Premiera:
„Rider. Storm Riders MC”
Anna Wolf
Nie każdy anioł stróż
jest nieskazitelny, z białymi skrzydłami, i zawsze wiedzący, co jest najlepsze
dla jego podopiecznego. Niektórym daleko do standardowego obrazu i to pod
każdym względem, a jednak, kiedy zachodzi potrzeba, śpieszą z pomocą. Nie
oczekują niczego w zamian, chociaż czasem za ich działaniem kryje się coś, co
skrywają przed wszystkimi.
Gdy zawodzą cię
najbliżsi nie ufasz nikomu, zbyt dobrze wiesz, że jeden krok w nieodpowiednim
kierunku może okazać się twoim ostatnim. Brzmi dramatycznie? Rzeczywistość
okazała się dla Miki jeszcze bardziej niebezpieczna. Teraz zagrożenie zdaje się
być oddalone, lecz wciąż przecież istnieje, chociaż, ci, którzy dziewczynie
pomogli, twierdzą, że z nimi nie musi się martwić o nic. Tyle, że to cisza
przed burzą, nawet, zagrożenie okazuje się być bliżej niż ktokolwiek spodziewał
się i wcale nie zmalało. Tym razem każdy, kto pomógł Mice jest na celowniku, a ona
znajduje w sobie siłę, by położyć na szali naprawdę wszystko. Rider nie
spodziewał się, że jego decyzja pociągnie za sobą taki rozwój wydarzeń.
Wyciągnął pomocną dłoń do kogoś w potrzebie nie oczekując wzajemności, ale
trudno przewidzieć rozwój wydarzeń, gdy każda ze stron ma swoje sekrety, a do
tego dochodzą jeszcze tajemnice, a jakich żadne z nich nie miało pojęcia. Jaki
będzie finał tej znajomości, w jakiej anioł stróż zamienia się miejscami z
tymi, których wspierał?
Dobre intencje czasami
są zapowiedzią kłopotów i to naprawdę dużych, ale bez nich przyszłość
podążyłaby w całkiem innym kierunku? Czy lepszym? O tym bohaterowie najnowszej
części cyklu Storm Riders MC przekonują
się na własnym przykładzie. Anna Wolf nie byłaby sobą, prowadząc ich prostą i
przewidywalną droga do finału. Przed nimi oraz oczywiście czytelnikami opowieść,
w jakiej losy znanych już postaci splatają się z nową osobą, wnoszącą swoje
doświadczenia i oczywiście problemy. „Rider” ma szybką akcję oraz niejeden
zwrot, następujący w momencie, gdy oczywiście najmniej tego spodziewamy się.
Zresztą sami bohaterowie także zostają postawieni w zaskakujących sytuacjach,
wymagających od nich podejmowania całkowicie różnych decyzji od wcześniejszych.
Mniej lub bardziej świadomie wchodzą na ścieżkę prowadzącą ich do tego, może
nie mieli w planach, lecz wcale nie jest im aż tak nie po drodze jak mogliby
sądzić. „Rider” jednocześnie jest kontynuacją serii, ale także jest historią o
dwójce ludzi, spotykających się w chwili jedno z nich potrzebuje pomocy, a
nadchodzi ona z nieoczekiwanej strony. Znajome? Może i tak, lecz dalszy ciąg to
całkowicie osobny rozdział w cyklu, wartym poznania
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: