Cześć!
Przybywam ze zdobyczami sierpnia. Mam tu
i trochę pielęgnacji i bardzo ciekawą kolorówkę, więc każdy znajdzie coś dla
siebie. Zapraszam!
Głównym punktem listy zakupowej na ten
miesiąc była paleta Lorac pro 1. Udało mi się ją wreszcie dorwać w jednym ze
sklepów internetowych i jestem oczarowana! Kolory podzielone są na maty i
błyskotki po 8 z każdego wykończenia. Wstępnie powiem, że pigmentacja jest
oszałamiająca. Do palety dołączona była baza pod cienie tej samej marki.
Zdradzę Wam sekret - chcę więcej Loraca w swojej toaletce!
A że cieni było mi mało kupiłam także
nowości na polskim rynku, a mianowicie Glamshadows. Kolory stworzone przez
polską Youtuberkę skusiły mnie już w zapowiedziach, ale postanowiłam na
początek wybrać 10 sztuk. Już wiem, że to był błąd - trzeba było brać wszystkie
;) Zdecydowałam się na jeden mat (matowy cielak), mat z drobinkami (migocząca
purpura), duochromy i quasi-duochromy (błękitna mgiełka, jednorożec, kolorowy
dym, rabarbar, księżyc na marsie, perskie oko), perłę (złota pistacja) oraz
cień niemal foliowy (kosmiczna pieczarka). Robiłam już swatchowisko z nimi w
roli głównej, więc zapraszam Was TU. Wiem na pewno, że kupię jeszcze kilka matów
i dwa cienie duochromowe, ale już nie w tym roku ;) Podziwiam małe, polskie marki
i ogromnie się cieszę, że ten rynek się rozwija.
Na fanpage'u beglossy udało mi się wygrać
konkurs 6 godzin, 6 marek i już dwa dni później była u mnie paczka w nagrodą.
Otrzymałam zestaw żeli antybakteryjnych do rąk marki CleanHand oraz spray do
dezynfekcji powierzchni. Żele ładnie pachną i są fajną alternatywą dla drogich
produktów popularnej marki na B.
Skończyła się moja glinka, z której
robiłam maseczki do twarzy, więc postanowiłam kupić coś gotowego. Postawiłam na
produkt naturalny, z ładnym składem, czyli oczyszczającą maskę do twarzy marki
Planeta Organica. Nie była szczególnie droga, a zapowiada się naprawdę
obiecująco.
Moje zapachowe zapasy się niemal
wyczerpały i szukałam czegoś lekkiego, świeżego, co nada się do pracy. Wybrałam
coś z Biedronkowej półki, czyli mgiełkę White swan o zapachu juicy melon. I
rzeczywiście nazwa idealnie oddaje jej zapach. Dodatkowo mgiełka jest bardzo
trwała (jak na produkt tego typu, oczywiście). Mam nadzieję, że to nie jest
limitowana kolekcja, gdyż spodobały mi się jeszcze trzy inne wersje.
Również w Biedronce dorwałam dwa kosmetyki z limitowanej edycji Ms. Perfect marki Bell. Jeden z nich to kremowa pomadka w nudziakowym odcieniu - nr 01 to brązowy beż, niezbyt ciemny i w neutralnym tonie. Drugi kosmetyk to matująca baza do twarzy, która nieco mnie zawiodła, ale więcej na ten temat dowiecie się jeszcze w tym miesiącu.
W chińskim markecie dorwałam różne folie
do paznokci. Dwa pojemniczki holograficznej o nieregularnych kształtach, jeden z
fioletowymi rombami także w efekcie holo oraz arkusz folii o tym samym
charakterze. Używałam dopiero tych pierwszych i przysporzyły mi nieco
problemów, więc muszę nad nimi jeszcze trochę popracować.
Skuszona błyszczącym opakowaniem kupiłam
zestaw do włosów Gliss kur Million gloss - szampon i ekspresową odżywkę w
sprayu. Używam aktualnie tego
pierwszego, ale jeszcze nie mam o nim zdania. Mgiełka czeka na swoją kolej.
Ostatnią już rzeczą jest najnowszy tusz
marki L'oreal Volume Million lashes fatale. Otrzymałam go w ramach testowania
na portalu Wizaż.pl. Póki co wiem, że na moich rzęsach daje zupełnie inny efekt
niż pozostałe maskary tej marki, które dotychczas testowałam. Myślę, że jeszcze
w tym miesiącu pojawi się jego recenzja.
A co Wam udało się upolować ostatnio?
Dajcie znać!
Miłego dnia!