Magazyn Zwierciadło i Sens objęły patronatami medialnymi moją najnowszą książkę "Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna".
W numerze listopadowym ukazał się w nich krótki wywiad i zapowiedź trylogii, oto on:
Pozostałe patronaty to:
Radio Gdańsk (gdzie będzie czytana "Zuzanna")
Lawendowe Termy http://www.lawendowetermy.pl (Tutaj będzie mega konkurs dla moich Czytelników)
Stylowi http://stylowi.pl
Portal Czytajmy Polskich Autorów http://www.polscyautorzy.pl
Organizacja PNGiSAM https://www.facebook.com/PNGiSAM
Blog Pisaninka http://asymaka.blogspot.com
Kuźnia Literacka http://kuznia.art.pl
Portal DlaLejdis http://dlalejdis.pl
"Czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej". Rozmówki, przemyślenia, recenzje młodej pisarki. Bo jestem gadułą, choć czasami milczę. Bo jestem milcząca, choć czasami ględzę. Bo jestem miła, choć czasami trudno mnie znieść. Bo jestem niesympatyczna, choć czasami trudno w moim towarzystwie się smucić. Bo kocham słowo pisane. I kocham słowo czytane. I nie lubię fałszu i zawiści, a frustratom mówię stanowcze NIE. Szkoda czasu i atłasu, a życia to na pewno. :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chorwacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chorwacja. Pokaż wszystkie posty
piątek, 17 października 2014
wtorek, 3 września 2013
Podsumowanie pobytu na chorwackim półwyspie Peljesac :)
Było... minęło.
Teraz czas wrócić do rzeczywistości, co może okazać się bolesne.
Tymczasem... małe podsumowanie:
- trasa do Trpanj - 18 godzin
- zwiedzane miejsca:
Dubrovnik
Oberić
Loviśte
Ston
wyspa Korcula
Mostar (Bośnia i Hercegowina)
wodospady Kravice (Bośnia i Hercegowina)
- jedzonko:
ostrygi (Duży i Madzia)
rekiny
ryby wszelkiej maści
pyszne mięsko
lody
- napoje:
wino białe
travarica
rakija
- niespodzianki:
zepsuty jeden wtrysk na wysokości Austrii (jechaliśmy na 5)
zamawianie wtrysku na allegro, wysyłka do Trpanj
naprawianie auta pod domem
zapomnienie ważnych lekarstw, ponowna wysyłka
- powrót do Wrocławia - tylko 24 godziny (makabryczne korki, jazda górskimi serpentynami)
- w Czechach mega ulewa i w tym samym momencie popsucie się wycieraczek (naprawa "na plastikową linkę")
- liczba przeczytanych książek: 5
To chyba tyle. A nie, jeszcze jedno:
- Liczba wymyślonych książek: 1
Peljesac cudowny, chcę tam jeszcze wrócić !
Nasza babska banda:
Mostar (Bośnia i Herzegowina)
wodospady Kravice (także w Bośni)
środa, 14 sierpnia 2013
Urlopowo :)))
Wreszcie jest. Tyle człowiek czeka, pragnie go jak kania dżdżu, a ten uparty uperdliwiec jaja sobie normalnie robi. Każe wyczekiwać jak na Angelinę Jolie na czerwonym dywanie. Człowiek drży z niecierpliwości, przebierając w miejscu, a ten idzie sobie powoli, rozglądając się na boki i myśli, że jest taki niepowtarzalny. Z czego się cieszysz, ty dwutygodniowa labo? Za rok przyjdzie twój następca, a ty odejdziesz w zapomnienie! No dobra, ważne jest, że już jutro pojawi się u mnie :) Urlop, znaczy.
Wraz z rodziną i przyjaciółmi wyjeżdżami na urokliwy chorwacki półwysep Pelješac. Oczywiście wynajmując apartamenty nie obyło się bez problemów, bo po półrocznej rezerwacji okazało się, że zmarł mąż właścicielki i w tym roku nie będzie mogła wynająć nam domu. Wówczas (trzy tygodnie przed nadejściem primadonny, znaczy urlopu) zaczęliśmy szukać czegoś podobnego i atrakcyjnego dla 10 desperatów. I nasz nigdy nietrzeźwiejący kucharz z Polski, czyli Krzyś znalazł!
- Słuchajcie, jedźmy dalej, jak zrobimy 1200 km, to i zrobimy 1500.
W sumie racja, znając naszych facetów to i 2000 by zrobili. Jak się przyspawają do kierownicy, to człowiek zaczyna mieć żółte oczy, a tu zero litości.
Jak powiedział, tak zrobił, zadzwonił, napisał, do tego włączyła się Sil i oto jedziemy. Trpanj na nas czeka :)
Ale to nie koniec perturbacji przedwyjazdowych. Dzwoni moja sis, Dor:
- Kochanie, byliśmy w NFZ po karty EKUZ, wiesz co się okazało?
- Co takiego? - Pytam, starając się ukryć niepokój.
- Oni w ogóle nie mają mojej Zofii w spisie.
Zosia, zwana Sofiją to młodsza latorośl mojej Dor.
- Jak to nie mają? To jak ty chodziłaś z nią do lekarza?
- No właśnie sama nie wiem - widzę oczami wyobraźni, jak moja sis wzrusza radośnie ramionami. - Muszę jechać do firmy i załatwiać zaświadczenie, że Zośka się urodziła.
Hm, w sumie sześć lat po narodzinach to i tak szybko...
Dobrze, że nie musiała jechać do Warszawy, bo tam znajduje się centrala jej "firmy". Ale o tym sza!
Tak więc udało się zgłosić dziecię i wszyscy mamy Ekuzy.
Po tygodniu dzwoni Dor (zaznaczam, że gdy ona dzwoni, to nic już nie jest takie samo).
- Kochanie, sprawdzałaś paszporty dzieci?
- Eeee - odpowiadam elokwentnie - nie, ale na pewno mają jeszcze ważne.
- Ha ha, my też tak myśleliśmy.
Czuję niepokój, ale to chyba norma.
- Kto nie ma?
- No Sofija. Tydzień temu się skończył. Ale już dzisiaj rano byliśmy, z rozwianym włosem pobiegłam z dziecięciem do fotografa, potem razem z Krzyśkiem do urzędu, tam pani powiedziała, że najwcześniej za dwa tygodnie będzie do odbioru.
- Za dwa tygodnie to będziemy pić wino i leżeć na plaży - zauważyłam, nie bez ironii.
- Oj wiem, dlatego wysłałam Krzyśka, aby użył swego magicznego uroku i udało się.
Hm, czy dwumetrowy facet ma magiczny urok? Nieważne jak, ważne, że załatwił ;) A ja poleciałam od razu sprawdzać, czy moje dzieci mają ważne paszporty. Mają. Na Cro wprawdzie niepotrzbne (no, ale jakiś dokument dziecko musi mieć), ale jedziemy jeszcze do Bośni, a tam obligo.
To tylko takie małe preludium przedwyjazdowe. Jedziemy jutro (czyli w czwartek), przed nami prawie 1500 km, po drodze zgarniamy Sil z Trogiru (oni jadą już dzisiaj), mam nadzieję, że wyczerpaliśmy już niespodzianki i teraz jedyne co nam pozostaje, to reisefieber.
Nie życzćie nam słońca, bo tego tam nie brakuje, raczej braku wszelkich niespodziewanych zakrętów losu (hm, słyszałam o tej książce, podobno super :))
Buziaki :DDD
A tu będziemy moczyć dupki:
Oczywiście nie byłabym sobą, jakbym nie wspomniała o moich książkach:) Już można zamawiać Łatwopalnych, tutaj: KLIK
A mi kroi się pewna fajna historia, która wydarzyła się naprawdę, po wakacjach spotykam się z główną bohaterką i zasiadam do pisania, bo to będzie naprawdę coś świetnego!
piątek, 12 sierpnia 2011
Żegnaj Chorwacjo!
Piątek to nasz ostatni dzień urlopu w Zadarze. Jutro po śniadaniu ruszamy w trasę powrotną. Zaczyna ogarniać mnie tzw. depresja powrotna. Czas wrócić do codziennych obowiązków, do pracy, do chłodniejszego (bez wątpienia) klimatu. Nie jest to miłe.
Nasz pobyt tutaj obfitował w szereg zwariowanych zdarzeń, szalonych wycieczek, stworzyliśmy też kilka metajęzykowych sformułowań, które na zawsze będą nam przypominać te szalone dwa tygodnie w Zadarze.
A tu kilka wspomnieniowych fotografii:
wtorek, 2 sierpnia 2011
Zadarska plaża i my:)
Pozdrawiamy z Zadaru:) Jest wspaniale i wszędzie czuć powiew zamierzchłych czasów. Zadar jako dziedzictwo powenecjańskiej kultury bardzo przypomina właśnie Wenecję. Posiada piękne zabytki, malowniczą starówkę, forum, organy wodne i wiele innych ciekawych miejsc do zwiedzania.
A to nasza banda:
A tu powabniejsza część Teamu:
Subskrybuj:
Posty (Atom)