20 grudnia 2015

Zdobycze listopada 2015

Cześć!

Mamy grudzień, więc czas się przyznać do zakupowych grzeszków z listopada. A było ich całkiem sporo i były, co rozgrzeszające, bardzo przyjemne. Zapraszam do czytania!

Listopad był czasem wielkich Rossmannowskich promocji -49%. Zazwyczaj na mnie nie działają takie rzeczy, ale ileż się można opierać?

 
Pierwszy etap promocji na kosmetyki do oczu zaoowocował aż pięcioma odcieniami cieni w kremie Maybelline Color Tattoo. Wybrałam matowy Timeless black, połyskujący Turquoise Forever, osławiony One and one bronze oraz dwa z najnowszej, matowej serii - Creme De Nude oraz Creamy Beige. Dorzuciłam do tego beżową kredkę marki Manhattan w kolorze Nude Couture, która jest naprawdę fajna! Skoro o kredkach mowa to od razu podpowiem, że żelowe od Essence mają piękne kolory - na zdjęciu Urban jungle, który jest piękną, szmaragdową zielenią. 

 
Druga część promocji to makijaż ust. Wybrałam kultowe już Rouge edition velvet od Bourjois, których do tej pory nie było mi dane próbować. Wybrałam kolory Ole flamingo! i Frambourjoise i... zakochałam się! Jestem oczarowana. Wrzuciłam do koszyka także matową pomadkę w płynie Extra Lasting od Lovely (nr 2), jednak totalnie się zawiodłam. Kolor piękny brudny, wrzosowy, ale kruszy się na ustach i wygląda wtedy obrzydliwie.

 
Na promocji na kosmetyki do twarzy kupiłam najwięcej produktów. Z tych o płynnej konsystencji wybrałam krem CC z Bourjois w kolorze 33 oraz krem BB w średnim odcieniu marki Rimmel. Dobrałam także korektor pod oczy Deluxe Brightener od Wibo - czytałam o nim dużo dobrego. 

 
Z kolei z produktów suchych wyszperałam same perełki! Kultowy już rozświetlacz Lovely Gold highlighter musiał się znaleźć z tym zestawieniu, a obok niego aż trzy kosmetyki od Wibo - rozświetlający puder sypki, Glamour shimmer, który przywodzi na myśl kostkę z Bobbi Brown oraz perfumowany rozświetlacz do twarzy i ciała w sprayu Vintage glow. Do tego puder rozświetlający Shiny touch od Lirene - nowość na rynku - bardzo jasny i dość intensywny. 

 
Ostatnie zdobycze to małe zamówienie z Avonu. Pęseta z grzebykiem o ciekawym wyglądzie oraz dwufazowy balsam do ciała pachnący wanilią i rozgrzewającymi przyprawami. Pachnie obłędnie!

To już wszystko, co listopad mi podarował. A Wam co udało się dorwać?



Miłego dnia!

7 grudnia 2015

Zdobycze ostatnich miesięcy #2



Cześć!

Przed Wami kolejny post z zaległościami - zdobyczami września i października. Jeśli chcecie sprawdzić czy poszalałam na zakupach - zapraszam!

  
Skupiłam się na zbudowaniu dobrej bazy makijażu - sięgnęłam po podkład Revlon Nearly naked, który jest lekki i rozświetlający. Nie zawsze jednak mogę pozwolić sobie na tak delikatne krycie -  stąd w moich zbiorach pojawił się także Gosh X-ceptional wear. Trzeci podkład to Bebeauty matująco-korygujący, który wrzuciłam do koszyka z babskiej ciekawości. Udało mi się także wreszcie dorwać coś, czego używałam dawno temu i bardzo lubiłam - żel rozświetlający Peach me glow z serii Very me marki Oriflame. Dziwny to kosmetyk i intrygujący - mieszam go z podkładami, by dodać im lekkości lub nakładam solo na policzki. Produkt zdecydowanie niedoceniony.

 
Perełki brązujący Avon glow w kolorze warm dostałam od mamy. Sceptycznie do nich podeszłam, jednak po wyjęciu najciemniejszych i najbardziej czerwonych, jestem nimi zachwycona. Używam ich codziennie i wyglądają naprawdę ładnie na twarzy. Brązer Catrice Sun glow okazał się niestety niewypałem - na mojej cerze niemal niewidoczny, w jego wykończenie też jest coś, co mi nie pasuje. Dziwny. Kupiłam także puder sypki Bebeauty High definition - póki co jest w fazie testów, nie potrafię jeszcze powiedzieć nic na jego temat. Po rozświetlacz Wibo Diamond illuminator po prostu musiałam sięgnąć - fala zachwytów, jaka przeszła przez blogosferę, była w pełni uzasadniona. Dobry, tani produkt.

  
Kupiłam także dwa korektory. Rimmel Lasting finish do kamuflowania przebarwień na twarzy, a NYX HD pod oczy. Pierwszy jest ciężki i mocno kryjący, drugi pięknie wygląda na skórze.

  
Chciałam spróbować czegoś nowego do brwi. Sięgnęłam więc po kredkę Brow satin od Maybelline, która z jednej strony ma precyzyjną końcówkę do rysowania włosków, z drugiej zaś puder w odpowiadającym kredce kolorze. Dziwny to produkt i chyba poświęcę mu chwilę na osobny post. Drugi kosmetyk do brwi to farbka NYX (eyebrow gel) w kolorze brunette. Przez ostatnie tygodnie stała się ona moim ulubieńcem wszech czasów. Jest trwała, precyzyjna, można stopniować intensywność efektu a do tego kolor jest przegenialny. Polecam gorąco.

  
Kupiłam także wymarzony odcień trupiego nude. Wiem, większość kobiet nie zdzierży tak jasnego koloru na ustach, ale ja uważam, że w określonych przypadkach wygląda to ciekawie. Mowa o Rimmel Apocalips w kolorze nude eclipse. Drugi cielisty kolor, tym razem bardziej brzoskwiniowy - odcień nude z Makeup revolution.

  
Od dawna chciałam spróbować słynnych balsamów Tender care od Oriflame i... zamówiłam ich aż 5! Cztery z nich (karmelowy, czekoladowy, wiśniowy i waniliowy) zamknięte były w pięknym pudełku prezentowym, piąty - klasyczny w różowym słoiczku dokupiłam oddzielnie.

  
Zrobiło się chłodno więc postanowiłam zaopatrzyć się w krem do rąk. Wybrałam migdałowy z The body shop oraz świąteczne aromaty z Ziaji. Oba są ciekawe, jednak Ziaja pachnie przyjemniej.

  
Do pielęgnacji twarzy kupiłam Hydranov oraz Witaminę C z Avy. Za każdą butelkę zapłaciłam ok. 15 zł w Hebe i był to dobry interes biorąc pod uwagę wydajność tych produktów. W Biedronce dorwałam także Olejek marula, który wciąż czeka na swoją kolej - dam znać jak się sprawdza.

To już wszystkie zdobycze z wczesnojesiennych miesięcy. A jakie były Wasze? Dajcie znać!

Miłego dnia!

4 grudnia 2015

Zdobycze ostatnich miesięcy


Cześć!
Moje ostatnie zaległości w blogowaniu są duże, jednak pragnę je nadrobić. Dlatego też pokażę Wam dziś kilka ciekawych produktów, które trafiły do mojej toaletki... w wakacje. Tak, w wakacje! Są to na tyle ciekawe kosmetyki i akcesoria, że chciałabym Wam je pokazać.

 

Zestaw 12 pędzli Complete eye set Zoeva rose golden to dla mnie największa kosmetyczna radość ostatnich miesięcy. Pędzle są świetnie wykonane, zestaw jest przemyślany na tyle, że każdy element jest przydatny. Ponadto są po prostu śliczne. Poświęcę im osobny post, na który już zapraszam.

 

Make up Revolution szturmem podbił polski rynek kosmetyczny - oczarował wszystkich... poza mną. Maja w asortymencie jednak coś takiego, obok czego nie mogła przejść obojętnie - palety różów. Wybrałam wersję ośmiu kremowych mazideł o nazwie All about cream. Kolory są ciekawe i mocno napigmentowane, ładnie się rozcierają. Niezwykle udany zakup. 

 

Mój pierwszy romans z marką KIKO zaowocował zauroczeniem i utęsknionym wzrokiem z każdym nowym newsletterem tej marki. Zamówiłam rozświetlacz w sztyfcie Radiant touch w kolorze 100 - najlepszy produkt w tej kategorii, z jakim się spotkałam do tej pory. Fantastyczny. Drugi kosmetyk to wypiekany puder korekcyjny, którego teraz używam codziennie. Rozświetla cerę, sprawia, że skóra wygląda na gładką, pięknie się fotografuje. Puderniczka zawiera także świetnej jakości lusterko. Trzecia rzecz, a właściwie trzecia i czwarta to kredki do konturowania z limitowanej edycji Rebel romantic. Brązowa wersja jest neutralna kolorystycznie, ładnie się rozciera i daje bardzo naturalny efekt. Rozświetlająca kredka natomiast jest nieco bardziej intrygująca - ma mocny pigment i zbyt mały błysk jak na klasyczny rozświetlacz, a jednak to lśnienie jest zbyt duże, by nazwać go rozjaśniaczem. Niemniej używam jej, bo ładnie wygląda, szczególnie na zdjęciach i szczególnie w sztucznym świetle. Słowem - KIKO - trafiony zatopiony. 

 

Wakacyjnymi zdobyczami są też chińskie pędzle - zestaw 10 sztuk kosztował mnie zaledwie 45 zł. Są niezłe jak na tak niską cenę, mają miękkie włosie i ciekawy kolor trzonków. Nie mogę narzekać na ich jakość.

 

Zrobiłam też zamówienie z Yves rocher. Wybrałam szampony - stymulujący przeciw wypadaniu włosów i oczyszczający do włosów przetłuszczających się. Lubię pielęgnację tej marki, bo jest delikatna, ale skuteczna. 

  

Zamówiłam też coś do stóp - peeling oraz żel chłodzący.

  

Moje ulubiony żele pod prysznic także znalazły się w paczce - Jardins du monde w wersji bawełna oraz orzech makadamia. 

  

Sięgnęłam po łagodzący krem nawilżający z serii Sensitive vegetal oraz łagodzącą mgiełkę do twarzy z tej samej serii. Używam tego duetu od jakiegoś czasu i jestem zadowolona. Niewykluczone, że zostaną ze mną na dłużej.

 

Jednak tym, co sprowokowało to zamówienie był rozświetlający olejek z letniej edycji limitowanej. Pachnie intensywnie i równie intensywnie nabłyszcza. Bardzo fajny! Dorzuciłam pomadkę ochronna w wersji zapachowej orzech makadamia.  

 

Gratis do zamówienia dostałam dwa zapachy - wodę perfumowaną Cerisier en fleurs - wiśniową i bardzo delikatną. Raczej na wiosenne i letnie dni. Drugi zapach to Flowerparty - świeży, owocowy, dziewczęcy. Dodatkowo, jego flakon z korkiem z kształcie kwiatka, całkowicie mnie rozczula.  

 

Udało mi się także wygrać u Lacquer maniacs zestaw ośmiu lakierów z pastelowej kolekcji Delii. Dwa z nich oddałam koleżance, stąd ich brak na zdjęciu. Kolory są naprawdę ładne - eleganckie i nienachalne. Przy dwóch warstwach krycie jest idealne.



Znacie te produkty? Podzielcie się w opinią w komentarzach!



Miłego dnia!