Pokazywanie postów oznaczonych etykietą palette. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą palette. Pokaż wszystkie posty

11 czerwca 2016

O zużytych produktach słów kilka... #13

Cześć!
Czy są tu jakieś włosomaniaczki? Jeśli tak to mam dobra wiadomość - całe to denko to recenzję produktów do włosów. Jeśli jesteście zainteresowani taką tematyka zapraszam do dalszej lektury!

Zacznijmy od szamponów. Yves rocher do włosów przetłuszczających się dobrze sprawdzał się jako produkt do mycia, ale nie zauważyłam, żeby zmieniał coś w kwestii przetłuszczania się kosmyków. Lubię jego trawiasty zapach i to, że nie obciąża mi włosów. Drugi gagatek z Yves rocher to podobna historia co poprzednio - myje w porządku, ale nie działa przeciwłupieżowo, jak obiecuje producent. Szampon Herbal care (Farmona) w wersji łopianowej był także zupełnie zwyczajny - mył, nie wpływał negatywnie na skórę, dobrze się pienił. Suchy szampon Batiste o zapachu eden trochę mnie rozczarował - działał oczywiście dobrze jak zawsze, ale ta nuta zapachowa - melon wyczuwalny był tylko przez chwileczkę, a ulatniał się w taki tandetny cytrusowy zapach. Kolejnym razem sięgnę po inną wersję.
Maska do włosów Henna Wax była bardzo przeciętna. Lekko wygładzała, lekko ułatwiała rozczesywanie, ale nie było to nic spektakularnego. Śmierdziała okropnie jak farba do włosów z amoniakiem i zapach ten utrzymywał się na włosach aż do kolejnego mycia. Jedynym jej dużym plusem jest to, że przyciemnia włosy i nadaje im ciekawy ciepły połysk. Kosmetyk obok to albo szampon albo odżywka z farby L'oreala Preference. Producent trochę się pomylił i opisał ten kosmetyk jako dwie różne rzeczy. W każdym razie nałożyłam to na głowę, spieniłam i trochę odczekałam. Włosy po użyciu tego produktu były sypkie i błyszczące.
Co do farbowania - totalna porażka od L'oreala, czyli Preference ombre. Pokazywałam Wam efekt na facebooku. Ombre to nie jest, a jedynie wypłukany nierówno kolor. Nie polecam. Średni brąz od Palette to ładny i chłodny kolor. Farba jest trwała i nie niszczy włosów. Nie jest także droga.
Znacie powyższe produkty? Co o nich myślicie?
Miłego dnia!

17 marca 2015

Denko nr 22



Cześć!  

Stosunkowo niedawno publikowałam Wam gigantyczny projekt denko, a już mam dla Was kolejny. Równie duży ;) Zainteresowanych zapraszam do dalszej części postu!


Szampon do włosów Bingo Spa Chocolate dark był bardzo przyjemnym produktem. Pachniał i wyglądał jak czekoladowy budyń, co sprawiało, że relaksowałam się podczas mycia włosów. Poza tym zachowywał się zupełnie zwyczajnie - mył, odświeżał, nie powodował łupieżu. Równie dobrze sprawował się szampon Syoss Repair therapy. Pachniał świeżo i przyjemnie. Tworzył także gęstą pianę. Ostatni szampon jest, dla odmiany, suchy. Hair up dry shampoo dorwałam w Biedronce w cenie około 7 złotych i były to pieniądze wyrzucone w błoto. Prócz cukierkowego, bardzo przyjemnego zapachu ten produkt nie ma żadnych plusów. Nie odświeża, trudno wydobywa go się z opakowania, mam wręcz wrażenie, że to pic na wodę i w środku (prócz pachnącego powietrza pod ciśnieniem) nic nie ma.


Olej kokosowy marki KTC był ze mną około dwóch lat. Służył mi do olejowania włosów i w mieszance z innymi olejami sprawował się rewelacyjnie. Nawilżał i wygładzał włosy. Niedawno jednak odkryłam, że idealnie sprawdza się do zmywania makijażu! Uważam, że to hit i kupię go ponownie. Kolejny produkt do włosów to farba Palette, której kolor mnie zachwycił. Tajemnicza brązowa czerń powaliła mnie na kolana i jest to odcień, którego szukałam od dawna. Nieoczywisty. Bardzo naturalny. Niebawem kupię kolejne opakowanie. Ostatnia włosowa rzecz to Beauty elixir od Syoss. Pierwsza butelka tego olejku była moim ulubieńcem - pięknie nawilżała, wygładzała i sprawiała, że włosy pięknie błyszczały oraz nie sprawiały trudności przy rozczesywaniu. Drugie opakowanie jednak było zupełnie inne - nie wiem czy to zmienił się produkt czy też moje włosy, ale tak bardzo ten olejek obciążał mi włosy, że nie zużyłabym go do końca gdyby nie to, że wylał mi się w kosmetyczce, a później moja Tośka (suczka Husky) go dobiła. Zraziłam się i więcej go nie kupię.


Skończył się mój ulubieniec - odżywka do paznokci 8w1 od Eveline. Uwielbiam ją za to, że utwardza paznokcie i sprawia, że przestają się rozdwajać. Stosuję ją rozsądnie i nigdy mi nie zaszkodziła, więc nie mam jej nic do zarzucenia. Drugi produkt jest oszukany, ponieważ nie zużyłam go nawet w połowie. Avon nail expert żel do pielęgnacji skórek z aloesem nie dość, że jest już przeterminowany, to jest także słabym produktem. W zasadzie nie wiem do czego on miał służyć - czy do nawilżania czy do odsuwania skórek. Kleił się i nic nie robił - nie pielęgnował i nie zmiękczał skórek. Nie chce mi się już z nim bawić. Nie polecam.


Zużyłam także dwa produkty do nawilżania ust. Jeden z nich to pomadka nawilżająca, która jest absolutnie rewelacyjna. Nawilża usta, długo się na nich utrzymuje, nie jest tępa i pachnie malinami. Niestety, nie mam pojęcia kto ją produkuje, bo był to gadżet reklamowy jednej z firm farmaceutycznych. Żałuję, że nie można jej nigdzie kupić. Drugi nawilżacz ust to mój hit 2014 roku - Carmex! Wersja wiśniowa jest ekstraprzyjemna. Lubię uczucie na ustach, jakie daje oraz kamforowo-mentolowy zapach. Polecam.


Antyperspirant Garnier mineral Invisible miał zadatki na ulubieńca, a stał się bublem okropnym! Zacznę od tego, że on nie chroni przed poceniem wcale. To jeszcze bym mu wybaczyła, gdyby chociaż niwelował brzydki zapach. Niestety, wraz z moim naturalnym zapachem tworzył nieprzyjemne i niewybaczalne połączenie. Absolutnie nie polecam. Kremowe mydło do rąk w płynie o zapachu mleka i miodu dobrze myje, ładnie pachnie, jest wydajne i tanie. Lubię i polecam.

Za nami pierwsza część tego denka. Dajcie znać czy Wam też idzie tak dobrze systematyczne zużywanie produktów. Chętnie poczytam!

Miłego dnia!