To była kolejna bardzo fajna wymianka u Moteczka. Super temat, który zmusił mnie do myślenia. Bardzo dziękuję za organizację. Mam nadzieję, że tym razem obyło się bez większego stresu.
Prezent dostałam już dawno od Cornelki (mama Damar). Pięknie i bardzo starannie wykonane pracki. Wszystko bardzo mi się podoba. Bardzo dziękuję. A oto co dostałam.
Ja natomiast robiłam prezent dla Mbusi-Baszki. Mam wielką nadzieję, że sprawiłam nim chociaż trochę radości.
Dziękuję za super zabawę wymankową
OBSERWATORZY
wtorek, 30 listopada 2010
poniedziałek, 29 listopada 2010
Prezenty, prezenty
Zacznę jeszcze raz od podziękowań. Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa zawarte w komentarzach i mailach do mnie. Jesteście naprawdę kochane. Nie mam niestety obecnie czasu aby podziękować i odpowiedzieć na maile każdej z osobna, ale naprawdę jestem wdzięczna. Dziękuję także za liczny udział w moim candy i za łapanie licznika z samymi 2. Na fanty załapały się trzy osoby, bo tylu udało się złapać moje dwójeczki. Dziękuję, że zechciałyście się bawić, ale proszę jeszcze o cierpliwość. Prezenty na pewno dostaniecie.
W zeszłym tygodniu wygrałam Niebieskie candy u Bożenki . W piątek przyszła do mnie paczka z cudnymi prezentami. Wszystko w kolorze niebieskim i do tego kawa i słodycze. Bardzo, bardzo Ci Bożenko dziękuję. Wszystko naprawdę wspaniałe. Cieszyłam się jak dziecko. Małego aniołka dostała Brysia bo zbiera takie właśnie figurki aniołków. Kiedyś pokaże Wam jej kolekcję. Zobacznie co dostałam
Jakiś czas temu napisała do mnie Kaprys z propozycją prywatnej wymianki. Poczułam się naprawdę dowartościowana, bo Agnieszka od dawna jest dla mnie prawdziwym mistrzem. Odkąd założyłam blog zaglądam do niej często i podziwiałam, podziwiałam. I tu nagle okazało się że mogę zostać właścicielką jej dzieł. Dzisiaj przyszła paczka i aż zaniemówiłam. Dostałam prawdziwe cuda. Nie tylko obiecaną karafkę do mojej nalewki ale także inne prezenty.
Mam nadzieję, że nie spalę niespodzianki dla Agnieszki i że zanim wejdzie na mój blog, to też dostała już prezenty. Pokazuję więc co dla niej zrobiłam
Zamówienia na ozdoby świąteczne powoli się kończą. Cały czas je robię ale chyba następuje nasycenie rynku. Zanim pokażę moje ostatnie prace chciałbym podziękować wszystkim, którzy u mnie złożyli zamówienia. Duża buźka i uściski dla wszystkich moich klientów. To jest dla mnie duża sprawa. Bardzo Wam dziękuję. Po raz pierwszy od 10 lat tzn od czasu choroby męża nie mam dylematu przed tymi świętami, czy kupić coś lepszego na stół świąteczny czy zrobić prezenty bliskim.
W zeszłym tygodniu wygrałam Niebieskie candy u Bożenki . W piątek przyszła do mnie paczka z cudnymi prezentami. Wszystko w kolorze niebieskim i do tego kawa i słodycze. Bardzo, bardzo Ci Bożenko dziękuję. Wszystko naprawdę wspaniałe. Cieszyłam się jak dziecko. Małego aniołka dostała Brysia bo zbiera takie właśnie figurki aniołków. Kiedyś pokaże Wam jej kolekcję. Zobacznie co dostałam
Jakiś czas temu napisała do mnie Kaprys z propozycją prywatnej wymianki. Poczułam się naprawdę dowartościowana, bo Agnieszka od dawna jest dla mnie prawdziwym mistrzem. Odkąd założyłam blog zaglądam do niej często i podziwiałam, podziwiałam. I tu nagle okazało się że mogę zostać właścicielką jej dzieł. Dzisiaj przyszła paczka i aż zaniemówiłam. Dostałam prawdziwe cuda. Nie tylko obiecaną karafkę do mojej nalewki ale także inne prezenty.
Mam nadzieję, że nie spalę niespodzianki dla Agnieszki i że zanim wejdzie na mój blog, to też dostała już prezenty. Pokazuję więc co dla niej zrobiłam
Zamówienia na ozdoby świąteczne powoli się kończą. Cały czas je robię ale chyba następuje nasycenie rynku. Zanim pokażę moje ostatnie prace chciałbym podziękować wszystkim, którzy u mnie złożyli zamówienia. Duża buźka i uściski dla wszystkich moich klientów. To jest dla mnie duża sprawa. Bardzo Wam dziękuję. Po raz pierwszy od 10 lat tzn od czasu choroby męża nie mam dylematu przed tymi świętami, czy kupić coś lepszego na stół świąteczny czy zrobić prezenty bliskim.
Etykiety:
aniołki,
Frywolitki,
Inne,
Szkatułki,
Zabawy blogowe
piątek, 26 listopada 2010
Wyniki mojego candy na pocieszenie.
Przede wszystkim bardzo wszystkim dziękuję za liczny udział w moim candy. Pozdałam wiele nowych interesujących osób. Chętnie obdarowałabym Was wszystkie, ale niestety nie dam rady. Dzisiaj przed wyjściem do szkoły moich dzieci odbyło się losowanie. Nie ma zdjęć bo było za ciemno. Nie będę dłużej trzymać Was w niepewności więc ogłaszam że osobą wylosowaną przez Brysię jest moteczek. Moje chłopaki wylosowali pocieszajki , które polecą do Gwiazdki i Różanego Anioła. Bardzo proszę o adresy. A osoby które dostaną pocieszajki o cierpliwość, bo postaram się wysłać je jak najwcześniej, ale jestem po prostu zawalona pracą robótkową.
czwartek, 25 listopada 2010
Produkcja masowa
Nie będzie dzisiaj żadnych cudów. Po prostu jak w temacie produkcja masowa ozdób choinkowych. Jutro losowanie mojego Candy na pocieszenie.Postaram się zrobić losowanie rano, bo dzieci są już chętne. Prawdopodobnie więc będą trzy nagrody. Wylosuje Brysia i moi dwaj synowie. Jeżeli uzyskam adresy wygranych osób, to główna przesyłka poleci jeszcze jutro, bo zaraz wezmę się za jej pakowanie.
Oto więc zapowiedziane ozdoby wykonane w różnych odcieniach srebra i złota.
Przypominam jeszcze o polowaniu na same 2 na moim liczniku.
Oto więc zapowiedziane ozdoby wykonane w różnych odcieniach srebra i złota.
Przypominam jeszcze o polowaniu na same 2 na moim liczniku.
poniedziałek, 22 listopada 2010
Złociście i srebrzyście.
Aż mi się w oczach mąci od tych dwóch kolorów. Wszystkie ozdoby świąteczne sprzedane a zamówień jest tyle, ze nawet gdybym miała cztery ręce to pewnie nie dałabym rady. Trochę to monotonne, bo najwięcej chętnych jest na bombki i to właśnie złote lub srebrne. W najbliższym czasie będzie więc mało do pokazywania bo to prawie produkcja masowa. Dobrze, że dziergam też tunikę irlandzką, to mogę trochę sobie urozmaicić pracę. Cieszę się z tych zamówień, ale chyba nie dam rady zrobić wszystkiego dla wszystkich. Bardzo podobają się ozdoby właśnie z dodatkiem metalizowanej nitki. Nie umiem robić dobrych zdjęć, bo każdy kto tu zagląda i potem widzi moje prace w realu twierdzi, że wszystko jest dużo ładniejsze. No ale dosyć na ten temat. Oglądajcie więc i oceniajcie.
Dziękuję za wszystkie komentarze i maile na temat Brysi. Chciałam jeszcze tylko wyjaśnić kilka spraw. Odkąd dziewczynka u nas mieszka to jest pod kontrolą Poradni Psychologiczno Pedagogicznej. Była wiele razy badana i miała dwie terapie psychologiczne. Jedną po tym jak magazynowała jedzenie za meblami i drugą jak kradła w sklepach. Nie stwierdzono u niej dużych odchyleń od normy. Ma problemy z kojarzeniem. Jakby nie potrafiła przewidywać skutków własnego działania. Do tej pory muszę jej mówić żeby się np ubrała gdy jest zimno, a rozebrała gdy jest ciepło. Sama tego nie zrobi chociażby się trzęsła czy pociła. Ze względu na swoją rodzinną przeszłość, gdy do prawie 6 lat mało kto z nią rozmawiał, teraz wciąż ma duże braki w słownictwie. Przez pierwsze trzy lata miała dodatkowe zajęcia wyrównawcze, a teraz podobno nie są potrzebne. Tylko, ze na lekcjach gdzie potrzebne są jakieś starsze wiadomości i np przyroda ona sobie nie radzi. Wystarczy, że nie zrozumie jednego słowa i już nie rozumie lekcji a jak do tego dojdzie to, że ona o nic nie lubi pytać, to jest źle. Z takimi przedmiotami jak matematyka, której uczy się jakby od początku nie ma większych problemów. Brakuje mi wiedzy jak ona zachowuje się w szkole, bo w domu ciągle chce być przy mnie. Wtedy wszystkie czynności wykonuje chętnie. Jak ma coś zrobić sama np w jej pokoju, to różne są reakcje, od płaczu po bunt. Czasami czuję się jakbym miała przy niej nieustający całodobowy dyżur. Do tego dochodzą wszelkie sprawy urzędowe. Sprawdza nas sąd, sprawdza Centrum Pomocy Rodzinie, sprawdza Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Z matką od ponad pór roku dziecko nie ma kontaktu, a rodzina ojca ma trochę inne poglądy na wychowanie niż my.
Dzisiaj dostałam przesyłkę z Wymianki aniołkowej u Agnieszki. To co ja zrobiłam już pokazywałam a dzisiaj dostałam Przesyłkę od madziorka aż z Hiszpanii. Bardzo się z nich ucieszyłam. A zawieszka aniołkowa oprócz tego, że jest ślicznie wyhaftowana, to jeszcze wspaniale pachnie. Bardzo dziękuję za prezent. Same cudeńka Zobaczcie
Wykonałam też kolejne zamówienie frywolitkowe. Sprawiło mi to ogromną przyjemność, a że klientka zaakceptowała komplecik, więc mogę go pokazać.
Przed niedzielą upiekłam piernik. Na spotkaniu maranciaków zostałam poproszona o przepis na właśnie piernik, a że dawno go nie piekłam więc postanowiłam przetestować przepis. Bardzo wszystkim smakuje i kilka odwiedzających mnie osób poprosiło o przepis. Podaję go więc także tu.
Piernik
Składniki
20 dkg margaryny
20 dkg miodu obojętnie jakiego
3 duże jajka
3 szklanki mąki
1 płaska łyżka sody
1 łyżka kakao
1 szklanka cukru
2 łyżki zimnej wody
1 opakowanie przyprawy do piernika
Mieszamy margarynę z cukrem i żółtkami. Dodajemy resztę składników. Na koniec dodajemy ubitą pianę z białek. Pieczemy 40-45 min w 180 stopniach.
W tym tygodniu kończy się moje candy. Bardzo się cieszę, że jest tylu chętnych. Postaram się obdarować więcej niż jedną osobę, chociaż chciałbym wszystkie.
Dziękuję za wszystkie komentarze i maile na temat Brysi. Chciałam jeszcze tylko wyjaśnić kilka spraw. Odkąd dziewczynka u nas mieszka to jest pod kontrolą Poradni Psychologiczno Pedagogicznej. Była wiele razy badana i miała dwie terapie psychologiczne. Jedną po tym jak magazynowała jedzenie za meblami i drugą jak kradła w sklepach. Nie stwierdzono u niej dużych odchyleń od normy. Ma problemy z kojarzeniem. Jakby nie potrafiła przewidywać skutków własnego działania. Do tej pory muszę jej mówić żeby się np ubrała gdy jest zimno, a rozebrała gdy jest ciepło. Sama tego nie zrobi chociażby się trzęsła czy pociła. Ze względu na swoją rodzinną przeszłość, gdy do prawie 6 lat mało kto z nią rozmawiał, teraz wciąż ma duże braki w słownictwie. Przez pierwsze trzy lata miała dodatkowe zajęcia wyrównawcze, a teraz podobno nie są potrzebne. Tylko, ze na lekcjach gdzie potrzebne są jakieś starsze wiadomości i np przyroda ona sobie nie radzi. Wystarczy, że nie zrozumie jednego słowa i już nie rozumie lekcji a jak do tego dojdzie to, że ona o nic nie lubi pytać, to jest źle. Z takimi przedmiotami jak matematyka, której uczy się jakby od początku nie ma większych problemów. Brakuje mi wiedzy jak ona zachowuje się w szkole, bo w domu ciągle chce być przy mnie. Wtedy wszystkie czynności wykonuje chętnie. Jak ma coś zrobić sama np w jej pokoju, to różne są reakcje, od płaczu po bunt. Czasami czuję się jakbym miała przy niej nieustający całodobowy dyżur. Do tego dochodzą wszelkie sprawy urzędowe. Sprawdza nas sąd, sprawdza Centrum Pomocy Rodzinie, sprawdza Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Z matką od ponad pór roku dziecko nie ma kontaktu, a rodzina ojca ma trochę inne poglądy na wychowanie niż my.
Dzisiaj dostałam przesyłkę z Wymianki aniołkowej u Agnieszki. To co ja zrobiłam już pokazywałam a dzisiaj dostałam Przesyłkę od madziorka aż z Hiszpanii. Bardzo się z nich ucieszyłam. A zawieszka aniołkowa oprócz tego, że jest ślicznie wyhaftowana, to jeszcze wspaniale pachnie. Bardzo dziękuję za prezent. Same cudeńka Zobaczcie
Wykonałam też kolejne zamówienie frywolitkowe. Sprawiło mi to ogromną przyjemność, a że klientka zaakceptowała komplecik, więc mogę go pokazać.
Przed niedzielą upiekłam piernik. Na spotkaniu maranciaków zostałam poproszona o przepis na właśnie piernik, a że dawno go nie piekłam więc postanowiłam przetestować przepis. Bardzo wszystkim smakuje i kilka odwiedzających mnie osób poprosiło o przepis. Podaję go więc także tu.
Piernik
Składniki
20 dkg margaryny
20 dkg miodu obojętnie jakiego
3 duże jajka
3 szklanki mąki
1 płaska łyżka sody
1 łyżka kakao
1 szklanka cukru
2 łyżki zimnej wody
1 opakowanie przyprawy do piernika
Mieszamy margarynę z cukrem i żółtkami. Dodajemy resztę składników. Na koniec dodajemy ubitą pianę z białek. Pieczemy 40-45 min w 180 stopniach.
W tym tygodniu kończy się moje candy. Bardzo się cieszę, że jest tylu chętnych. Postaram się obdarować więcej niż jedną osobę, chociaż chciałbym wszystkie.
Etykiety:
aniołki,
Frywolitki,
Inne,
Kulinarnie,
Zabawy blogowe
piątek, 19 listopada 2010
Ech....
Wczoraj w miejscowej szkole odbyły się wywiadówki. Dowiedzieliśmy się o postępach mojego syna Macka i Brysi. O ile z moim kochanym Maciejką nie ma problemów i wygląda na to, że nie będzie kłopotów z wyborem szkoły średniej,bo w tym roku kończy gimnazjum to z Brysią nie jest dobrze. Właściwie można powiedzieć, że jest źle. Wychowuję ją jak własne dziecko a jednak moje metody chyba nie skutkują. Brysia jest w trójce najgorszych uczniów w klasie. Sprawy nie ułatwia fakt, że jej wychowawcą jest pan od w-f u. Spotyka si e z dziećmi swojej klasy tylko na godzinie wychowawczej, bo nawet w-f prowadzi inna pani. Zawsze miałam dobry kontakt ze szkołą, ale teraz jak mogę wychowawcy zapytać o zachowanie Brysi, czy np jest akceptowana przez rówieśników, albo inne sprawy? Wiem, że dobrze postąpiłam, że przyjęliśmy Brysię do naszego domu i nie wylądowała w domu dziecka . Takie były zobowiązania nas jako rodziców chrzestnych. Ale czasami tak po ludzku bardzo tego żałuję i zaczynam wątpić czy jeszcze potrafię pomóc temu dziecku. Jest u nas już cztery lata a ja nie widzę dużych zmian.
Mogę już pokazać jakie prezenty wykonałam w Wymiance aniołkowej u Agnieszki . Przesyłka już dotarła do Ewy.
Na prezent powstały kolejne kolczyki frywolitkowe.
Skończyłam też kolejne zamówienie, tym razem drutowe. Trochę martwię się bo to miał być sweterek dla 1,5 rocznego dziecka a jednocześnie dostałm wiadomość, że na rozmiar 104. Tylko, ze te 104 to raczej na trochę starsze dziecko. Nie lubię tego czasu, gdy trzeba czekać na wiadomość, czy wszytko z zamówieniem jest ok.
I jeszcze na koniec Przepis na blok bakaliowy.
Kostkę masła lub margaryny, 2 szklanki cukru, pół szklanki wody i kilka łyżek kakao(według upodobania) zagotować. Jak tylko się zagotuje zestawiamy z ognia i wsypujemy całą paczkę mleka w proszku. Szybko mieszamy,żeby nie zrobiły się grudki. Można mikserem. Na koniec dodajemy pokruszone 2 paczki herbatników, dowolną ilość bakalii i aromat do ciast. Wylewamy na blachę wyłożoną folią. Czekamy aż wystygnie i stwardnieje(nie w lodówce). U mnie w domu najbardziej lubią blok z aromatem pomarańczowym i dodaną do środka skórką pomarańczową.
Za niecały tydzień kończy się moje candy na pocieszenie. Wciąż można się zapisywać Tu.
A i jeszcze bym zapomniała. Zagląda tu do mnie sporo osób. Przygotuję nagrodę niespodziankę dla osoby która złapie u mnie licznik z samymi 2
Mogę już pokazać jakie prezenty wykonałam w Wymiance aniołkowej u Agnieszki . Przesyłka już dotarła do Ewy.
Na prezent powstały kolejne kolczyki frywolitkowe.
Skończyłam też kolejne zamówienie, tym razem drutowe. Trochę martwię się bo to miał być sweterek dla 1,5 rocznego dziecka a jednocześnie dostałm wiadomość, że na rozmiar 104. Tylko, ze te 104 to raczej na trochę starsze dziecko. Nie lubię tego czasu, gdy trzeba czekać na wiadomość, czy wszytko z zamówieniem jest ok.
I jeszcze na koniec Przepis na blok bakaliowy.
Kostkę masła lub margaryny, 2 szklanki cukru, pół szklanki wody i kilka łyżek kakao(według upodobania) zagotować. Jak tylko się zagotuje zestawiamy z ognia i wsypujemy całą paczkę mleka w proszku. Szybko mieszamy,żeby nie zrobiły się grudki. Można mikserem. Na koniec dodajemy pokruszone 2 paczki herbatników, dowolną ilość bakalii i aromat do ciast. Wylewamy na blachę wyłożoną folią. Czekamy aż wystygnie i stwardnieje(nie w lodówce). U mnie w domu najbardziej lubią blok z aromatem pomarańczowym i dodaną do środka skórką pomarańczową.
Za niecały tydzień kończy się moje candy na pocieszenie. Wciąż można się zapisywać Tu.
A i jeszcze bym zapomniała. Zagląda tu do mnie sporo osób. Przygotuję nagrodę niespodziankę dla osoby która złapie u mnie licznik z samymi 2
poniedziałek, 15 listopada 2010
Post dla bardzo cierpliwych.
Bo długi będzie ten post. Trochę spraw się zebrało przez te kilka dni, którymi chcę się z Wami podzielić. No to najpierw o prezentach. W ramach wymianki u matricarii robiłam prezent dla Diwiny. Swoje podkładki frywolitkowe już pokazywałam, więc teraz czas na pokazanie tego co dostałam. Prezenty są śliczne. Dwustronna podkładka haftowana krzyżykami i zakładka, oraz słodkości i cuda do picia.
Drugi prezent dostałam od Zosi , która odwiedziła mnie w zeszłym tygodniu. Zostałam obdarowana wspaniałym bieżnikiem, który obecnie znajduje się na honorowym miejscu w domu, czyli na ławie szklanej w salonie. W tym tygodniu wybieram się do niej z rewizytą.
Wczoraj odbyło się kolejne spotkanie maranciaków w Gdańsku. Chyba było nas znowu więcej. Atmosfera panująca na takim spotkaniu jest niepowtarzalna.
Zostałam obdarowana książką i teczką pełną wzorów irlandzkich. Bardzo Wam moje kochane dziękuję
Wcześniej zostałam poproszona o zrobienie zająca z mojej galerii. Powstał więc i powędrował do nowej właścicielki.
Właściwie wszystko co dzisiaj opowiadam kręci się wokół tematu prezentów. 11 listopada ciocia mojej Brysi (siostra jej ojca) obchodziła urodziny. Z tej okazji zostałam poproszona o upieczenie tortu. Zrobiłam też ocieplacz, który pokazywałam w poprzednim poście. Aby obdarować ciocię Brysia zrobiła pierwszą w życiu prackę szydełkową. Trochę się przy tym nadenerwowałam, bo Brysia bardzo chce ale chociaż uczy się dziergać od ponad roku to bardzo jej to opornie idzie. W końcu powstała jednak taka zakładka.
A teraz o torcie. My nazywamy go Pawełek, bo masa w torcie postała min z batoników "Pawełek"
A tak wyglądał już na stole urodzinowym.
Oto przepis na Tort Pawełek
Upieczony biszkopt. Ja upiekłam ciemny biszkopt z 4 jajek i biały biszkopt z 4 jajek. Oba przekroiłam na pół. Jedna warstwa mi została, bo są potrzebne trzy blaty. Wykorzystałam ją do zrobienia pianki, której kawałek widać na stole obok tortu.
Do kremu potrzebujemy
3 Pawełki najlepiej o smaku toffi
1 gorzką czekoladę
0.5 szkl cukru
0,5 szkl mleka
2 margaryny kasie
2 kieliszki spirytusu
Rozpuścić batoniki , czekoladę i cukier w mleku i ostudzić powstałą masę. Ja zrobiłam ją wieczorem i zostawiłam na noc razem z margaryną, aby były w jednakowej temperaturze. Wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, ze krem się zwarzy. Robimy krem dodając po łyżce masy do ukręconej margaryny. Na koniec delikatnie dodajemy spirytus. Blaty biszkoptu nasączamy ponczem lub alkoholem . Nakładamy krem na ciemny biszkopt, potem na to jasny biszkopt, znowu krem i znowu ciemny biszkopt. Ja krem dzielę na trzy części. Dwie do środka i jedną do dekoracji. Dekorujemy dowolnie i tort gotowy.
Mój starszy syn ma na imię Marcin. Miał więc imieniny. Jest największym łasuchem w całej rodzinie a jednocześnie najchudszym egzemplarzem. Oprócz innych potraw, które powstały z racji tych imienin Powstał także na jego życzenie blok bakaliowy.
No i w końcu przyszedł czas na pokazanie nowo powstałych robótek, bo przecież bez tego nie umiem żyć. Powstały kolejne anioły, bo poprzednie znalazły nowy dom.
Zrobiłam też następne gwiazdki.
Bez frywolitek też się nie obyło. Powstały błękitne kolczyki.
No i to chyba wystarczy na dzisiaj. Ciekawa jestem czy dało się wytrwać do końca.
I tak całkiem na koniec do wszystkich którzy chcą coś kupić z moich prac, a szczególnie chodzi mi o anioły, proszę o to, aby zgłaszać chęć kupna na maila jak najszybciej. Anioły naprawdę są pracochłonne i w grudniu nie będę w stanie ich wykonywać w hurtowych ilościach. Przepraszam, ale rodzina jest najważniejsza i bedę miała mało czasu na inne zajęcia.
Wciąż zapraszam na moje candy Tu.
Drugi prezent dostałam od Zosi , która odwiedziła mnie w zeszłym tygodniu. Zostałam obdarowana wspaniałym bieżnikiem, który obecnie znajduje się na honorowym miejscu w domu, czyli na ławie szklanej w salonie. W tym tygodniu wybieram się do niej z rewizytą.
Wczoraj odbyło się kolejne spotkanie maranciaków w Gdańsku. Chyba było nas znowu więcej. Atmosfera panująca na takim spotkaniu jest niepowtarzalna.
Zostałam obdarowana książką i teczką pełną wzorów irlandzkich. Bardzo Wam moje kochane dziękuję
Wcześniej zostałam poproszona o zrobienie zająca z mojej galerii. Powstał więc i powędrował do nowej właścicielki.
Właściwie wszystko co dzisiaj opowiadam kręci się wokół tematu prezentów. 11 listopada ciocia mojej Brysi (siostra jej ojca) obchodziła urodziny. Z tej okazji zostałam poproszona o upieczenie tortu. Zrobiłam też ocieplacz, który pokazywałam w poprzednim poście. Aby obdarować ciocię Brysia zrobiła pierwszą w życiu prackę szydełkową. Trochę się przy tym nadenerwowałam, bo Brysia bardzo chce ale chociaż uczy się dziergać od ponad roku to bardzo jej to opornie idzie. W końcu powstała jednak taka zakładka.
A teraz o torcie. My nazywamy go Pawełek, bo masa w torcie postała min z batoników "Pawełek"
A tak wyglądał już na stole urodzinowym.
Oto przepis na Tort Pawełek
Upieczony biszkopt. Ja upiekłam ciemny biszkopt z 4 jajek i biały biszkopt z 4 jajek. Oba przekroiłam na pół. Jedna warstwa mi została, bo są potrzebne trzy blaty. Wykorzystałam ją do zrobienia pianki, której kawałek widać na stole obok tortu.
Do kremu potrzebujemy
3 Pawełki najlepiej o smaku toffi
1 gorzką czekoladę
0.5 szkl cukru
0,5 szkl mleka
2 margaryny kasie
2 kieliszki spirytusu
Rozpuścić batoniki , czekoladę i cukier w mleku i ostudzić powstałą masę. Ja zrobiłam ją wieczorem i zostawiłam na noc razem z margaryną, aby były w jednakowej temperaturze. Wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, ze krem się zwarzy. Robimy krem dodając po łyżce masy do ukręconej margaryny. Na koniec delikatnie dodajemy spirytus. Blaty biszkoptu nasączamy ponczem lub alkoholem . Nakładamy krem na ciemny biszkopt, potem na to jasny biszkopt, znowu krem i znowu ciemny biszkopt. Ja krem dzielę na trzy części. Dwie do środka i jedną do dekoracji. Dekorujemy dowolnie i tort gotowy.
Mój starszy syn ma na imię Marcin. Miał więc imieniny. Jest największym łasuchem w całej rodzinie a jednocześnie najchudszym egzemplarzem. Oprócz innych potraw, które powstały z racji tych imienin Powstał także na jego życzenie blok bakaliowy.
No i w końcu przyszedł czas na pokazanie nowo powstałych robótek, bo przecież bez tego nie umiem żyć. Powstały kolejne anioły, bo poprzednie znalazły nowy dom.
Zrobiłam też następne gwiazdki.
Bez frywolitek też się nie obyło. Powstały błękitne kolczyki.
No i to chyba wystarczy na dzisiaj. Ciekawa jestem czy dało się wytrwać do końca.
I tak całkiem na koniec do wszystkich którzy chcą coś kupić z moich prac, a szczególnie chodzi mi o anioły, proszę o to, aby zgłaszać chęć kupna na maila jak najszybciej. Anioły naprawdę są pracochłonne i w grudniu nie będę w stanie ich wykonywać w hurtowych ilościach. Przepraszam, ale rodzina jest najważniejsza i bedę miała mało czasu na inne zajęcia.
Wciąż zapraszam na moje candy Tu.
Etykiety:
aniołki,
Frywolitki,
Inne,
Kulinarnie,
Spotkania
środa, 10 listopada 2010
Dobrze jest.
W poprzednim poście trochę nasmuciłam, ale nie trwało to długo. Tylko zdążyłam odejść od komputera i przyszedł listonosz z dużą paczką dla mnie. Naprawdę wciąż zadziwia mnie dobroć ludzka. Często zastanawiam się dlaczego to właśnie mnie ludzie obdarowują. Tym razem dostałam paczkę od Danusi Ona niedawno założyła swój blog. A mnie przysłała takie wspaniałości.
I jeszcze lepiej pokażę wykonane przez nią dzieła.
Bardzo Ci Danusiu dziękuję.
A teraz kamizelka o której było w poprzednich postach na ludziu. Jako modelka wystąpił mój młodszy syn. Trochę brakuje mu biustu, ale nie jest źle.
Powstał też ocieplacz na prezent dla cioci Brysi, która ma jutro urodziny. Pokazuję go na Brysi, chociaż na nią jest za obszerny, ale tak lepiej wygląda niż na płasko.
No i w końcu mój ostatni anioł. Ma troche więcej niż 20 cm wysokości.
Trochę odpoczniecie od moich postów, bo prawdopodobnie pojawię się dopiero po tym długim weekendzie. Mam do upieczenia tort urodzinowy na jutro. Mój syn Marcin ma imieniny, więc też trzeba coś przygotować. A najbardziej się cieszę, że w niedzielę jadę w odwiedziny do mamy do Gdańska no i na kolejne spotkanie maranciaków. Spotkanie robótkujących i wszystkich pozytywnie zakręconych odbędzie się w hotelu Scandic o godz 16.
Wciąż zapraszam na moje candy Tu.
I jeszcze lepiej pokażę wykonane przez nią dzieła.
Bardzo Ci Danusiu dziękuję.
A teraz kamizelka o której było w poprzednich postach na ludziu. Jako modelka wystąpił mój młodszy syn. Trochę brakuje mu biustu, ale nie jest źle.
Powstał też ocieplacz na prezent dla cioci Brysi, która ma jutro urodziny. Pokazuję go na Brysi, chociaż na nią jest za obszerny, ale tak lepiej wygląda niż na płasko.
No i w końcu mój ostatni anioł. Ma troche więcej niż 20 cm wysokości.
Trochę odpoczniecie od moich postów, bo prawdopodobnie pojawię się dopiero po tym długim weekendzie. Mam do upieczenia tort urodzinowy na jutro. Mój syn Marcin ma imieniny, więc też trzeba coś przygotować. A najbardziej się cieszę, że w niedzielę jadę w odwiedziny do mamy do Gdańska no i na kolejne spotkanie maranciaków. Spotkanie robótkujących i wszystkich pozytywnie zakręconych odbędzie się w hotelu Scandic o godz 16.
Wciąż zapraszam na moje candy Tu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)