między miastami i wioskami, dotykając różnych dziedzin życia. Policjanci próbują stworzyć kalendarium podejrzanego, by porównać go z kalendarium ofiar a także odwiedzają rodziny tych, których udało się zidentyfikować. Ale osób, które otrzymały nieco większe wątki jest tutaj więcej - siostra Krzysztofa, wychowawczyni z domu dziecka, matka Amelki. Wielokrotnie Lew napotyka na patologie, biedę, alkoholizm a nawet na samosąd!
 
Robert Lew to podkomisarz nieidealny. Często pracuje po godzinach przy trudnej sprawie, narażając się tym samym na gniew małżonki i balansuje na granicy rozpadu rodziny. Zapomina o podstawowych czynnościach życiowych, dążąc do szybkiego rozwikłania sprawy. Nie sypia, czysta koszula staje się niewyobrażalnym marzeniem i luksusem. Nie zawsze działa całkowicie zgodnie z prawem.

Podejrzany o morderstwa to dobrze scharakteryzowana postać - nie jest przerażony czy potulny. On wodzi policję za nos, niby przyznaje się, ale nie mogą mu nic udowodnić. Doskonale zna swoje prawa i zachowuje się jak zadowolony z siebie społecznik. Z czego wynika jego postawa? Czy winę ponosi jego sytuacja rodzinna i trudne dzieciństwo? Nie ma czego zazdrościć...


Podsumowując - "629 kości" może nie jest książką wyśmienitą a chwilami staje się bardziej romansem niż kryminałem, ale nie można odebrać autorce dobrych słów za pomysłowość i wielowątkowość książki. Wiele scen, wątków, momentów było dla mnie zaskoczeniem, bowiem inaczej wyobrażałam sobie kierunek, w jakim potoczy się sprawa odnalezionych kości.
Jedynie zakończenie jeszcze długo nie pozwoli mi zasnąć, gdyż nie spodziewałam się... właśnie takiego finału. Dodatkowo, nie do końca mnie przekonuje, że TEN koniec to totalny koniec i liczę na ciąg dalszy w kolejnym tomie, zanim Lew sięgnie po kolejną sprawę.
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  



środa, 25 listopada 2020

Alex Kava "Czarny Piątek"

 
 
 
 
Tytuł oryginalny: Black Friday
Tłumaczenie: Katarzyna Ciążyńska
Wydawnictwo: Harlequin (Mira)
Data wydania: 2011
Liczba stron: 416
Seria: Maggie O'Dell  tom 7
 
 
 
 
 
 
Bardzo lubię książki Alex Kavy z Maggie O'Dell w roli głównej. Dzielna i inteligentna psycholog kryminalna pojawia się wszędzie tam, gdzie zdaniem jej przełożonych nie poradzą sobie szeregowi policjanci. Nie czytałam jeszcze wszystkich tomów, nawet nie sięgam po nie we właściwej kolejności; dla tej serii robię wyjątek i nie skupiam się na chronologii prywatnego życia głównej bohaterki. Zresztą jest ono tak skomplikowane, że nie wiem czy i wtedy byłabym w stanie to zrozumieć (spora liczba spraw i związków). Skupmy się zatem na "Czarnym Piątku".
 
Lekturą wstrzeliłam się idealnie w czas, gdy w Polsce trwa "Czarny Listopad" a wszystkie strony internetowe informują o "Czarnym Piątku", czyli dniu z obniżkami cen w sklepach.
 
W USA dzień po Święcie Dziękczynienia, czyli właśnie w piątek, w sklepach trwa prawdziwe oblężenie. W Bloomington w Minnesocie znajduje się największe amerykańskie centrum handlowe - Mall of America. To właśnie tam pojawia się trzech młodych mężczyzn, którzy otrzymali specjalną misję. Jednak czy są jej świadomi? Niespodziewany telefon do jednego z nich sprawia, że plan tego, który jest mózgiem operacji, musi ulec zmianom. 
 
Bowiem lada chwila w centrum handlowym nastąpią trzy wybuchy...
Wiele osób zginie, wiele zostanie rannych.
 
Skierowana na miejsce agentka Maggie O'Dell przez bardzo długi czas nie będzie świadoma, że gdzieś w środku tego zamieszania znajduje się jej przyrodni brat. Będzie próbowała skoncentrować się na ujęciu winnego, ale to wcale nie będzie łatwe, bowiem to człowiek sprytny, przygotowany na wyjścia awaryjne, inteligentny i szybko reagujący. A najgorsze jest to, że nie był to jedyny atak... O'Dell ma tylko dwadzieścia cztery godziny, by zapobiec śmierci następnych amerykańskich obywateli. Czy wielbicielka dietetycznej coli i naginania przepisów dobrze wytypuje potencjalne miejsce kolejnego zamachu? Czy uda się ująć sprawcę? Czy Maggie dotrze do tajnej organizacji? W tej sprawie niewiele do siebie pasuje...
 
 
"Czarny Piątek" to jak dla mnie najsłabsza z dotychczas czytanych części tej serii. Książka ma potencjał, bowiem jest odważna agentka; reprezentant firmy ochroniarskiej, który nie jest jej obojętny; młodzi ludzie, którzy stają się łatwym celem i zostają porwani; politycy z różnymi kartami przetargowymi; tajna organizacja, która nie do końca zgodnie myśli o przyszłości świata, a także Kierownik Projektu, czyli mózg całej operacji w Mall of America
 
Niestety zabrakło mi szybszej akcji, jak przystało na taką tematykę zamachów bombowych. Owszem, było napięcie, był lęk o życie bohaterów, próba zrozumienia działań zamachowca, odkrycie prawdy kto za tym stoi, ale miałam wrażenie, że autorka za bardzo skupiała się na przypominaniu spraw z przeszłości O'Dell, co tylko rozpraszało moją uwagę a nic nie wnosiło do bieżących wydarzeń. Bohaterka też jakoś tak "zbladła", ponieważ niewiele swej wiedzy, doświadczenia a przede wszystkim działania wniosła do tej sprawy. Dopiero w finale się nieco ożywiła, choć nie do końca mnie on usatysfakcjonował. Jest niepełny i otwarty a takich w przypadku kryminałów nie lubię.


Podsumowując - "Czarny Piątek" to kryminał z elementami sensacji, w którym poznajemy relacje międzyludzkie, śledzimy próby przejęcia władzy oraz decyzje, które zmieniają świat. Obserwujemy dobrze zorganizowanego szefa zamachu, bezradnych policjantów i agentkę, która próbuje postawić na swoją intuicję. Są też porwania, niespodziewane śmierci, lęk o bliskich, zaufanie, lojalność, adrenalina, panika i strach. Ja mam mieszane odczucia, zdecydujcie sami czy ten tom może Wam się spodobać



 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

piątek, 26 czerwca 2020

Max Czornyj "Wielbiciel"






Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 17 czerwca 2020
Liczba stron: 400






Z dotychczas wydanych książek Maxa Czornyja znałam jedynie te w czarnych okładkach, nie wiem dlaczego omijałam wydawane w białych. Dlatego mimo, że jestem wielbicielką jego thrillerów, miałam pewne obawy przed sięgnięciem po "Wielbiciela". Jednak dałam się przekonać, że jest świetna (Magda - dzięki!) i przeczytałam. Czy było warto?

W Warszawie trwa kampania wyborcza, którą nagle, w kluczowym momencie, wstrząsa sensacyjna wiadomość, że jedna z kandydatek - Patrycja Skawińska - popełniła samobójstwo. Jej kontrkandytat - Bernard Szajer zastanawia się kto przejmie jej elektorat. Nie wie, że to nie będzie jego największy problem w najbliższych dniach. Kiedy wrócił do domu po spotkaniu ze studentami dowiedział się od żony, że ich czteroletnia córeczka Róża została porwana. Nazajutrz w życiu kandydata na prezydenta stolicy pojawił się tajemniczy mężczyzna określający się ksywką 'Berni'. Twierdzi, iż wie co Szajer zrobił w przeszłości a córkę odda mu za kilka dni. Na jaw wychodzą tajemnice Bernarda a żadne próby przechytrzenia Berniego nie dają rezultatu. Wywraca życie rodziny do góry nogami rewelacjami oraz zmusza do podejmowania trudnych decyzji. Kim jest i do czego zmierza? Jaką cenę Szajerowie będą musieli zapłacić za życie córki? Czy ją odzyskają?

Komisarz Feliks Glazur ma dwa kredyty, rozpuszczonego syna i jest w trakcie rozwodu. Od lat nie dostał awansu, ale teraz bardziej myśli o emeryturze. Nic sobie nie robi z zasad, ponieważ brnąc w alkoholizm zdaje sobie sprawę, że balansuje na granicy wyrzucenia z pracy. Inspektor Tumski przydziela go do sprawy śmierci kandydatki na prezydenta miasta, jednocześnie wymaga, by zakończył działania szybko uznając to za samobójstwo. Na przeszkodzie stoi jednak Glazurowi rozmowa, którą podsłuchał na komisariacie... Dlatego postanowił samodzielnie zbadać śmierć kobiety. Czy mu się uda? Losy komisarza niejednokrotnie Was zadziwią.

Diana Elert wyrwała się spod skrzydeł nadopiekuńczego ojca, któremu nie podoba się wybrana przez córkę ścieżka kariery. Dziewczyna marzy o byciu dziennikarką, wciąż szuka 'swojej' dziedziny i dlatego interesuje się każdym skandalicznym tematem, który może stać się hitem. Korzystając, że zna kogoś, kto zna kogoś, kto może jej pomóc, zagłębia się w sprawę rzekomego samobójstwa Skawińskiej. Idzie tropem plotek, że to jednak morderstwo... Wszystko zaczyna się jednak komplikować, gdy ktoś "pomaga" jej fotkami na pewnym portalu. Diana nie przejmując się pogróżkami, analizuje, sprawdza, dzwoni, czyta i przegląda, aż wreszcie dociera do niezwykłych informacji i zdjęć...


Trzy osoby, trzy historie
Bernard, Feliks i Diana to bohaterowie trzech części thrillera Maxa Czornyja, których losy wyśmienicie połączył w części czwartej. Ich życiorysy obfitują w tajemnice, tragedie, skandale, nałogi oraz strach. Każde z nich zostało wnikliwie opisane - charakter, wygląd, sposób poruszania czy mowy. Czytelnik czuje, jakby znał ich osobiście.

Autor nie byłby sobą, gdyby nie wyprowadził czytelnika na manowce - tak stało się również tym razem (choć tożsamość Berniego udało mi się odkryć przed oficjalnym wyjaśnieniem w książce). Zastosował też pewien zabieg, który nieźle miesza w zrozumieniu spójności zdarzeń, tym większe 'wow' na końcu. Nie wszystko jest takie, na jakie początkowo wygląda. Losy trójki bohaterów wcale nie łączy ten wspólny element, o którym myśli się podczas lektury.

W "Wielbicielu" nie brakuje zaskoczeń, akcja nie zwalnia, wciąż nie mamy pewności czego się spodziewać i jak potoczą się losy wykreowanych postaci. Czornyj doskonale wie, na jakich strunach zagrać, by czytelnik nie potrafił oderwać się od lektury - zagrożone życie dziecka, wrak policjanta walczącego o prawdę oraz początkująca dziennikarka pragnąca się wybić. Jednym zależy bardzo, innym wcale. Kto najbardziej podda się strachowi? A kto nie cofnie przed niczym? U kogo dostrzeżemy kręgosłup moralny a kto pokaże ból, zwątpienie, rozpacz czy wściekłość?



Podsumowując - "Wielbiciel" to kolejny wyśmienity thriller psychologiczny, który wyszedł spod 'pióra' Maxa Czornyja. Nie brakuje w nim tajemnic, szantażu, obsesji, różnych odmian śmierci czy zaskoczeń. Książka uwypukla wady polskiego społeczeństwa a dokładniej jego jednostek, ich walkę o zdrowie, życie i przyszłość, co jest trudne, gdy przeszłość dopada w najmniej spodziewanym momencie. W thrillerze znajdziemy potrzebę niezależności, instynkt, wątpliwości, cenę wolności i upokorzeń czy tuszowanie afer w polityce. Polecam!





Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki





Za książkę dziękuję


czwartek, 18 października 2018

James Patterson & Marshall Karp "NYPD Red. Czerwony alarm"





Współautor: Marshall Karp
Tytuł oryginalny: Red Alert
Tłumaczenie: Danuta Stadnik
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: wrzesień 2018
Liczba stron: 336
Seria: NYPD Red tom 5









NYPD Red to nowojorski oddział policji stworzony do służenia elicie bogatych i wpływowych obywateli. Burmistrz Muriel Sykes może prosić o wiele nietypowych rzeczy, z którymi nie zwróciłaby się do zwykłych jednostek. Czasami mają większe prawa, ale niestety gromy spadają na nich podwójne. Detektywi Kylie McDonald i Zach Jordan to duet grający w NYPD Red pierwsze skrzypce. Co tym razem przygotowali dla nich przestępcy?

W hotelu Pierre zorganizowano wystawną kolację w ramach kampanii na rzecz potrzebujących zorganizowaną przez Fundację Silver Bullet. Zbierane przez nią fundusze będą przeznaczone na budowę Tremont Gardens - schroniska dla dorosłych. Architekt a zarazem jeden ze wspólników w Fundacji - Del Fairfax - ginie w chwili, gdy zamierza pokazać zgromadzonym slajdy dotyczące schroniska. Drugi ze wspólników - Arnie Zimmer - ginie na budowie. Każdy stracił życie w wyniku wybuchu precyzyjnie skonstruowanej bomby kumulacyjnej, wymierzonej w konkretny cel. Nikt inny nie traci życia... Jaki los czeka pozostałych dwóch wspólników Fundacji? Kto chciałby ich śmierci, skoro starają się ludziom pomagać?

Czterech właścicieli Fundacji
    Strach zaglądający w oczy
        Przeszłość, którą chcieli ukryć
            I los, pragnący pokrzyżować plany na przyszłość
                Jaka będzie cena prawdy?

Jednocześnie ze sprawą tajemniczych bomb detektywi próbują rozwiązać zagadkę śmierci dokumentalistki telewizyjnej - Audrey Davenport, która miała dość nietypowe upodobania seksualne. Została zamordowana również nietypowo - było to autoerotyczne uduszenie. Uwielbiała groźnych partnerów, szukała silnych bodźców, tylko czy to był przypadek? Ktoś celowo miałby ją zabić a może sprawa ma drugie dno?

"Jeśli wierzymy, to próbujemy; jeśli nie wierzymy, to odpuszczamy" *

Poprzednia książka z tego cyklu "Śmierć na żywo" bardzo mnie rozczarowała i trochę obawiałam się tego tomu. Niepotrzebnie! Tym razem akcja rozkręca się szybko, wciąż pojawiają się nowe tropy i wątki a tajemnice podnoszą poziom zaintrygowania. Ślady w śledztwie dotyczącym bomb prowadzą w przeszłość i aż jedenaście stref czasowych od Nowego Jorku, zaś w sprawie erotycznej w zadziwiające miejsca i gabinety. Na deser jest również nieoficjalna afera, którą Zach Jordan stara się załatwić sam a dotyczy zniknięcia ogromnej sumy pieniędzy. Kogo podejrzewa? Czy ma rację? Czy sprawa zakończy się sukcesem?

"Sukces ma wielu ojców. (...) Porażka jest sierotą." **

Kilka momentów lektury szczególnie zapadło mi w pamięć i chcę się nimi z Wami podzielić. Pomimo nie do końca jasnych przewinień i walki o sprawiedliwość oraz wolność, Geraldo Segura ujął mnie niezwykłą historią życia. Wyjaśnienie działania bomby kumulacyjnej, iż można zabić nią flecistę a reszta orkiestry nie zostanie nawet draśnięta - wyjątkowo zadziałała mi na wyobraźnię. Wolę jednak pozytywne działanie a takim było opisanie wyjątkowego nowojorskiego parku stworzonego w nieużywanej drodze kolejowej. Oby częściej projektowano takie cuda w pozbawionych piękna czy przyszłości miejscach.


Podsumowując - "Czerwony alarm" to kryminalna historia o przysługach, wdzięczności, szantażach, szczerości i udawaniu. Poznacie świat biznesu, przestępców i tajemnic, które kryją się za fasadą pozornej dyskrecji; świat w którym pieniądze pokonają wszelkie zasady i przeszkody. Przekonacie się kim jest prawdziwy przyjaciel i czy na każdym, z kim mamy wspólne sekrety możemy polegać. Wygrają pieniądze, koneksje, prawda czy mafia? W tej książce sprawy kryminalne przeplatają się z prywatnymi, co daje całkiem niezłą mieszankę i gwarancję dobrze spędzonego czasu.




* J. Patterson, M. Karp, "Czerwony alarm", HarperCollins Polska, Warszawa 2018, s. 98
** Tamże, s. 167




NYPD Red:
1. "Scenariusz mordercy"
2. "Zdążę cię zabić"
3. "Piętno Kaina"
4. "Śmierć na żywo"
5. "Czerwony alarm"





Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


czwartek, 11 maja 2017

James Patterson "Śmierć na żywo"



Współautor: Marshall Karp
Tytuł oryginalny: NYPD Red 4
Tłumaczenie: Alina Patkowska
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 12 kwietnia 2017
Liczba stron: 320
Seria: NYPD Red tom 4








"Śmierć na żywo" jest czwartym tomem serii NYPD Red Jamesa Pattersona oraz Marshalla Karpa. Miałam okazję poznać dwa z dotychczas wydanych tomów: "Zdążę cię zabić" oraz "Piętno Kaina" i podobały mi się tak bardzo, że koniecznie musiałam sięgnąć po najnowszą - czwartą już - część. Czy i tym razem otrzymałam literacką ucztę?

Tam gdzie w grę wchodzą wielkie pieniądze, można spodziewać się skandali i morderstw. Nie inaczej jest w Nowym Jorku, gdzie na premierze najnowszego filmu ma pojawić się Elena Travers, ale uwaga! Na szyi gwiazdy zabłyszczy wart osiem milionów dolarów naszyjnik ze szmaragdów i brylantów. Jednak Elena nie zdąży przejść po dywanie i zaprezentować się w blasku fleszy... Wśród oczekujących na nią osób przejdzie za to szmer przestrachu oraz okrzyki paniki, bowiem aktorka jadąca limuzyną została postrzelona! Dwóch zamaskowanych napastników ukradło naszyjnik zaś ranna gwiazda chwilę później umiera...

Sprawa z pierwszych stron gazet trafia oczywiście do jednostki specjalnej policji Red, oddziału stworzonego przez burmistrza Nowego Jorku, mającego służyć ważnym i bogatym. Zach Jordan oraz Kylie McDonald muszą wyjaśnić kto stoi za napaścią i kradzieżą a finalnie odpowiada również za śmierć Travers. Jednak w tym samym czasie od męża pani burmistrz otrzymują misję specjalną - w tajemnicy przed światem - a zwłaszcza mediami - mają zatrzymać złodziei sprzętu medycznego. Obie te sprawy są ważne i powinny być rozwiązane jak najszybciej, jak to zrobić jednocześnie?


Dwa poprzednie tomy tej serii spowodowały, że stałam się fanką twórczości Pattersona i po "Śmierć na żywo" sięgnęłam z nadzieją na dobrze spędzony czas. Ale niestety mocno się rozczarowałam! Sprawy, którymi miało zająć się Red rozwiązują się właściwie gdzieś obok, same, bez ich większego udziału. Policjanci bowiem zajęci są poszukiwaniem narkomana, którego trudniej wytropić niż niejednego przestępcę. W zleconych im śledztwach Jordan i McDonald robią jedynie dobre miny do złej gry, jeżdżą tu i tam, byle był ruch w interesie a samochód się przemieszczał. Ale już chwałę, która spłynie za robotę innych przyjmą chętnie... Zawiodłam się na nich... W tym tomie ich życie prywatne (w którym zresztą zachowywali się jak dzieci porzucone we mgle) wzięło górę na pracą a to na jej wyniki czekałam najbardziej.

Wynudziłam się bardzo podczas lektury, choć z każdą stroną powtarzałam sobie, że może się jeszcze rozkręci. Niestety, akcji było jak na lekarstwo a pewne fragmenty totalnie mnie denerwowały swoją nierealnością. Całość została ogromnie spłycona, opisana pobieżnie, byle szybciej do końca. Nie odczułam zbyt wielu emocji, adrenalina rzadko szybowała w górę i zaledwie kilka momentów ratuje tę książkę przed totalnym kataklizmem w mojej ocenie.

Odnoszę nieodparte wrażenie, że autorzy chcieli podarować czytelnikowi za dużo - dwie rozwojowe sprawy dotyczące kradzieży a do tego gonitwa za narkomanem, w którą został zresztą wciągnięty policyjny informator - i z tego powodu nie potrafili żadnego wątku opisać na tyle wnikliwie, by mnie "kupić". A to przecież tylko trzysta dwadzieścia stron...

Ta historia ma potencjał i zaczęła się naprawdę doskonale, było morderstwo i kradzież, potem pojawiły się intrygi, szantaże i kilka zaskoczeń, ale ... nie czuję satysfakcji.

Bardzo zawiodłam się na tym tomie serii Pattersona - NYPD Red a jeszcze przed rozpoczęciem lektury niefortunnie zaczytałam się w opisie widniejącym na okładce i ... uczepiłam się nazwiska aktorki - Lavinia Travers. Jakież było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że w książce owszem, występuje Lavinia, ale jest kimś innym a aktorka nazywa się Elena Travers!

Podsumowanie będzie krótkie - sami musicie zdecydować czy sięgnąć po "Śmierć na żywo". Czyta się ją szybko, bowiem język jest bardzo przystępny, rozdziały krótkie a bohaterów nie ma zbyt wielu. Jednak moje zdanie jest takie, że... dam szansę autorowi w kolejnym tomie o NYPD Red a o tym szybko zapomnę.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


piątek, 20 stycznia 2017

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Boys from Hell" - przedpremierowo




Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: planowana na 2 lutego 2017
Liczba stron: 272










Sylwetki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej nie trzeba zapewne polskim czytelnikom przedstawiać, bowiem kto lubi książki, z których wprost wyzierają emocje, ten zna "dilerkę emocji". Tak właśnie autorka ponad dwudziestu książek została nazwana i ja całkowicie się z tym zgadzam. Czytałam już pozycje skupiające się na romansie, na sensacji oraz na relacjach między młodymi ludźmi. Mam swoich ulubieńców wśród tytułów oraz bohaterów. Jedne książki są dla mnie bezapelacyjnymi hitami, inne podobają mi się nieco mniej, ale wszystkie dały mi to, czego oczekiwałam - wiele wrażeń podczas czytania i zapartego tchu podczas przewracania kolejnych stron... Jak odebrałam najnowszą przedstawicielkę New Adult - "Boys from Hell"?

Anna Scott jest osiemnastolatką i po latach nauki w szkołach z internatem, wróciła do rodzinnego Freeport, by tutaj dokończyć edukację w ostatniej klasie liceum. Przez cały ten czas, kiedy była poza domem udawała szczęście, w skrytości cierpiąc i tęskniąc... Za matką, która wcale nie walczyła z ojcem-burmistrzem o pozostanie kilkuletniej córeczki w domu. Za rodzinnymi stronami i własnym pokojem... Dlaczego teraz nagle mogła wrócić? Jaki był prawdziwy cel jej powrotu?
Anna uwielbia czytać, zwłaszcza "Anię z Zielonego Wzgórza", która nigdy się jej nie nudzi i pozwala na marzenia o miłości takiej, jaką był Gilbert dla bohaterki. Podczas lektury nie śmie nawet przypuszczać jakiego "Gilberta" przygotował dla niej los...

Wracając z zajęć dodatkowych zostaje otoczona przez pięciu motocyklistów, którzy mają kamizelki z wyszytym na plecach napisem Boys from Hell. Dziewczyna była przerażona... Zresztą, kto by nie był... Ale miała szczęście - usłyszała głęboki głos, który sprawił, że serce zabiło jej mocniej a otaczający ją mężczyźni dostali wyraźny znak, że mają się od niej trzymać z daleka. Wybawcą okazał się dwudziestopięcioletni Jackson Cunnam, pseudonim Jax. Facet z bolesną przeszłością, tajemniczą teraźniejszością oraz pracą, której nie zaakceptuje potencjalny teść. Ale serce nie sługa i Anna z każdym dniem będzie przekonywała się coraz bardziej, że to ktoś, na kogo czekała całe życie. Tylko co na to burmistrz?

Agnieszka Lingas-Łoniewska doskonale nakreśliła dwójkę głównych bohaterów, którzy mimo że tak naprawdę żyją na różnym poziomie to ich życie jest do siebie bardzo podobne. Jax wcześnie stracił matkę, Anna niby ją miała, ale i tak nie mogła na nią liczyć. Oboje nigdy nie mieli łatwo, sami musieli o siebie dbać. Dzieciństwo wiele ich nauczyło a samotność sprawiła, że w swoim towarzystwie czują się bezpiecznie i spokojnie. Ich związek przez długi czas musi być utrzymywany w tajemnicy, ale pokazują że warto walczyć. Często boimy się iść do przodu, uciekamy przed marzeniami. A Anna i Jax zagłębili się w miłość wbrew wszystkiemu - wbrew rodzicom, wbrew światu, wbrew zazdrosnym spojrzeniom. Tylko czy mimo, że to uczucie jest silne i mocne jest w stanie przetrwać? Wszak ludzie zrobią wiele, by dziewczyna nie mogła być z harleyowcem... Jaki będzie finał tej historii? Nie powiem - ale przyznaję, że Lingas-Łoniewska mnie zaskoczyła... Sądziłam, że zakończenie będzie inne... Choć wcale nie twierdzę, że jest złe...


Autorka uwielbia w swoich książkach obsadzać w głównych męskich rolach niegrzecznych chłopców - tak jest również i tym razem. Jax nie jest bowiem przykładnym facetem... Ma wiele "za uszami", jednak widać ogromny wpływ Anny na jego zachowanie. Staje się czuły, ułożony, słodki... Momentami za słodki... Czasami te jego czułości, poddańcze zachowanie wobec dziewczyny mi do niego nie pasowały. Gdzie się wtedy podziewał jego styl macho?? Powinien choć troszkę pokazać swój charakter szefa gangu motocyklistów.
Uważam też, że ta miłość zakwitła zbyt szybko... Ja nie kwestionuję tu miłości od pierwszego wejrzenia, ale iskra między tym dwojgiem była troszkę naciągana.
Również w przypadku Anny, która jest grzeczna i spokojna są cechy, które momentami mocno mnie denerwowały - mimo, że rozwinięta ponad swój wiek (co spowodował wieloletni pobyt poza domem) to była zbyt łatwowierna, dająca się wkręcić w każde słowo innych oraz znajdująca urojone problemy.

W "Boys from Hell" nie brakuje również ciekawych bohaterów drugiego planu, włącznie z "czarnymi charakterami". Dzięki temu książka nie daje czytelnikowi pewności, jakie będzie jej zakończenie. Wszak, wszystko się może zdarzyć, gdy rozpoczyna się knucie, intrygi, kłamstwa oraz szantaże. Autorka nie zapomniała też o ważnych tematach jakimi są samotne macierzyństwo, różnice społeczne rzutujące na uczucia, zazdrość w małej społeczności, a także narastające między dwojgiem pożądanie.


"Boys from Hell" jest powieścią idealnie pasującą do modnego ostatnio nurtu New Adult, w którym Agnieszka Lingas-Łoniewska odnajduje się doskonale. 

Stworzyła fabułę opartą na uczuciu rodzącym się między dwojgiem ludzi z różnych warstw społecznych. ONA - dziewczyna z dobrego domu, z wykształceniem i marzeniami. ON - twardo stąpający po ziemi facet, który żyje z dnia na dzień i rozwija swój biznes. Co wyniknie ze zderzenia dwóch światów? Zarozumiały harleyowiec Jax i marząca o swoim "Gilbercie" Anna mimo różnic, dają się ponieść porywającemu uczuciu i narastającemu pożądaniu. Tylko czy los (i burmistrz) pozwoli im być razem? Czy ich trudna sytuacja pozwoli pokonać przeszkody w byciu razem, pomimo wszystko?

Powieść sprawi, że się wzruszycie, wkurzycie a Wasze zmysły zapłoną. Przekonacie się również jak wygląda współczesna wersja bajki o miłości rzemieślnika do księżniczki - gorąco polecam!



Na skrzydełku książki znajduje się moja rekomendacja :)


Książka przeczytana w ramach listopadowych wyzwań: 52 książki




Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorce

czwartek, 7 kwietnia 2016

James Patterson "Zdążę cię zabić"



Współautor: Marshall Karp
Tytuł oryginalny: NYPD Red 2
Tłumaczenie: Alina Patkowska
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 16 marca 2016
Liczba stron: 352









Nie miałam dotychczas okazji zapoznać się z twórczością Jamesa Pattersona, nigdy nawet nie słyszałam o tym amerykańskim autorze... Aż do teraz, kiedy sięgnęłam po "Zdążę cię zabić" i mogę śmiało stwierdzić, że to był dobry wybór. Dlaczego? Spróbuję to wyjaśnić.

Evelyn Parker-Steele znaleziono na karuzeli w Central Parku. Martwą. Jej ciało ubrane w kombinezon, dostrzeżono szybko, ponieważ morderca uruchomił światło i muzykę. Schemat tej zbrodni pasuje do grasującego w ostatnim czasie w Nowym Jorku Czyściciela. Czy to jego czwarte morderstwo? Wszystko wskazuje na to, że tak, jednak dotychczasowe ofiary nie były osobami tak wpływowymi jak ona. Evelyn to siostra znanego dziennikarza telewizyjnego, córka bogatego właściciela sieci kin oraz żona posiadacza hoteli i kasyn. Prowadziła również kampanię wyborczą Muriel Sykes, kandydatki na burmistrza. Czym zatem taka kobieta mogła narazić się mordercy?

Odpowiedź na to pytanie znajduje się w kluczu, jakim kieruje się Czyściciel podczas wyboru ofiar - są to osoby, które w swoim życiu dopuściły się poważnych przestępstw, jednak nie zostały za to ukarane. Morderca mianował się więc wielkim sprawiedliwym i na własną rękę oczyszcza miasto Nowy Jork z puszczonych wolno zabójców, uzyskując wcześniej ich przyznanie się do winy. Czy uda się ująć tego człowieka zanim zabije piątą osobę? Wszak bardzo trudno go wytropić, bowiem nie zostawia śladów. W chwili, gdy ofiarą Czyściciela pada Evelyn śledztwo przejmuje specjalny oddział policji stworzony przez burmistrza - NYPD Red. Detektywi Zachary Jordan oraz Kylie McDonald mają zaledwie kilka dni na dotarcie do prawdy i udzielenie odpowiedzi na pytania kim jest morderca? Kto może być jego kolejną ofiarą? Czy dotychczasowe ustalenia zwykłych policjantów będą pomocne?
Dlaczego kilka dni? Tu już do śledztwa wmiesza się polityka i potyczka między aktualnym burmistrzem a jego kontrkandydatką. Trwa kampania i każdemu z nich zależy na innych priorytetach w tej sprawie.

Gdybym miała w możliwie najkrótszy sposób opisać książkę, byłoby to jedno słowo: "wow!". "Zdążę cię zabić" to naprawdę świetnie napisana pozycja kryminalna. Dawno nie czytałam tak płynnie i lekko napisanego dzieła z tego gatunku. Wszystko mi się w książce podoba: styl, język, dialogi, krótkie rozdziały, brak skomplikowanych wynurzeń i niepotrzebnych opisów. Autor pisze konkretnie i na temat, co z kolei nie oznacza, że jest to pozycja płytka czy nudna. Nic takiego! Mimo, że akcja książki to zaledwie kilka dni, dzieje się tu tak dużo, że śmiało można zarwać noc, bo z ciekawości można nie zasnąć.

Czytelnik wraz z detektywami stara się rozwikłać zagadkę i choć dość szybko otrzymuje odpowiedź na najważniejsze pytanie to w niczym to nie obniża napięcia czy dobrej zabawy. Kiedy już "razem" odkryliśmy kto jest Czyścicielem, okazało się, że ... nie wszystko poszło po "naszej" myśli - mowa tu o detektywach i o mnie. Patterson nie jeden raz mnie zaskoczył, nie jeden raz wpuścił w maliny i tak pokierował moją dedukcją, że lądowałam w ślepych zaułkach. Niby wiedziałam, ale i tak dałam się nabrać. Niby to było takie proste, ale nie znałam ani motywu, ani logicznego wyjaśnienia, bowiem autor dodatkowo sprytnie manipuluje imionami i nazwiskami, według własnego "widzimisię". Aż do finału, który był niezwykły, niespodziewany dla bohaterów, ale i obfitujący w drżenie serca. Nawet nie wiem kiedy mi minęła ostatnia godzina czytania, bowiem powróciłam do rzeczywistości dopiero, gdy zamknęłam końcową okładkę.

Przecieki, mafia, zemsta, porachunki, spryt, logiczne myślenie i dążenie do prawdy - to wszystko znajdziemy w doskonałym amerykańskim kryminale. Jordan i McDonald wielokrotnie pokazali jak trudne decyzje trzeba czasem podejmować, by dotrzeć do sprawcy. Do jakich forteli podczas przesłuchiwania świadków trzeba się uciec, by uzyskać informację bez nacisków. Udowodnili, że trzeba być wytrwałym i upartym, nawet w sytuacjach kiedy życie prywatne się staje się przyczyną bezsennych nocy. To zresztą kolejny plus książki - zwrócenie uwagi na sprawy prywatne policjantów, które nierzadko mogą im przeszkadzać w pracy i jakże ważne jest, by mieć w kimś oparcie. Autor z właściwym wyczuciem proporcji opisał te dwie sfery życia naszych bohaterów (na pierwszym planie śledztwo a w tle życie prywatne).

Podsumowując przyznaję, że żyłam w nieświadomości. Nie wiedziałam o istnieniu autora, który funduje czytelnikowi tyle niespodzianek, dba o szczegóły i potrafi tak świetnie ułożyć fabułę, że kolejne strony są wręcz wchłaniane. Wciąż coś się dzieje, nie ma niepotrzebnych fragmentów, wszystko jest spójne i intrygujące. Jeśli macie ochotę na chwile zapomnienia z idealnie napisanym kryminałem to ja polecam właśnie ten!




Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


piątek, 30 października 2015

James Craig "Londyn we krwi"




Tytuł oryginalny: London Calling
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2013
Liczba stron: 336
Seria: John Carlyle tom 1









Kiedy recenzuję kolejne tomy różnych serii, zwykle znajdujecie adnotację, że książka jest odrębną historią, ale polecam czytanie tomów we właściwej kolejności. Dlaczego tym razem sama nie posłuchałam swojej zasady? Gdy sięgałam po tom drugi a potem trzeci, były one egzemplarzami recenzyjnymi, które skusiły mnie opisami. Postanowiłam zaryzykować i poznać działania Johna Carlyle'a bez znajomości "Londynu we krwi". I szczerze mówiąc teraz mogę z pełną świadomością napisać, że bardzo dobrze zrobiłam! Dlaczego?

Do komisariatu Charing Cross pewien mężczyzna przynosi list, który ktoś zostawił w hotelu Garden. John Carlyle po otwarciu koperty żegna się w myślach z szansą na sen (wrócił na posterunek tylko dlatego, że zapomniał kluczy a nie chciał budzić żony i córki) i udaje się na miejsce. Musi sprawdzić zawartą w liście informację, iż w pokoju 329 znajduje się ciało, nie pierwsze i nie ostatnie! Niestety, prawda jest brutalna, bowiem w środku faktycznie znajduje się ciało mężczyzny z nożem w .... czterech literach. Ofiara to Ian Blake, jedynak, kawaler, o którym nic ciekawego nie mogą powiedzieć ani sąsiedzi ani współpracownicy. Kto mógł chcieć jego śmierci? I to w tak dziwny sposób... Czyżby był gejem?

W śledztwie inspektorowi Carlyle'owi pomaga sierżant Joe Szyszkowski, który na Uniwersytecie Cambridge dociera do szokujących informacji. Są one przełomem w sprawie, bowiem trudno było znaleźć jakiekolwiek powiązania i punkty zaczepienia. Kolejne morderstwa coraz bardziej utwierdzają policjantów w przekonaniu, że trzeba pójść tropem Klubu Merrion, który około trzydziestu lat temu działał na terenie Cambridge. Należeli do niego studenci, którzy uważali się za lepszych od innych i bezkarnych w swoich występkach. Trzech z nich zajmuje się obecnie polityką, pną się coraz wyżej po szczeblach kariery a za kilka dni mają odbyć się wybory. Czy zdają sobie sprawę, że grozi im niebezpieczeństwo? Czy poświęcą karierę czy życie? A może znów ujdzie im to płazem? Co takiego wydarzyło się przed laty, że ktoś dokonuje zemsty na członkach Merrionu? I dlaczego dopiero teraz?

Jak przystało na pierwszy tom serii, autor przenosi czytelnika w przeszłość, pokazując mu jak Carlyle zakochiwał się w Helen, a także jak powoli zdobywał kolejne stopnie w hierarchii policyjnej, awansował z posterunkowego na sierżanta, potem inspektora. Pracował na wielu placówkach, zajmując się drobnymi przestępstwami, oszustwami, narkotykami, morderstwami. W swojej ponad dwudziestoletniej karierze zdobył wiele pochwał i wyróżnień. Jedynie żona i córka były zawsze uzależnione od jego czasu i pracy. John ubolewa, że nie może spędzać z Alice tak wiele czasu jak inni ojcowie, że tylko kilka razy w miesiącu może ją odprowadzić do szkoły.

Rozdziały dotyczące przeszłości inspektora z pozoru nie mają związku z główną fabułą, ale w rezultacie okazuje się, że ludzie z którymi miał wtedy do czynienia, będą pojawiali się w jego życiu, czasem pomagając a czasem szkodząc. Ciekawym doświadczeniem było dla mnie to, jak bardzo zażyłe stosunki mogą łączyć rodzinę policjanta z rodziną Dominica Silvera biorąc pod uwagę jego profesję...

Sam wątek morderstw, ich przyczyna, powiązania, dochodzenie do prawdy, zbyt powolne działania policji i brak nacisku na ludzi wyżej postawionych - były interesujące. Byłam ogromnie ciekawa czy zginą wszyscy członkowie Klubu Merrion, kto jest mordercą i wreszcie co będzie z wyborami. Czułam się wciągnięta w tą historię, zwłaszcza że zbrodnie były bardzo nietypowe, doskonale przemyślane, dopracowane i kosztowały mordercę sporo zabiegów.
Jednak gdybym zaczęła swoją przygodę z tą serią od tomu pierwszego to chyba nie sięgnęłabym po resztę, a byłoby szkoda biorąc pod uwagę fabułę tomów: "Zło czai się w cieniu" oraz "Milcz nawet po śmierci". "Londyn we krwi" nie zachwycił mnie tak, jak jego kontynuacje (co chyba oznacza, że autor rozwinął swój warsztat pisarski, od momentu swojego debiutu). Chociaż finał książki - począwszy od wieczoru wyborczego - dostarczył mi tylu wrażeń, że aż do ostatniej strony czytałam z wypiekami na twarzy. Więc może to właśnie ostateczne rozstrzygnięcia zaważyłyby na fakcie, że jednak sięgnęłabym po kolejne tomy...?

Jakie mankamenty przeszkadzały mi odbiorze lektury? Czułam przesyt bohaterami - było ich tylu i z teraźniejszości i z przeszłości, że chwilami zupełnie się gubiłam, kto kim jest, czy dany człowiek jeszcze żyje czy już nie... Wprawdzie na początku książki jest ściągawka z nazwiskami, ale czytałam e-booka i było mi mało komfortowo mrugać wciąż między początkiem a miejscem gdzie czytałam.
Denerwowały mnie ogromnie duże ilości angielskich nazw, które i tak niewiele wniosły w moje życie, bo pamiętam jedynie nazwę posterunku. Autor zaś zaserwował nam nazwy lokali gastronomicznych, ulic (czasem opisując nawet skrzyżowania, czyli nawet trzy nazwy w jednym momencie, nic nie mówiące polskiemu czytelnikowi siedzącemu na kanapie i nie znającemu londyńskich ulic) czy budynków, często zresztą są to długie nazwy. Tym razem nie czułam więc radości, że mam szansę zwiedzić coś wirtualnie a jedynie pomieszanie z poplątaniem. Przeszkadzało mi to w skupieniu się na rzeczach ważnych i uważam, że można to zrobić inaczej, bardziej lekko, bo nie każda nazwa musiała się tam znaleźć.

Podsumowując, pragnę mimo wszystko zachęcić Was do zapoznania się z książkami Jamesa Craiga, ponieważ już sam główny bohater jest wart poznania. Klimat Londynu, policjant z polskimi korzeniami, skandale w rodzinie królewskiej czy zależność policji od polityków - o tym właśnie przeczytacie sięgając po serię. Każdy tom jest odrębną całością i można go czytać osobno, jedynie życie prywatne Carlyle'a będzie wtedy niespójne i wybrakowane o wydarzenia z przeszłości.






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB

wtorek, 18 sierpnia 2015

Agnieszka Krawczyk "Magiczne miejsce"




Autor: Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: SOL
Data wydania: 2010
Liczba stron: 286
Seria: Magiczne miejsce tom 1
To wydanie jest również częścią serii: Monika Szwaja poleca










Częstym motywem opisywanym w literaturze jest wyjazd kobiety na prowincję w trudnej sytuacji życiowej. Problemy z pracą, mężczyzną, zdrowiem albo kilka takowych w hurcie sprawia, że chcą odciąć się od wszystkiego co dotychczas je unieszczęśliwiało i najpierw się pozbierać do kupy a potem rozpocząć nowe życie. A w jakim celu na prowincję wyjechałby mężczyzna?

Do lektury tej książki jakoś nie mogłam się przekonać. Kusiła mnie tematyka, zwłaszcza że na półce czeka kolejna książka autorki, jednak nie wiem czy to za sprawą okładki czy drobniejszych niż zwykle liter nie mogłam się przemóc, by zacząć. Czy treść wynagrodziła mi początkową niechęć?

Witold Mossakowski jest trzydziestopięcioletnim ważnym urzędnikiem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i właśnie finalizuje w Kopenhadze przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Kiedy próbuje odespać wynik pogłębiania przyjaźni polsko-słoweńskiej otrzymuje telefon, który początkowo go denerwuje, ale perspektywicznie nie zdaje sobie sprawy jak bardzo odmieni on jego życie. A kto je wywróci do góry nogami?

Szkolny kolega Witolda - Marek Wilczyński, który jest prawnikiem od nieruchomości - ma dla niego niesamowitą propozycję. Otóż znalazł niebanalną ofertę: do nabycia jest stary dwór wraz z zabytkowym parkiem i setką hektarów ziemi w uroczej wsi o nazwie Ida, pośród ciszy oraz piękna gór i lasów. Niezbyt wysoka cena sprawia, że Witek kupuje posiadłość Tyczyńskich i wyrusza do dworu. Poznaje uroczą panią sołtys, miejscowych nauczycieli, poprzednią właścicielkę swojego domostwa, całą feerię barwnych mieszkańców miasteczka oraz młodą wielbicielkę Harrego Pottera.

Stan dworu i parku jest kiepski, więc to remont dominuje w życiu Mossakowskiego. Jednak powieść nie jest ani odrobinę nudna. Jest bardzo zróżnicowana (ale nie męczy ilością wątków), porusza wiele tematów i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Są duchy, wyrabianie perfum, astronomia, piłka nożna, wspomniany już Harry Potter, Światła Quenna, piraci i poszukiwanie skarbów. I to nie w bajkach, ale bohaterowie naprawdę zajmują się rozwiązywaniem zagadki zatopionego skarbu, posiłkując się literaturą marynistyczną. Jest też wieża bez drzwi, skrzynia sprzed lat z wywołującą łzy zawartością, próba odtworzenia pierwotnie stworzonego w parku labiryntu, są niesamowite wnętrza odrestaurowanego dworu wraz z oryginalną mozaiką na podłodze jednego z pomieszczeń. A to nie koniec niespodzianek - jeden z poprzednich właścicieli dworu był pasjonatem Świętego Graala i dzięki temu przeczytamy sporo informacji na ten temat. O swojej skrzętnie ukrywanej tajemnicy opowie też pani sołtys... I tak zwykłą powieść obyczajową śmiało określiłabym mianem książki przygodowo-sensacyjnej. Oj, dzieje się...
Bardziej kusząca okładka - nowsze wydanie

W powieści nie brakuje również miłości a miłym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że w tak małej miejscowości tak dużo się czyta i rozmawia o literaturze i to w każdym pokoleniu - od dzieciaków w szkole, poprzez nauczycieli aż po starszyznę.

Czy Witold zadomowi się w dworze Idy? Czy duchy go nie przestraszą? Jaki ma pomysł na tak duży budynek, w którym przecież nie będzie mieszkał samotnie? Jak bardzo wpłynie na mieszkańców Idy nowy członek ich społeczności a jaki będzie wpływ ogółu na Mossakowskiego? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie już w lekturze. Ja nie zdradzę ani słowa więcej, bo fabuła jest tak ukształtowana, że zniszczyłabym poszczególne zagadki i ich rozwiązywanie. Bowiem całkowicie odwrotnie do literatury kryminalnej, na odkrycie tajemnic nie trzeba czekać do końca książki, bowiem autorka dawkuje nam je stopniowo.

Niezależnie od tego, które wydanie macie okazję czytać zapewniam, że będzie tak samo zachwyceni. Bardzo podoba mi się styl autorki i jej pomysły na fabułę; jest też dużo ciekawych dialogów, dawka dobrego humoru, chwile grozy i zaskoczenia. Agnieszka Krawczyk sprawiła, że nie miałam czasu nudzić się podczas czytania i z zapartym tchem śledziłam kolejne wątki, dotyczące nie tylko Witolda, ale i sympatycznych mieszkańców Idy. Gorąco polecam Wam "Magiczne miejsce". W najbliższych planach czytelniczych mam kolejną książkę autorki, która jest drugim tomem serii Magiczne miejsce  - "Dolina mgieł i róż".



Książka przeczytana w ramach lipcowych wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Seria Magiczne miejsce:
Magiczne miejsce
Dolina mgieł i róż
Ogród księżycowy
Jezioro szczęścia

piątek, 26 czerwca 2015

Małgorzata Sobieszczańska "Kilka dni lata"




Autor: Małgorzata Sobieszczańska
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 18 czerwca 2015
Liczba stron: 324











Amelia, Janina i Maja. Babka, matka i córka. Trzy kobiety, których losy splotła ze sobą więź krwi, ale i fakt, że czasem zdarzenia jednej nocy mogą zmienić całe życie. Życie będące czasem fikcją, bowiem zatajenie ważnych informacji przed bliskimi może spowodować, że trudno im będzie dzielić ze sobą codzienność. Czy będą w stanie przejść nad tymi zdarzeniami do porządku dziennego i żyć dalej... ? Wszak tylko przyszłość można zmienić...

Amelia ma dziewięćdziesiąt lat i pół roku temu pozostawiła pustce i kurzowi swoje gdańskie mieszkanie, by zamieszkać z córką i jej rodziną. Kobieta czuje, że nie pozostało jej wiele czasu. Pod poduszką wciąż trzyma cynową obrączkę z wygrawerowanym cyrylicą imieniem Żora a w głowie wspomnienia, którymi bardzo chce się z kimś podzielić. Jednak w mieszkaniu nie ma chętnych do wysłuchania starszej pani... Kostek, mąż Janiny pracuje, wnuczka Maja też a Janka mimo że zrezygnowała z pracy, by opiekować się matką, też nie ma dla niej zbyt wiele czasu. Dlatego wybór Amelii pada na dziewięcioletniego prawnuka Kubę. To on w konspiracji kupuje prababci słodycze i staje się świadkiem jej ostatnich wyznań. Ale czy zapamięta z nich coś, co pomoże w odtworzeniu życia kobiety? Czy wspomnienia staną się tylko złudną historią rzuconą gdzieś w przestrzeń mieszkania? A przecież Amelia miała takie poplątane życie, pełne bólu i wydarzeń, które nie do końca można nazwać pozytywnymi.

Janina jest władczą kobietą, która twardą ręką stara się trzymać pieczę nad domem i domownikami. Mąż grzecznie słucha żony i potulnie jada potrawkę z kurczaka, chowając w zakamarki zakazane słodycze. Po śmierci matki udaje się wraz z Mają do Gdańska, by uporządkować mieszkanie i przygotować do sprzedaży. Czy domyśla się co spotka ją w mieście, w którym spędziła dzieciństwo? Kogo spotka, jakie wspomnienia odżyją w głowie pełnej tajemnic i trudnych tematów? Czy mieszkanie Amelii odkryje przed kobietami tę najważniejszą, czyli kim był Żora? Jakie prawdy o sobie samych odkryją w nadmorskiej scenerii te dwie tak naprawdę nieszczęśliwe kobiety?

Maja jest rok po rozwodzie i ma dziewięcioletniego syna Kubę. Janek - były mąż - wciąż wzbudza w niej całą gamę emocji. Maja nie może się pogodzić z faktem, że mimo iż małżeństwo było zawierane w nietypowych okolicznościach i na podłożu tragedii to jednak była szczęśliwa. Z nim. Teraz kobieta po pracy nie wraca do domu, tylko wystaje naprzeciw jego mieszkania sprawdzając czy mężczyzna znalazł sobie już kogoś na jej miejsce... Bohaterka była dla mnie w tamtych chwilach skrajnie chora, najpewniej psychicznie. Nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania, które z każdą chwilą stawało się coraz bardziej szalone. Do czego posunie się Maja? Czy zdobędzie ponownie Janka? Przekonajcie się sami. Nie chcę zdradzać najciekawszych epizodów z jej życia, bowiem odkrywane informacje i tajemnice przestałyby Was interesować.

W chwili pojawienia się Janiny w Gdańsku wydaje się, że Kostek - jej mąż, może odpocząć. Ale mężczyzna po początkowym "nic nie robieniu" bierze za bary swoje życie i postanawia powrócić do przeszłości. Wyjeżdża. Poznajemy wtedy historię jego dzieciństwa, miłości, utraty, czas studiów oraz dzieje rodziny. Czy Kostek zastanie w Kunicach koło Opatowa kogoś znanego z tamtych czasów? Czy odzyska spokój ducha, po który przyjechał? Co odkryje a o czym będzie chciał zapomnieć? Do ostatnich kart powieści będziemy poznawać tajemnice z jego przeszłości.

W Gdańsku zaś Janina spotka swoją miłość z młodych lat, czy wyjaśnią sobie zatargi z sierpnia '80? Czy mężczyzna zawróci jej znów w głowie? A może to już tylko dobry znajomy? Jak wyglądało życie Janki w tych trudnych politycznie czasach? Czy kobieta będzie w stanie wybaczyć matce? A sobie? W rozdziałach dotyczących przeszłości czytelnik poznaje życie młodej Janki i jej problemy. Czy zrozumie jej postępowanie?

Amelia miała szesnaście lat, gdy wybuchła wojna. Jej siostra Józefa miała wyjść za mąż za Emila, brat Tadek podkochiwał się z wzajemnością w Kazi a ona... Ona oddała serce już na zawsze pewnemu tajemniczemu mężczyźnie o imieniu Żora, którego tożsamości nikt nigdy nie poznał, tak jak jego samego. Co łączyło młodą dziewczynę z Żorą? Jak bardzo czas z nim spędzony zaważył na jej przyszłości? Komu, oprócz niej, udało się przeżyć wojnę? To co musiała przejść ta kobieta wielokrotnie wywoływało u mnie ciarki.

Bardzo klimatyczna i sielska okładka nie do końca pasuje do trudnych losów bohaterek, choć cieszę się, że może skusić czytelnika do sięgnięcia po powieść. Autorka płynnie przechodzi z czasu teraźniejszego do przeszłości i to aż w trzech płaszczyznach, bowiem dotyczą one trzech kobiet. Dumne, zakochane i jakże skrzywdzone przez zdarzenia jednej nocy, muszą już do końca swych dni dźwigać ten ciężar. Będą musiały się nauczyć z tym żyć i jedynie kiedy same sobie przebaczą i zrozumieją, że trzeba tu i teraz odnaleźć szczęście, będą mogły spojrzeć w oczy swojemu odbiciu w lustrze i przytulić bliską sobie osobę.

Powieść jest fajną lekturą na okres letni, gdyż to on wiedzie prym w trzech historiach. Czytelnik nie ma czasu na nudę, bowiem wciąż odkrywane są przed nim nowe tajemnice, tragedie i sekrety. A kiedy chwilowo ich brak bieżące działania Mai wyrównują tę stratę. Książkę czyta się dobrze, choć nie jest pełna jedynie słodkich i radosnych chwil. Jak życie. Dlatego uważam swoje pierwsze spotkanie z twórczością autorki za dosyć udane. Dlaczego piszę "dosyć udane"? Brakowało mi w niej bowiem, czegoś lekkiego, co idealnie pasowałoby do powieści z latem w tytule... Może lżejszego nieco stylu... Czegoś bardzo ulotnego... Ale i tak polecam, może Wasza ulotność da się uchwycić? :)




Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Aleksandrze z


sobota, 13 grudnia 2014

Krzysztof Ziemiec "Rozmowy z dystansu"




Autor: Krzysztof Ziemiec
Wydawnictwo: M
Data wydania: wrzesień 2014
Liczba stron: 108











Krzysztof Ziemiec urodził się w 1967 roku w Warszawie. Już od dziecka marzył o pracy w radiu. Spełnieniem jego marzeń był III Program Polskiego Radia, który wykształcił w nim instynkty dobrego dziennikarza, ale i dał podstawy do późniejszej pracy w telewizji. Praca przed kamerą okazała się ciekawsza dla Ziemca, dlatego znamy go bardziej jako prowadzącego Wiadomości TVP. Pracował też w TVN24, TVP1, TVP2, TV Puls, Canal +, TVP Info, gdzie prowadził programy informacyjne i publicystyczne. Krzysztof Ziemiec jest laureatem Wiktora za rok 2011 w kategorii prezenter TV, a także dwukrotnym laureatem Telekamery: w 2011 w kategorii informacja–osobowość i w 2012 w kategorii prezenter informacji. W 2012 roku odebrał Order Ecce Homo, który przyznawany jest osobom, które swą działalnością dowodzą prawdziwości słów: "człowiek to brzmi dumnie".

Książka, którą miałam okazję przeczytać jest zbiorem wywiadów przeprowadzonych przez dziennikarza z szesnastoma osobami. Są wśród nich między innymi: Marian Krzaklewski, Jarosław Kaczyński, Hanna Suchocka, Paweł Kukiz, Ewa Błasik, Norman Davies, Anna Dymna, Leszek Balcerowicz czy Kardynał Stanisław Dziwisz. Dzięki zróżnicowaniu rozmówców również tematy, które poruszał Ziemiec nie są tylko i wyłącznie polityczne. O czym mogłam więc przeczytać? Politycznie: sytuacja w Polsce i na Ukrainie, o Rosji, Putinie, Unii Europejskiej, konsekwencje Okrągłego Stołu, stan wojenny,
Tematy pozapolityczne, które zostały poruszone: pomoc innym, Boże Narodzenie, patriotyzm, ustalenia w sprawie katastrofy smoleńskiej, szanowanie ostatniej woli, papież Franciszek, kanonizacja Jana Pawła II i jego nauczanie, relacje Kościół-Państwo oraz tajemnica prowadzenia swojego biznesu.

W swoich wywiadach autor poruszał po kilka różnych zagadnień z każdym rozmówcą. Niektóre z nich dotyczyły aktualnej sytuacji w Polsce czy poza nią, przyszłości jak nas czeka i prognoz konkretnych osób, jednak zdarzają się również momenty, w których goście Ziemca powracają do przeszłości, bo przecież to ona ma wpływ na obecny kształt kraju i wydarzeń między innymi Okrągły Stół czy stan wojenny.

Książka jest świetnym kompendium tematycznym, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli szukacie rozmów typowo politycznych zachęcam do zapoznania się z wywiadami zwłaszcza z J. Kaczyńskim, A. D. Rotfeldem czy ks. T. Isakowiczem-Zaleskim. Natomiast jeżeli chcecie od polityki odpocząć przeczytajcie wzruszające słowa A. Dymnej, która opowiada o podopiecznych i fundacji "Mimo Wszystko". Ciekawą rozmową była dla mnie ta z E. Błasik, wdową po generale Andrzeju Błasiku, który zginął w Smoleńsku a ustalenia poczynione po katastrofie, plamiły jego honor. Zaś profesor Stanisław Grygiel, przyjaciel Jana Pawła II opowiada sporo o czasach Karola Wojtyły oraz o tym, co wniosło w nasze życie nauczanie papieża.

"Rozmowy z dystansu" są lekturą publicystyczną, nie obyczajową czy kryminalną. Dlatego trzeba odpowiednio podejść do tej lektury. Byłam ciekawa, jak Krzysztof Ziemiec, dziennikarz konkretny, rzetelny i poważny podejdzie do tematów, jak zada pytania i w jakim stopniu będą one trudne dla odpowiadających. Ziemiec nie zajmuje się przecież plotkami towarzyskimi... Nie przeprowadził rozmów jedynie z politykami czynnie biorącymi udział w tworzeniu Polski. Dobrał swoich rozmówców tak, byśmy my, czytający książkę mieli możliwość porównawczą. Jak dla mnie, miła odskocznia od czytanej codziennie literatury pięknej.






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Wydawnictwu M
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...