30 stycznia 2015

Top 5 - Kosmetyki kolorowe 2014

Cześć!

Na blogu pojawił się już post o 5 ulubieńcach pielęgnacyjnych roku 2014, więc przyszedł czas na bardziej ekscytującą część - kosmetyki do makijażu. Jeśli chcecie wiedzieć, co zachwyciło mnie w tym roku, zapraszam do lektury!

Eveline Volume Celebrities - Tusz do rzęs
Rzadko wracam do jednej maskary, lubię je testować, szukać ideału. W tym roku tusz od Eveline zachwycił mnie do tego stopnia, że kupiłam go ponownie i zamierzam to robić nadal. Ta maskara pięknie pogrubia rzęsy u nasady, jednocześnie idealnie rozczesując na końcach. Dzięki temu efekt jest naturalny - jakbym miała piękne rzęsy od urodzenia ;) Ma wygodną, silikonową szczoteczkę w kształcie klepsydry, która świetnie się sprawdza. Tusz nie osypuje się i nie robi grudek. Nie znika także w ciągu dnia. Jest niedrogi i łatwo dostępny. Nie widzę minusów.

Maybelline Color Tattoo 24hr - Cienie w kremie (Permanent taupe i Infinite white)
Małe oszustwo, bo cienie są dwa, a każdy z nich służy mi do czegoś innego. Biały (Infinite white) stosuję jako bazę pod cienie - wraz z produktami Urban Decay czy Sleek wytrzymuje na powiekach cały dzień w nienaruszonym stanie. Podbija także kolory cieni w intensywnych odcieniach. Z kolei kolor Permanent taupe idealnie nadaje się do brwi. Ma chłodny odcień, który pasuje teraz do moich ciemnych włosów. Umiejętnie nałożony wygląda naturalnie i ładnie. Jest niezwykle trwały i bardzo wydajny.

Inglot  - Cienie do powiek o wykończeniu Matte (360 - jasny, 337 - ciemny)
Mój makijaż zrewolucjonizowały w tym roku cienie marki Inglot. Wybrałam dwa ulubione - 360 to jasny, neutralny brąz, który świetnie nadaje się do podkreślania załamania powieki. Drugi (337) to ciemny, chłodny brąz, którym przyciemniam zewnętrzne kąciki i który świetnie wygląda także na brwiach. Matowe cienie tej marki pięknie się rozcierają i łączą ze sobą, nie zanikając przy tym. Mają dobrą pigmentację i na odpowiedniej bazie są bardzo trwałe. Moim marzeniem jest skomponowanie matowej, neutralnej palety tej firmy i miejmy nadzieję, że w tym roku to się uda ;)

Catrice - Kremowy kamuflaż w kolorze 020 Light Beige
Nie powiedziałabym, że jestem zakochana w tym produkcie, ale fakt jest taki, że używałam go bardzo często. Dobrze kryje plamki pigmentacyjne i przebijające przez cienką skórę żyłki. Nie nadaje się jednak na wypukłe niedoskonałości, bo tylko je podkreśla. Dobrze się rozciera, ale tylko na dobrze nawilżającym kremie lub kiedy jest odpowiednio rozgrzany. Trzy dostępne kolory odpowiadają większości karnacji Polek i są na tyle uniwersalne, że każda z nas znajdzie odpowiedni odcień.

Golden rose Velvet matte - matowe pomadki (04 - róż, 18 - czerwień)
Absolutnym hitem tego roku są także pomadki, które oczarowały całą blogosferę. Mam dwa kolory - 18 to neutralna, choć odrobinę chłodna ciemna czerwień, powiedziałabym, że klasyczna. Będzie pasować większości karnacji. Numer 4 to intensywny, niemal fluorescencyjny róż. Bardzo rzuca się w oczy i przyciąga uwagę. Bez wahania mogę powiedzieć, że "robi" cały makijaż. Obie pomadki są bardzo trwałe, nie rozpływają się poza kontury ust i nie wędrują po całej twarzy. Nie wysuszają także ust, a ich cena to 10 złotych. Ja jestem w nich zakochana i chętnie sięgnę po kolejne kolory.

Napiszcie mi o swoich makijażowych odkryciach tego roku. Chętnie poczytam! :)

Miłego dnia!

23 stycznia 2015

Denko nr 20

Cześć!

To już trzecia odsłona denka-giganta! Zapraszam do czytania i oglądania!
Róż Natural Collection w kolorze Rosey glow był moim ulubieńcem i długo mi towarzyszył, jednak pewnego dnia upadł i nie było co ratować. Miał kolor brudnego różu i nadawał się także do lekkiego konturowania policzków. Był zupełnie matowy i naprawdę ładny. Podkład Rimmel Wake me up to mój ulubieniec od kilku lat. Uwielbiam jego rozświetlające wykończenie i to, że po prostu pięknie wygląda na twarzy. Jestem uzależniona od jego zapachu. Miniatura podkładu max factor lasting performance przypomniała mi, dlaczego go nie lubię. Na twarzy wygląda ciężko i bardzo postarza. Do tego gama kolorystyczna uderza w różowe tony, co mi się nie podoba. Nie, nie, nie. Jedwabisty podkład rozświetlający marki AA bardziej krył niż rozświetlał. Wyglądał jednak jakoś nieświeżo, nie podobał mi się. A teraz porażka roku - kamuflaż Pierre Rene. Ciężki, tłusty, spływał w przeciągu trzydziestu sekund. Najjaśniejszy kolor nie jest wcale jasny, a do tego jest pomarańczowy. Nie nadawał się ani pod oczy, ani na niedoskonałości. Zużyłam go tylko dlatego, że próbowałam nałożyć go na całą twarz, jednak i to nie zdało egzaminu. Porażka na całej linii.
Zużyłam także dwie farby do włosów Joanna Naturia w odcieniu palona kawa - ten kolor nie przypadł mi jednak do gustu, bo był wyraźnie ciepły i miał rudawo-czerwone tony, których u siebie nie lubię. Dobrze się jednak utrzymywała i nie wypłukiwała z włosów. Sprawiała także, że pięknie błyszczały.
Zapachy zużywam rzadko. Teraz udało mi się wykończyć buteleczkę Outspoken by Fergie od Avon. Bardzo lubię ten zapach, jest wieczorowy i trudny do opisania. Poza tym buteleczka wygląda pięknie, a perfumy są niedrogie. Polecam. Miałam także próbkę zapachu Mexx Energizing woman, jednak mocne grejpfrutowe nuty do mnie nie przemawiają. Kolejna próbka to Avon Ultra sexy - kwiatowe, ale zupełnie nieszczególne i banalne.
Maskara LadyCode Super volume to przeciętniak, dawała bardzo naturalny, dzienny efekt. To jednak nie jest to, czego szukam. Natomiast Eveline Volume Celebrities to hit ostatnich miesięcy. Pięknie pogrubia rzęsy u nasady, a rozdziela na końcach. Daje równomierny efekt, trochę jak sztuczne rzęsy o bardzo naturalnym kształcie. Bardzo lubię. Kolejny tusz to Volume vertige od Yves rocher - o ile ta marka zachwyca mnie pielęgnacją, tak kolorówką już nie bardzo. Rzęsy po jego użyciu wyglądały dziwnie - jedne były dłuższe, inne krótsze. Do tego osypywał się okrutnie już od pierwszych użyć. Za taką cenę (regularna - 65 zł) można dostać dobry tusz od L'oreal czy Bourjois. Nie polecam. Do kredki do brwi od Catrice mam mieszane uczucia. Szybko można było nią namalować włoski, ale nie był to efekt, który przypadł mi do gustu. Mam wrażenie, że była zbyt woskowa i dawała lekko błyszczący look. Plus za kolor (020) idealny dla większości ciemnych blondynek i szatynek. 
Dajcie znać jak Wam idzie zużywanie zapasów kosmetycznych! 
Miłego dnia!

19 stycznia 2015

Top 5 - Pielęgnacja 2014

Cześć!

Jest styczeń, więc czas podsumować kosmetycznie ten rok. Z tej okazji ukażą się dwa posty - jeden z nich to top 5 kosmetyków pielęgnacyjnych, drugi - kosmetyków kolorowych. Zaczynamy od pielęgnacji, zapraszam!

Kallos Keratin - Maska keratynowa z proteinami mleka i keratyny

Ta litrowa maska była ze mną przez cały rok. Uwielbiam ją za fryzjerski zapach i efekt, jaki daje. Włosy po jej użyciu są miękkie, lejące i pięknie lśnią. Produkt ten sprawia także, że łatwo się rozczesują, nawet między palcami. Warto wspomnieć o bajecznej wydajności i równie bajecznej cenie (ok. 10 zł/1 l).

Carmex - Wiśniowy balsam do ust w tubce

To nie jest tak, że uważam Carmex za najlepszy balsam, jaki znam. Ubóstwiam jednak uczucie, jakie po jego nałożeniu mam. Kamforowo-mentolowy zapach i mrowienie, jakie powoduje, a które dla niektórych jest minusem, mi sprawia ogromną przyjemność. Tubka jest wygodna a wiśniowy zapach przyjemny. Cena nie jest wysoka, a nawilżenie wystarczające. Mówiąc krótko - polecam!

Yves rocher - Peeling do twarzy z pudrem z pestek moreli

Pisałam o nim już TU. Peeling pięknie pachnie, a jego regularne stosowanie pozwala zachować ładną cerę. Dobrze złuszcza i odświeża skórę. Dzięki temu, że jest gęsty i nietłusty, wystarczy niewiele, by dobrze wymasować nim twarz i by produkt z niej nie spływał. Mam też wrażenie, że nawet nawilża, co wydaje się niewiarygodne. Peeling jest wydajny, bo towarzyszy mi już około roku.

Yves rocher Jardins du Monde - Kremowy żel pod prysznic Orzech makadamia z Gwatemali

O tym, że żele z tej serii są moimi ulubieńcami wspominałam już wiele razy. Zawsze jakiś mam w zapasie i choć zazwyczaj zmieniam zapachy, to ten - orzech makadamia, jest absolutnie zachwycający. Jest słodki, typowo orzechowy, ciepły i otulający. Żel robi gęstą pianę, dobrze myje i nie wysusza skóry. Uwielbiam i nie zamierzam się z nim rozstawać.

DeBa Bio Vital - Odżywcza pielęgnacja dłoni

Kremy do rąk to nie są produkty, które mnie zachwycają. Raczej przechodzę obok nich bez większych emocji. Ten jednak jest inny. Najbardziej urzeka mnie w nim zapach - orzechowo - kakaowy, słodki, zdecydowanie mój ulubiony, jeśli chodzi o pielęgnację. Krem dobrze nawilża dłonie i pozostaje na nich aż do kolejnego mycia. Sprawia, że ręce są gładkie, a skóra miękka. Najciekawsza jest jednak jego konsystencja - początkowo zwyczajna, jednak gdy im dłużej krem wcieramy, tym bardziej przypomina olejek. Fascynujący proces. Dodatkowo krem ma piękne opakowanie oraz niską cenę (ok. 4 zł).

A jacy są Wasi ulubieńcy minionego roku? Piszcie! :)

Miłego dnia!

7 stycznia 2015

Denko nr 19

Cześć!
Miałam przeplatać to gigantyczne denko z innymi postami, jednak czas nie jest moim sprzymierzeńcem, jeśli chodzi o zdjęcia. Poczęstuję więc Was drugą częścią sagi o zużytych produktach. Mimo wszystko mam nadzieję, że chętnie przeczytacie dalszą część postu. Zapraszam!
Płyn micelarny Garnier to mój hit demakijażu. Świetnie zmywa nawet wodoodporny eyeliner a cały proces staje się szybki i przyjemny. Duża butelka wystarcza na kilka miesięcy. Jest bezzapachowy, nie podrażnia i nie powoduje alergii. Czego więcej chcieć? Z kolei płyn micelarny Dermedic Hydrain3 hialuro to jakaś porażka. Nie zmywa makijażu, tylko rozmazuje go po twarzy. Jednak do przemywania twarzy rano jest idealny, ponieważ ma świeży, ogórkowy zapach. Nie jest więc do końca bublem, choć swej misji nie realizuje.
Moje ulubione żele pod prysznic Jardins du monde od Yves rocher - migdał kalifornijski to jeden z moich faworytów, jest słodki, zimowy, otulający - cudowny. Kwiat lotosu z Laosu mnie nie zachwycił - nie mój zapach. Nie zmienia to jednak faktu, że cała seria jest fantastyczna.  Żel pod prysznic Oriflame Floral Collection uwodził kwiatowym zapachem, miał lekko galaretkowatą konsystencję i błyszczący, mleczny kolor. Twarda butelka utrudniała jednak wydobywanie produktu.
Dwa produkty z serii Hydra vegetal od Yves rocher, które bardzo lubię - krem-żel nawilżający oraz serum nawilżające. Oba kosmetyki świetnie nawilżają, świeżo pachną i są po prostu dobre. Spisują się zarówno na noc, jak i na dzień. Nie rolują się pod makijażem. Skóra po ich użyciu jest przyjemna w dotyku. Bardzo je lubię. Olej arganowy marki Genuino miał być rewolucją - tak lubiany i zachwalany. Okazał się zwykłym olejkiem. Moje włosy go nie polubiły, bardzo je obciążał. Stosowałam go więc na twarz - nawilżał, wygładzał, ale dopiero w połączeniu z wyżej opisanym serum. Solo nie dawał rady. Mimo to, nie zrażam się do olejów naturalnych i będę próbować innych. Rozświetlający krem do twarzy Piz Buin spf 15 to kolejny ciekawy produkt. Nieźle nawilżał, dawał piękne rozświetlenie przez błyszczący pył, którym był napakowany. Nie były to jednak widoczne drobinki jak przy podkładzie Rimmel Wake me up. Miał bardzo intensywny, ale przyjemny zapach, podobno charakterystyczny dla wszystkich kosmetyków tej marki. Podsumowując - przyjemny krem na lato.
Rexona Invisible diamond to najsłabszy antyperspirant, jaki znam. Nie chronił, nieszczególnie pachniał oraz zbierał się w grudki i brudził ubrania. Żadna z obietnic producenta nie została spełniona - bubel, bubel, bubel. Sztyft od Lady Speed Stick był niewiele lepszy. Także nie chronił, zapach miał przyjemniejszy (choć miał być lekko perfumowany, pachniał bardzo intensywnie), ale ta żelowa formuła była jakaś dziwna. Bardziej do gustu przypadł mi jego kremowy brat. Opisane wyżej antyperspiranty stanowczo odradzam.
Czas na kilka mazideł do ust. Masełko Nivea vanilla & macadamia bardzo polubiłam, używałam głównie na noc, bo długo pozostawało na ustach. Bardzo przyjemnie pachniało, było także bardzo wydajne. Polecam. Lip stain od Oriflame równeż lubiłam, ten kolor to Raspberry i faktycznie odcień był malinowy. Pachniał dość chemicznie, ale miał słodki smak i długo sie utrzymywał. Odrobinę wysuszał usta, ale to zupełnie normalne przy tego typu produktach. Lip tint od Bell znalazł się w ulubieńcach zeszłego roku. Bardzo lubiłam jego różowy, cukierkowy kolor i to, jak długo był widoczny na wargach. Przyjemny. Kolejny długotrwały produkt do ust to lip stain z limitowanki You rock! od Essence. Piękny burgundowo-fioletowy kolor utleniał się w ciemny róż, który także prezentował się świetnie. Mazaki mają jednak to do siebie, że wysychają i z tym tak właśnie było. Mimo to, byłam zadowolona z efektu, jaki dawał. 

Lubicie projekty denko?

Miłego dnia!

3 stycznia 2015

Denko nr 18

Cześć!
Przez moją długą nieobecność nazbierało mi się co nieco pustych opakowań, przyszedł więc czas na projekt denko. Podzielę go na kilka części, bo jest tego naprawdę sporo. Zapraszam do dalszej lektury!
Cztery butelki po mydle w płynie Linda. Trzy z nich to standardowa seria, kolejno - z mleczkiem oliwkowym, z dodatkiem miodu i mleka oraz o zapachu kwiatu lotosu i aloesu, czwarte to letnia kolekcja limitowana pachnąca soczystymi owocami. Najbardziej podobało mi się to z mlekiem i miodem, natomiast to owocowe pachniało dość chemicznie. Każde z nich myje dobrze i nie przesusza skóry. Pompka także działa prawidłowo a cena jest niska, więc nie ma się do czego przyczepić. Polecam.


Szampon L'oreal Elseve Arganine resist miał działać wzmacniająco, czego nie zaobserwowałam. Zauważyłam natomiast spowodowany nim łupież, więc nie polecam. Drugi szampon to przeciwłupieżowy Care&go - lubię go za działanie, odświeżający zapach i konsystencję, dzięki której wystarczy go niewiele, by dobrze umyć włosy. Jest także dużo tańszy od Head&shoulders, który jest niemal identyczny.


Jedwab w płynie Green Pharmacy to jeden z moich ulubionych kosmetyków do włosów. Wygładza końce, pięknie pachnie i nie zawiera alkoholu, więc nawet długotrwałe używanie nie grozi przesuszeniem się kosmyków. Odżywka do włosów DeBa nie jest niczym szczególnie ciekawym. Odrobinę wygładza, odrobinę zmiękcza pasma, ale szału nie ma i żadnej części ciała nie urywa. Znam wiele lepiej działających produktów. Natomiast odżywka Gliss kur Ultimate oil elixire mnie zachwyciła. Może nie działa na głębsze warstwy włosów, ale sprawia, że wyglądają na zdrowe - są miękkie i błyszczące. Rozczesują się bez problemu, nawet, kiedy robię to palcami. Ulubieniec.

Kolejnym fantastycznym produktem było masło do ciała Expert Reparation od Yves rocher. Bardzo gęste, o specyficznym zapachu, świetnie nawilżające. Szkoda, że drogie. Dwa produkty od Bielendy - masło i peeling do ciała to jakieś dwie arbuzowe porażki. Tak nafaszerowane parafiną, że trudno było je z siebie zmyć. Nie polecam. Regenerujący krem do rąk Be beauty to jeden z lepszych specyfików do dłoni, jakich używałam. Świetnie nawilża, a skórę pozostawia gładką i miłą w dotyku. Lubię. A teraz coś do stóp - Ciechocińska sól firmy SolMed. Świeży, mentolowy zapach działał odprężająco na zmęczone stopy. Bardzo ciekawy produkt. Lepszy niż inne sole, które znam.


Ziaja pro peeling z mikrogranulkami to chyba najlepszy peeling do twarzy, z jakim miałam do czynienia. Bardzo ostry, więc z pewnością nie dla skóry wrażliwej i bardzo suchej. W połączeniu z maską oczyszczającą z tej samej serii działa cuda. Do tego jest bajecznie wydajny i nie kosztuje dużo, biorąc pod uwagę pojemność i jakość. Polecam. Avon Planet spa nawilżająca maseczka do twarzy (oliwkowa) to jakaś pomyłka. Ona zwyczajnie nie działa. Do tego jest zbyt rzadka, w związku z czym spływa z twarzy. Nie lubię. Marion Profesjonalna mikrodermabrazja to bardzo ciekawy produkt. Składa się z trzech elementów - peelingu, serum i maseczki, które w połączeniu dają piękny efekt. Skóra jest odświeżona, wygładzona i nawilżona. Gdyby te produkty były dostępne w normalnych pojemnościach (tj. nie w saszetkach) z pewnością zaopatrzyłabym się w peeling i maseczkę. Tymczasem poluję na takie saszetkowe zestawy w Netto. Maseczka na dobre samopoczucie Rival de Loop urzeka nazwą ;) Słodko pachniała truskawkami, a po jej użyciu skóra była miękka i gładka. Fajna.

To tyle na dziś. Kolejna część denka już niebawem. Tymczasem dajcie znać, co Wam udało się zużyć!

Miłego dnia!