Mam dziś dla Was zdobycze ostatnich miesięcy. Jest tu kilka rzeczy ciekawych, kilka zwykłych i codziennych. Zapraszam do dalszej części postu!
W Biedronce - jak wiadomo - zdarzają się wyprzedaże. Dzięki nim udało mi się zdobyć zestaw pędzelków (nie mam tendencji do zdrabniania słów, ale te pędzle akurat są tak małe, że to nie pędzle, a pędzelki) za zawrotną kwotę 5 złotych! Za kolejną piątkę dorwałam zestaw kolorowych pudrów do włosów - mają świetną pigmentację, ale niestety nie są zbyt trwałe.
Kupiłam także dwie pomadki - matowy róż od Bebeauty i ciemne bordo od LadyCode (tak czy siak, obydwie produkowane przez Bell). Ich jakość niewątpliwie przewyższa cenę. Przy wypadzie na zakupy ciuchowe wpadłam do sklepu Golden rose. Miła Pani ekspedientka pomogła mi wybrać czerwień idealną! Pomadka velvet matte Nr 18 to mój hit tego roku!
Kupiłam też dwa szampony - Syoss Repair therapy i L'oreal Elseve Fibralogy dodający objętości. Mam nadzieję, że nie są przekombinowane i nie obciążą mi włosów.
Zmieniłam ostatnio fryzurę, pozbyłam się dobrych kilkudziesięciu centymetrów włosów i musiałam kupić lakier, by jakoś układać nową, dość krótką czuprynę. Trafiłam na Wellaflex o mocy 4 w wersji volume. Nie jest to bardzo mocny lakier, ale dla mnie wystarczający. Dobrze też się wyczesuje.
W Biedronce pojawiły się suche szampony Hair up, skusiłam się na różową wersję, ale już mogę przyznać, że zakup ten był nieszczególnie udany.
Na wizażowym targowisku udało mi się dorwać coś, o czym myślałam już jakiś czas - Maybelline color tattoo w kolorze permament toupe - aktualnie używam go do brwi i efekt bardzo mi się podoba. Z tej wymianki mam także maseczkę do twarzy Organic shop z minerałami z morza martwego.
Od mojej kochanej M. dostałam paczuszkę z cudownościami, a w niej: krem łagodząco-nawilżający Herbal care od Farmony, malutki balsam do ciała z 5% zawartością mocznika marki Isana, matową kredkę do ust z elfa, maseczkę nawilżającą z ziaji, odżywkę do paznokci Laura conti, metaliczny malinowy lakier z Vipery i próbki produktów Mixa. Dzięki M!
Z rzeczy zwyczajnych mydło w płynie Linda - zapach miód i mleko oraz żel pod prysznic Bebeauty, który pachnie jak czekoladowy budyń! :)
Krem do twarzy Biały jeleń towarzyszy mi już kilka tygodni i jestem z niego bardzo zadowolona. A kosztował tylko 13 zł za 100 ml. Antyperspirant Garnier Invisible 48h stanie się chyba moim kolejnym ulubieńcem tej firmy, zaraz po płynie micelarnym.
Tusz Eveline Volume Celebrities to moje odkrycie - pięknie podkreśla rzęsy, pogrubia u nasady i rozdziela na końcach. Świetny.
Także w Biedronce kupiłam osławione plastry oczyszczające na nos marki Purederm. Wybrałam wersję z węglem drzewnym. Kosztowały 6,99 zł. Ostatnią zdobyczą były gąbki do demakijażu Calypso - produkt dość dziwny i nadal trochę nie mogę sobie z nimi poradzić, ale się staram. Kosztowały niecałe 3 zł za 2 sztuki.
To już całe moje zakupy - chyba jest tego niewiele, biorąc pod uwagę, że zrobiłam je na przełomie trzech miesięcy.
Znacie te produkty? Dajcie znać czy plasterki na nos Purederm dają u Was radę!
Miłego dnia!