Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 września 2016

Katarzyna Redmerska "Sekret sprzed lat"

„Sekret sprzed lat” Katarzyny Redmerskiej to jej debiut literacki, wcześniej autorka pisała felietony dla portalu o zwierzętach, publikowała też w kwartalnikach literackich i portalach pisarskich. Jak przebiegło moje spotkanie z książką pani Redmerskiej? Proszę państwa, bardzo burzliwie.

Akcja powieści rozgrywa się w czasach współczesnych, młoda pani notariusz, Zuzanna Długołęcka otrzymuje niespodziewaną wiadomość. Okazuje się, że w starym dworku niedaleko Lublina mieszka rodzina jej babki, rodzina, o której istnieniu nie miała pojęcia. Kontaktuje się z nią jej daleki kuzyn, Adam Krzeniecki, właściciel posiadłości, a także wielu dochodowych przedsiębiorstw, człowiek znany z portali plotkarskich i biznesowych doniesień. Adam jest wnukiem brata babci głównej bohaterki. Starszy pan Krzeniecki na łożu śmierci wyjawia prawdę o istnieniu siostry, której dawno dawno temu się wyrzekł. I nakazuje wnukowi zająć się jej wnuczką, dać jej to, co należne, czyli część wielkiego majątku. Lecz czy to wszystko, co wyjawił umierający człowiek? Adam wie, że prawda sięga o wiele dalej i jest więcej niż… tragiczna i okrutna. Gdy Zuzanna przybywa do dworku, ma wrażenie, że przeniosła się kilkadziesiąt lat wstecz, jakby czas się tu zatrzymał. Historia rodziny jest dla niej zupełną niespodzianką i wywołuje szereg wzruszeń. Natomiast każdorazowe z gburowatym i nieprzystępnym Adamem Krzenieckim powoduje u niej złość, niechęć, a jednocześnie nieoczekiwane przyspieszenie bicia serca. Lecz czy uczucie, budzące się w takich okolicznościach, z takim obciążeniem przeszłością, którą Adam przed nią ukrywa, będzie możliwe do zrealizowania?

No właśnie, dlaczego spotkanie z tą książką było takie burzliwe? Powieść przeczytałam szybko, tajemnica od początku ciążyła na bohaterach, wiadomo było, że będzie to potężne uderzenie na sam koniec. Ale postaci głównych bohaterów, czyli Adama i Zuzanny wywoływały u mnie szereg ambiwalentnych uczuć. Zupełnie nieuzasadnione wybuchy złości, wyzwiska, po których zaraz następował normalny dialog, sprawiały że zaczynałam podejrzewać oboje o co najmniej dwubiegunówkę. Zupełnie irracjonalne kłótnie, które czasami w moich oczach wyglądały na naciągane i wymuszane, aby coś się działo i aby wciąż i wciąż zaznaczać, że tych dwoje się nie lubi, ale jednocześnie czuje do siebie coraz większy pociąg. A wszystko to podane w tak dynamiczny i w sumie ciekawy sposób, że chwilową niechęć do bohaterów, przykrywałam ciekawością co będzie dalej. I tak też grubą w sumie powieść przeczytałam w dwa dni.

„Sekret sprzed lat” to historia miłości z problemami, obarczonej przeszłością, tragizmem i okrucieństwem. Mimo irytujących sytuacji pomiędzy głównymi bohaterami, zasługuje na przeczytanie i na wcale dobrą notę. Polecam, to jest udany debiut.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Axis Mundi.

wtorek, 14 czerwca 2016

Marta Guzowska "Chciwość"

Najnowsza powieść Marty Guzowskiej, otwierająca cykl z nową bohaterką, archeologiem i jednocześnie wytrawną złodziejką dzieł sztuki, to prawdziwa uczta dla koneserów szybkiej akcji, skomplikowanej intrygi i pięknych „okoliczności przyrody”. 

Doktor Simona Brenner pracuje na wykopaliskach w Troi, a jednocześnie przygotowuje się do skoku, po którym będzie mogła pozwolić sobie na kolejne luksusowe zakupy. Otóż jeden z kolekcjonerów, operujący niewyobrażalną gotówką, zażyczył sobie diadem Heleny Trojańskiej. Simona, jako jedyna na świecie, jest w stanie odróżnić oryginał od kopii, która nawiasem mówiąc, znajduje się w moskiewskim muzeum i po wielu przygotowaniach, zaczyna wdrażać swój plan w życie. Ale gdy w najbliższym otoczeniu pojawia się jej były kochanek, Ivan, tym razem w towarzystwie kolejnej studentki, kobieta siłą powstrzymuje się od uczynienia mu poważnej krzywdy. Jednak już wkrótce Ivan zostaje uprowadzony, a do Simony trafia pudełko z makabryczną zawartością. A to dopiero początek dramatycznych wydarzeń, w których główną rolę obejmie właśnie doktor Brenner. Troja, Grecja, wybuchy, pożary, porywacze, chciwi ludzie, którzy nie cofną się przed niczym. Ivan, który także ma swój plan, Andreas, który zawsze jest przy Simonie, bo chyba czuje do niej coś więcej, nic tylko zawodową ciekawość, tajemnicze pudełka z zagrożeniem, które może nadal stanowić poważne niebezpieczeństwo, no i on. Diadem pięknej Heleny. A to wszystko podane w iście zawrotnym tempie, w którym pokonujemy z bohaterką kolejne przeszkody, wędrujemy po basenie Morza Śródziemnego, niczym Indiana Jones unikamy nawet najbardziej niebezpiecznych pułapek.

Ale to nie tylko sensacyjno-przygodowa powieść z solidnie skonstruowaną intrygą kryminalną. Marta Guzowska jest doktorem archeologii, jej opowieść jest mocno osadzona w realiach pracy archeologów, niezwykle rzetelnie i prawdziwie pokazuje świat ludzi szukających śladów przeszłości, a także funduje czytelnikowi ciekawą lekcję historii.

Byłam na spotkaniu z autorką, podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu i już wiem, że to dopiero pierwszy tom przygód wybitnej doktor archeologii. Co oczywiście jest bardzo dobrą wiadomością, a dlaczego, to dowiecie się, gdy przeczytacie ostatnią stronę tej fantastycznej książki. Polecam!


środa, 16 lipca 2014

"Sieroce pociągi" Christina Baker Kline

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarna Owca.


Sieroce pociągi, czyli "orphan trains" były akcją humanitarną, polegającą na przesiedleniu osieroconych dzieci ze wschodniego wybrzeża w kierunku środkowych Stanów USA. W miasteczkach pojawiały się ogłoszenia o nadciągającym transporcie dzieci i na stacjach odbywała się selekcja i wybór sierot, która to do złudzenia przypominała handel niewolnikami. W latach 1853-1929 przewieziono niemal ćwierć miliona dzieci. Jedne znalazły dom, inne nie. Powieść "Sieroce pociągi" Christiny Baker-Kline pokazuje nie tylko problem sierot w ujęciu historycznym, bazując na autentycznych historiach dzieci z pociągów, ale także współczesny świat dzieci wychowywanych w rodzinach zastępczych.

Powieść ma tak naprawdę dwie bohaterki, nastoletnią Molly, która przebywa w kolejnej rodzinie zastępczej. Jej ojciec zginął w wypadku samochodowym, matka jest ćpunką, a dziewczyna szuka własnej tożsamości, nosi się jak gotka, jest zbuntowana, a tak naprawdę bardzo nieszczęśliwa. Dopiero, gdy zaczyna spotykać się z Jackiem, troszkę się zmienia. Dzięki matce chłopaka udaje się jej uniknąć poprawczaka za kradzież książki z biblioteki. W zamian ma odpracować 50 godzin w ramach prac społecznych. Jej zastępczy rodzice, a zwłaszcza "matka" jawnie nienawidzi nastolatki. Ale ta stara się tym nie przejmować. Zgadza się na prace społeczne w domu staruszki Vivian, gdzie ma zająć się porządkowaniem strychu.

Z drugiej strony poznajemy losy dziewięcioletniej Irlandki Niamh, która z rodzicami i rodzeństwem emigruje do Stanów Zjednoczonych, postrzeganych jako krainę miodem i mlekiem płynącą. Jak wielce złudny to obraz, rodzina dziewczynki przekonuje się niemal po przybyciu. Wskutek tragicznego wypadku, bohaterka zostaje całkiem sama i już wkrótce rusza "sierocym pociągiem" na zachód, w poszukiwaniu rodziny. Dużo czasu upłynie, zanim Niamh, potem Dorothy, a wreszcie Vivian osiągnie chociaż namiastkę szczęścia. Koniec końców, w jesieni życia znajdzie tych, którzy mogli być dla niej prawdziwą rodziną. A to wszystko dzięki zbuntowanej nastolatce, Molly.

Autorka w rzetelny i do bólu prawdziwy sposób pokazała los sierot, rzucanych z jednej rodziny do drugiej, kiedy to były postrzegane jedynie jako tania siła robocza, niejednokrotnie traktowane gorzej niż zwierzęta. Finał nieco przesłodzony, w typowo amerykańskim stylu, miałam wrażenie, że książka urwała się w pewnym momencie, kiedy jeszcze nie poczułam, że dotarłam do końca. Jednakże powieść naprawdę wciąga, szokuje, wzrusza i ciekawie przedstawia losy dzieci, które chciały po prostu być kochane i mieć normalną rodzinę.
Polecam, lektura niosąca nie tylko wzruszenia, ale także ukazująca autentyczne wydarzenia historyczne, które do dzisiaj są dwojako oceniane.

wtorek, 21 maja 2013

Elwira Watała "Sodomici"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf.


Elwira Watała to autorka wielu opracowań, monografii i książek odkrywających mroczne, wstydliwe i niekiedy bulwersujące sekrety historii. W 2011 wydała nieco kontrowersyjną książkę „Mój chory de Sade”, a teraz w moje ręce wpadła jej najnowsza publikacja. „Sodomici” to kolejna wycieczka w przeszłość, w sposób nieprzegadany obrazująca rozwój sodomii na przestrzeni wieków.

Na początku autorka funduje nam zarys historyczny jeśli chodzi o pojęcie i zjawisko homoseksualizmu na świecie. Zastanawia się, czy homoseksualizm można leczyć, dlaczego niekiedy był postrzegany jako choroba, innym razem jako przywilej i normalny sposób budowania męskości? Dlaczego w szeregach armii pojawiali się… tymczasowi homoseksualiści, którzy po powrocie do swoich domostw, wracali jednocześnie do żon i narzeczonych?

W dalszej części publikacji poznajemy najsławniejszych homoseksualistów, o których czasami chyba nie wiedzieliśmy, że stoją po tej stronie sfery życia z drugim człowiekiem. Piotr Czajkowski, Hans Christian Andersen, Oscar Wilde, Ludwik II Bawarski, Fryderyk Wielki, rzymscy cesarze, Marcel Proust, William Szekspir, Tomasz Mann, Jarosław Iwaszkiewicz. I wielu wielu innych. Niektórzy otwarcie przyznawali się do homoseksualizmu, inni żyli w związkach z kobietami i do końca przekonywali świat co do własnej heteroseksualności. Autorka przytacza wiele dowodów na takie, a nie inne upodobania, opisuje związki z mężczyznami, a w przypadku artystów opowiada o dziełach, które powstawały inspirowane miłością do drugiego mężczyzny.

Nie ogranicza się tylko do historii, funduje nam wycieczkę do Hollywood i dzięki temu poznajemy światek filmu, gdzie męska miłość była i jest czymś zupełnie normalnym. Książka jest napisana przystępnym, czasami pełnym inteligentnego humoru językiem, bez zbędnych naukowych dywagacji, stanowi interesującą i wciągającą lekturę.

Temat stary jak świat, a jednak w ciekawej odsłonie, zawiera wiele cennych informacji z życia znanych ludzi, ukazując ich od nieco odmiennej strony. Ciekawa, błyskotliwa, nieprzegadana. Polecam, może stanowić ciekawe uzupełnienie naszej wiedzy i o ludziach, a także o tych wątkach historycznych, których nie znajdziemy w podręcznikach do nauki tego przedmiotu.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Hanna Cygler "W cudzym domu"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebis.


Powieści, których akcja dzieje się w realnych, niewyimaginowanych miejscach, zajmują na mojej osobistej liście nader wysoką pozycję. A jeśli jeszcze akcja dzieje się w mocno osadzonych realiach historycznych, to jest to dla mnie niewątpliwy plus. I jeżeli w takiej opowieści pojawią się jeszcze wątki miłosne, uczuciowe, wątki tragiczne, bolesne, to mogę stwierdzić, że lektura idealnie trafia w mój gust. 

Taką ucztę czytelniczą zaserwowała mi Hanna Cygler swoją najnowszą powieścią „W cudzym domu”, wydaną przez wydawnictwo Rebis. To prawdziwy wehikuł czasu, dzięki któremu możemy znaleźć w końcowych latach XIX wieku i powędrować ulicami Paryża, Berlina, Gdańska, Warszawy, znajdującej się pod rosyjskim zaborem, ruszyć w katorżniczą drogę na Sybir i przekonać się, że ludzie zawsze kochali, walczyli, knuli, kłamali i pragnęli. Czego? Tego samego, co i teraz. Majątku, władzy, a niektórzy po prostu… miłości. 

Poznajemy cały wachlarz różnorakich postaci, tych złych i tych dobrych. Piękną Luizę, która ucieka przed niechcianą ofertą małżeństwa. Joachima, który zostaje wmanewrowany w niebezpieczne sytuacje przez ludzi, których uważał za przyjaciół. Rozalię, która w imię przyjaźni jest w stanie poświęcić prawie wszystko. Szuszkina, który myślał, że już nic dobrego go w życiu nie czeka. I wiele innych ludzi, którzy uwikłani w carską zawieruchę starają się po prostu przetrwać.

Hanna Cygler stworzyła niezwykle obrazową i wciągającą opowieść o ludziach, ich pragnieniach, ich niskich niekiedy instynktach, a także o prawdziwej miłości, która czasami przybiera różne formy i nie zawsze jest od razu rozpoznana i widoczna. Powieść ujmuje stylistyką, gładką, intrygującą, akcja rozwija się dynamicznie, nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Do tego świetnie ukazane realia historyczne-to wszystko sprawia, że „W cudzym domu” czyta się niezwykle intensywnie. Gorąco polecam tę powieść, to prawdziwa gratka dla wielbicieli dobrej książki obyczajowej, romansu i realiów polityczno-historycznych. Dla mnie-genialna!

piątek, 6 lipca 2012

Katarzyna Enerlich "Studnia bez dnia"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MG.


"Tak wiele spotkań zależy od jednego zdarzenia. Gdyby nie ono..."*
 

Te słowa właściwie oddają atmosferę, akcję, główny wątek najnowszej powieści Katarzyny Enerlich, zatytułowanej "Studnia bez dnia". Czasami o naszym życiu decyduje jedno małe wydarzenie, jeden ruch, jeden krok, albo... jedno naciśnięcie zielonej słuchawki w telefonie. Wówczas możemy połączyć się z kimś, kto wcale nie chciał z nami rozmawiać i usłyszeć coś, co wolelibyśmy nie słyszeć i o czym wolelibyśmy nie wiedzieć. Lecz czy niewiedza w pewnych przypadkach na pewno wyszłaby nam na zdrowie? Przekonała się o tym bohaterka powieści, Marcelina, której życie uległo diametralnej zmianie, właśnie wskutek pewnego splotu wydarzeń.

Marcelina została sama, musiała zamienić mieszkanie na mniejsze, znaleźć pracę i próbować odzyskać równowagę. I starać się połatać popękane z żalu serce. Z podwójnego żalu. W dodatku w jej życiu pojawiła się kobieta, którą powinna znienawidzić, a jednak nie potrafi tego uczynić i czuje, że zaczyna darzyć ją coraz większą sympatią, a nawet przyjaźnią. Walcząc z własną przeszłością, Marcelina podejmuje pracę na stoisku z pamiątkami w sercu Torunia. Straganik należy do Tadeusza, toruńskiego rzeźbiarza. Jednocześnie kobieta nadal przyjmuje zlecenia na drobne renowacje ram obrazów, zaprzyjaźnia się z Anną, sąsiadką, z którą spotkała się już wcześniej. Okazuje się, że los często zatacza koło, kierując ludzi tam gdzie chce.
Dziewczyna przebywa też często w pracowni Tadeusza i pewnego razu odkrywa mroczną i tragiczną tajemnicę sprzed trzech stuleci. Dotyczy ona zakochanego i niewiernego mężczyzny. Doprawdy, los czasami jest zabawny!
Do czego doprowadzi bohaterkę ta droga ku zamierzchłym czasom? Czy historia Martinusa Teschnera znajdzie swój koniec i zmęczona dusza dozna ukojenia? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na domorosłą panią detektyw?
Zapewniam, "Studnia bez dnia" to prawdziwa wakacyjna przygoda z historią w tle, zatem zagadek i pytań na pewno nie zabraknie.

Katarzyna Enerlich bardzo zaskoczyła mnie tą opowieścią. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest akcja na miarę sensacyjnej, wątek kryminalny, historyczny, obyczajowy. Wspaniale ukazany Toruń, a także życie bohaterki w mazurskiej wsi. Nawet nawiązania do sytuacji Mazurów po zakończeniu II wojny światowej, co po obejrzanej niedawno "Róży", wciąż we mnie żyje i nie daje spokoju myślom.
Na uwagę zasługują fotografie realnych miejsc, w których przebywa bohaterka, a także historycznych śladów, pozostawionych przez przeszłość. Śladów, które mają ogromne znaczenie dla fabuły.

Dla mnie fantastyczna lektura na wakacyjne dni, idealna też dlatego, że w lipcu wybieram się, między innymi, do Torunia. I na pewno pójdę szlakiem Marceliny, Tadeusza, Anny i Janka Muzykanta. Gorąco polecam tę powieść!

* str. 149, Katarzyna Enerlich, Studnia bez dnia, Wydawnictwo MG, 2012.

czwartek, 14 kwietnia 2011

"Kto zabił Inmaculadę de Silva?" Marina Mayoral

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

Marina Mayoral jest wykładowcą literatury na Universidad Complutense w Madrycie. Naprawdę nazywa się Etelvina de Silva. To ona jest bohaterką, narratorką i autorką powieści „Kto zabił Inmaculadę de Silva?”. Tytułowa Inmaculada była ciotką Etel, piękną odważną dziewczyną, z niesamowitymi umiejętnościami strzeleckimi. Ada, bo tak rodzina zwracała się do Inmaculady, zginęła w tajemniczych okolicznościach, wraz z wojownikiem o wolność, Antonem del Canote. Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy młodziutka Etel uczęszczająca do szkoły średniej, dowiaduje się że za śmierć partyzanta i wroga hiszpańskiego reżimu, Antona, odpowiada jej nieżyjąca ciotka, Ada. Wraz z kuzynką Catarą i kolegą ze szkoły Juancho, rozpoczyna śledztwo, które ma na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci tajemniczej pary na patio w La Brani, rodzinnej posiadłości rodu de Silva. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, dziewczyna odkrywa tajemnice rodziny, okraszone krwawymi wydarzeniami w ówczesnej Hiszpanii. Kraju ogarniętym reżimem generała Francisco Franco, gdzie kobiety nie mają żadnych praw, a sprzeciwiający się dyktaturze mężczyźni są okrutnie katowani, więzieni, a w końcu zabijani. W takich okolicznościach dorastała Ada, która była piękną niezależną kobietą, w której kochał się komendant miejscowych władz. Jednakże kto inny zdobył serce Inmaculady. Wróg reżimu, lokalny bohater, postać porównywana do Che Guevary. Anton del Canote.
Ale czy na pewno, to co ich łączyło, to był płomienny romans, zakończony tragicznymi wydarzeniami na patio rodziny Silva? A może Ada była szantażowana i zmuszona do tego niewątpliwego mezaliansu? A może to ona wykorzystała Antona? A cały czas coś łączyło ją z zakochanym komendantem? Podczas odkrywania kolejnych kart historii rodziny de Silva, Etel znajduje kolejne tajemnice, a mnożące się znaki zapytania zdają się nie mieć końca. Do tego dochodzi dziwne napięcie, jakie wytwarza się pomiędzy nią a Juanchem, co stanowi pewną analogię do tajemniczego związku jej ciotki i wojownika o wolność.
Wszystkie wydarzenia opisywane są z perspektywy Etelviny, okraszone rodzinnymi opowieściami ciotek dziewczyny i innych osób, które były świadkami zagadkowych wydarzeń sprzed lat. Książkę czyta się szybko, po pewnym czasie pojawia się niecierpliwość, związana z chęcią dowiedzenia się, na równi z bohaterami, co tak naprawdę stało się na patio i czy były to rozgrywki polityczne, czy gorący romans? Dodatkowo dowiadujemy się wiele o sytuacji politycznej tamtejszej Hiszpanii, o traktowaniu kobiet, o czystkach dokonywanych przez ówczesny rząd.
Polecam książkę osobom, które oprócz zagadki, tajemnicy czy wątków miłosnych, cenią sobie również podwaliny historyczne, oparte na faktach, sprawdzone i rzetelnie przedstawione. Dla ułatwienia, aby nie pogubić się w koligacjach rodziny autorki i bohaterki, na końcowych kartach rozrysowano drzewo genealogiczne rodu de Silva. Myślę, że niektóre osoby lektura ta zachęci do zgłębiania historii niektórych autentycznych postaci, o których mowa była w treści.

A czy znajdziecie odpowiedź na pytanie, które jest jednocześnie tytułem tej powieści? Może ten cytat da pewną wskazówkę:

„Bóg wie, czy Dulcynea istnieje na świecie, czy nie, czy jest urojona, czy nieurojona; to są sprawy, których do sedna dochodzić nie należy”.

Miguel de Cervantes Saavedra „Przemyślny szlachcic Don Kichote z Manczy”