Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbrodnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbrodnia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 sierpnia 2022

Karolina Głogowska "Wzorzec"

 
 
 
Autor: Karolina Głogowska
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 24 maja 2022
Liczba stron: 368
 
 
 
 
 
 
"Wzorzec" to moje podwójne pierwsze spotkanie - zarówno z twórczością Karoliny Głogowskiej, jak i tytułami wydanymi przez Wydawnictwo Mięta. Czy to thriller, który mnie zaintrygował i zaskoczył?
 
 
Prokurator Barbara Modra, zostaje wezwana do trójmiejskiego mieszkania, gdzie znaleziono ciało Adama Hinza, trzydziestopięcioletniego kucharza z restauracji "A Presto". Zdemolowana sypialnia, wszędzie pełno krwi... ale nie denata... 
 
Na policję zgłasza się Sawa Bogucka, prezes fundacji wspierającej ofiary przemocy domowej, która twierdzi, że zabiła mężczyznę, który miał na jej punkcie obsesję i chciał ją zgwałcić. Prokurator ma wątpliwości, wszak Sawa jest drobną kobietą. Swoje wątpliwości co do słów pani prezes mają również patolog i psycholog sądowy. Kto ma rację? Czy to była obrona własna czy zaplanowane działanie, bo Hinz groził wyjawieniem tajemnicy?


Na początku jest trup. 
Dopiero później Karolina Głogowska wprowadza czytelnika w życie bohaterów. Z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się więcej. I wcale nie jest to nudna czy szara rzeczywistość. Naprzemienny czas akcji - TERAZ i WTEDY - pozwala poznać relacje łączące Sawę z Adamem, szczegóły ich związków - Sawy z Filipem oraz Adama z Dominiką czy pracy zawodowej. 
Ich wzloty i upadki. Oraz uzależnienia, którym się oddali, by zapomnieć - narkotyki, alkohol, seks.
WTEDY idealnie wyjaśnia czytelnikowi wydarzenia bieżące, bo bez nich TERAZ jest totalnie niezrozumiałe, czegoś ewidentnie brakuje i trudno jest złożyć obraz prowadzący do tragedii.

Obraz staje się pełniejszy a działania bohaterów, chociaż nie zawsze zasługujące na pochwałę, wywołują moc różnorodnych emocji.

Autorka stworzyła bardzo silną postać kobiecą. Sawa ma nie tylko oryginalne imię, ale i charakter. Jest zmysłowa, energiczna, młoda i pełna kontrowersji. Prowadzony przez nią vlog o przemocy jest genialny! W sposób dosadny, używając ciętego języka zwraca się do osób żyjących w toksycznych i pełnych przemocy, związkach. 
Dużym atutem thrillera są doskonale stworzone portrety psychologiczne bohaterów. Są to postacie, które obdarzyć można sympatią, antypatią, współczuciem czy irytacją. Choć chwilami może Wam się wydawać, że portrety są przesadnie dokładne, że czegoś jest za dużo, to możecie mi wierzyć - przygotują Was na finał!

Głogowska - w osobach swoich bohaterów - łamie granice i konwenanse. Pokazuje różne relacje i zależności. Lawiruje między prawem a bezprawiem. Między prawdą a kłamstwem. 
Prostym językiem, bez lukru, cukru i innych upiększeń opowiada o przemocy i jej ofiarach. Nie tylko kobietach, ale i mężczyznach. Umiejętnie przyciąga uwagę czytelnika, by móc potem zwodzić go przypuszczeniami, wprowadzać w ślepe uliczki i bawić się jego procesem myślowym.
 
 
Podsumowując - "Wzorzec" to thriller oryginalny, wartościowy, zaskakujący i pełen przekroczonych granic. To historia o tym, że w życiu trzeba mieć farta, otwarty i sprawny umysł oraz nie mieć tajemnic, które ktoś kiedyś może wykorzystać. Książka jest zbiorem trudnych tematów: depresja poporodowa, gwałt, manipulacja, strach, przemoc, fałszywe zeznania, trudne relacje, zdrada, miłość do niewłaściwej osoby, narkotyki i huśtawki nastrojów. Jest też pytaniem i odpowiedzią jednocześnie - sprawca czy ofiara?
Gorąco polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach lipcowych wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 



wtorek, 7 lutego 2017

Jacek Getner "Pan Przypadek i mediaktorzy"




Autor: Jacek Getner
Wydawnictwo: Zakładka
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 236
Seria: Pan Przypadek tom 5



By doskonale rozumieć wydarzenia i kojarzyć postacie stałych bohaterów polecam czytanie serii we właściwiej kolejności. Sprawy, które rozwiązuje detektyw są w każdej książce odrębne






Cześć! Jestem Jacek Przypadek, detektyw. Nie będę tu bliżej pisał o swojej osobie ponieważ autorka tego bloga szczegółowo scharakteryzowała mnie i moje życie tutaj. Zajrzyjcie, bo naprawdę szkoda tracić czas na powtórki... Ważniejsze jest to co dzieje się na bieżąco, czyli w tomie piątym moich przygód. A już Jacek Getner - ojciec mojego sukcesu - postarał się, by było ciekawie. Ale po kolei...

Wróciłem z zasłużonego urlopu do zadbanego i posprzątanego mieszkania, ponieważ podczas mojej nieobecności zajmowała się nim nieoceniona sąsiadka Irmina Bamber. We własnych czterech ścianach wzięło mnie na wspominki... o Małgosi Urbanek i jej dziecku (czy prawdą jest, że to moje?), Malwinie Żarskiej, która podążała tropem Basi - czy uda się jej coś ustalić? Bardzo szybko zostałem jednak sprowadzony na ziemię - czekają nowe sprawy do rozwikłania a ja przecież miałem myśl, by to porzucić! Śledzi mnie też nowy policjant i koniecznie muszę odkryć kto to! Chyba będę tęsknił za Łosiem i Smańką, wszak znałem już na wylot ich myśli i przewidywałem posunięcia.

Pierwsza sprawa, której podjąłem się po urlopie dotyczyła śmierci redaktora Brody. Czy wyskoczył z balkonu sam czy może ktoś mu pomógł? Właściwie to wziąłem tą sprawę dość zaocznie, bowiem osoba która chciała mnie wynająć zniknęła.... jak się okazało w szpitalu.
W toku śledztwa wychodzi na jaw, że Broda był zamieszany w sprawę prywatyzacji polskich rzek. Pojawiają się nazwiska Gerharda Sowy - właściciela TV Extra - oraz doskonale mi znanego Klempucha. O co w tym chodzi? Postanowiłem prawdziwym winowajcom nieco pomieszać szyki i często myliłem tropy, udawałem że nie wiem o co chodzi... A w finale zdemaskowałem winnego zasłaniając się umiejętnością wnikania w umysły nieprzytomnych. Ale była zabawa!

Tak mnie to wnikanie zmęczyło, że oddam rolę narratora blogerce...

W środowisku mediów znów zawrzało... Zniknął dziennikarz "Głosu Warszawy" Tomek Proch. Marzył o lepszych stanowiskach, ale na zwykłym "stołku" i tak jest mu dobrze, jest lubiany, ma partnerkę (również dziennikarkę). Cóż więc się mogło stać? Do Przypadka przychodzi - znana nam już - Ania Sobania, ponieważ Proch miał wystąpić w jej pierwszym samodzielnym programie. Ale nigdzie go nie ma! A jako jedyny miał stać po przeciwnej stronie barykady w dyskusji o koszeniu traw w Warszawie. Ten jakże ważny temat okazał się być kością niezgody dla wielu obywateli. By rozwiązać sprawę zniknięcia dziennikarza, Przypadek ucieka się do nietypowych form i oryginalnych pomocników. Zwłaszcza kiedy dziewczyna Tomka oświadcza, że już z nim nie jest a naczelny nie chce mieć z nim nic wspólnego... Z pozoru nic nie wiadomo, nie ma żadnego punktu zaczepienia... Ale Jackowi znów się uda! Finał Was zaskoczy.


W książce nie zabrakło doskonale nam już znanych postaci - nadal sławnego Młodego Boga Seksu, czyli Błażeja Sakowicza, który podjął ważne życiowe decyzje i jedynie z ich realizacją ma pewien problem. Jest też podkomisarz Łoś, wciąż przewrażliwiony na punkcie Jacka i niby odsunięty od tematów związanych z detektywem, ale przecież nie tak łatwo przestać się interesować tak ciekawym człowiekiem. Ubolewam jedynie, że Łosia było w tej części tak mało, choć pani policjant Storczyk troszkę mi to wynagrodziła...

W śledztwach ogromnie przydają się Przypadkowi znajomości sąsiadki Bamber a jej słodkości pomagają w myśleniu, choć chwilami pani Irmina ma wątpliwości czy przypadkiem problemy nie mają większej siły przebicia...
Ale autor zadbał o to, by oprócz znanych nam bohaterów wkroczyły nowe postacie, które wprowadzają powiew świeżości, aurę tajemniczości i mnóstwo zagadek...

Teraz dopiero przejdę do trzeciego rozdziału, kiedy wspomniałam już o zagadkach...  Właściwie ten rozdział trudno będzie opisać, bowiem poza faktem, iż wyjaśnia się zagadka nowych sąsiadów spod trzynastki i mamy konflikt Sakowiczów (ojca i syna) dotyczący pewnej kamienicy to dzieją się tutaj niezwykłe rzeczy.

W rozdziale tym szczęka opada już na wstępie. Później autor cofnął się nieco w przeszłość, by wyjaśnić jak doszło do tej szokującej sceny... i dopiero kiedy do niej dotrze, wydarzenia będą biegły dalej.
Jacek stwierdza, że jednak ludzie nie do końca są banalnie przewidywalni - co dla czytelników poprzednich tomów powinno być sygnałem, że coś jest nie tak.... Bardzo nie tak! Detektyw pełen stresu czeka na program Fifki i Szołtysika o sobie, który ma wywołać wręcz huragan - wywoła nieoczekiwany zwrot akcji :)
Powoli domyśla się też, kto go śledzi, ale czytelnik dowie się tego dopiero na sam koniec - tylko nie podglądajcie!
Dojdzie również do konfrontacji Przypadka z Klempuchem, z ogromnym udziałem oddechu diabła - naprawdę! Rozdział ten musiałam długo analizować już po jego lekturze - serio, czapki z głów Panie Autorze! Po prostu jestem w szoku - taki pomysł, taki zwrot, takie niespodzianki! Tylko jak można w takiej chwili czytelnika porzucić w niewiedzy?!



Coraz bardziej intryguje mnie rozwiązanie zagadki Basi, której fotografia przestała się w tej książce do Jacka uśmiechać. Wciąż fascynują mnie metody pracy detektywa, jego pomysły oraz wyjaśnienie spraw - nijak nie potrafię ich odgadnąć choć bardzo się staram. To tak samo jak w przypadku książek Agathy Christie. Getner ma niesamowitą zdolność stopniowania napięcia oraz urozmaicania historii nazwiskami bohaterów - nie brzmią one zbyt poważnie :) Niewątpliwie autor budując tak wielkie napięcie na koniec chciał pokazać, że uderzy w tomie szóstym niejedną petardą (mam nadzieję). Nie mogę się doczekać co też przygotuje dla nas w "Panu Przypadku i kobietonach"!



Nieprzewidywalny autor.
Nieprzewidywalny bohater.

Nietypowa fabuła.
Nietypowe nazwiska.

Nieodgadnione zachowania.
Nieodgadnione wydarzenia.

Bogactwo charakterów.
Bogactwo pomysłów.

Bez norm.
Bez "spiny".*

Tradycyjne trzy rozdziały.
Tradycyjne biegi Przypadka.

Realne problemy,
                              humor,
                                          ironia,
                                                    zależności w hierarchii międzyludzkiej. Ot, życie...

Stąd nietypowa recenzja :)


Tylko nie wczytujcie się w szczegóły podczas lektury zbyt mocno, bo i tak nie przebijecie Przypadka a tylko szybkość czytania znacznie zmaleje...





* bez "spiny" z zasadami wyrażeń użytych w książce, zdarzają się bowiem potoczności



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, 52 książki




Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorowi

sobota, 9 maja 2015

Rafał Lewandowski "Zbrodnia w BTW"




Autor: Rafał Lewandowski
Wydawnictwo: Coś pięknego
Data wydania: 2014
Liczba stron: 72











Od dawna wiedziałam, że każda książka ma swój z góry wyznaczony czas, kiedy ma zostać przeczytana. Czasami jest tak, że choć bardzo nas ciągnie do lektury to albo nie mamy czasu albo akcja nie wciąga wystarczająco dobrze.  Jednak nadchodzi taki moment, że myślę - tak, teraz mam ochotę na właśnie ten tytuł. Tak było właśnie w moim przypadku i w związku ze "Zbrodnią w BTW". Był deszczowy poranek, jechałam do dentysty. Chwila w tramwaju, potem w poczekalni i tak oto "od ręki" poznałam całą historię. Czy było warto w ogóle sięgać po tak krótką opowiastkę? Przeczytajcie.

Akcja kryminału toczy się w Bełchatowie. Tomasz Ronik jest głównym bohaterem, niby zwyczajnym, ale chyba sam jeszcze nie wie, że nie do końca... Tomasz ma żonę, córkę, pracę i przyjaciela - Marcina. Aha, ma też kochankę. Kiedy na kolejny dzień bierze sobie wolne w pracy, nawet nie przypuszcza co go czeka... Czy warto brać wolne? Ja wyciągnęłam z książki morał, że lepiej nie.
Ale do rzeczy.
Tomasz nagle ocknął się, jakby z narkotycznego snu. Próbuje ustalić gdzie się znajduje, jaki dziś dzień i co się w ogóle stało, bowiem jego ręce i nogi są skrępowane a ciało przywiązane do kaloryfera. Mężczyzna analizuje o której dziś wstał, czy jadł śniadanie oraz gdzie są żona i córka. Czy już wyszły z domu? Nagle bohater odkrywa na swej nodze karteczkę z informacją, że dziś zginie. Spróbujcie sobie wyobrazić, co w takiej sytuacji czuje człowiek... Co myśli... Kiedy dochodzi dziesiąta dzwoni dzwonek do drzwi, które na szczęście są otwarte i w rezultacie staje w nich Marcin. Czy najlepszy kumpel uratuje Tomasza? Co on tu właściwie robi? A może to on jest sprawcą całego zamieszania ze sznurem? Albo co gorsza to on jest mordercą? Tylko dlaczego? Na te pytania ja nie odpowiem. Uwierzcie, że lepszą zabawę będziecie mieli, kiedy poznacie osobiście zawiłą historię.

Autor miał bardzo oryginalny pomysł stworzenia książki, która opisuje losy i powiązania zaledwie sześciu bohaterów, ale za to w szczególny sposób. Jest tylko jedno wydarzenie (dotyczące morderstwa Ronika), ale za to opowiedziane z perspektywy tej szóstki. Najpierw głos ma sam Tomasz, później poznajemy wersję jego przyjaciela Marcina. Kiedy już kilka spraw nam się zaczyna wyjaśniać swoją opowieść zaczyna Ola, córka Tomasza. Traf chciał, że tego dnia dziewczyna nie posłuchała matki, nie poszła też do szkoły... Jaki jej udział w całej sprawie? Kolejna osoba i kolejny punkt widzenia - Justyna Bożycka, żona Marcina. Dlaczego i ona ma tutaj swoją rolę? Co łączy ją z rodziną Roników, oprócz tego, że mąż jest przyjacielem Tomka?
Emil Unilewicz opowiada najważniejsze wydarzenie z swojej perspektywy, piątej. Jest on policjantem i odlicza godziny do końca służby. Wcale nie jest chętny podejmować w ostatniej chwili interwencję... Ale wszak nie jest policjantem z zamiłowania... Czy uda mu się wyjaśnić sprawę Ronika?
Na deser, czyli na koniec poznajemy punkt widzenia Róży Ronik, czyli żony Tomasza. I tutaj wszystko się wyjaśnia. Historia zostaje spięta w klamrę a czytelnik może ją złożyć w jedną całość. Cała szóstka bohaterów dołożyła do układanki swój element i dzięki temu wiemy kto jest kim dla kogo, kto kogo kocha a kto nie. Dlaczego ludzie są ze sobą... Bo nie zawsze z miłości...

Co łączy bohaterów? Dwa małżeństwa, które są powiązane przyjaźnią mężczyzn... Jednak czy na pewno? To wprost genialne, jak autor stworzył tę historię. Choć brakowało mi maleńkiego finału. Chętnie poznałabym reakcję Oli na wydarzenia i dowiedziałabym się czy zrobiła coś ze swoją wiedzą. Jak potoczyły się dalsze losy bohaterów? Rozumiem zamysł autora na koniec, wiem że nie każda książka ma zakończenie zamknięte, ale teraz snuję domysły... A może o to chodzi?

Przyjemna i krótka książeczka na trzydzieści czy czterdzieści minut czytania, ale niesie w sobie jakże interesującą fabułę, dobrze zarysowanych bohaterów i wyśmienicie dopracowane powiązania między nimi. Ja bawiłam się świetnie. Kto chce dołączyć i poznać "Zbrodnię w BTW"?






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorowi

środa, 3 października 2012

Joe Alex "Cichym ścigałam go lotem..."

Joe Alex to pseudonim Macieja Słomczyńskiego, autora kryminałów i sensacji. To moja druga książka tego autora. Kiedy czytałam poprzednią ("Śmierć mówi w moim imieniu") to myślałam, że nic nie może być równie ciekawe jak kryminały Agaty Christie. Teraz mogę powiedzieć śmiało: te książki są równie pasjonujące i do ostatniej chwili skrywają zagadki.

„Cichym ścigałam go lotem…” rozpoczyna się nie od momentu zbrodni, lecz od spotkania pisarza z Karoliną oraz Beniaminem Parkerem i jego żoną w nowo zakupionej – przez Joe Alexa - posiadłości za miastem. Spotkanie ma na celu odczytanie przez Alexa jego nowej książki, która dotyczy morderstwa popełnionego w sąsiednim domu.
Pewnego ranka w swoim gabinecie zostaje znaleziony martwy badacz przelotów ciem – Gordon Bedford. Wszystkie ślady początkowo wskazują na to, że było to samobójstwo. Jednak kiedy znaleziony zostaje drugi list pożegnalny i brak odcisków palców w miejscach, gdzie być powinny Joe zaczyna mieć wątpliwości.  Dochodzenie prowadzi w zasadzie pisarz a nie inspektor Parker, i jest tak pewny swoich teorii, że nie przesłuchuje nawet żony zmarłego. Stwierdza, że miejsce zbrodni oraz wyniki badań i informacje o podejrzanych dostarczyły mu już stosownej wiedzy.

Czytelnik od początku poznaje sekretny związek miłosny i snuje domysły czy to przypadkiem nie ktoś z zakochanych lub zdradzonych zabił. Potem wychodzą na jaw przewinienia brata ofiary – Cyrila oraz problemy pokojówki Agnes.
Szczerze przyznam, że to jeden z niewielu kryminałów, gdzie – już na początku książki - dobrze wytypowałam mordercę. Oczywiście bez pokrętnych wyjaśnień i dowodów, ale mi się udało. Serdecznie polecam


Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki, Z półki
Baza recenzji Syndykatu ZwB

sobota, 15 września 2012

Agatha Christie "Śmiertelna klątwa"

Kiedy przeczytałam w Empiku tytuł tej książki "Śmiertelna klątwa" spodziewałam się historii, w której nad kimś będzie ona ciążyć. Jednak dopiero w domu doczytałam podtytuł "... i inne opowiadania". Nie chciałam kupić kilku krótkich opowiastek, lecz jeden porządny kryminał. No cóż, życie chciało inaczej. I nie żałuję zakupu, choć znam lepsze pozycje Agathy Christie.
Jest to zbiór ośmiu krótkich historyjek, które w większości wyjaśnia panna Marple. Wykazuje się ona doskonałą znajomością natury ludzkiej i dzięki temu rozwiązuje niewyjaśnione sprawy wcześniej niż policja.
Ciężko jest napisać porządną recenzję z tak krótkich form, ponieważ zbyt wiele musiałabym zdradzić, a nie chcę psuć czytania innym. Napiszę może zatem, które opowiadania spodobały mi się najbardziej.
"Azyl" to historia o śmierci więziennego zbiega na stopniach ołtarza. Mężczyzna umierając szepcze do żony pastora słowa, które początkowo rozumie ona opatrznie. Jednak gdy sprawa się wyjaśnia, okazuje się, że mężczyzna chciał po prostu zadbać o kogoś, ale nie wygrał ze złymi ludźmi.
"Mroczne odbicie" opowiada o mężczyźnie, który miał wizję. Widział w lustrze morderstwo poprzez uduszenie. Ratuje życie tej kobiety opowiadając jej to, co zobaczył. Historia ta pokazuje, że nie zawsze to co lewe okazuje się lewym być w rzeczywistości. Może to tylko odbicie lustrzane?
Książka idealnie nadaje się na czytanie podczas drogi do pracy. Bez stresu można pracować, nie myśląc o zakończeniu dłuższej formy pisarskiej.

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Trójka e-pik (wrzesień), Na tropie Agathy, 52 książki

Wpis z tagiem: Baza recenzji Syndykatu ZwB

niedziela, 2 września 2012

Joe Alex "Śmierć mówi w moim imieniu"

-->
Joe Alex to pseudonim Macieja Słomczyńskiego, z którego twórczością jeszcze nie miałam okazji się spotkać. Pisał z reguły kryminały i książki sensacyjne. W tych wydanych jako Joe Alex, jest on nie tylko autorem ale i postacią literacką – pisarzem i detektywem.
W „Śmierć mówi w moim imieniu” Joe Alex wraz ze swoim przyjacielem Beniaminem Parkerem oraz partnerką Karoliną udają się do teatru na sztukę „Krzesła”. Po spektaklu inspektor Scotland Yardu, Parker, zostaje ponownie wezwany do teatru by poprowadzić śledztwo w sprawie morderstwa. Jak to w dobrym kryminale, autor nie podaje czytelnikowi kto zabił, ale pozwala prowadzić dochodzenie wraz ze śledczym. Jak się okazuje, śledztwo prowadzi bardziej Alex niż Parker, ma nawet dwóch podejrzanych: mordercę „A” i mordercę „B”.
Ofiarą jest aktor Stefan Vincy, niezbyt lubiany wśród współpracowników. Wiele osób miało motyw, by go zabić, jednak w trakcie przesłuchań okazuje się, że wszyscy mają alibi a ten kto nie ma, nie miał sposobności by to zrobić.
Intryga wymyślona świetnie. Kiedy już wydedukowałam i przemyślałam kto jest zabójcą... i nawet prowadzący śledztwo myśleli tak samo – okazało się, że … Nie, nie... Nie mogę zdradzić zakończenia.
Podsumowując, myślałam na początku, że to kiepska książka, bo szybko podejrzewałam kto zabił. Porównując do ulubionej Agathy Christie chciałam tu napisać, że to „niebo a ziemia”, ale jednak nie mogę. To również genialny kryminał.

Książka przeczytana w ramach wyzwań 52 książki, Z półki
Wpis z tagiem: Baza recenzji Syndykatu ZwB

piątek, 31 sierpnia 2012

Håkan Nesser "Człowiek bez psa"

-->
Håkan Nesser to były nauczyciel gimnazjalny, znany szwedzki pisarz świetnych kryminałów. Jego „Człowiek bez psa” to książka wydana w Czarnej Serii, pierwsza część cyklu z inspektorem Gunnarem Barbarottim. Jest to zarazem moje pierwsze spotkanie z tą serią.
Powieść rozpoczyna się przygotowaniami do uroczystego przyjęcia rodzinnego z okazji sześćdziesiątych piątych urodzin seniora rodu Karla-Erika oraz czterdziestych urodzin jego najstarszej córki Ebby. Zanim dojdzie do spotkania rodziny, na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia autor bardzo dokładnie opisuje skomplikowane relacje rodzinne, pokazuje panujące w niej emocje, uczucia i przewinienia.
W nocy przed urodzinowym spotkaniem znika brat Ebby – Robert, gwiazda głośnego jakiś czas wcześniej reality show. Kolejnej nocy natomiast znika jej syn, dziewiętnastoletni Henrik, student prawa w Uppsali.
Prowadzący śledztwa inspektor Gunnar Barbarotti pojawia się niewiele przed połową książki i rozpoczyna śledztwo z mnóstwem znaków zapytania i nieoczekiwanymi wyjaśnieniami zaistniałych zdarzeń. Postać Gunnara, rozwodnika, cżłowieka punktującego Bogu jest – jak dla mnie – mało wyrazista, ale to chyba „naleciałość” Herculesa Poirot.
Autor w dość brutalny sposób opisał seksualność oraz zło „siedzące” w człowieku i tylko czekające na okazję, by objawić się w pełnej krasie. Pokazał w „Człowieku bez psa”, że nawet osoby po których się tego nie spodziewamy, potrafią nagle pokazać swoje drugie oblicze.
Książka nie bez powodu ma ponad 450 stron, gdyż całość jest dość wnikliwie analizowana przez Nessera. To zupełne przeciwieństwo Agathy Christie, która w dość krótkiej formie zawiera historię morderstwa, jej wyjaśnienie i czytelnik ma problem z odgadnięciem jej toku myślenia. U Nessera jest inaczej. Właściwie to w momencie zniknięcia dwóch bohaterów, już przypuszczałam kto może mieć z tym coś wspólnego. I miałam rację.
Nie zamierzam jednak na tej książce zakończyć swojej przygody z „Czarną Serią”.


Książka przeczytana w ramach wyzwań Trójka e-pik (sierpień), 52 książki
Wpis z tagiem: Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 23 lipca 2012

Agatha Christie "Morderstwo na plebanii"

-->
 Recenzja bierze udział w konkursie dla syndykalistów. Szczegóły TUTAJ.

Warsztat pisarski fantastycznej pisarki - Agathy Christie - miałam okazję poznać już wiele lat temu, ale nie sposób w krótkim czasie przeczytać wszystkich jej dzieł. Dlatego co jakiś czas sięgam po kolejną jej książkę. Tym razem wybór padł na taką, której tytuł zaczyna się od słowa morderstwo.
Pierwsze wydanie książki „Morderstwo na plebanii” miało miejsce w październiku 1930 roku. Jest to pierwsze dzieło mistrzyni kryminału, w której zagadkę rozwiązuje panna Jane Marple. Czytelnik przyzwyczajony do osoby Herkulesa Poirot czuje być może niewielkie rozczarowanie, jednak sposób myślenia i działania panny Marple szybko podbija serca.
„Morderstwo na plebanii” bardzo przypomina mi seriale telewizyjne „Detektyw w sutannie”, „Don Matteo” czy „Ojciec Mateusz”. Jest to zapewne spowodowane faktem, iż zwłoki pułkownika Protheroe zostają znalezione na plebanii i siłą rzeczy ksiądz proboszcz jest w samym środku śledztwa. Dodatkowo to on – Leonard Clement – jest narratorem historii.
Małe miasteczko St Mary Meade, w którym dotąd nic ciekawego się nie działo, jedyną rozrywką była obserwacja innych mieszkańców czy pielęgnowanie ogródka, doznaje nagle wstrząsu. Okazuje się bowiem, że przez nikogo nie lubiany pułkownik zostaje nagle zastrzelony w gabinecie księdza proboszcza. Do zbrodni przyznają się dwie osoby, które szybko zostają oczyszczone z podejrzeń. Ciesząca się niepochlebną opinią plotkary panna Marple podejrzewa, że aż siedem osób mogło dokonać tego zabójstwa. W toku śledztwa, na jaw wychodzą inne tajemnice tego, jakże dotąd spokojnego, miasteczka.
Sporą rolę w całej sprawie odgrywają listy pisane przez parafian do proboszcza Clementa, w większości są to prośby o spotkanie z duszpasterzem. Podczas tych wizyt ksiądz uzyskuje różne informacje, które pozornie nie są związane ze śledztwem. Zdarzają się też listy anonimowe oraz dziwne połączenia telefoniczne.
Podsumowując, chciałabym zachęcić wszystkich, którzy choć trochę lubią literaturę, aby sięgnęli po tą książkę. Zakończenie zaskakuje a już w momencie znalezienia osoby, której potrzebny jest lekarz czytelnik ma ciarki na plecach. Natomiast z chwilą wyjaśnień panny Jane Marple jakim to tokiem myślenia doszła do tego kto zabił – no czapki z głów Pani Agatho. 

Książka przeczytana w ramach wyzwania "Trójka e-pik" (lipiec), 52 książki, Na tropie Agathy
Wpis z tagiem: Baza recenzji Syndykatu ZwB

niedziela, 10 czerwca 2012

Gert Godeng "Dzban Miodu"

Z okładki: Fredric Drum przybywa do St, Emilion, jednego z najbardziej znanych rejonów winiarskich we Francji, by kupić wino dla małej restauracji w Oslo, której jest współwłaścicielem. Zostaje wciągnięty w sprawę tajemniczego zniknięcia w ciągu ostatnich miesięcy siedmiorga mieszkańców miasteczka. Wiele wskazuje na to, że Fredric zostanie ósmą ofiarą.

Moja opinia: Pierwszy tom serii Krew i wino. I faktycznie książki te zawierają trochę nazw dobrych roczników :) krwi też. Poszczególne tomy rozgrywają się w różnych miejscach globu, a główny bohater pije wino i rozwiązuje zagadki kryminalne.
Napisana może nie tak lekko jak u Agaty Christie, ale ciekawa historia. Nieoczekiwane wyjaśnienie zagadki, tajemnicza Twarz i jej pobudki, szokujące powody zniknięć ludzi... Ciarki na plecach jak to sobie człowiek wyobrazi.





Wyzwania: 52 książki, Z półki 

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Gert Godeng "Dziewiąty Pierwiastek"

Z okładki: Fredric Drum przebywa w Egipcie. Pozornie zupełnie bez przyczyny zostaje uwikłany w zagadkę, która doprowadza go niemalże na skraj szaleństwa. W grę wchodzą śmierć i życie, historia antyczna, Piramida Cheopsa, mumie i niewyjaśnione morderstwa. Klasyczny kryminał w stylu Nygardshauga porusza takie kwestie jak mistyczne doznania czy wiedza ezoteryczna.
Napięcie aż do ostatniej strony gwarantowane.


Moja opinia: Najlepsza z dotychczas przeczytanych czterech książek z tej serii! Super  się czyta. Może dlatego, że byłam w Egipcie, w Kairze, pod piramidami, na bazarze i widziałam Miasto Umarłych. Czytając oczami wyobraźni przenosiłam się ponownie w tamte miejsca. Akcja bardzo szybka, ciekawie ułożona intrygująca zagadka z typowym dla autora niesamowitym zakończeniem. Polecam!




Wyzwania: 52 książki, Z półki
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...