Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaduszki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaduszki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 1 listopada 2022

Zaduszkowe odwiedziny u sąsiadów


 Nieistniejącą drogą szłam przez opuszczoną wieś. Duchy dawnych mieszkańców zaglądały przez nieistniejące okna i zapraszały na herbatę. To był ich czas. Czas zaduszny.

niedziela, 1 listopada 2020

Co roku o tej listopadowej porze


 Co roku, 1 listopada, dopada mnie ta sama nostalgia i refleksyjny nastrój. Nie mam potrzeby turystyki cmentarnej, a że moi bliscy pochowani są daleko, więc nie muszę ulegać jakimś tam,”bo wypada”. Z tego też powodu obecne ograniczenia nie dotknęły mnie w żaden sposób. Co roku jednak idę zapalić symboliczny znicz na opuszczonych grobach. I do tego Was dzisiaj zachęcam.

środa, 1 listopada 2017

Spacerując po opuszczonym niemieckim cmentarzu

"Najważniejszym ludzkim zadaniem jest ratowanie czegoś, co się rozpada, a nie tworzenie rzeczy nowych" napisała Olga Tokarczuk w powieści "Dom dzienny dom nocny". 
 Myślałam o tych słowach, przedzierając się przez chaszcze na starym zniszczonym cmentarzu ewangelickim w Gierczynie. 

wtorek, 1 listopada 2016

Spacer w okolicach radlińskiego cmentarza

1 listopada... słońce wyjrzało na tyle wcześnie, że zdecydowaliśmy się na dłuższy spacer.
Będąc w okolicy postanowiliśmy obejrzeć radlińską tężnię. Może wydaje się to dziwne, ale w górniczym mieście wybudowano ... tężnię solankową. Pierwszą na Górnym Śląsku. Stoi ona na miejscu dawnego basenu. Z dzieciństwa pamiętam, jak spędzaliśmy czas kąpiąc się i plażując w tym miejscu. Potem całymi latami były to nieużytki, koszmarne miejsce,na które nikt nie miał pomysłu, tylko dzieci bawiły się tu budując bazy i biegając wśród drzew. Wreszcie ktoś wpadł na wydawałoby się totalnie nierealny pomysł z tężnią. I to był strzał w dziesiątkę.

piątek, 30 października 2015

Duchy we mgle

Korzystając z październikowej amnestii, duchy opuściły niebieskie przestworza. Na kilka godzin zaledwie wyrwały się spod opieki św. Piotra bądź równie skutecznej kurateli Belzebuba.  Powietrze zawirowało, a bezcielesne, przejrzyste duszne powłoki pokryły ziemię tak ciasno, że atmosfera zgęstniała, spowiła się ledwo widoczną delikatną niczym firanka mgłą.

sobota, 1 listopada 2014

Stare zdjęcie

... a na zdjęciu "otwarty grób". Chwilę wcześniej grabarze opuścili z hukiem trumnę, wokół kwiaty, wieńce. Tłum ludzi... ogromny tłum.

Za mogiłą stoi mała dziewczynka. Ma zaledwie kilka lat . Patrzy ze smutkiem i zdziwieniem na to, co dzieje się wokół niej. Tuli się do szorstkiej tkaniny płaszcza swojego ojca.

Czy już wie, że jej los został przypieczętowany? Że nic nie będzie już takie jak dawniej?

poniedziałek, 4 listopada 2013

Zaduszkowe spacery

Tegoroczne Zaduszki , podobnie jak rok temu spędziłam na Śląsku. Miałam ku temu powody, bo w tym roku zmarło tam dwoje bliskich mi osób i zależało mi, aby odwiedzić ich groby.
Wizyta na cmentarzu była jednak tylko jednym z wielu fragmentów tego wydłużonego weekendu. Umówiłyśmy się w Radlinie z Gui i to rozmowy i spacery z nią okazały się dla mnie najważniejsze.
Spotkałyśmy się w piątkowe przedpołudnie i od tej chwili byłyśmy prawie nierozłączne. Najpierw wspólnie odwiedziłyśmy wspomniane wcześniej groby i zapaliłyśmy znicze, potem wybrałyśmy się na długi spacer po cmentarzu. Opowiadałam radlińskie wojenne historie, te których echa są w innym wpisie. Obok cmentarza zostawiły się stragany ze zniczami, wiązankami i… słodyczami odpustowymi. Zrobiłyśmy więc odpowiednie zakupy- ciastka w kształcie misiów z kremem z białek, kartofelki, makaroniki z cukru w różnych kolorach, pierniczki, i tataraczki. Uwielbiam zwłaszcza te ostatnie, a spotkałam się z nimi tylko na radlińskich straganach odpustowych. Owe tataraczki to kłącze tataraku w cukrze i nic się z nim nie może równać.
Tak zaopatrzone poszłyśmy na kolejny spacer- do mojej ulubionej fontanny z Matką Polką, a ponieważ pogoda była zaskakująco ładna, rozsiadłyśmy się na ławce i gadałyśmy, gadałyśmy. O szkole, o maratonach rowerowych, o planach wakacyjnych (tak, tak, my już myślami byłyśmy na wakacjach!) 


Rozmarzyłyśmy się niesamowicie. Wieczór także spędziłyśmy wspólnie, mając do towarzystwa jeszcze moja siostrę, która odpoczywała po pracowitym tygodniu. A potem była jeszcze noc w jednym łóżku…
Kolejny dzień także upłynął nam na długim historyczno-sentymentalnym spacerze, w czasie którego towarzyszyła nam moja siostrzenica. Obejrzałyśmy pomnik pomordowanych w szybie Reden, pokazałam Gui salę sportową „Sokolnia”, gdzie  ćwiczą gimnastycy i karierę rozpoczynał mistrz olimpijski Leszek Blanik- duma Radlina. Poszłyśmy obejrzeć XIX w. zabudowania kopalni „Marcel” i kamienice dawnej dzielnicy Emma , po Śląsku znanej Yma.  Nazwa dzielnicy pochodzi od imienia córki dawnego właściciela kopalni. Co jakiś czas stwierdzałam:
- Tu mieszkałam przez 6 lat, a tu mieszkał wujek.
- Tu mieszkała babcia, a ja zostałam poczęta.
- Tu chodziłam do przedszkola. – Ja też – dodała siostrzenica.
Spacer zakończyłyśmy kawą i goframi w „Domu Sportu”.
 I tak oto  Zaduszki stały się pretekstem do rozmów o życiu i nostalgicznego spaceru. 


Radlin nie jest może miejscem pełnym zabytków, ale jeśli komuś chce się zejść z głównej ulicy i zajrzeć w boczne uliczki, to znajdzie niejedną perełkę architektoniczną, niejeden ciekawy pomnik i usłyszeć sporo niezwykłych historii. 
Ciekawe zdjęcia Radlina można znaleźć na Facebooku ( zdjęcia nocnego cmentarza tam właśnie znalazłam) .