Ze względu na pewne zawirowania osobiste mało mnie ostatnio było i cały ciężar prowadzenia bloga spadł na Mamę. Ale spokojnie, powoli wychodzę na prostą. Właściwie dość krętą prostą - jak w tytule wpisu - zaczynam żyć pełnią życia, w związku z czym do końca roku skończyły mi się już weekendy. Dziś będzie o tym ostatnim - długim weekendzie z 11 listopada, który spędziłam we Wrocławiu u Marzenki. Cóż, ze względu na specyfikę mojej pracy długi weekend mam co tydzień, więc wolny piątek nie był dla mnie niczym nadzwyczajnym. Ale weekend to weekend, a jak wiadomo - siedzenie w domu zabija. Wobec tego już od jakiegoś czasu zaplanowane było, że wsiadam w pociąg i przyjeżdżam. Plany na ten czas klarowały się powoli - pewne było spotkanie z Natalką i wieczorne wyjście do klubu. W międzyczasie znajomy zaproponował nietypowy teatr, a do kin wszedł "Doktor Strange" Marvela.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą teatr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą teatr. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 15 listopada 2016
poniedziałek, 17 października 2016
"Jak nie oszaleć z facetem"- ups... a ja zaprosiłam męża do teatru!
sobota, 27 lutego 2016
"Wszystko przez Judasza"
Piątkowe popołudnie jest dla nas zazwyczaj czasem wyciszenia i zamykania w domowym zaciszu. Gdy po pracy zakotwiczyłyśmy w domowych pieleszach, obie z Chuda miałyśmy tę samą myśl- co nas podkusiło, żeby się na wyjazd do Gryfic zapisać?
Skoro jednak zapisałyśmy się, to trzeba wykrzesać z siebie resztki energii i przygotować do wyjścia.
No i całe szczęście, żeśmy się wybrały!
Sztuka "Wszystko przez judasza" Andrzeja Ballo reklamowana jest jako komedia kryminalna. W obsadzie spektaklu wymiennie zobaczyć można całkiem dobrych aktorów.
niedziela, 13 kwietnia 2014
"Siostrunie" warte obejrzenia
Małe miasteczka mają swoje minusy. Jednym z nich jest utrudniony dostęp
do tzw. kultury wysokiej. Teatr,
filharmonia, opera to dobra dla nas, mieszkańców miasteczek, prawie niedostępne,
wymagające sporych przygotowań i planowania. Trzeba mieć przynajmniej 5-6
godzin, zamówione dużo wcześniej bilety, sprawny samochód lub umówiony wyjazd
grupowy.
I właśnie z grupowego wyjazdu skorzystałam w ostatni piątek.
W ramach spóźnionego Dnia Kobiet pojechałyśmy z koleżankami z pracy do
Koszalina na spektakl „Siostrunie”.
Wybór był strzałem w dziesiątkę. Bawiłyśmy się doskonale,
siedząc w drugim rzędzie i widząc wszystkie miny i grymasy aktorów.
A było co oglądać, gdyż obsada aktorska : Fraszyńska, Szwed,
Żak, Dereszowska i Rozmus nie tylko pokazali na scenie swój kunszt (żadnej chałtury),
ale świetnie się bawili w swoim towarzystwie. Tak świetnie, ze w pewnym
momencie całe towarzystwo się zagotowało i wybuchło śmiechem, którego z pewnością
w scenariuszu w tym miejscu nie było.
Sztuka opowiada o problemach pewnego żeńskiego zakonu.
Liczba sióstr nagle dramatycznie zmalała, gdyż większość otruła się potrawą z
własnoręcznie zbieranych grzybów. Ocalałe zakonnice nie mają pieniędzy na
pochowanie towarzyszek i próbują zebrać fundusze, organizując show.
Całość jest niesamowicie humorystyczna, ale nie kpiąca. Pod
płaszczykiem lekkiego purnonsensu i mrużenia oka przemycane są prawdy o
słabości człowieka.
I choć spektakl jest lekki i chwilami frywolny, niesie za
sobą ważne przesłanie- w człowieku należy szukać dobra i wybaczać słabości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)