W nowy rok weszłam z ostatnią częścią trylogii z komisarzem Brunonem Wilczyńskim, zatytułowaną „Amok”. Oby nie był to proroczy tytuł! W każdym razie autorka, Izabela Janiszewska, sprawiła, że właśnie poczułam się jak w amoku i jedyne co chcę powiedzieć, a właściwie krzyknąć, to: Jak tak można?
Ano można, powiem wam, że to znakomite ukoronowanie serii.
Wilczyński i Luboń ponownie w akcji, rozprawiają się z potworami w ludzkich skórach, a jednocześnie odkrywają to, co do tej pory umiejętnie omijali. Ukryta pasja i namiętność, zrodzona w świecie pełnym okrucieństwa, to może być ich wybawienie. Lecz Bruno miota się pomiędzy chorym ojcem, a swoim największym wrogiem, który uknuł misterną intrygę, aby wciągnąć Wilczyńskiego w swój mroczny świat. Larysa Luboń także stąpa po cienkim lodzie, odkrywając ponurą tajemnicę rodu Hallerów.
Autorka zafundowała prawdziwy rollercoaster emocji, zagadek, tajemnic i ludzkich słabości. Do tego dochodzą perfekcyjnie wykreowani bohaterowie, nie tylko ci główni, ale i poboczni.
A końcówka… No cóż, nie ukrywam, że cenię takie zakończenia, jako czytelniczka, a także pisarka, bardzo je lubię. Szacunek wielki, za taki finał, o którym na pewno będę jeszcze długo długo myśleć.
Summa summarum, polecam z pełną odpowiedzialnością wszystkie trzy tomy serii z komisarzem Wilczyńskim, które trzeba słuchać lub czytać w następującej kolejności: Wrzask, Histeria, Amok.
Ja wysłuchałam książki w aplikacji EmpikGo w świetnej interpretacji Filipa Kosiora.
Warto!