Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jagoda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jagoda. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 12 listopada 2017

Kobieta awaria :) Nowa książka pisze się :D

Kolejny fragment mojej nowej powieści, nad którą pracuję:

Czekaj, nie możesz się dostać do mieszkania?
- Tak właśnie powiedziałam.
- Podaj adres. - W jego głosie pojawiło się zniecierpliwienie.
- Ale naprawdę…
- Jagoda, będę jak najszybciej. No już, adres.
Zrezygnowana podałam mu ulicę i numer domu, powiedziałam, żeby podzwonił po sąsiadach, ktoś na pewno go wpuści. Sama nie miałam zamiaru zbiegać z trzeciego piętra w gaciach. I pończoszkach. O psie z różą nie wspomnę.
- Będę za pół godziny.
- Hugo?
- Tak? - Słyszałam, że chyba biegnie. - Posłuchaj, ja jestem… nieubrana. -Gdy tylko wypowiedziałam te słowa, zaczerwieniłam się, niczym pensjonarka.
- Wyszłaś do zsypu nago?
- Nie… Ale prawie.
- Oj, Jagoda. Coraz bardziej mnie zadziwiasz. Staraj się nie rzucać w oczy, zaraz będę! - Cholernik chyba się śmiał. Ale już nie słyszałam dalszego ciągu, bo się rozłączył. A ja oparłam się o ścianę, mając nadzieję, że Maciek przybędzie jednak nieco szybciej.
Nagle doszedł mnie jakiś dźwięk, ktoś szedł po schodach. Po chwili ujrzałam siwą głowę, całą w lokach. To była sąsiadka z piętra, pani Klaps. Naprawdę się tak nazywała, zresztą, co ja tam wiedziałam na temat nazwisk.
- Ojej, a kto tutaj? - Spojrzała na mnie i jej bystre niebieskie oczy zatrzymały się na mojej przykrótkiej koszulce. - A cóż to, moje dziecko? Zgubiłaś spódnicę?
- Zapomniałam kluczy. - Odpowiedziałam nieco bez sensu, ale byłam już całkowicie zrezygnowana.
- I ubrania?
- Szkoda mówić. 
- Oj, ta młodzież.  - Kobieta pokręciła głową z krytyką i wyjęła klucze ze skórzanego eleganckiego, być może przedwojennego, neseserka. - Może dam ci coś do ubrania?
- Nie, ja… - chciałam zaoponować, lecz nagle usłyszałam, że ktoś zmierza po dwa stopnie do góry. Oczywiście, że wiedziałam, kto tak gna. Hugo wparował na korytarz i objął mnie spojrzeniem. W jego oczach coś błysnęło. A mnie brakło tchu. Jak tak dalej pójdzie, będę w jego towarzystwie tachać butlę z tlenem.