Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Feeria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Feeria. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 lutego 2015

Konkurs z książką "Utrata" Rachel Van Dyken

Wraz z wydawnictwem Feeria zapraszam do udziału w konkursie, w którym do wygrania będzie książka "Utrata" Rachel Van Dyken.


Kiersten nie jest zwykłą dziewczyną. Ścigają ją koszmarne echa wydarzeń sprzed dwóch lat. Od tamtej pory woli unikać zobowiązań, a smutek jest jedynym znanym jej – i dlatego bezpiecznym – uczuciem. Gdy poznaje Westona, wydaje się, że dzięki niemu wyjdzie z ciemności na słońce.
Ale nie wie, że czas nie jest jej sprzymierzeńcem. Choć Wes sądzi, że potrafi ją ocalić, to dając jej wszystko, jednocześnie wszystko zniszczył. Próbował ją ostrzec, ale jak można przygotować się na coś takiego?   
Czasami musisz się śmiać, by nie wybuchnąć płaczem. A czasami, gdy myślisz, że to już koniec – to jest dopiero początek…
Pierwszy tom bestsellerowej, przepełnionej emocjami serii YA.



Wszyscy, którzy chcą powalczyć o tę powieść, powinni do 20. lutego napisać w komentarzu dlaczego sięgają po książki z nurtu young adult

Należy wymienić 3 zalety tych właśnie historii.


Wygrywa jedna osoba- jeden egzemplarz powyższej książki.
Powodzenia!

czwartek, 25 września 2014

Rebecca Donovan "Powód by oddychać"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Feeria Young.


Zbieram myśli, zbieram, nie spodziewałam się, że po przeczytaniu książki, która jest reklamowana „pierwsza z trzech części serii dla dziewcząt” ta nabałagani mi w głowie tak, że będę się zastanawiać nad każdym słowem.

„Powód by oddychać” Rebecki Donovan to początek cyklu Oddechy, który otwiera i ukazuje historię szesnastoletniej Emmy. Dziewczyna jest półsierotą, jej ukochany ojciec zginął przed laty, a matka, będąca za pan brat z alkoholem, powołująca się na własną nieporadność, nie mogła opiekować się dziewczyną. Tak więc Emma trafiła pod opiekę brata ojca-Georga i jego żony Carol. Małżeństwo ma dwoje małych dzieci, Jacka i Laylę, co nie jest bez znaczenia, jeśli chodzi o rozwój wypadków.

Emma stara się być niewidzialna, uczy się świetnie, odnosi sukcesy w sporcie, chodzi na tyle zajęć pozalekcyjnych, na ile tylko może, a wszystko to ma jeden cel. Jak więzień odsiadujący wyrok i robiący kreski na ścianie, odliczające kolejne przeżyte dni, tak samo Emma liczy ile dni zostało jej do skończenia szkoły i wyjechania na studia. Marzy się jej Stanford. Dlaczego nastolatka ma tak ściśle nakreślony cel? Musi wydostać się z tego domu, w którym mieszkają dwa potwory. Carol, która notorycznie znęca się nad swoją podopieczną (bije, kaleczy, parzy) i George, który udaje, że niczego nie dostrzega. I teraz nasuwa się pytanie: dlaczego bohaterka, zdolna, inteligentna, tak bardzo broni tej okrutnej tajemnicy i nikomu nie mówi o swoim koszmarze? Martwi się bowiem o swoje kuzynostwo i w imię ich bezpieczeństwa postanawia wytrwać.

Jej sekret zna tylko jedyna przyjaciółka Sara, a już wkrótce pojawi się chłopak, Evan Matthews, który najpierw zabierze jej serce, a potem także odkryje co przechodzi dziewczyna, którą pokochał.
Jeśli myślicie, że w tym tomie znajdziecie rozwiązanie tej historii, to ogromnie się mylicie. Książka kończy się tak, że niezbędnym staje się posiadanie tomu drugiego, bo zakończenie jest więcej niż irytujące. Cała powieść to mieszanina emocji i nerwów. Może jestem za dorosła (aby nie powiedzieć za stara) na taką historię, gdyż ośli upór bohaterki, jej postawa, odrzucanie pomocy, ranienie przyjaciół niezmiernie mnie irytowały. Poza tym to nie malutkie dziecko, które wobec przemocy zamyka się w sobie i często nie wie, nie rozumie, że może poprosić o pomoc. Z drugiej strony gdzie szkoła, nauczyciele, którzy owszem, w końcu coś zauważyli, ale i tak nikt nie przeszkodził Carol w realizacji ostatecznego planu.

No dobrze, książka wyzwoliła we mnie emocje, nie zawsze te pozytywne, zgadza się. Pomijając główny wątek dziewczyny gnębionej przez psychopatyczną (nie ma co czarować) ciotkę, mamy tutaj pierwsze zauroczenia, chłopaka, którego chyba każda dziewczyna chciałaby mieć i przyjaciółkę, o której niejedna nastolatka marzy.

Mam nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość i w kolejnych tomach zło zostanie ukarane, a dobro zwycięży. Tak jak w bajkach i historiach dla nastolatków powinno być.

wtorek, 18 marca 2014

"Martwy punkt" Louise Penny

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Feeria.


Louise Penny to kanadyjska pisarka, autorka kryminalnej serii o śledztwach Armanda Gamache’a. Pierwszy tom nosi tytuł „Martwy punkt” i stanowi wprowadzenie do cyklu z nieustępliwym detektywem w roli głównej. 

Akcja książki rozgrywa się w małym kanadyjskim miasteczku, Three Pines, gdzie społeczność jest ze sobą ściśle związana, wszyscy wiedzą niemal wszystko o pozostałych mieszkańcach, przyjaźnie i antagonizmy przetrwały lata, a ludzie kochają, pragną i nienawidzą, tak jak w każdym innym miejscu na świecie. Mimo to, okazuje się, że czasami nienawiść przybiera okrutne wymiary, bezlitosne i interesowne. Pewnej niedzieli zostają znalezione zwłoki jednej z mieszkanek miasteczka. Emerytowana nauczycielka, Jane Neal została odnaleziona w lesie, a wkrótce po przybyciu policji, pierwsza diagnoza jest jednoznaczna: ofiara została postrzelona z łuku. Do akcji wkracza inspektor Gamache, wraz ze swoim zespołem, gdzie nowym nabytkiem jest agentka Yvette Nichol, która przysporzy swojemu szefowi wielu trosk.

Zespół policyjny rozpoczyna żmudne śledztwo, musząc najpierw pokonać niechęć eklektycznej społeczności do współpracy i podzielenia się swoimi sekretami. Sama postać Jane jest wielce tajemnicza, okazuje się, że krótko przed tragiczną śmiercią ofiara zgłosiła na konkurs swój obraz, zatytułowany „Dzień targowy”, który od razu wzbudził wielkie kontrowersje. Ale w końcu jury przyjęło dzieło nauczycielki. Kolejną niespodzianką było to, że Jane zaprosiła wszystkich do siebie, tuż po otwarciu wystawy. To również był ewenement, bo pomimo wielu przyjaźni, np. z Clare, nikt nigdy nie był w jej domu. 

Tajemnice wypływają na światło dzienne, jedna za drugą, antagonizmy się nasilają, tropy mylą, podejrzani zmieniają jak w kalejdoskopie, a w tym wszystkim porusza się jak ryba w wodzie Armande Gamache. Który w dodatku musi radzić sobie z niesforną młodą agentką, która go zawodzi niemal na każdym kroku.
Akcja tego kryminału toczy się wolno, autorka snuje swą opowieść o życiu w małym miasteczku, wtrącając jednak drobne smaczki, które utwierdzają czytelnika w przekonaniu, że to tylko cisza przed burzą. Intryga jest zawiła i sięga wielu lat wstecz, a historia pokazuje, że czas wcale nie leczy ran i można pamiętać krzywdy przez wieki. 

„Martwy punkt” to świetnie skonstruowana opowieść kryminalna, z dobrze osadzonym wątkiem społeczno-obyczajowym. A także z ciekawie zarysowana postacią głównego bohatera, inspektora Gamache, który troszkę przypominał mi Herkulesa Poirota (na pewno nie z wyglądu, bo różnią się diametralnie), ale z kurtuazyjnego podejścia do toczonego śledztwa, ludzi i wnikliwego umysłu. Polecam, dobra kryminalna zabawa.

wtorek, 10 lipca 2012

Gabriela Gargaś "W plątaninie uczuć"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Feeria.

Gabriela Gargaś to autorka powieści „W plątaninie uczuć”, którą właśnie skończyłam czytać. Wcześniej zadebiutowała książką „Jutra może nie być”, jednak nie miałam okazji jej czytać. Teraz, dzięki propozycji wydawnictwa Feeria, najnowsza powieść tej autorki trafiła do mojej biblioteczki. I bardzo dziękuję wydawnictwu, że zaproponowało mi lekturę tej książki, bo znając siebie, po przeczytaniu opinii czytelniczek na obwolucie, nie sięgnęłabym po tę opowieść. Może jestem trochę uprzedzona do historii, w której bohaterkami są przyjaciółki, ich problemy, zmagania z codziennością. Ale teraz już wiem, że to całkiem inna opowieść i na pewno wiele by mnie ominęło, gdybym nie zagłębiła się w historii o Dorocie, Hance i Kalinie.

Trzy kobiety, trzy historie, trzy różne charaktery i jedna wielka przyjaźń. Taka na śmierć i życie. Dosłownie.
Dorota to niepracująca mama dwójki małych chłopców, żona zapracowanego Roberta, który woli brać nadgodziny, niż wracać do domu pełnego pieluch, płaczu, rozrzuconych zabawek. A już wkrótce znajdzie sobie coś lepszego niż nadgodziny w biurze.
Hanka to pracoholiczka, spędza po dwanaście godzin w szklanym budynku korporacyjnego molochu, uprawia  szybki seks z równie zapracowanymi „białymi kołnierzykami” i nosi w sercu tajemnicę. Skłócona z siostrą, rzadko odwiedza dom rodzinny, tęskniąc za bliskimi.
Kalina to młoda bizneswoman, rozwijająca sieć ekskluzywnych butików. Żyje w nieformalnym związku z Piotrem, czekając na jakiś ruch z jego strony. Gdy spotyka swoją dawną wielką miłość, Krzysztofa, zaczyna mieć wątpliwości co do swojego wyboru i to powoduje w jej życiu wiele zawirowań.  W dodatku nadal nie może porozumieć się z ojcem, a już wkrótce odkryje jego tajemnicę sprzed lat.

To tylko ogólny zarys sytuacji, z jaką spotykamy się na początku powieści. Potem wnikamy w życie każdej z kobiet, poznając ich smutki, marzenia, pragnienia.  Podczas lektury przeżywamy prawdziwy emocjonalny rollercoaster, wpadając wraz z bohaterkami w coraz trudniejsze sytuacje i starając się znaleźć jakieś najmniej bolesne wyjście. Myślałam, że taka opowieść nie będzie w stanie mnie zainteresować na tyle, że chciałabym czytać ją cały czas. Jednak człowiek uczy się przez całe życie i to była kolejna nauczka. Nie oceniaj książki po okładce, nie sugeruj się opisem, nie ulegaj stereotypom. 

„W plątaninie uczuć” to wciągająca powieść, miejscami radosna, innym razem wzruszająca aż do łez, które przyznam się, naznaczyły moje policzki podczas lektury. Energetyczny język, krótkie rzuty fabuły na każdą z bohaterek, dużo humoru, jeszcze więcej uczuć, sprawiają że książkę się pochłania i przez ten czas żyje życiem Doroty, Hanki i Kaliny. Gorąco polecam, naprawdę fantastyczna lektura. I nie tylko dla kobiet, panowie wiele by się z niej dowiedzieli, a może i nauczyli. Oj tak!