Cześć!
Marka Wax i pokrewny jej Pilomax
nieszczególnie przekonują mnie do siebie. Za każdym raziem, kiedy sięgam po ich
produkty, jestem rozczarowana. Maskę do włosów Pilomax krok 2. regeneracja do
włosów ciemnych i farbowanych znalazłam w czerwcowym Shinyboxie i postanowiłam
dać jej szansę.
Maska jest zamknięta w białej, miękkiej
tubce o pojemności 70 ml. Minimalistyczna szata graficzna przywodzi na myśl
kosmetyki apteczne i nie przyspiesza bicia mego serca. Konsystencja produktu jest dość
gęsta jak na maskę w tubce. Nie ma jednak problemu z jej wydobyciem. Maska
ma lekko brązowy kolor i zapach parzonej kawy.
Producent zaleca nakładać 1 łyżkę stołową
maski na średniej długości włosy - ale jak? Według mnie jest to niemożliwe.
Dlatego też nakładam jej więcej. Prawdę mówiąc, maska wystarczyła mi zaledwie na
3 użycia. Pierwsze dwa razy nałożyłam
jej mniej, ostatni raz - pół opakowania. I dopiero ten ostatni raz był względnie
udany. Po pierwszych dwóch użyciach nie
było żadnego efektu. Dopiero kiedy nawaliłam jej dużo, zauważyłam, że włosy
lekko błyszczą i wyglądają na zdrowe. Nie jest to więc szczególne osiągnięcie,
ponieważ 90% masek robi lepszą robotę. Nie zauważyłam, żeby włosy były miękkie,
łatwiej się rozczesywały czy żeby były bardziej nawilżone. Dodając do tego
absurdalną pojemność, produkt wydaje się absolutnie nieciekawy.
Kolejny raz więc Pilomax mnie zawodzi i
nie zachęca do zakupów. Mam jednak jeszcze odżywkę w sprayu Wax,
którą będę testować i chętnie dam Wam znać, co o niej sądzę.
Znacie kosmetyki Wax/Pilomax? Co o nich
myślicie?
Miłego dnia!