Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Love. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Love. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 lipca 2018

A w I kwartale 2019...

No właśnie, książki się piszą, wy czekacie, tak to nasza wzajemna komitywa trwa.
W przyszłym roku, na początku, dostaniecie ode mnie komedię romantyczną. Szczegóły pod koniec roku, ale wrzucam kolejny fragment z moją zwariowaną Jagodą Borówko i przystojnym Hugo B. :D


Gdy sięgałam po słoiczek, jednocześnie ściągając naleśnika i usiłując ułożyć go na talerzu, moja dłoń trafiła na czyjąś ciepłą rękę.
- Och, przepra...
- To ja przepraszsz... to pani?!
Musiałam zapewne wyglądać przepięknie z rozdziawioną szeroko buzią. Obok mnie stał facet z taksówki. Ubrany w koszulkę polo i luźne spodnie, końcówki włosów miał jeszcze wilgotne, zapewne po prysznicu, pachniał obłędnie, a jego oczy znowu taksowały moją twarz i powoli zjeżdżały ku ustom, aby tam zatrzymać się dłużej. Facet przełknął ślinę. Przysięgam, że to dostrzegłam, on przełknął ślinę i jego klatka piersiowa (idealnie wyrzeźbiona, co teraz pod koszulką polo widziałam całkiem nieźle) uniosła się gwałtownie.
- Czy pan mnie prześladuje?
- To chyba pani.
- To moje jagody.
- Kupiła je pani?
- Co za głupie pytanie. - Wzruszyłam ramionami zniecierpliwiona.
- Może zje pani konfiturę truskawkową. Jest pyszna.
- Może zje pan trochę miodu? Będzie pan słodszy z tymi swoimi radami.
- Jak ma pani na imię?
- Jagoda.
- Ale śmieszne.
- Pan pyta, ja odpowiadam.
- Pytam poważnie.
- A czy ja odpowiadam niepoważnie?
- Czy pani zawsze ma ostatnie słowo?
- Dzisiaj tak. - Byłam już zmęczona. Zerknęłam na jedzenie. - Stygną mi naleśniki. - Potupałam znacząco nogą. Facet pokręcił głową i oddał mi słoiczek z jagodami.
- Dziękuję. - Kiwnęłam głową.
- Naprawdę chciałem wiedzieć, jak ma pani na imię. - Powiedział cicho. Stanął blisko mnie. Zbyt blisko. Jego zapach nieco zamotał mi w głowie.
- Powiedziałam. - Uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. To co w nich dostrzegłam, sprawiło że zrobiło mi się cholernie gorąco.
- Naleśniki pani stygną. - Kącik jego ust uniósł się lekko.
- Moje naleśniki nigdy nie stygną. Do widzenia. - Mruknęłam, zabrałam talerz, kawę i poszłam w kierunku mojego stolika. Wiedziałam, czułam, że on się na mnie gapi. A niech się gapi! Na zdrowie! Jeśli lubisz grube tyłki, to napatrz się do woli!
Siedziałam przy moim stoliku, jadłam i udawałam, że nie widzę spojrzeń, które rzucał mi ten nieznośny i cholernie przystojny facet. Złośliwie zapewne usiadł przy stoliku po drugiej stronie jadalni, z którego miał doskonały widok na mnie. Pił kawę i notorycznie zerkał na mnie znad trzymanej przy ustach filiżanki i daję słowo!, śmiał się. Miałam ochotę rzucić w niego naleśnikiem z jagodami, od razu przypomniało mi się, jak kiedyś na wycieczce szkolnej rzucaliśmy się jedzeniem, a potem musieliśmy sto razy pisać w zeszytach: „Nie będę marnować jedzenia i brudzić na stołówce”. Myślę, że lepszy skutek odniósłby nakaz posprzątania stołówki, no ale to nie ja byłam nauczycielką. Na to wspomnienie uśmiechnęłam się do siebie, czym prędzej odwróciwszy wzrok od faceta, żeby czasem nie pomyślał, że jakieś uśmiechy rozkoszne mu posyłam! Nie dojadłam do końca, zgarnęłam kluczyk od pokoju i czym prędzej ulotniłam się ze stołówki. Chciałam się wyspać, odpocząć, aby nazajutrz nie straszyć ludzi swoim wyglądem. Gdy wychodziłam z jadalni, czułam na sobie wzrok faceta z taksówki. Szłam wyprostowana jak struna, wciągnęłam brzuch, bo w końcu gość był przystojny, a ja też całkiem całkiem, zwłaszcza na twarzy. I gdy już miałam wychodzić, noga utknęła mi w wykładzinie. Nie wiem jak to możliwe, ale tak właśnie się stało, a ja zamachałam w powietrzu rękoma, łapiąc nieistniejące coś, na czym mogłabym się zatrzymać i poleciałam głową do przodu. Upadłam na kolano i zaklęłam soczyście. Ale zanim ktokolwiek zdążył do mnie podbiec (zauważyłam jednego kelnera, starszego pana i oczywiście mojego faceta), zwiałam w kierunku wind, śmiejąc się w głos. Teraz już zapewne mój prześladowca utwierdził się w przekonaniu, że miał do czynienia z poważnym przypadkiem natury psychiatrycznej.





sobota, 18 lutego 2017

Elle Kennedy "Podbój"

Elle Kennedy po raz kolejny zaprasza nas do świata sportowców, gdzie walka o wygraną przeplata się z walką z własnymi słabościami, z trudną niekiedy przeszłością, złą reputacją i rozgrywką o to, co w życiu niezwykle ważne. O miłość i szczęście. 

W „Podboju” poznajemy losy kolejnego zawodnika drużyny hokejowej, Deana Di Laurentisa. Ten lowelas, który znany jest z tego, że nie przepuści żadnej dziewczynie w kampusie, w końcu trafia na kobietę, która niezwykle skutecznie burzy jego poukładany na pozór świat. Impreza, dziewczyna, impreza, dziewczyna, mecz. Przecież to idealny porządek! Tymczasem jedno spotkanie z Allie Hayles i wszystko ulega przewartościowaniu.
Allie przechodzi poważny kryzys, kilka chwil wcześniej rozstała się ze swoim chłopakiem, który nie rozumie jej pragnień i nie popiera aktorskich aspiracji. Allie uznaje, że jej kariera i marzenia są ważniejsze i nie zamierza być w przyszłości układną żonką, prowadzącą dom i nic więcej. Jednak niezwykle trudno jest jej oderwać się od myśli o Seanie. Pojawia się coś, a właściwie ktoś, kto ułatwia jej to chwilowe zapomnienie. Lecz… czy naprawdę to będzie tylko chwila?
Zarówno Dean jak i Allie pragną tylko jednego: dobrze się bawić, Dean wiadomo dlaczego, taki po prostu jest (czy aby na pewno?), a Allie potrzebuje zapomnieć. Jednak zamiary to jedno, a to co rodzi się w głowach i sercach tej dwójki, to całkiem coś innego. Czy Allie będzie potrafiła zaufać takiemu kobieciarzowi, jakim jest Di Laurentis? Czy Dean będzie umiał pokazać jaki jest naprawdę, bez tej otoczki lowelasa i wiecznego imprezowicza?

W „Podboju” znajdziecie wszystko to, za co lubicie książki Kennedy: miłość, seks, zdradę, niedomówienia, intrygi.

Jeśli czytaliście poprzednie części serii, to ta na pewno także powinna się znaleźć w waszej biblioteczce.


niedziela, 21 grudnia 2014

Cecelia Ahern "Love, Rosie"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Akurat (Muza).

Na to pytanie chyba nikt nigdy nie znajdzie jednoznacznej odpowiedzi. Pada mnóstwo teorii, uzasadnień, przykładów, ale czy są one miarodajne i prawdziwe? Bo czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną? Taka wolna od wszelkich podtekstów seksualnych i wzajemnych pragnień? Zaczęłam się nad tym zastanawiać po lekturze książki „Love, Rosie” autorstwa Cecelii Ahern, gdzie właśnie ukazana jest taka niesamowita przyjaźń pomiędzy tytułową Rosie i Alexem.

Ta para jest właściwie nierozłączna od najmłodszych lat. Wszystko robili razem, byli outsiderami, trzymali się tylko we dwójkę, skutecznie doprowadzając nauczycieli do szału. Jednakże czas szedł do przodu, para przyjaciół dorosła, dojrzała i nadeszła pora na wiążące decyzje. Wskutek pewnych okoliczności, Alex znalazł się w Bostonie na studiach medycznych, a Rosie… została w Irlandii, gdzie musiała porzucić swoje marzenia o studiach hotelarskich, gdyż w jej życiu pojawiła się pewna mała istotka, za którą stała się w pełni odpowiedzialna.

„Love, Rosie” to właściwie zapis wieloletniej wymiany mailowej, smsowej pomiędzy Alexem a Rosie, dzięki której poznajemy niemal ich całe życie, zmagania z przeciwnościami losu, tęsknoty, błędy, pragnienia, marzenia. Niby są przyjaciółmi, ale… Właśnie, o czym jest ta książka? O przyjaźni damsko-męskiej? Też, ale jest to wciągająca i wzruszająca powieść o miłości. Bo od samego początku wiemy, że bohaterowie kochają się, tylko po pierwsze: jeszcze o tym nie wiedzą, po drugie: uświadamiają to sobie w różnych momentach życia, po trzecie: mają problem z zadeklarowaniem tego drugiej połówce.

Powieść ta to historia mijania się w czasie, w życiu, historia bolesna i często bardzo irytująca, chciałoby się potrząsnąć bohaterami, wrzasnąć na nich, pomóc w jakiś sposób. To dobrze, bo to znak, że emocje zostały nagromadzone w takim stopniu, że udzielają się czytelnikowi.
Warto dodać, że ta książka została wcześniej wydana pod tytułem „Na końcu tęczy”, a niedawno wszedł na ekrany kin film na podstawie tej opowieści.


Polecam wszystkim wielbicielkom prozy Sparksa, bo jakoś skojarzyła mi się ta historia z jego książkami, a także wszystkim pasjonatkom skomplikowanych, nie pozbawionych humoru, powieści o wielkich miłościach. 


Trailer filmu: