Nowość:
„Turnia”
Anna Klejzerowicz
Tajemnice rzadko,
kiedy nie rzucają cienia, czasem jest on bardzo długiegi. Nie jest łatwo żyć z nim za
plecami i świadomością, że w ogóle istnieje. Niektórzy starają się uciec od
niego najdalej jak potrafią, lecz to i tak zbyt blisko. Można próbować wymazać
wspomnienia, ale one i tak pozostają w zakamarkach pamięci. Aż ktoś ma odwagę
stawić czoła sekretom i poznać prawdę, nie przypuszczenia lub domniemywania.
Trzy dekady temu
zniknęła Karolina Olszańska. Młoda kobieta wyszła i już nie wróciła, zaginęła w
terenie, jaki był jej doskonale znany. Zakopane i Tatry kochała, znała je
doskonale, była ratowniczką górską, jak więc możliwe, ze do tej pory nie
zdołano wyjaśnić tej sprawy? Lena rusza śladami zaginionej, chce napisać o niej
reportaż, lecz kieruje nią coś więcej. Karolina jest jej ciotką oraz postacią,
którą otacza mgła tajemnic i to nie jedynie z powodu zniknięcia. Czy nie
upłynęło zbyt dużo czasu? A może wprost przeciwnie? Poznanie prawdy jednak nie
jest łatwe. Zagadka Olszańskiej wciąż budzi emocje, jej osoba także, nie była
przecież jedną z ogromnej liczby turystów, miała znajomych. Po latach Lena
rusza śladami krewnej, zaczyna ze strzępów informacji odtworzyć to, co wydarzyło
się w przeszłości. Wokół niej zaczynają mieć miejsce dziwne sytuacje, a
odczuwane niebezpieczeństwo nie jest przewrażliwieniem. Co wydarzyło się kiedyś
i jaki będzie to miało wpływ na teraźniejszość?
Kiedy znika człowieka
rodzą się tajemnice, chociaż jego egzystencja jest brana pod lupę. Niektórzy
twierdzą, że dopóki nie wiadomo co się stało jest nadzieja, lecz część z nich
pragnie poznać prawdę, jaka by ona nie była. Pewne zaginięcia pozostają zagadkami,
jakie nie dają spokoju. „Turnia” ma właśnie taki punkt wyjścia, stanowiący
jeden, wielki, punkt zapytania, okazujący się wstępem do kolejnych. Zresztą szybko
przekonujemy się, że nie jest to jeszcze jeden kryminał czy też thriller, ale
historia, która już po chwili „wsiąka” w czytelnika, nie dając mu o sobie
zapomnieć. Monumentalne góry, skomplikowane emocje i aura niepokoju, niby
określonego, lecz sięgającego o wiele dalej oraz głębiej niż jesteśmy w
pierwszym momencie to dostrzec. Anna Klejzerowicz doskonale łączy równocześnie
surowe piękno gór, charakter ludzi zafascynowanych nimi oraz wątki śledcze. W „Turni”
wszystko łączy się harmonijnie w całość, gdzie nie ma nic przypadkowego, lecz krok
za krokiem przekonujemy się jak nieobliczalni są ludzie oraz jak łatwo zakładają
maski. Pisarka wirtuozersko przedstawia, z jaką traumą wiąże się zniknięcie człowieka
dla jego bliskich i co pozostawia po sobie. W żadnym wypadku po macoszemu nie
jest potraktowane dochodzenie głównej bohaterki, mające także drugie dno, lecz
jakie ono jest trzeba już przekonać się samemu. Ta lektura odpowiada na pytania
pozostawiając miejsce na refleksję nad ludzką i zła naturą.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: