Dziś zapraszam Was do przeczytania kilku krótkich recenzji produktów, które ostatnio dotknęły dna. Cieszę się, że zużywam kolejne kosmetyki, mam dzięki temu poczucie, że nic sie nie marnuje i mogę spać spokojnie ;) Dzielę ten post na dwie części, bo nagle okazało się, że jest tego dużo :P Miłego czytania!
Ciało
Cien - Masło do ciała (kokosowe ) to istnie szatański produkt. W opakowaniu zachwyca zapachem, by na skórze zmienić się w męczącego i ciężkiego dusiciela. Bynajmniej nie jest to kokos. Pojemność 400 ml sprawiała, że zużywałam go bardzo, bardzo długo i nie był to proces przyjemny. Nawilżało lekko, słabo rozsmarowane zostawiało skorupę na skórze. Dodatkowo konsystencja przypominała balsam, a nie masło. Plus za opakowanie, które przeznaczę na peeling kawowy :)
Scottish Fine Soaps Au Lait Body milk to produkt bardzo przyjemny. Nie zgadzam się z osobami, które twierdzą, że pachnie mlekiem. Dla mnie zapach jest bliżej niezidentyfikowany, ale przyjemny. Mleczko szybko się wchłania, daje lekkie nawilżenie. Skóra po jego użyciu jest wyraźnie gładsza. Ode mnie ma 4 :)
Ziaja masło kakaowe krem lekka formuła także się u mnie nie sprawdził. Za słabo nawilżał, więc zużyłam go do ciała - w tej kwestii sprawdził się świetnie. Nie zauważyłam żadnego poprawienia kolorytu, ale skóra na ciele była przyjemnie gładka. Zapach przy dłuższym używaniu stawał się męczący.
Rexona Clear diamond, czyli antyperspirant, który jest ze mną niemal zawsze, jednak w różnych wersjach zapachowych. Ta akurat nie jest moją ulubioną, ale jest zapach też mi nie przeszkadza. Faktycznie nie robi plam na ubraniu, jest niedroga, wydajna. Wrócę do niej, jednak to jej srebrno-różowej siostry.
Twarz
Cetaphil Emulsja micelarna nie powaliła mnie na kolana. Od taki delikatny produkt do mycia. Najlepiej używało mi się jej rano, ponieważ do zmywania makijażu się nie nadawała. Nie ściągała skóry, nie powodowała alergii, niedoskonałości. Producent twierdzi, że można zmywać nią makijaż nawet bez użycia wody. Nie, nie róbcie tego. To nie jest demakijaż - to jest rozmazanie kosmetyków na twarzy.
Eveline Argan Oil przeciwzmarszczkowy regenerujący krem na noc u mnie nie dał rady. Za słabo nawilżał i niezbyt komfortowo się go używało ze względu na jego dziwną konsystencję. Ponadto zostawiał nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Więcej o nim TU.
Ziaja wazelina kosmetyczna biała była ze mną długo. Jedynie natłuszczała usta, ale nie odżywiała ich - no bo jak skoro jej skład to sama parafina. Nie wrócę, wolę użyć czegoś co naprawdę nawilża.
L'oreal Revitalift Laser X3 to krem pod oczy, o którym pisałam już TU. Nie zrobił nic, a kosztował sporo. Nie polecam.
Iwostin Purritin żel punktowy to istna tragedia. Albo nie robił nic, albo jeszcze pogarszał sprawę i wypryski goiły się dużo dłużej, niż gdybym go nie zastosowała. Wielokrotnie dawałam mu szansę, jednak w moich oczach jest skończony. Jego termin ważności minął, więc wyrzucam go bez żalu.
Yves rocher Hydra vegetal żel-krem intensywnie nawilżający 24H to mój ulubieniec. Jest lekki, idealny na lato. Świetnie nawilża. Szybko się także wchłania. Ma przyjemy, odświeżający zapach. Mam pełnowymiarowe opakowanie, które czeka na swoją kolej.
Yves rocher Cure solution krem rewitalizujący 24H to jest absolutny hit! Jakby miała do końca życia używać jednego kremu, byłby to właśnie ten. Silnie nawilża, skóra po jego użyciu jest promienna, jakby wypoczęta. Jest także aksamitna w dotyku i miękka. Jest bardzo gęsty, prawie jak masło, przez co niewiele go potrzeba. Ponadto ma piękny zapach - bardzo intensywny, lekko ziołowy. Niestety wycofany z produkcji, a szkoda.
Kąpiel i włosy
Yves rocher Jardins du Monde kremowy żel pod prysznic orzech makadamia szybko skradł moje serce. Już przymierzam się, by zamówić kolejną butelkę. Jest gęsty, kremowy, nie wylewa się przez palce. Nie wysusza skóry, dobrze myje, fajnie się pieni. Jego zapach powala, prysznic z nim to istna przyjemność.
Garnier Fructis Goodbye demage szampon wzmacniający to dla mnie bubel. Pisałam o nim TU. Spowodował szybsze przetłuszczanie się moich włosów, a także podrażnienie skóry głowy. Odradzam!
Jak Wam się podoba pierwsza część tego denka? Znacie te produkty?
Miłego dnia!