Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wypoczynek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wypoczynek. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 6 stycznia 2011

domowo... czyli jak dobrze mieć święto w tygodniu:)

Właściciele firm pewnie średnio są szczęśliwi, że dzisiejszy dzień będzie dniem wolnym od pracy. Mam całkiem odmienne zdanie na ten temat. Nie musiałam rano wstawać, zwłaszcza że do 2 w nocy czytałam książkę. I to jaką! Wyuzdany romans historyczny. Czasami muszę, inaczej się duszę. Potem poranna kawka z małżem, śniadanko, spokój, luzik, zero pośpiechu. No i obiadek, który sama ugotowałam. A raczej upiekłam, wedle własnego pomysłu. Nie wiem tylko dlaczego mój szanowny małż patrzył na mnie podejrzanie a potem milcząco podążył w kierunku kalendarza i coś tam naskrobał. Uniósł brew i uśmiechnął się głupkowato.
- Taka chwila prędko się nie zdarzy... - powiedział z zadowoleniem i poszedł oglądać "Uwaga pirat".
Doskonale wiem co tam zaznaczył. Ale przecież, gdybym gotowała codziennie, to nie miałby tyle uciechy, niespodzianki i chwili zaskoczenia. No dbam o niego i tyle. O jego pełne wrażeń życie. Dobra żona ze mnie, ach!
No ale wracajmy do uciech dnia wolnego. Potem napisałam odpowiedzi na pytania do wywiadu dla Gazety Krakowskiej i wkurzałam się na ograniczającą mnie liczbę znaków, które pochłaniały moje myśli i nie pozwalały im swobodnie płynąć. Głupie granice, nie lubię ich.
Rozpisałam wczoraj książkę do końca i wyszło mi jeszcze 6 rozdziałów do napisania plus epilog. Ale nie wiem czy dzisiaj zacznę kolejny. Jakoś się rozleniwiłam, wyluzowałam, obejrzałam "Vinci" z Więckiewiczem, którego uwielbiam. Chyba każdemu należy się trochę oddechu. Zwykłego wygniatania kanapy? A jeszcze rano chciałam kupować orbitrek. Gdy powiedziałam o tym małżowi, dziwnie zadrżała mu broda i już byłam bliska rzuceniem w nim tym, co trzymałam akurat w ręku. A był to mój nowy kubek z kawą, więc szkoda mi było. A ryzykant powiedział:
- A co z rowerkiem? Steperem? Kartą Benefitu? Dresikiem i bucikami do biegania?
Zmarszczyłam brwi i burknęłam:
- A ty dzisiaj czasem do pracy nie musisz iść?
Jeśli myśli, ze zepsuje mi dzisiejszy dzień, grubo się myli! Dzisiaj mam luzackie święto i nic i nikt nie wyprowadzi mnie z równowagi.
Chyba.
Oby!