Przedpremierowo:
„Zdrada
doskonała”
Lauren
North
Jaka
jest prawda? Czy przyjaciel rzeczywiście nim jest? Co jest urojeniem, a co
rzeczywistością? Zaufanie może być najlepszą bądź najgorszą decyzją w życiu,
ale skutki tego kroku trudne są do przewidzenia, dopiero przyszłość pokaże czy
był to właściwy ruch. Życie bywa skomplikowanym labiryntem, w jakiem
znalezienie wyjścia czasem bywa niemożliwe, a niekiedy w ogóle nie jest ono
poszukiwane …
Ból
po stracie najbliższej osoby każdy odczuwa inaczej, czasem żałoba przedłuża
się, a jedynym powodem do życia jest ktoś równie bliski. Dla niego jest się w
stanie zrobić wiele, zwłaszcza kiedy dostrzega się zagrożenie. W takiej chwili
warto zaufać komuś, kto zrozumie i poda pomocną rękę. Tess po śmierci męża
egzystuje na krawędzi załamania, tak naprawdę tylko syn Jamie daje jej siłę by
wstać każdego kolejnego ranka i jakoś przetrwać dzień, ale jak długo da się tak
żyć? Shelley wie co ona czuje i zawsze ma czas by wesprzeć przyjaciółkę. W
najgorszych chwilach jest pomocna i po prostu jest przy niej gdy tego
potrzebuje. Jednak nie jedynie z nagłym odejściem małżonka musi uporać się
kobieta, dlaczego właśnie teraz na jaw wychodzą sprawy, o których nie miała
pojęcia, podkopujące zaufanie i wiarę w drugiego człowieka? Komu można zaufać
kiedy budzą się demony podejrzeń, a prawda może wcale nią nie być? Tak łatwo
uwierzyć w dobre intencje, ale przecież mogą one być zdradliwe … O czym nie wie
Tess?
Co
faktycznie dzieje się wokół? Czy można zaufać przyjaciółce i sobie samej?
Wątpliwości, niepokój i zbyt wiele pytań, pozostających bez odpowiedzi, a kiedy
w końcu zaczynają się pojawiać to burzą obraz, jaki został ułożony z strzępów
informacji. Lauren North zwodzi czytelnika detalami i niuansami w historii,
gdzie nie ma nic oczywistego, chociaż początkowo mogłoby się wydawać, że wiele
jest wiadome od razu. Jednak to tylko pozory, pod jakimi kryje się prawda, jakiej
nikt nie spodziewa się, gdyż w gąszczu bolesnych wspomnień, gorączkowych myśli
i przede wszystkim coraz bardziej niepokojących wydarzeń kryje się droga nie do
spodziewanego finału. Nim on nastąpi czytelnicy obserwują bohaterkę, która nie
jest na skraju załamania, ona już przeszła tę cienką linię, a teraz zmaga się
sama z sobą, z otaczającym ją światem i żałobą. Wszystko to wydaje się siecią
coraz mocniej oplatającą i nie pozwalającą dojrzeć wyjścia z niej, chociaż czy
tak jest w rzeczywistości? Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem w tym
labiryncie? A może jeszcze coś dzieje się, z czego nikt nie zdaje sobie sprawy,
lecz wpływającym na wszystko wokoło? Autorka powoli atmosferę coraz bardziej zagęszcza,
niepokój staje się coraz bardziej wyczuwalny, lecz z drugiej strony jest codzienność,
wydająca się czasami aż zbyt zwyczajna, wobec tego, co miało miejsce przed
momentem. Jak można zachować zdrowy rozsądek, jeśli echa niedawnej tragedii
wciąż są otwartą raną, wspomnienia
zacierają granicę pomiędzy teraźniejszością i przeszłością, a na dodatek
pojawiają się nowe problemy, zmuszające by rozgrzebywać najgorsze chwile w
życiu? Przy lekturze „Zdrady doskonałej” pewność poddawana jest wątpliwość, czytelnicze
scenariusze dalszego rozwoju wydarzeń również okazują się ślepymi uliczkami, natomiast
do samego końca zaskoczenie wciąż jest wiernym towarzyszem. Lauren North zwodzi,
podsuwa tropy, buduje fabułę na lękach, iluzjach, niezwykle trudnej prawdzie
oraz podejrzeniach na granicy obłędu.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję