Cześć!
Nowinki
włosowe to raczej nie moja bajka. Moje włosy najchętniej latają sobie luźno
wokół mnie niczym niesplątane. Od kiedy jednak pracuję, muszę je okiełznać,
dlatego z nutą ciekawości zakupiłam gumki Invisibobble. Co o nich sądzę po
siedmiu miesiącach używania? Zapraszam do poczytania!
Gumki
Invisibobble to sprężynki elastycznego plastiku. Są mocno rozciągliwe i nie mają
żadnych widocznych śladów zgrzewania dwóch końców ze sobą. Standardowo
występują w trójpaku, jednak niekiedy można je kupić pojedynczo. Występują w
wielu wariacjach kolorystycznych (także z brokatem) i można je dostać w
sklepach internetowych, Hebe i drogeriach Natura za ok. 12-15 zł za opakowanie.
Techniczna
strona nie jest jednak na tyle interesująca, co praktyka. Moja wersja to przezroczyste
sprężynki ze srebrnym brokatem. W mojej opinii
Invisibobble dobrze trzymają włosy zarówno w kucyku, jak i wysokim koku, ale
nie idealnym i ciasnym, a raczej przy tzw. messy bun. Nie niszczą czupryny,
ponieważ nie zawierają żadnych wystających czy metalowych elementów. Przy
zdejmowaniu nie ciągną włosów i ich nie wyrywają.
Gumek tych używam codziennie
od kilku miesięcy i nadal jestem zadowolona z nich tak, jak na początku.
Znacząco się rozciągnęły, jednak to nie zmienia ich właściwości - wystarczy po
prostu zakręcić je więcej razy wokół włosów.
Zdarza mi się je nosić na
nadgarstku w razie gdybym miała ochotę
związać włosy - nie odbijają się wtedy na skórze, nie odcinają dopływu krwi do
dłoni :P Krótko mówiąc - spisują się dobrze, są trwałe, a cena nie wydaje się
zbyt wysoka, jeśli weźmiemy pod uwagę komfort, trwałość oraz to, że, ze względu
na nietypowy wygląd, trudniej je zgubić.
Ja
Invisibobble polecam i sama czaję się na jeszcze jedną paczkę - tym razem w
innej wersji kolorystycznej. Może coś bardziej szalonego?
A co
Wy o nich myślicie? Oszalałyście już na punkcie Invisibobble?
Miłego
dnia!