Pracuję w tej chwili nad komedią romantyczno-kryminalną. Bohaterka jest zwariowana, a bohater... no cóż, sami zobaczcie :)
Kiedy ujrzałem ją wchodzącą do sali balowej, piękną, zmęczoną, z blaskiem w niebieskich oczach, który współgrał z blaskiem szafirowych kolczyków w jej uszach… jasna cholera, chciałem zaśmiać się ze złośliwości losu i całej tej idiotycznej sytuacji. Ale potem, gdy tańczyliśmy, gdy była tak blisko, przez moment zapomniałem, po co to wszystko właściwie się działo. Lecz na krótko zapomniałem. Bardzo bym chciał całkowicie wymazać to z mojej głowy, ale znałem swoje powinności i odpowiedzialność za życie tych, których kochałem. Dlatego z pełną świadomością podawałem jej kolejne kieliszki z szampanem i dbałem o to, aby wypijała wszystko do dna. Czułem się jak ostatni gnojek, ale musiałem to doprowadzić do końca. Ale oczywiście wszystko poszło nie tak, jak planowałem. Bo powinienem wiedzieć, że z tą dziewczyną nie można zbyt wiele planować. Kiedy wychodziłem z jej pokoju, poszedłem do siebie, przebrałem się i uznawszy po jakimś czasie, że śpi juz zapewne twardo i pewnie, wróciłem do jej pokoju. Tymczasem ona obudziła się niemal natychmiast, a kiedy wypowiedziała przestraszonym głosem moje imię, coś złapało mnie za gardło i poczułem się jeszcze bardziej podle, niż czułem się do tej pory.
Teraz patrzyłem na nią uważnie, zastanawiając się, jak właściwie mam to rozegrać. A ona wpatrywała się we mnie bez strachu (co przyjąłem z ulgą) i z pewnym zastanawiającym zainteresowaniem (co przyjąłem z obawą). Wyglądała ślicznie, rozczochrana, w pomiętej sukience, bosa i z połyskującymi kolczykami w uszach. I sam już nie wiedziałem, czego pragnę mocniej. Jej, czy planowanej zdobyczy. Bzdura! Okłamywałem sam siebie. Doskonale wiedziałem czego, a raczej kogo chcę. Ale miałem zadanie do wykonania i teraz widziałem tylko jedną możliwość. Jedną. Jedyną. I bardzo bardzo głupią.
- Jesteś złodziejem. - Natalia stwierdziła to spokojnie.
No raczej. Oczywistości były oczywistościami. Kiwnąłem nieznacznie głową.
- Uparłeś się na naszą firmę?
Wzruszyłem ramionami.
- Teraz nagle przestałeś mówić?
Rozłożyłem ręce. Złapałem ją błyskawicznie i założyłem plastikowy zacisk na nadgarstki.
- Greya się naczytałeś? - Prychnęła.
- Czego? - Spytałem, chociaż miałem zamiar się nie odzywać.
- Jezu, na jakim ty świecie żyjesz. - Przewróciła oczami i zachichotała. - Oj, za takie zachowanie Christian Grey użyłby nie tylko zacisków.
Zdenerwowałem się.
- Przestań mówić jakieś dziwne rzeczy. - Szepnąłem.
- Naprawdę nie słyszałeś o Christianie Greyu? - Chyba była bardziej zszokowana moją potencjalną niewiedzą, niż tym, że skrępowałem jej ręce.
- Słuchaj, nie obchodzą mnie twoi byli fagasi o dziwnych upodobaniach. - Warknąłem.
A ona popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami i po chwili wybuchnęła głośnym, świdrującym śmiechem. Przestraszyłem się i przygniotłem ją do materaca, jednocześnie zaciskając lekko dłoń w rękawiczce na jej ślicznych czerwonych wargach, które pragnąłem…
- Proszę cię, abyś była cicho! - Wysyczałem, mając wrażenie, że wszystko umyka mi spod kontroli.
Pokiwała głową, ale jej oczy się śmiały, a ciało wibrowało od tłumionego śmiechu. Ja za to musiałem odsunąć się na bezpieczną odległość, bo jej bliskość, miękkość, zapach i dotyk wpłynął na mnie… hm, co najmniej powiedzmy, inspirująco. Zainspirował mnie do zrobienia czegoś, na co w żadnym wypadku nie mogłem sobie pozwolić. Powoli odsunąłem dłoń z jej twarzy, po raz drugi w czasie tej zwariowanej nocy.
- Czy ty siedzisz w tej swojej złodziejskiej dziupli i nie masz pojęcia, co dzieje się w pop-kulturze? - Parsknęła.
- Nie siedzę w żadnej dziupli. - Wyszeptałem. - Słuchaj, musisz ściągnąć na chwilę te kolczyki.
- Co? Pożyczyła mi je pani… - Jej oczy otworzyły się szeroko. - O nie! Nie ma mowy! Chcesz je ukraść?!
- Przepraszam, ale muszę to zrobić. - Odparłem smutno. - Nie mam już czasu. - Skoczyłem za Natalię, złapałem ją za szyję i po chwili osunęła się w moich ramionach. Załatwiłem co trzeba, uwolniłem jej skrępowane dłonie i kiedy zaczynała się przebudzać, pogłaskałem ją po policzku, pocałowałem delikatnie w usta i powiedziałem cicho:
- Wybacz mi.
Gdy wyszedłem, błyskawicznie przemieściłem się do swojego pokoju i z bijącym sercem zniknąłem ze drzwiami. A potem usiadłem na łóżku, zrzuciłem kaptur i maskę i zakryłem twarz dłońmi.
- Kurwa… - przekląłem i wziąłem kilka głębokich oddechów. Ona mnie naprawdę wykończy, szybciej niż ta pieprzona kalabryjska mafia.
"Czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej". Rozmówki, przemyślenia, recenzje młodej pisarki. Bo jestem gadułą, choć czasami milczę. Bo jestem milcząca, choć czasami ględzę. Bo jestem miła, choć czasami trudno mnie znieść. Bo jestem niesympatyczna, choć czasami trudno w moim towarzystwie się smucić. Bo kocham słowo pisane. I kocham słowo czytane. I nie lubię fałszu i zawiści, a frustratom mówię stanowcze NIE. Szkoda czasu i atłasu, a życia to na pewno. :)
środa, 30 maja 2018
sobota, 26 maja 2018
A to przeczytacie w przyszłym roku :)
Jeśli lubicie dramat, miłość, seks i wytatuowanych facetów walczących w klatce, to... w 2019 pojawi się nowa 4-tomowa seria... Bezlitosna siła :)
A tu proszę, fragment pierwszego tomu :)
Lecz był tam ktoś, na kogo mogłam patrzeć bez obrzydzenia. Kastor. Był przerażający, ale nie bałam się go. Fascynował mnie, jak pewnie większość kobiet. Był bardzo wysoki i niesamowicie zbudowany. Jego śniada skóra przyciągała wzrok, a wielki smok wytatuowany na plecach, którego ogon oplatał lewe ramię i sięgał aż do nadgarstka, robił niesamowite wrażenie. Gdy Kastor tańczył na macie, jego mięśnie poruszały się w zgodnym rytmie, a smok zdawał się ożywać. Tak bardzo chciałabym zobaczyć twarz tego mężczyzny, musiała być piękna, tak jak jego całe ciało. A może wcale nie, może dlatego nosił maskę? Nieistotne. Nie wiedziałam nawet jaki miał kolor włosów. Widziałam tylko oczy, były bardzo niebieskie, a gdy patrzył na ludzi, na swoich przeciwników, ciemniały, jakby w głowie ich właściciela buzowała tłumiona furia. Dostrzegałam też zarys jego ust, ale te były prawie zakryte przez skórzaną maskę. Kastor był do tej pory niezwyciężony, był główną atrakcją weekendowych walk, ulubieńcem hazardzistów i bożyszczem kobiet. Dzisiaj też jedna z nich przekupiła ochroniarza i została wpuszczona do szatni dla zawodników. Na samą myśl o tym, poczułam jakieś dziwne ukłucie, gdzieś w środku. Nie rozumiałam tych reakcji, przecież w ogóle go nie znałam, nie wiedziałam kim jest, jak wygląda, a on nie wiedział nawet o moim istnieniu. Chociaż tam, w korytarzu, gdy uciekałam przed nim wzrokiem, dostrzegłam coś na kształt iskierki humoru w jego niebieskich tęczówkach. To było rzadkością, bo najczęściej patrzył na świat, jakby chciał go zniszczyć. Tym bardziej wiedziałam, że nie będę teraz w stanie myśleć o niczym innym i zacznę odliczać dni do kolejnego weekendu z nadzieją, że Kastor znowu się pojawi i może znowu uda mi się wymienić z nim chociaż jedno spojrzenie. To były nieliczne momenty, kiedy w moim pojebanym życiu czułam się odrobinę normalnie, jak dziewczyna, która może spotka kiedyś kogoś godnego zaufania. Tak. Na pewno Kastor był godny zaufania… Pokręciłam głową, westchnęłam i przyspieszyłam kroku.
A tu proszę, fragment pierwszego tomu :)
Lecz był tam ktoś, na kogo mogłam patrzeć bez obrzydzenia. Kastor. Był przerażający, ale nie bałam się go. Fascynował mnie, jak pewnie większość kobiet. Był bardzo wysoki i niesamowicie zbudowany. Jego śniada skóra przyciągała wzrok, a wielki smok wytatuowany na plecach, którego ogon oplatał lewe ramię i sięgał aż do nadgarstka, robił niesamowite wrażenie. Gdy Kastor tańczył na macie, jego mięśnie poruszały się w zgodnym rytmie, a smok zdawał się ożywać. Tak bardzo chciałabym zobaczyć twarz tego mężczyzny, musiała być piękna, tak jak jego całe ciało. A może wcale nie, może dlatego nosił maskę? Nieistotne. Nie wiedziałam nawet jaki miał kolor włosów. Widziałam tylko oczy, były bardzo niebieskie, a gdy patrzył na ludzi, na swoich przeciwników, ciemniały, jakby w głowie ich właściciela buzowała tłumiona furia. Dostrzegałam też zarys jego ust, ale te były prawie zakryte przez skórzaną maskę. Kastor był do tej pory niezwyciężony, był główną atrakcją weekendowych walk, ulubieńcem hazardzistów i bożyszczem kobiet. Dzisiaj też jedna z nich przekupiła ochroniarza i została wpuszczona do szatni dla zawodników. Na samą myśl o tym, poczułam jakieś dziwne ukłucie, gdzieś w środku. Nie rozumiałam tych reakcji, przecież w ogóle go nie znałam, nie wiedziałam kim jest, jak wygląda, a on nie wiedział nawet o moim istnieniu. Chociaż tam, w korytarzu, gdy uciekałam przed nim wzrokiem, dostrzegłam coś na kształt iskierki humoru w jego niebieskich tęczówkach. To było rzadkością, bo najczęściej patrzył na świat, jakby chciał go zniszczyć. Tym bardziej wiedziałam, że nie będę teraz w stanie myśleć o niczym innym i zacznę odliczać dni do kolejnego weekendu z nadzieją, że Kastor znowu się pojawi i może znowu uda mi się wymienić z nim chociaż jedno spojrzenie. To były nieliczne momenty, kiedy w moim pojebanym życiu czułam się odrobinę normalnie, jak dziewczyna, która może spotka kiedyś kogoś godnego zaufania. Tak. Na pewno Kastor był godny zaufania… Pokręciłam głową, westchnęłam i przyspieszyłam kroku.
Konkurs literacki "Splątane nici"
Na spotkaniu autorskim w Busku-Zdroju jedna z młodych Czytelniczek zapytała mnie, czy obejmę wsparciem i patronatem konkurs literacki dla młodych twórców. Zawsze takie inicjatywy chętnie wspieram. Zatem zapraszam do zapoznania się z konkursem "Splątane nici":
KONKURS SPLĄTANE NICI
KONKURS SPLĄTANE NICI
czwartek, 3 maja 2018
Helena Hunting "Pucked"
Rynek w ostatnich czasach przyzwyczaił nas do natłoku książek „okołogreyowskich”, czyli mocnych erotyków z wielką miłością w tle. Albo na odwrót. Lecz jeśli myślicie, że „Pucked” Heleny Hunting wpasowuje się w ten nurt, to… nieco się mylicie. Owszem, jest miłość. Owszem, jest erotyka. Owszem, jest sporo seksu i to wcale nie takiego, który urywa się za zamkniętymi drzwiami sypialni. No więc o co chodzi?
A! Żebym to ja wiedziała!
Diabeł podobno tkwi w szczegółach. Tutaj diabeł ma postać wielkiego umięśnionego hokeisty, znanego playboya, Alexa Watersa, który wpada w oko (ze wzajemnością) ślicznej i pyskatej Violet Hall. Dziewczyna jest nieco uprzedzona do zawodników ligi NHL, gdyż jej przyrodni brat także jest hokeistą i reprezentuje wszystko to, co o zawodnikach mówi prasa i portale plotkarskie. Czyli nic dobrego. Jednak okazuje się, że nie wszystko jest takim, jakim się wydaje. Pozory często mylą, a to co mówi prasa i co tworzy agencja wizerunkowa zawodników, niekoniecznie odzwierciedla rzeczywistość. Violet coraz lepiej poznaje Alexa i dostrzega w nim to, co nigdy nie miało szansy się wydostać poza okowy, jakie stworzyła prasa i jego agent. Lecz czy dziewczyna jest w stanie tak do końca w to uwierzyć? I czy sam Alex potrafi przezwyciężyć naciski z zewnątrz i pokazać swoją prawdziwą twarz? Przecież łatwiej jest udawać, przynajmniej człowiek jest bardziej odporny na zranienia…
Lecz nie martwcie się, oprócz życiowych rozterek i dylematów, dostaniecie także ostrą i seksowną historię, pełną dzikiego humoru i złośliwości w wykonaniu głównej bohaterki. To właśnie Violet sprawia, że nie jest to kolejna erotyczna opowiastka o tym, że on ją zdobywa, a ona jest bezwolną i nieśmiałą ofiarą. O nie! Violet to wariatka, jakich mało, a jej teksty sprawiają, że raz po raz wybucha się gromkim śmiechem.
Tak więc, jeśli oczekujecie rozrywki, napięcia, dreszczyku emocji i wielu miłych… wrażeń, zapewniam, „Pucked” jest właśnie dla was! A! I nie zapomnijmy jeszcze o miłej dla oka powierzchowności głównego męskiego bohatera. To także niewątpliwy plus, duży plus, baaardzo duży plus tej historii.
Wydawnictwo Szósty Zmysł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)