Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawiarnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawiarnia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Kobiece rozmówki przy herbacie i bezie z kremem


Kto jeszcze pamięta, jak powstawał nasz blog? Jak pewnego dnia siedziałyśmy w szczecińskiej kawiarni, pałaszowały cisto, sączyły herbatę i planowały? Dawno to było…

piątek, 5 lipca 2013

Chwila na kawę

Wszystko na wariackich papierach. A jak tak lubię spokój. Dziś jednak musiałam się pogodzić z pośpiechem i nawałem prac. Do południa jeszcze w pracy, potem szybkie odwiedziny u Chudej na Baszcie, obiad. Zakupy, pakowanie. Wyjeżdżamy na miesiac w góry. Niech żyje urlop.
Ale w tym pośpiechu i przedurlopowej gorączce znalazłam chwilę dla siebie i bliskich. Zaprosiłam syna i szwagra z synem na lody do nowo otwartej lodziarni.
Dotychczas w mieście działała tylko jedna niewielka lodziarnia w centrum przy fontannie. Miejsca było tam niewiele, a ruch na pobliskiej ulicy nie sprzyjał odpoczynkowi.
Lodziarnia „Karolina” też mieści się przy ruchliwej ulicy, ale jej przestronnne wnętrze oraz ciekawie zagospodarowany teren obok lokalu sprawiają, że warto wybrać się tam z dziećmi.
Oferta nie jest może zbyt wyszukana- mnóstwo kolorowych lodów, gofry, desery, kawa- czyli to, czego spodziewamy się w lodziarni. Moi panowie zamówili szejki mleczne, a ja w osłupieniu patrzyłam na ten wynalazek- jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi na taki napój. Panowie wyjaśnili mi, że to napój mleczny zmiksowany z lodami.

Ja jednak wolałam tradycyjny deser. Zażyczyłam sobie włoskie lody z górą owoców i do tego latte. Dopiero, gdy złożyłam zamówienie, zauważyłam cudne maleńkie filiżaneczki do espresso i już wiem, że zaraz po powrocie pobiegnę do „Karoliny”, aby z takiego cudenka wypić aromatyczną kawę. Ba... ja się już na tę kawę umówiłam z przyjaciółką!
Potem pokazaliśmy jeszcze Młodemu Basztę, panowie zakończyli spotkanie na placu zabaw, a ja wróciłam do gotowania i pakowania.

A póki co zmykam na urlop!

niedziela, 15 kwietnia 2012

Turystyka kawiarniana i Piraci!


        Sobotnie słoneczne popołudnie. Idealny czas na spacer. Najpierw przejechałam rowerem szczecińskie Jasne Błonia z charakterystyczna instalacją Hasiora, a potem z Chudą postanowiłyśmy przejść się na szczecińską "Starówkę”. Cudzysłów jest tu jak najbardziej na miejscu, gdyż wszystkie kamienice są replikami tego, co kiedyś mogło na Podzamczu się znajdować. Z zabytków znajdziemy tu czerwony gotycki ratusz. Spacer zakończyłyśmy z kawiarni, o której istnieniu nie wiedziałybyśmy, gdyby nie oferta Groupona. Cafe Aficionado położona jest na najniższej ulicy Podzamcza. Ulica nazywa się Wielka Odrzańska, ze względu na bliskość Odry. Wystój kafejki jest elegancki, stylowy i jednolity. Utrzymany w tonacji brązowo kremowej, co doskonale współgra z ofertą tego miejsca- w karcie znajduje się całe mnóstwo oryginalnych kaw, herbat, naparów i deserów. Do wyboru jest też kilka rodzajów ciast. To, co pozwala lokalowi odróżnić sie w gąszczu kawiarni na Starówce, to wydzielona część ze sprzedażą markowych cygar i oddzielne pomieszczenie dla palaczy tychże.

Dlaczego tak się rozpisuję o tym miejscu? Bo zwróciło ono naszą uwagę na pewien aspekt "turystyki kawiarnianej", którą uprawiamy- otóż mając sporą wiedzę o szczecińskich kawiarniach możemy manipulować naszym wizerunkiem. Klasyfikowałyśmy lokale ze względu na gusta naszych znajomych i tego, gdzie mogłybyśmy ich zaprosić. Cafe Aficionado została zaklasyfikowana dla osób nowoczesnych, ceniących dobrą kawę i raczej na spotkanie z mężczyzną (ale nie spotkań o charakterze intymnym, a raczej koleżeńsko- biznesowym). Sposób ułożenia stolików i krzeseł lub przy odrobinie szczęście niewielkich foteli pozwala zachować odpowiedni dystans. 
W kafejce rozgorzała potem jeszcze jedna dyskusja, ale o tym, będzie pisała Chuda. Wieczór spędziłyśmy w kinie. Poszłyśmy na "Piratów 3D", co planowałyśmy od kilku tygodni. Liczyłyśmy na dobrą rozrywkę i trochę zawiodłyśmy się. "Piraci" są lekką animką dla dzieci, zajawka obiecywała zabawne gagi, ale niestety spodziewałyśmy większego humoru. Tylko kilkukrotnie w pustym kinie echem odbijał się nasz rechot. Największym atutem filmu była plastelinowa animacja poklatkowa, która zawsze jest sztuką.


         Polski zwiastun filmu

wtorek, 13 marca 2012

Między herbatą a ciastkiem

Zaczęło się od Karty podarunkowej do EMPIK-u , którą wygrałam w jakimś konkursie. Kwota do wydania była spora, więc cała rodzina po kolei buszowała z ową karta po księgarni, realizując swoje skryte marzenia czytelnicze lub muzyczne. Naszym „łupem” padły 4 książki, jedno pióro, jeden długopis, trzy płyty, dwa magnesy na lodówkę. Pod koniec szaleństwa okazało się, że… na karcie nadal jest kilka złotych, które koniecznie trzeba wydać. Z Chudą zrobiłyśmy więc dosyć zaskakujący zakup: dwa arkusze jaskrawego filcu: różowy i zielony. W pełni usatysfakcjonowane udałyśmy się do kawiarni Cafe Club, aby w spokoju upajać się udanymi zakupami, bo chociaż Kasia Tusk na swoim blogu obwieściła koniec sezonu wyprzedaży, nam udało się jeszcze kilku przecen skorzystać- Chuda w Cubusie wypatrzyła biżuterię w promocji kup 3 za 39,90, a ja wzbogaciłam się o bordową bluzkę pasującą do moich ulubionych rajstop. (nikt chyba nie przypuszczał, że po dwóch godzinach w galerii „Kaskada” w Szczecinie miałyśmy w torbach tylko filc).

W kawiarni opadłyśmy na ulubione miękkie sofy i z lubością wciągnęłyśmy niesamowite słodkości: tort francuski i tort royal. Pierwszy to połączenie kilku zupełnie zaskakujących warstw: kokosu, biszkoptów z miodem, kremów, ciasta biszkoptowego, białej czekolady i dżemu porzeczkowego. Tort royal zachwyca ogromną ilością gorzkiej czekolady z ciemnym biszkoptem, kremem czekoladowym i wiśniami.  Do ciast zamówiłyśmy herbatę: Chuda -owocową mandarynkową, ja - Senchę egzotyczną. Zdecydowanie jednak wolę smak Senchy winogronowej.
        W Cafe Club herbatę podaje się w koszyczku do zaparzania, który wkłada się do sporego szklanego kubka. Gość otrzymuje informacje, jak długo należy parzyć wybrany gatunek herbaty, co dla laika jest istotną informacją.  Generalnie wolę herbatę pić z filiżanki a wodę otrzymać w sporym dzbanuszku, ale takie podanie też nie jest złe.
    Największym plusem Cafe Club (po za kartą klubową dającą 10% rabatu) są jednak niezwykle wygodne sofy, które sprzyjają wypoczynkowi, a ten , jak już wspomniałam, był nam niezwykle potrzebny. 
- Z filcu zrobimy torebki- zagaiła rozmowę Chuda, gdy już zasiadłyśmy przy stoliku w głębi lokalu.
- I ozdobimy wielkimi kwiatkami, przynajmniej ja swoją tak ozdobię…- rozmarzyłam się, w wyobraźni widząc już swoje dzieło.
- E… moja będzie z małymi kwiatuszkami. Możemy zacząć już dzisiaj. Igły do filcowania mam w domu.- zapaliła się do pracy Chuda.
Dalej rozmawiałyśmy o sposobach wykończenia, długości paska i innych detalach naszych nieistniejących torebek. Nie wiem, do czego doszłybyśmy w naszych rozważaniach, gdyby nie to, że… wielkie kawały tortu zostały pochłonięte, a herbata wypita. Należało więc wstać i ruszyć do domu, aby zacząć realizację ambitnych planów. 
A to wyniknęło z naszych planów (przynajmniej z moich)