Witam!
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kocyk, który zrobiłam dla małego Olusia. Spytacie kto to Oluś? To mały synek mojej koleżanki. Ma już prawie sześć tygodni :-) Wiedziałam, że będzie nowy człowieczek już dość dawno, więc zabrałam się za pracę gdzieś przed sześcioma miesiącami, ale jak to bywa szło powoli. Tak naprawdę dużą część zrobiłam w ciągu ostatnich dwóch tygodni, gdy było postanowione, że będą odwiedziny. Czyli nic nowego, wszystko na ostatnią chwilę. Wzór (według TEGO wzoru) został wybrany, przez mojego starszego Syna, jest dość mięsisty więc kocyk raczej na zimę, a nie na ciepłe letnie wieczory. To może zaprezentuję, wprawdzie zdjęcia robione w deszczu, no może w takim małym kapuśniaczku, ale innej opcji nie było :-)
Kocyk rozłożony był trudny do sfotografowania z powodu braku odpowiedniego ekspozytora. Poniżej moje próby pokazania go w całości
To jeszcze zbliżenie na wzór:
oczywiście nie zrobiłam całego motka :-) tylko kilka okrążeń.
A tak wygląda na kocyku, nie jest idealna, ale jest :-)
Na dzisiaj kończę, bo muszę jeszcze wysupłać dwukolorową frywolitkę, a na razie mam bardzo mało i kłopoty koncepcyjne, albo raczej zmieniające się koncepcje.
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia :-)
Justyna
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kocyk, który zrobiłam dla małego Olusia. Spytacie kto to Oluś? To mały synek mojej koleżanki. Ma już prawie sześć tygodni :-) Wiedziałam, że będzie nowy człowieczek już dość dawno, więc zabrałam się za pracę gdzieś przed sześcioma miesiącami, ale jak to bywa szło powoli. Tak naprawdę dużą część zrobiłam w ciągu ostatnich dwóch tygodni, gdy było postanowione, że będą odwiedziny. Czyli nic nowego, wszystko na ostatnią chwilę. Wzór (według TEGO wzoru) został wybrany, przez mojego starszego Syna, jest dość mięsisty więc kocyk raczej na zimę, a nie na ciepłe letnie wieczory. To może zaprezentuję, wprawdzie zdjęcia robione w deszczu, no może w takim małym kapuśniaczku, ale innej opcji nie było :-)
Kocyk rozłożony był trudny do sfotografowania z powodu braku odpowiedniego ekspozytora. Poniżej moje próby pokazania go w całości
To jeszcze zbliżenie na wzór:
Kocyk dziergało się bardzo przyjemnie, lubię mieć taki większy projekt po który mogę sięgnąć, gdy nie mam pomysłu na próbowanie czegoś nowego. Jedynie czego nie lubię to skończyć, bo jest wówczas taka jakaś dziwna pustka. Może to głupie, ale tak czasem mam.
Żeby więc całkiem nie skończyć wymyśliłam, że czas nareszcie zrobić sobie metkę. Kiedyś Renia pokazywała, jak można ją zrobić przy pomocy foli naprasowywanej na materiał. Kupiłam nawet przy okazji jakichś pasmanteryjnych zakupów tasiemkę. Z braku foli sięgnęłam jednak po transfer na nitro (według tego przepisu) i mam. Zrobiłam sobie spersonalizowaną tasiemkę z moim nickiem i avatarkiem :-)
oczywiście nie zrobiłam całego motka :-) tylko kilka okrążeń.
A tak wygląda na kocyku, nie jest idealna, ale jest :-)
Na dzisiaj kończę, bo muszę jeszcze wysupłać dwukolorową frywolitkę, a na razie mam bardzo mało i kłopoty koncepcyjne, albo raczej zmieniające się koncepcje.
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia :-)
Justyna