-Mamy coś słodkiego?
-Coś bym pochrupał!
Znacie takie teksty? Ja słyszę je codziennie, bo pewnie zauważyliście już dawno, ze Ślubny jest strasznym łasuchem. A przy tym nigdy nie wiadomo, kiedy stwierdzi, że to, co wczoraj mu smakowało dziś już nie jest atrakcyjne. Bywa to wkurzajace, ale też motywuje do poszukiwania ciągle nowych przepisów i modyfikowania tego, co się już zna.
Dziś proponuję dwie wersje pochrupałek: jedną w wersji słodkiej, druga słoną.