„Sekret sprzed lat” Katarzyny Redmerskiej to jej debiut literacki, wcześniej autorka pisała felietony dla portalu o zwierzętach, publikowała też w kwartalnikach literackich i portalach pisarskich. Jak przebiegło moje spotkanie z książką pani Redmerskiej? Proszę państwa, bardzo burzliwie.
Akcja powieści rozgrywa się w czasach współczesnych, młoda pani notariusz, Zuzanna Długołęcka otrzymuje niespodziewaną wiadomość. Okazuje się, że w starym dworku niedaleko Lublina mieszka rodzina jej babki, rodzina, o której istnieniu nie miała pojęcia. Kontaktuje się z nią jej daleki kuzyn, Adam Krzeniecki, właściciel posiadłości, a także wielu dochodowych przedsiębiorstw, człowiek znany z portali plotkarskich i biznesowych doniesień. Adam jest wnukiem brata babci głównej bohaterki. Starszy pan Krzeniecki na łożu śmierci wyjawia prawdę o istnieniu siostry, której dawno dawno temu się wyrzekł. I nakazuje wnukowi zająć się jej wnuczką, dać jej to, co należne, czyli część wielkiego majątku. Lecz czy to wszystko, co wyjawił umierający człowiek? Adam wie, że prawda sięga o wiele dalej i jest więcej niż… tragiczna i okrutna. Gdy Zuzanna przybywa do dworku, ma wrażenie, że przeniosła się kilkadziesiąt lat wstecz, jakby czas się tu zatrzymał. Historia rodziny jest dla niej zupełną niespodzianką i wywołuje szereg wzruszeń. Natomiast każdorazowe z gburowatym i nieprzystępnym Adamem Krzenieckim powoduje u niej złość, niechęć, a jednocześnie nieoczekiwane przyspieszenie bicia serca. Lecz czy uczucie, budzące się w takich okolicznościach, z takim obciążeniem przeszłością, którą Adam przed nią ukrywa, będzie możliwe do zrealizowania?
No właśnie, dlaczego spotkanie z tą książką było takie burzliwe? Powieść przeczytałam szybko, tajemnica od początku ciążyła na bohaterach, wiadomo było, że będzie to potężne uderzenie na sam koniec. Ale postaci głównych bohaterów, czyli Adama i Zuzanny wywoływały u mnie szereg ambiwalentnych uczuć. Zupełnie nieuzasadnione wybuchy złości, wyzwiska, po których zaraz następował normalny dialog, sprawiały że zaczynałam podejrzewać oboje o co najmniej dwubiegunówkę. Zupełnie irracjonalne kłótnie, które czasami w moich oczach wyglądały na naciągane i wymuszane, aby coś się działo i aby wciąż i wciąż zaznaczać, że tych dwoje się nie lubi, ale jednocześnie czuje do siebie coraz większy pociąg. A wszystko to podane w tak dynamiczny i w sumie ciekawy sposób, że chwilową niechęć do bohaterów, przykrywałam ciekawością co będzie dalej. I tak też grubą w sumie powieść przeczytałam w dwa dni.
„Sekret sprzed lat” to historia miłości z problemami, obarczonej przeszłością, tragizmem i okrucieństwem. Mimo irytujących sytuacji pomiędzy głównymi bohaterami, zasługuje na przeczytanie i na wcale dobrą notę. Polecam, to jest udany debiut.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Axis Mundi.