Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ampułki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ampułki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 grudnia 2012

Wygraj Bioderma Matricium®


Witajcie!

Jakiś czas temu pisałam o tym czym jest Matricium KLIK, a później dzieliłam się z Wami efektami po kuracji KLIK. Pamiętam, że wiele z Was chciałoby poznać ten produkt! Teraz macie szansę :-)

Mam dla Was mały prezent od Biodermy! Do wygrania pięć zestawów startowych, które zawierają po pięć ampułek. Jest to świetny wstęp do kuracji, bo można poznać właściwości kosmetyku.


Co należy zrobić?

Po pierwsze należy być publicznym obserwatorem mojego bloga.
Jeśli nie jesteś blogerką to pozostaw także swój adres mailowy do kontaktu.
Po drugie należy odpowiedzieć na proste pytanie: 
Dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić zestaw startowy Bioderma Matricium?


Zgłoszenia przyjmuję do 26 grudnia 2012 roku.
Nagroda zostanie wysłana w ciągu 7 dni od ogłoszenia wyników.
Wysyłka tylko na terenie Polski.

wtorek, 20 listopada 2012

Bioderma Matricium® - kuracja 15-dniowa


31 października rozpoczęłam moją przygodę z Biodermą. O samym produkcie pisałam w tym poście KLIK. Moja kuracja została zakończona kilka dni temu, a dzisiaj chcę się podzielić moim odczuciami odnośnie tego produktu... Dodam, że stosowałam kosmetyk systematycznie na noc.


Najpierw trochę od strony technicznej... Kosmetyk został umieszczony w sterylnych ampułkach - każda o pojemności 1 ml. Wydaje się mało, ale jest to idealna ilość, która wystarcza nie tylko na twarz, ale także na szyję. Ampułki są bardzo wygodne, ponieważ można je ponownie zakręcić. Sam produkt ma konsystencję wodnistą. Początkowo wydawało mi się, że produkt jest bezzapachowy. Ale nic bardziej mylnego. Ta woda pachnie dość specyficznie. Określiłabym to jako lekko kwaśny zapach. Ale nie jest nachalny, więc nie przeszkadza. Prawdopodobnie większość osób nawet nie zwróci uwagi na ten specyficzny zapach... Kosmetyk łatwo się aplikuje i ekspresowo wchłania.


Po aplikacji w szybkim tempie odczuwałam spore napięcie skóry. Ale nie był to efekt ściągnięcia jak przy przesuszeniu, tylko takiego jakby naciągnięcia. Dość dziwne uczucie i jeszcze żaden kosmetyk nie dawał mi takiego odczucia. Przyznam, że było to przyjemne, ale jednocześnie uświadamia mi to, że już w tak młody wieku (26 lat) na mojej skórze jest już co ''naciągnąć''. Z racji lekkiej konsystencji zalecana jest aplikacja kremu. Ja ze swoją tłustą cerą zrobiłam eksperyment i nie nakładałam kilka razy kremu. Sama woda okazała się na tyle odżywcza, że nie czułam potrzeby aplikacji kremu. Ale to był tylko wyskok, a przez większy okres kuracji sumiennie aplikowałam krem. A właściwie dwa!


Zamiennie używałam dwóch kremów. Jeden ''mocniejszy'' o działaniu wspomagającym walkę z czasem, czyli Vichy LiftActiv Retinol Ha. Bardzo dobry odżywczy krem. Oraz drugi trochę ''lżejszy'' także przeciw zmarszczkom Corine de Farme. Oba kremy zapewniały mi odpowiednie odżywienie.


Wracając jednak do meritum sprawy... W ciągu tych 15 dni zaobserwowałam dużo pozytywnych reakcji. Przede wszystkim w znacznym stopniu moja skóra się wygładziła. Prawdopodobnie ten efekt gładkości wynika z tego, że jest lepiej napięta. Przez cały okres kuracji na mojej buzi nie pokazała się żadna zmiana trądzikowa. Cera zyskała jednolity koloryt, jest taka bardziej zwarta i zbita. Ogólnie mam wrażenie, że moja skóra wygląda lepiej i bardziej promienniej. Pisałam Wam wcześniej o mojej lwiej zmarszczce. Nie zaobserwowałam żadnych zmian w jej wyglądzie. Trochę szkoda, ale na cuda nie liczyłam! Matricium stosowałam także na skórę pod oczami. Początkowo trochę się bałam podrażnienia, ale jednak nie było czego, bo skóra zareagowała bardzo pozytywnie.


Podsumowując, nie mogę w pełni ocenić tego kosmetyku, bowiem 15-dniową kurację można jedynie potraktować jako wstęp do dłuższej rozgrywki ;-) Nie mniej, te zmiany, które zaobserwowałam są bardzo pozytywne. Jestem przekonana, że ten produkt działa, bo czuć jak realnie napina skórę. Moja cera jest odświeżona, ujednolicona i jej stopnień nawilżenia na pewno wzrósł. Według producenta Matricium robi dużo więcej, ale są to procesy raczej nie widoczne gołym okiem. Wierzę, że tak jest!

czwartek, 1 listopada 2012

Walka z czasem - Bioderma Matricium®

Czasami mam tak, że marzę o jakimś kosmetyku. Chcę go mieć, ale zazwyczaj tym co mnie powstrzymuje przed zakupem jest wysoka cena. Ale i wtedy się nie poddaję, tylko po prostu odkładam pieniądze do czasu, aż bez wyrzutów sumienia będę mogła poczynić zakup. A czasami jest tak, że dzięki blogowi można spełniać swoje małe kosmetyczne marzenia bez wydawania pieniędzy ;-) Kiedy otrzymałam możliwość przetestowałam tego produktu, aż podskoczyłam z radości! Bowiem jest to jeden z tych kosmetyków, które zawsze chciałam wypróbować, bo naczytałam się pozytywnych opinii. Aktualnie mam 26 lat i ktoś może powiedzieć, że to za wcześnie na kosmetyki zapobiegające starzeniu się skóry. Nic bardziej mylnego. Rzekłabym, że to już ostatni dzwonek ;-) Ja średnio już od dwóch lat działam w tym zakresie, bo jestem zwolenniczką profilaktyki i zapobiegania, a nie leczenia. Mam tłustą skórę i teoretycznie na niej najpóźniej tworzą się zmarszczki. Ale niestety w praktyce wygląda to tak, że mam wysokie czoło, które często marszczę.


MATRICIUM® to pierwszy wyrób medyczny działający na przyczyny starzenia się skóry. MATRICIUM® złożone jest z 63 biomimetycznych (występujących naturalnie w skórze) składników aktywnych, które są w 100% przyswajane przez skórę. Działanie MATRICIUM® poparte jest 14 latami badań i aż 74 badaniami klinicznymi.




Matricium to najbardziej utytułowany produkt Biodermy.
Otrzymał wyróżnienia w 6 plebiscytach urodowych:

Doskonałość Roku Twój Styl 2011
Najlepsze dla Urody 2010
Perła Dermatologii Estetycznej 2011
Stylowy Kosmetyk 2011
Qultowy Kosmetyk 2011
Super Produkt Świat Kobiety 2011


Zapowiada się naprawdę ciekawie :-) Mam nadzieje, że ta ilość nagród o czymś świadczy i kosmetyk pozytywnie mnie zaskoczy. Wczoraj, czyli 31 października zużyłam pierwszą ampułkę. Konsystencja produktu jest rzadka, bo to w sumie jest sterylna woda ze składnikami aktywnymi. Jedna ampułka idealnie wystarczyła ma twarz oraz szyję. Po wchłonięciu się poczułam spore napięcie skóry, ale nie była ona ściągnięta. To był jednak znak, że czas zaaplikować krem. Wszak Matricium to serum. Dzisiaj cera wygląda bardzo dobrze, w tym sensie, że nie ma żadnych negatywnych skutków typu zapychanie. Zobaczymy jak będzie z czasem :-) Mam nadzieje, że moja dalsza relacja Was zainteresuje i razem ze mną będziecie oczekiwać efektów albo ich braku ;-) Rzetelnie podzielę się moimi obserwacjami po zużyciu ampułek... A może już znacie to serum?

czwartek, 25 października 2012

Joanna, Rzepa, Ampułki wzmacniajace oraz aktualna pielegnacja włosów


Ampułki wzmacniające Rzepa przeznaczone są dla włosów przetłuszczających się, ze skłonnością do łupieżu i wypadania. Zawierają bogaty zestaw aktywnych składników -  ekstrakt z czarnej rzepy oraz inne wyselekcjonowane ekstrakty naturalne, a także witaminę PP, mentol, dermosacharydy i prowitaminę B5, aby skutecznie zmniejszyć przetłuszczanie się skóry głowy oraz działać energizująco i wzmacniająco. To specjalistyczny produkt do wcierania w skórę głowy, który pozwala osiągnąć wyjątkowe rezultaty przy regularnym stosowaniu. Unikatowa receptura preparatu oparta jest na starannie dobranych składnikach działających stymulująco, wzmacniająco i energizująco na cebulki włosowe. Zawiera wyjątkowo wysokie stężenie ekstraktu z czarnej rzepy, uznawanej przez medycynę ludową za jeden z najskuteczniejszych, naturalnych środków wzmacniających i zapobiegających wypadaniu włosów.


Ostatnimi czasy bardzo wypadały mi włosy. Skuszona promocją w Naturze kupiłam Ampułki wzmacniające od Joanny. Miałam już kiedyś ten kosmetyk, ale nie zapamiętałam zbyt pozytywnie. Teraz myślę, że po prostu kiedyś nie mogłam zauważyć efektów, ponieważ nie miałam takiego realnego problemu. Ampułek jest siedem i mają po 10 ml pojemności. Jest to dość sporo i myślę, że można by kurację spokojnie rozdzielić na 14 dni. Ja jednak zużyłam te ampułki w ciągu 7 dni wcierając w skórę głowy każdego wieczora i zostawiając na noc. Wykonywałam przy tym masaż.


Ampułki mają rzadką i wodnistą konsystencję, taką typową dla wcierek. Aplikacja przebiega dość łatwo. Zapach jest bardzo mocny - alkoholowa woń rzepy. Mi to wcale nie przeszkadza, ale wrażliwe nosy mogą narzekać. Po masażu skóra głowy zaczyna mrowić oraz robić się ciepła. Jest to prawidłowa reakcja oznaczająca, że krążenie zostało dobrze pobudzone. Po jakimś czasie efekt zanika i można zapomnieć, że cokolwiek nałożyło się na włosy. Producent zaleca dwa tygodnie kuracji, więc byłam przekonana, że po zaledwie siedmiu dniach nie zauważę żadnej różnicy. Bardzo się myliłam. Do tej pory włosy wypadały mi masowo i były dosłownie wszędzie. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że ta kuracja zahamowała wypadanie włosów i znacząco zminimalizowała problem. Wierzcie mi, że różnica jest ogromna i zauważalna. Uważam, że włosy faktycznie się wzmocniły. Polecam, bo według mnie warto wypróbować i dać się miło zaskoczyć :-)


Ampułki są ze szkła. Biała kropka wskazuje miejsce w którym należy naciskać, aby przełamać szkło. Wiem, że łatwo o zranienie przy takim zabiegu, dlatego ja zawsze otwieram tego typu ampułki przez ręcznik. Warto spróbować, bo metoda jest bardzo fajna i nie ma wtedy szans, żeby się zranić.


Aktualna pielęgnacja moich włosów jest bardzo minimalistyczna...

Szampony

Szampon z Yves Rocher przeznaczony jest do wrażliwej skóry głowy. Generalnie ma być bardzo delikatny. No i jest, jednak mam mieszane uczucia i używam go tylko dwa razy w tygodniu do oczyszczania skóry głowy, ponieważ mimo swojej delikatności na drugim miejscu w składzie ma SLS. Do codziennie mycia używam płynu do higieny intymnej Facelle, który świetnie się u mnie sprawdza. Myje, oczyszcza, nie przesusza. Nie wymagam wiele od szamponu i jestem zadowolona.



Odżywki

Nie znam niemieckiego, ale obie te maski stosuję zamiennie jako codzienne odżywki. Po umyciu włosów nakładam je na kilka minut albo i dłużej, a potem obficie spłukuję. Początkowo bardziej polubiłam maskę z Alverde. Teraz jednak stwierdzam, że maska Yanao jest dużo lepsza! Niesamowicie zmiękcza, nawilża i zostawia włosy gładkie, niczym taflę lodu. Obie sprawdzają się.


Maska

Cały czas sobie zadaję pytanie, dlaczego tak późno odkryłam ten kosmetyk? Maska z granatem i aloesem z Alterry jest rewelacyjna! Niesamowicie zmiękcza, nawilża, odżywia, regeneruje i przy tym wcale nie obciąża moich cienkich włosów. Maska jest wydajna, ślicznie pachnie i świetnie działa.


sobota, 30 czerwca 2012

Dora Pharmacia, Lycosan duo - ZNACIE?

Kiedyś pisałam Wam o Aptece Świat Zdrowia, w której zbierałam punkty i potem mogłam je wymieniać na nagrody. Niestety, prawo się zmieniło i już nie ma takiej możliwości... Mogłam jednak zrealizować punkty, które uzbierałam :-) Wybrałam produkty z Tołpy, jednak były już niedostępne...


Dzisiaj mama dostała w ramach tych punktów taki oto zestaw do włosów. Cena za taki zestaw to ponad 100 zł, więc całkiem sporo. Ale jak wiadomo, drogi produkt nie jest gwarantem wysokiej jakości, więc jestem ciekawa, czy znacie te kosmetyki? Zestaw składa się z szamponu i ampułek.


Niestety nie ma zbyt wielu opinii na ich temat. Zastanawiam się, czy produkt może być dobry i czy spełnią się obietnice producenta? Zamierzam się o tym przekonać :-)

Dora Pharmacia, Szampon bambusowy z aloesem

 
Dora Pharmacia, Complex odżywczy



wtorek, 3 stycznia 2012

FARMONA, Radical, Kuracja przeciw wypadaniu włosów - mój hit!


Bardzo lubię różnego rodzaju wcierki do włosów oraz ampułki. Najczęściej sięgam po ampułki w okresie jesieni i wiosny, kiedy to z powodu przesilenia mam osłabione włosy i często nadmiernie wypadają. Stosowałam już chyba większość produktów dostępnych na rynku i mam porównanie...

Testowałam:
- Mil Mil, Placenta Liquid Hair
- Joanna, Rzepa, Ampułki wzmacniające
- Joanna, Z Apteczki Babuni, Kuracja wzmacniająca w ampułkach
- Vichy, Dercos, Kuracja przeciw wypadaniu włosów, Ampułki z Aminexilem
- Inter Fragrances, Seboradin, Intensywna kuracja w ampułkach do włosów potrzebujących silnego wzmocnienia i regeneracji


Radical okazał się być długo poszukiwanym Świętym Grallem ;-) Ampułki te jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Kupuję je regularnie i zazwyczaj po zastosowaniu jednego opakowania efekty są widoczne. Przede wszystkim w cudowny sposób hamują wypadanie włosów. Działają ekspresowo!


Najważniejsza jest systematyczność i codzienne wcieranie jednej ampułki. Najlepiej połączyć to z masażem głowy. Ja robię to zawsze przed snem. Ampułki mają ziołowy, całkiem przyjemny zapach. Po około tygodniu widzę już pierwsze realne rezultaty, czyli zahamowanie wypadania włosów. A z czasem zauważam ogólne wzmocnienie włosów, mniejsze przetłuszczanie, włosy są odbite od skóry głowy, zyskują na objętości, pojawiają się  nowe baby hair  i zdecydowanie szybciej rosną!


Dla mnie te ampułki są cudowne i sięgam po nie zawsze, kiedy zajdzie taka potrzeba. Wiem, że pomogą i moje włosy dostaną energetyczno-ziołowego kopa ;-) Minusem dla mnie jest aplikacja. Wolałam starą wersję ze szklanymi ampułkami, które trzeba było ułamać. Aplikator - zakraplacz moim zdaniem się nie sprawdza, ponieważ lecą z niego zbyt małe kropelki i na dokładną aplikacje trzeba by poświęcić zbyt dużo czasu... Ale ogólnie radzę sobie bez tego aplikatora. Cena ampułek bardzo się waha. Czasami udaje mi się je kupić tylko za 22 zł, a w niektórych miejscach cena potrafi dojść do 39 zł! Trzeba szukać. Znacie te ampułki? Jeśli nie, to szczerze i mocno polecam!


Cały czas stosuję też suplementację. Właśnie jestem w połowie drugiego opakowania tabletek Vitapil. Potem zrobię przerwę. Swoją drogą, tabletki te mają nową wersję, ponieważ wcześniej były takie kremowo-szare, a aktualnie otoczka została zmieniona na zieloną. Ot, taka ciekawostka!


Biorę też poniższe tabletki, bo czuję, że brakuje mi witamin. Nie sugerujcie się cenami, bo tabletki kupiłam za grosze na promocji w Superpharm. Razem płaciłam tylko około 8 zł :-) Wow!