Cześć!
Mamy grudzień, więc czas się przyznać do zakupowych grzeszków z listopada. A było ich całkiem sporo i były, co rozgrzeszające, bardzo przyjemne. Zapraszam do czytania!
Listopad był czasem wielkich Rossmannowskich promocji -49%. Zazwyczaj na mnie nie działają takie rzeczy, ale ileż się można opierać?
Listopad był czasem wielkich Rossmannowskich promocji -49%. Zazwyczaj na mnie nie działają takie rzeczy, ale ileż się można opierać?
Pierwszy etap promocji na kosmetyki do oczu zaoowocował aż pięcioma odcieniami cieni w kremie Maybelline Color Tattoo. Wybrałam matowy Timeless black, połyskujący Turquoise Forever, osławiony One and one bronze oraz dwa z najnowszej, matowej serii - Creme De Nude oraz Creamy Beige. Dorzuciłam do tego beżową kredkę marki Manhattan w kolorze Nude Couture, która jest naprawdę fajna! Skoro o kredkach mowa to od razu podpowiem, że żelowe od Essence mają piękne kolory - na zdjęciu Urban jungle, który jest piękną, szmaragdową zielenią.
Druga część promocji to makijaż ust. Wybrałam kultowe już Rouge edition velvet od Bourjois, których do tej pory nie było mi dane próbować. Wybrałam kolory Ole flamingo! i Frambourjoise i... zakochałam się! Jestem oczarowana. Wrzuciłam do koszyka także matową pomadkę w płynie Extra Lasting od Lovely (nr 2), jednak totalnie się zawiodłam. Kolor piękny brudny, wrzosowy, ale kruszy się na ustach i wygląda wtedy obrzydliwie.
Na promocji na kosmetyki do twarzy kupiłam najwięcej produktów. Z tych o płynnej konsystencji wybrałam krem CC z Bourjois w kolorze 33 oraz krem BB w średnim odcieniu marki Rimmel. Dobrałam także korektor pod oczy Deluxe Brightener od Wibo - czytałam o nim dużo dobrego.
Z kolei z produktów suchych wyszperałam same perełki! Kultowy już rozświetlacz Lovely Gold highlighter musiał się znaleźć z tym zestawieniu, a obok niego aż trzy kosmetyki od Wibo - rozświetlający puder sypki, Glamour shimmer, który przywodzi na myśl kostkę z Bobbi Brown oraz perfumowany rozświetlacz do twarzy i ciała w sprayu Vintage glow. Do tego puder rozświetlający Shiny touch od Lirene - nowość na rynku - bardzo jasny i dość intensywny.
Ostatnie zdobycze to małe zamówienie z Avonu. Pęseta z grzebykiem o ciekawym wyglądzie oraz dwufazowy balsam do ciała pachnący wanilią i rozgrzewającymi przyprawami. Pachnie obłędnie!
To już wszystko, co listopad mi podarował. A Wam co udało się dorwać?
Miłego
dnia!