Przedpremierowo:
„Tropiciel skarbów”
Adam Węgłowski
Mit czy prawda? A może dwa w jednym? W końcu to pierwsze jest natchnieniem dla poszukiwania tej drugiej. Rozpalają ciekawość, tak samo jak coś, co często towarzyszy legendom – skarby. Te ostatnie nierzadko nie są aż tak mityczne jak mogłoby się zdawać i niektórzy, przy odpowiedniej dozie samozaparcia oraz szczęścia, odkrywają go.
Wierzyć czy nie wierzyć w to, co widzimy na ekranie? No, cóż świat kryje niejedną tajemnicę i jak się okazuje potrafił zadziwić, potrafi to wciąż i z pewnością jeszcze nas zaskoczy niejednokrotnie. To, co wydaje się jedynie „bajaniem” wcale nie musi nim być, a hollywoodzkie produkcje wcale nie mają monopolu na spektakularne odkrycia, ale nie do końca są owocem wyobraźni scenarzystów i fachowców od efektów specjalnych. Seria filmów o Indianie Jonesie już od kilku dziesięcioleci przyciąga do kin miliony widzów. Nieustraszony archeolog i uznany wykładowca odnajduje zaginione precjoza dzięki swojej wiedzy, tupetowi, awanturniczej żyłce. Jednak wbrew pozorom mogłyby mieć miejsce w rzeczywistości. Pierwowzorem byli naukowcy oraz odkrywcy, jacy przez wieki docierali do zapomnianych przez wszystkich punktów na mapie i pokazywali, że to, co w nich się kryje wcale nie jest bajką. Wyścig po mityczne skarby wcale nie zakończył się, on wciąż trwa, a naśladowców filmowej postaci wcale nie jest mało. Jak by nie było tego, o czym mówi historia i różnorodne jest jeszcze bardzo dużo, nie wszystko musi być prawdą, lecz wcale nie tak rzadko okazuje się, iż uważana za nierealną, ma bardzo rzeczywiste korzenie.
Kinematografia rządzi się swoimi prawami, używa efektów specjalnych, na nowo pisanych dziejów, wyolbrzymienia i niedopowiedzenia, zwłaszcza jeśli chodzi o filmy z gatunku przygodowo-awanturniczych. Ale czy wszystko w nich jest fikcją? W przypadku cyklu o Indianie Jonesie twórcy zmieszali historyczne elementy z całkowicie wymyślonymi, lecz co jest czym? Adam Węgłowski z detektywistycznym zacięciem w „Tropicielu skarbów” odsłania nie tyle kulisy ile fundamenty tej filmowej opowieści, jakim daleko do iluzji, a o wiele bliżej do faktów. Fantastyczne przygody w pogoni za legendarnymi zabytkami mają pokrycie w autentycznych wydarzeniach i artefaktach. Niemożliwe? Oczywiście, że nie autor szczegółowo wyjaśnia gdzie leży zalążek wątku i jak wygląda rzeczywiście. Prawda wcale nie jest aż tak odległa, bywa jeszcze bardziej zaskakująca. Natomiast ci, którzy wyciągnęli ją na światło dzienne wcale nie ustępują filmowemu bohaterowie, bywają nawet jeszcze bardziej niezwykli. Cała plejada osób, jakie śmiało mogłyby odegrać pierwszoplanowe role, lecz są także doskonałym wzorem dla fikcyjnych postaci. Adam Węgłowski konfrontuje scenariusze napisane przez życie z filmowymi, te drugie są bardziej znane, lecz traktowane z przymrużeniem oka, te pierwsze wydają się zbyt nierealne, chociaż są jak najbardziej prawdziwe. Jednak dzięki zestawieniu obu pokazują jak prawda napędza fikcję, a ta daje impuls kolejnym pokoleniom do poszukiwań tego, co wcale nie musi być mitem.