Cześć!
Mam
dziś dla Was coś, czego jeszcze na blogu nie było, a mianowicie pragnę Wam
zaprezentować tańsze rozwiązanie! Jestem podekscytowana tym, że znalazłam
niemal idealny zamiennik bardzo dobrego, ale jednocześnie drogiego produktu.
Jesteście zainteresowani? Zapraszam!


Konsystencja
Cream
color base jest twardsza i mniej tłusta, przez co nieco trudniej się ją
rozprowadza. Essence jest dużo przyjemniejszy w kontakcie ze skórą.
Kolor
Obydwa
produkty mają żółte zabarwienie, którego nie widać na skórze, w opakowaniu
można nawet powiedzieć, że MAC delikatnie wpada w brzoskwinię.
Zarówno
Essence, jak i MAC utrzymują się na twarzy aż do zmycia makijażu.
Cena
Zdecydowanie
wygrywa Essence za niecałe 12 złotych.
Co
prawda różnica jest niewielka, ale na korzyść Essence.
Wykończenie
Obydwa
produkty są lekko wilgotne, jednak Essence zmienia się w puder, podczas gdy MAC
pozostaje wilgotny i nie zastyga przez cały czas jego noszenia.
Wygląd
Przy
roztarciu na dłoni i przyglądaniu się im w sztucznym świetle widać lekką
różnicę - Essence ma jakby lekki błyszczący na wiele kolorów pył, natomiast MAC
na bardziej gęstą bazę dla całości, a połyskują w niej pigmenty żółte i
opalizujące na różowo. Cream colour base wygląda trochę jakby spowiła go mgła. Na twarzy oraz w świetle dziennym różnicy absolutnie nie
widać! Produkty te są IDENTYCZNE!
Podsumowując
- Soo glow! zasłużył na miano tańszego zamiennika Cream colour base. Moja baza z MAC dotknęła dna, więc cieszę
się, że kiedy wykończę ją całkowicie, będę miała coś równie fantastycznego na
jej miejsce.
A co
Wy o tym myślicie? Na który z tych rozświetlaczy skusiłybyście się szybciej? A
może macie któryś z nich? Dajcie znać!