Pokazywanie postów oznaczonych etykietą multikino. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą multikino. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 września 2014

Noc z... Batmanem


Superbohaterowie, będący ikonami popkultury, fascynują mnie już od jakiegoś czasu. Gdy wybrać mam między kolejną częścią Avengersów, a komedią romantyczną, mój wybór jest oczywisty. Z superbohaterami wygrać mogą jedynie niektóre filmy animowane. 

środa, 12 grudnia 2012

kino nie do końca rodzinnie.

Dziewczyna mojego brata, czyli A., ma szczęście - wygrała dwie wejściówki do Multikina na "Listy do M." w ramach Kina na obcasach, więc brata mojego na seans zabrać nie mogła. Bilety chciała mi oddać, ale zaproponowałam, żebyśmy we dwie wybrały się do kina, na co przystała. Pewnego przedzimowego wieczora wybrałyśmy się więc razem na film.
W ramach Kina na obcasach ( o czym nie wiedziałyśmy) nie wyświetla się od razu filmu, najpierw odbyła się krótka rozmowa z panią z jednego ze szczecińskich SPA, podczas której A. wygrała zaproszenie na zabiegi, następnie zorganizowane zostały jeszcze dwa szybkie konkursy, oraz niewielkie losowanie. A. tym razem zdobyła pendrive, a ja zestaw upominkowy od Pachnącej Szafy. Ponadto wszystkie panie obdzielone zostały próbkami kosmetyków, produktów zapachowych oraz słodyczy.
Dopiero wówczas rozpoczął się film. Film dość dobrze już znany, emitowany bowiem w kinach przed rokiem, wejdzie zapewne na kilka lat do stałego świątecznego repertuaru filmowego w telewizji. I mimo całej jego naiwności, porusza kilka tematów ważnych i na czasie, jest przyjemny w odbiorze, mi jednak zdarzyło się popłakać. Jak zwykle też byłam pod wrażeniem wigilijnej kreacji Małgorzaty (Agnieszka Wagner). Ogólnie postać ta, już podczas pierwszego oglądania "Listów..."przypadła mi do gustu.

Cały wieczór spędzony w towarzystwie A. uważam za bardzo udany i mam nadzieję, że udało nam się przełamać lody dzielące nas do tej pory. :)

środa, 28 marca 2012

Królewna Śnieżka

Królewna Śnieżka, która nie zjada jabłka, krasnale które są olbrzymami i książę bez spodni. Tak mniej więcej wygląda nowa ekranizacja znanej baśni, którą od 16 marca można zobaczyć w naszych kinach. W zeszłą sobotę wybrałyśmy się we trójkę do Multikina w Galerii Handlowej Galaxy. Oprócz nas na sali było też sporo dzieci, których rodzice raczej niedokładnie przeczytali recenzje. Film jest skierowany raczej do nastolatków i zdziecinniałych dorosłych. Scenarzyści (a może to tłumacze…?) bowiem zafundowali nam dużą dawkę niebanalnego humoru bogatego w dwuznaczności. Razem z Rudą i Chudą chichrałyśmy cały film, jako jedne z niewielu. Część widzów zapewne miało już nas dość, gdyż momentami wszystkie trzy gwałtownie parskałyśmy śmiechem, mimo że pozostali nie widzieli w scenie nic zabawnego. Mamy to do siebie, że jesteśmy wyczulone na wszelkie smaczki w dialogach, do tego posiadamy podobne poczucie humoru.
Wizualnie natomiast mamy do czynienia z ogromną ilością przepięknych strojów (choć Chuda jako wielbicielka gorsetów cały czas marudziła, że suknie są za mało wytaliowane), niesamowitymi zdjęciami lasów i jezior w zimowej szacie oraz Lily Collins w roli głównej. Siostra zwróciła uwagę, że została wystylizowana na Arudey Tautou. Faktycznie można zauważyć pewne podobieństwo, chociażby wyraźne, ciemne brwi. I wskazówka dla tych, którzy planują się na film wybrać: polecamy nie wychodzić jak tylko zapalą się światła, bo końcówka jest przezabawna, a jedynie my jej nie opuściłyśmy, wyszłyśmy z sali jako ostatnie, spłakane ze śmiechu. Jednocześnie po raz kolejny stwierdzilyśmy, że lubimy bajki i zaplanowałyśmy kilka następnych wizyt w kinie- zwłaszcza, że obejrzałyśmy zapowiedzi” Madagaskaru 3”, „Epoki Lodowcowej 4” i „Piratów!”.
A po kinie… trzeba zjeść coś dobrego! Udałyśmy się więc do cukierni Castellari mieszczącej się na parterze galerii. Tuż obok jest scena, na której odbywał się pokaz mody nowych kolekcji w popularnych sklepach, więc usiadłyśmy zwrócone w jej stronę, oglądając bardziej i mniej udane kreacje. Razem z Chudą zamówiłam torcik tiramisu, Ruda natomiast sernik. Do picia wzięłam ulubiony koktajl truskawkowy, a dziewczyny herbaty. Dostały je w takich śmiesznych zaparzaczach. Co do słodkości – torcik był dobry, ale jako fanka tiramisu żałowałam, że nie poprosiłam o deser, gdyż w cieście nie użyto sera mascarpone, a bez niego to już nie to samo. Zasłodzone i nagadane ruszyłyśmy na tramwaj, gdyż wkrótce z Rudą wracałyśmy do domu.