poniedziałek, 16 grudnia 2024

Trochę jak kulą w płot... ale doświadczenia są bezcenne ;-)

 Dobry wieczór, dzień dobry, hejka!
Ufff... Gorączka minęła. I nie ta przedświąteczna, ale realna, z termometrem pod pachą. Jeszcze trochę smarkam i kaszlę, ale chyba idzie ku dobremu po dwóch tygodniach nicnierobienia. Noo, nie całkiem... nie całkiem... bo przecież bym z nudów umarła szybciej, niż z tej gorączki, gdybym czymś rąk nie zajęła. A że słabość mnie dopadła, to i usprawiedliwienie było, że pierniki nieupieczone, zakupy niepoczynione, że okna niepomyte, a ja haftuję.
Chałupka w rozsypce? No trudno, tak czasem być musi. Ale bez upominków dla Bliskich i znajomych być nie może. Zatem pracy lekuchnej się chwyciłam. Niczym styropianowa bombka ;-)))
I tak oto powstała pierwsza taka w mojej praktyce robótkowej.
A prezentuje się tak:






Po drugiej stronie wyszyłam napis: Wesołych Świąt. Na fotce poniżej widać mały fragmencik napisu na tle w kolorze pistacjowym...



A początki... hmm... Nie były obiecujące 😅
Kleju użyłam wyłącznie do sznurków wokół haftu.


Tu już lepiej...


A tu... TU już mam nadzieję, że będzie dużo lepiej!



Oooj, coś czuję, że i po Świętach polecę... W KULKI!
;-))))
Wybaczcie, proszę, jakość tych fotek. Za oknem ciemnica, a ja i mój aparat w takich warunkach świetlnych po prostu sobie nie radzimy 
;-(
Dziękuję za ogląd i komentarze.
Trzymajcie się zdrowo i do sklikania :-)

niedziela, 8 grudnia 2024

Robótka po raz piętnasty

 Witajcie, Moi Mili :-)

Myślę, że pamiętacie doskonale zapoczątkowaną w 2010 roku "Robótkę" dla Podopiecznych z DPS w Niegowie. Dla mnie tegoroczny sezon jest jedenasty, jeśli dobrze pamiętam. Przez te jedenaście lat dużo się zmieniło. Smutne to były zdarzenia, bo odeszły już prosto do Nieba cztery Osoby z tych, do których paczki słałam...


   


W tym roku, prócz paczek, dla jednej z Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego - opiekunki Rodzinki II - uplotłam czółenkami i wysłałam dwa różańce. Niestety nie zdążyłam ich sfotografować, ale zostały mi komponenty, które w nich wykorzystałam, i różańce uplecione dla siebie, więc wklejam te zdjęcia. 
Różaniec pierwszy, na mój własny użytek, ma paciorki z czarnego, matowego agatu trawionego mrożonego. Są one oplecione ciemnogranatowym kordonkiem. Wygląda to tak:



W drugim moim różańcu jest nitka czarna i szklane, ciemnoczerwone koraliki. Tu krzyżyk i łącznik są benedyktyńskie.



W jednym z tych dla Siostry zastosowałam krzyżyk, łącznik jak wyżej i oplotłam granatowym kordonkiem koraliki szklane w kolorze  miętowym:


W drugim użyłam kordonka czarnego, Krzyża Trójcy Świętej oraz paciorków malachitowych.


Wiem, że wyobraźni Wam nie brak, więc łatwo sobie to zwizualizujecie :-)))
Życzę Wam wspaniałego czasu adwentowego w oczekiwaniu na Bożą Dziecinę :-))
Ja póki co walczę z jakąś paskudną infekcją i mam nadzieję pokonać gada.
W tym roku znaczą mi się Święta w nieciekawej kondycji zdrowotnej... Ale cóż, takie życie.
Trzymajcie się ciepło i zdrowo!  
Chranna

czwartek, 21 listopada 2024

Czas pokaże

 ...czy i w jakiej kondycji dotrwam do Świąt Bożego Narodzenia. Ze zdrowiem u mnie kiepsko. Ale Ducha nie tracę i staram się coś tam jednak dłubać. Udłubałam więc taką kartkę, która poleci do siostry zakonnej posługującej w DPS-e w Niegowie. Na jakieś lepsze foto nie mam motywacji, ale zamieszczam dla upamiętnienia faktu, że powstała. Myślę, że sam motyw jest na tyle bogaty w kolory i blask, że dodatkowe zdobienia byłyby już barokową przesadą i nadużyciem ;-))
Jest zatem tak:



Przed przyklejeniem...


W zeszłym roku już po świętach wyhaftowałam też kuchenną ściereczkę ozdobną z motywem ciasteczkowym. Nie pokazywałam jej tutaj jeszcze, więc nadrabiam zaległość. Wszak czas pieczenia pierniczków tuż tuż!


Zrealizowałam też takie zamówienie dla jednej z naszych blogowych Koleżanek:


 Serduszek mam jeszcze dwanaście sztuk na zbyciu - 6 ze srebrnymi i 6 ze złotymi zawieszkami :-))

Dziś to tyle. 
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam, dziękując za miłe komentarze pod ostatnim postem 
Zostańcie z Panem Bogiem.
Wasza Chranna

czwartek, 24 października 2024

Mroczne klimaty mnie nie kręcą...

Ja dnia "halołinu" nie nazywam świętem, gdyż dla mnie to jedynie czysta "komercha" pozbawiona jakiejkolwiek idei: dobra, czy piękna. Ale te halloweenowe, charakterne mopsy obsadzone w roli zombie czy wiedźmina po prostu mnie rozbawiły i musiałam je wyhaftować. 
Adam Szustak OP Dominikanin, dyrektor Dominikańskiego Ośrodka Kaznodziejskiego podpowiada, by nie doszukiwać się ciemności i nie demonizować tego, co nie ma podobnego charakteru. Tam, gdzie nie ma wróżbiarstwa, szydzenia ze śmierci, okultyzmu, wywoływania duchów, kultu złego i podobnych praktyk kłócących się z wiarą chrześcijańską, tam nie ma grzechu.
Motywy takie jak kościotrupy czy trumny nie mają szans zaistnieć u mnie w haftach.  
Uznając te mopsy za rzecz niewinną w intencjach, zapraszam Was do obejrzenia czterech z sześciu, jakie udało mi się wyszyć i oprawić :-)

Zaczęłam je haftować z początkiem listopada ubiegłego roku, a skończyłam w maju tego roku. Pierwszy pojawił się mops - wiedźmin:





Po nim pojawiły się kolejno:
wilkołak





zombie





i mumia






I wszystkie cztery razem


Zamysł jest taki, że zawisną na miotle, która stoi w kącie mojego pokoju od wieeelu lat ;-)))


Autorką wzorów 
Pug Halloween jest Katerina Besperstova
Pozdrawiam wszystkich najcieplej. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem.
A w sposób szczególny chcę podziękować Magdzie za inspirację co do koloru tła i oprawy 🤗🥰
Pięknego, jesiennego czasu Wam życzę :-)


Chranna

sobota, 21 września 2024

Łódki rybackie - finał

 
Witajcie po przerwie.
Wracam dziś z gotowymi łódkami Powella, które jakiś czas temu skończyłam, ale problemy natury zdrowotnej w najbliższej rodzinie nie pozwoliły mi na aktywność blogową.
Nie wiem, kiedy znajdę czas na oprawienie haftu, bo choć mam przygotowaną ramkę, brakuje mi passe partout, które musi być przycięte na miarę. Dziś pokażę zatem wszystko w rozsypce, bez należytej dbałości o atrakcyjną sesję. 
Koncepcja jest taka, by do ramki nasypać piasku przywiezionego lata temu z plaży w Skiathos i ułożyć na nim kilka muszelek. Szybka będzie zdystansowana. Sama jestem ciekawa efektu :-)


Jak widać, kresek tu zatrzęsienie, ale ja lubię je haftować, bo z każdym ściegiem back stitch odsłania się coraz doskonalszy efekt całości wzoru. Zatem nie krzywdząc sobie znoju, powolutku "dopłynęłam do brzegu" ;-))
pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy jeszcze tu zaglądają i życzę Wam cudownej jesieni.
Wasza Chranna
 

wtorek, 23 lipca 2024

Gile i jarzębina

 Witam w słoneczne, lipcowe popołudnie.
Środek lata, a ja przychodzę z gilami w zimowej scenerii (wzór Coricamo) na zakładce do książek. Gile przysiadły tu na gałązkach jarzębiny oprószonych śniegiem. Pomyślałam, że owoce jarzębiny, które już pięknie się wybarwiły, mogą do zimy nie dotrwać w dobrej kondycji wizualnej przy takich letnich upałach. Dlatego nie ma co czekać na czas zimowy z fotką. Jednak teraz żałuję, ze nie oberwałam listków z gałązki, Byłoby bliżej tego, co jest na zakładce. Jeśli się zdarzy, że tegorocznej zimy spadnie śnieg i owoce będą wyglądały odpowiednio, to zawsze zdjęcie jakieś, w bardziej stosownym entourage'u  można pstryknąć i dodać w poście. 
Zatem czas na fotki, takie, jakie mam w chwili obecnej.

Najpierw proces wyszywania:


A tu już gotowa:





Jak widać, zakładkę haftowałam na białej kanwie plastikowej. Użyłam, jak zazwyczaj, muliny DMC. Tył podkleiłam materiałem bawełnianym (kreton) z motywem zimowym odpowiedniej wielkości, wydrukowanym na zamówienie. Górę i dół wykończyłam lamówką.


A skoro w temacie zakładki jesteśmy, to dodam, że koleżanka poprosiła mnie o pięć zakładek "ogoniastych". Cztery wyhaftowałam, a piąta to odstąpiona z własnych. W sumie powstało ich już dziesięć, a całkiem możliwe, że będą jeszcze jakieś... bo koleżanka napisała, że jest zachwycona i myśli o kolejnych ;-)))
Tym orientalnym pracom poświęciłam już osobne wpisy, więc tylko fotka dla udokumentowania, że się zdarzyło. Zdjęcie wykonała koleżanka po otrzymaniu przesyłki. W niedługim czasie polecą w kolejną podróż, tym razem za ocean, Do USA :-)


Zanim się pożegnam, zdradzę Wam jeszcze, co teraz u mnie w robocie.
Po latarni morskiej zabrałam się za łódki rybackie M. Powella. Od dawna miałam na nie ochotę. Na razie mam tyle:


Haftuję muliną Anchor, kreseczki zostawiając na koniec.
To tyle na dziś. 
Pozdrawiam lipcowo, słonecznie i bardzo serdecznie.
Kłaniam się też nisko w podziękowaniu dla wszystkich Odwiedzających i komentujących.
Pięknego, wakacyjnego czasu dla Was!
Chranna