O poranku oglądam skąpane w świcie Pogórze. Jest jak ogromna mapa. Mapa coraz mi bliższa, coraz mniej na niej miejsc, których nie znam, w których nie byłam... Dzisiaj kolejny fragment mojej mapy Pogórza przestał być dla mnie tajemnicą. Ilekroć spoglądałam na wyrysowane na papierze drogi, miejscowości, poziomice, mój wzrok zatrzymywał się na małej wiosce Popielówek. Niby nic szczególnego, podrzędna droga, kilka kwadracików wskazujących zabudowania, przystanek autobusowy, kościół i... małe czarne kropeczki z krzyżem- kapliczki. Mnóstwo kapliczek, zda się jeszcze więcej niż w mojej ulubionej Grudzy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grudza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grudza. Pokaż wszystkie posty
środa, 22 lipca 2015
sobota, 3 maja 2014
"Nasza kalwaria"- Grudza
Pobyt w Izerach może być długi i wtedy delektuję się wolno sunącym się czasem albo krótki- wówczas wypełniam czas po brzegi, tak, by wydobyć z każdej chwili jej piękno.
Tym razem czasu było bardzo mało, a plany miałyśmy z Chuda ambitne, o czym zaraz będzie się można przekonać. Pierwszego dnia mojego spotkania z Chudą w górach (ona o swoich wojażach kwietniowo-majowych dopiero będzie pisać) zdecydowałyśmy się na przejażdżkę po Pogórzu. Do południa odwiedziłyśmy targowisku w Mirsku (to już pewien rytuał, że sąsiadkę na targ wozimy) W ulubionym komisie znalazłam filiżankę dla kogoś, kogo miałyśmy po południu odwiedzić, zrobiłyśmy zakupy na obiad i wróciły do domku. Zaraz po obiedzie wsiadłyśmy na rowery. W planach miałyśmy odwiedziny w pobliskiej wiosce, ale przecież nie pojedziemy tam bezpośrednio, bo za blisko. Ruszyłyśmy więc w stronę Starej Kamienicy, gdzie rok temu zaopatrzyłam się w kilka ciekawych map. Nim tam jednak dotarłyśmy, zatrzymałyśmy się w Małej Kamienicy , bo przy drodze na zakręcie zafascynowały nas brzozowe rzeźby. Uprzejmy pan rzeźbiarz pozwolił je sfotografować, opowiedział o swojej pracy, a nawet przedstawił nam swoja córeczkę.
W punkcie IT spotkałyśmy przesympatycznego pana, który z pełnym zaangażowaniem opowiedział nam o ostatnich inicjatywach turystycznych. Dowiedziałyśmy się o powstaniu szeregu Ekomuzeów, które pozwalają na ciekawe wędrowanie po okolicy i oglądanie tego, co izerska wieś ma najcenniejszego. No i oczywiście zostałyśmy zaopatrzone w cały pakiet nowiuteńkich map rowerowych - świetnych, bo poręcznych i bardzo dokładnych. W Starej Kamienicy obejrzałyśmy jeszcze ruiny zamku i zabytkową bramę (która, jak dowiedziałyśmy się z lokalnej prasy będzie w tym roku remontowana!).
Kolejnym etapem naszej wycieczki była Grudza i jej kapliczki. Miejsce fascynowało mnie od dawna, kiedyś nawet kilka z kapliczek sfotografowałam. Tym razem postanowiłyśmy zrobić cała kolekcję.
Mojej poprzedniej wycieczce przez Grudzę towarzyszyła refleksja:
Kapliczki
Szept rozmodlonych kapliczek
unosi się w powietrzu.
Wznoszą ku niebu powykrzywiane,
zardzewiałe ręce.
Sterczą połamane krzyże,
odpada polichromia.
Strzegą dróg prowadzących do nikąd,
rozstajów,
o których nikt już nie pamięta.
Jednostajna litania
liści i owadów.
Proszą,
czy dziękują?
Zapomniane przez ludzi
z nadzieją wyczekują odpowiedzi.
Czy Bóg o nich pamięta?
O świadectwach czyich cierpień,
bądź szczęścia miały przypominać?
Komu teraz służą?
Opuszczone, kalekie, niepotrzebne?
Na mapie Grudza wygląda jak miejsce kalwaryjskie, gdyż znaczków "kapliczka" jest tam mnóstwo. Na miejscu okazuje się jednak, że to nie droga krzyżowa, lecz wielkanocne (prawdopodobnie) fundacje różnych rodzin. Datowanie kapliczek to cały XIX w, najmłodsza powstała przed II wojną. Dominującym motywem jest Baranek, stąd przypuszczenie, że to fundacje wielkanocne.
Zastanawiałyśmy się, dlaczego wszystkie wybudowano w tej właśnie wsi. Mieszkaniec Grudzy uświadomił nam, że była to jedyna całkowicie katolicka wieś w okolicy- pozostałe były albo ewangelickie, albo, jak Gierczyn, mieszane.
Wieś położona jest na wzgórzu, zatem nasza podróż przez nią przypominała pokonywanie Drogi Krzyżowej - wsiąść na rower, podjechać 10 -20 m stromym podjazdem, zsiąść z roweru, zrobić zdjęcia. Wsiąść na rower....
Z Grudzy pojechałyśmy już prosto do Inkwizycji na kawę . No i niech ktoś nam wmówi, że internet niszczy związki międzyludzkie! My dzięki internetowi mamy możliwość poznawania takich ludzi jak Inkwizycja- zapaleńców, którzy zakochali się w izerskiej wsi podobnie jak my.
Subskrybuj:
Posty (Atom)