Cześć!
Limitowanki
Bell dla Biedronki za każdym razem mnie kuszą choćby jednym kosmetykiem. Ty
razem na jednej rzeczy się nie skończyło - wzięłam trzy pomadki i dwie kredki.
Dziś opowiem Wam o tych ostatnich. Zapraszam!
Pełna
nazwa produktów to wodoodporne konturówki do oczu. Występują one w sześciu
kolorach, z czego jeden (nr 5) dziwnym zbiegiem przykuwają okoliczności
nie pojawił się na półkach w moim mieście (nawet tester). Do wyboru mamy brąz i
czerń w wersji matowej z bardzo subtelnym shimmerem, metaliczny granat
opalizujący na niebiesko, odcień-widmo oraz dwa, które ja wsadziłam do koszyka
- metaliczny beż (04) i równie metaliczny szmaragdowy (06). Kredki należą do
tych automatycznych, czyli bezproblemowo się wykręcają. Koszt jednej konturówki
to ok. 8 złotych i dostępne będą one w Biedronkach najprawdopodobniej do końca
lipca.
Szata
graficzna jest przepiękna - złoto-białe opakowania wzrok, a obecność kartoników sprawia, że ma
się wrażenie, iż producent się postarał.
Co do
moich kolorów to są one absolutnie przepiękne. 04 to metaliczny odcień
szampana, który wygląda inaczej zależnie od tego, z której strony się na niego
patrzy. Nie jest ani zbyt żółty, ani zbyt różowy czy złoty. 06 z kolei to
niebywale unikatowy kolor - niebieski łączy się z zielenią, dając boski
morsko-szmaragdowy odcień, który błyszczy obłędnie. Kolor można intensyfikować
i zmienia się wtedy nie tylko jego moc, ale i odcień.
Konturówki
rzeczywiście są wodoodporne, nie zmywa ich woda, a nawet woda z mydłem ma
problem. Dopiero płyn micelarny (Iwostin Sensitia i Garnier 3w1 dają radę) jest
w stanie usunąć kolor z powieki. Kredki nie podrażniają oczu, a shimmer w nich
zawarty nie rozkrusza się i nie drapie gałki ocznej. Kosmetyki są bardzo
miękkie i dobrze się rozprowadzają. Są także trwałe - jako kreski na górnej
powiece przez 8 godzin wyglądają dobrze, przez następne 3 - poprawnie. Przez
pierwsze godziny niemal wcale nie odbijają się nad załamaniem, co przy moich
tłustych powiekach jest wyczynem. Niestety w ogóle nie nadają się do malowania
linii wodnej, gdyż są zbyt 'tłuste', by oddać kolor na mokrą powierzchnię. I w
tej materii jestem nieco rozczarowana linerem nr 04 - myślałam, że będzie fajną
alternatywą dla matowej, beżowej kredki. Minusem kredek jest także brak
temperówki - po co ci temperówka? - zapytacie - a po to, by sztyft naostrzyć i
uzyskać bardzo cienką kreskę na powiece - taką jak przy pierwszym użyciu. Ja
jednak mam taką strugaczkę przy innej kredce i mogę to zrobić, niemniej brak
jej przy konturówkach Bell jest rozczarowujący. Na zdjęciach z kolorem nr 06 na
powiekach zauważycie, że jaskółka nie jest ostra - właśnie taki efekt daje
niezatemperowany rysik.
Podsumowując
- Bell oferuje nam tanie, wodoodporne i trwałe kredki w pięknych kolorach, za
pomocą których narysujemy kreskę na powiece, jednak nie pomalujemy nimi linii
wodnej.
Na oczach prezentują się tak:
Skusicie
się na te konturówki? Mnie podoba się jeszcze kolor 03, jednak mam już coś
bardzo podobnego i chyba sobie odpuszczę.
Miłego
dnia!