Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 października 2017

Złota polska jesień :-)

Złota polska jesień :-)
Witajcie :-)
Złota polska jesień, to chyba moja najbardziej ulubiona pora roku :-) Już taka spokojniejsza, a nie zachłanna jak młodość wiosenna, nie taka rozdmuchana jak lato, a jeszcze nie tak zimna jak zima, więc ją uwielbiam. Pogoda wiadomo, nie zawsze nas rozpieszcza, ale kilka dni ładnych dostaliśmy. Dzisiaj jest już zupełnie inaczej, ale może jeszcze wróci. Postanowiłam ten czas uczcić jakimiś nowymi ozdobami ogrodowymi, a że akurat na blogu DIY, pojawił się tutorial na gipsową dynię, to niesiona natchnieniem zrobiłam lekki przegląd w garażu, bo porządki to chyba za duże słowo i odkryłam: resztę gipsu, masy szpachlowej i fugę w proszku. Wszystko przeterminowane, a kupione coś około 9-10 lat temu, więc nikt już tego nie będzie używał, ale ja owszem. Postanowiłam spróbować, mimo iż przepis mówił o kleju gipsowym, ale co tam, najwyżej się nie uda, ale ….. Udało się super, dyńki są, nawet mają drobne szlaczki w zależności od użytych pończoch (w szufladzie, też był przegląd). Zdecydowałam się na pomalowanie, bo różniły się kolorami. Dynie moje cudnie się zaprezentowały w jesiennym ogrodzie, a nawet mogłabym napisać, że pięknie obrodziły :-)





Część zamieszkała na tarasie:


a część od frontu:



w towarzystwie hortensji i wrzosów :-)



Na ten frontowy parapet może jeszcze coś dostawię, ale to w zależności od weny. Wcześniej stawiałam tutaj wiedźmę z papierowej wikliny, ale już się nie nadawała, więc trzeba by zrobić nową. Do wiedźmy miałam duży sentyment, bo to jedna z pierwszych prac pokazanych na tym blogu LINK, a było to już prawie cztery lata temu, wow. Ok, nie ma co sentymentalizować. Dzisiaj o dyniach. Są, leżą i będą jakiś czas jeszcze zdobić.
Na tym kończę, pozdrawiam serdecznie

i do zobaczenia wkrótce

Justyna


sobota, 29 marca 2014

Industrialne bransoletki

Industrialne bransoletki
Witam!
Dzisiaj był piękny, słoneczny dzień. W zasadzie cały spędziłam na pracach ogrodowych, a mianowicie z synem doprowadzaliśmy trawnik do stanu rokującego poprawę, ponieważ został on (trawnik) niemiłosiernie poryty przez krety. Zaprzyjaźniłam się z grabiami, ale już mnie tak ręce bolą, że nawet z trudem mogę utrzymać szydełko, ale może dam radę coś napisać :-)
Chciałam pokazać pracę przygotowaną specjalnie na wyzwanie urodzinowo-muzyczne Art-Piaskownicy pt kolory Maryszy. Są tam piękne barwy: niebieski, żółty, miętowy i różowy oraz piosenka która z przymrużeniem oka pokazuje jak można zginąć, w sumie głupio zginąć jeśli się jest nieostrożnym,  z muzyczką bardzo wpadającą w ucho. A ja wymyśliłam to:


Bardzo prosty zestaw bransoletek, oczywiście recyklingowych. Na starych kołkach od już nadgryzionej zębem czasu bransoletki (z poobdrapywanym lakierem) naciągnęłam włóczkowe sznurki nakręcone na młynku dziewiarskim. Żeby było bardziej industrialnie i żeby zamaskować łączenie sznurka, dołożyłam zwykłe nakrętki. Kolorów jest więcej, ale tak jest bardziej uniwersalnie, a zresztą  ludzików też było więcej.



Słowo się rzekło, zgłaszam bransoletki na wyzwanie Art-Piaskownicy Kolory Maryszy


Na dziś już kończę, do zobaczenia wkrótce. Mam pomysł na cykl postów, ale o tym może jutro :-)
Dziękuję, że zaglądacie i że zostawiacie ślad/ślady Waszej obecności.


niedziela, 16 lutego 2014

Igielnik i pudełeczko - recykling

Igielnik i pudełeczko - recykling
Witam!
Na mobilizację do powstania dzisiejszej pracy miały wpływ dwie rzeczy: po pierwsze - zgłosiłam się do zabawy - wyzwania na blogu Asia Majstruje pt. 12 projektów dla domu, a po drugie potrzeba. Jak zapewne dobrze wiecie, być może macie tak samo, wszystko się może przydać i wiele rzeczy jest potrzebnych a to do wykręcania rurek z papierowej wikliny, a to szydełka w różnych rozmiarach, a to igły, szpilki itd. Postanowiłam więc, zainspirowana Waszymi pięknymi pracami, zrobić recyklingowy  igielnik i pojemnik na szpilki. Użyłam do tego pudełeczek po zużytych kremach, sznurków, włóczek i różnych ozdóbek. Oczywiście kilka razy przerabiałam, poprawiałam, upiększałam i wyszło tak.
Igielnik:


i pojemnik na szpilki (z niego jestem bardziej zadowolona)

 

Do jego wykończenia użyłam bransoletki, której tak naprawdę nigdy nie nosiłam i sówki znalezionej w szufladzie (nie wiem skąd ją mam)

 

A tak prezentują się razem:


i na miejscu docelowym (aczkolwiek na razie docelowym, bo przymierzam się do głębszego przemeblowania i organizacji mojego miejsca pracy)


Plan więc jest, tylko trzeba go jeszcze zrealizować, ale pomysły też są, to powinno być dobrze :-) Swoje pudełeczka zgłaszam też na wyzwanie "Żyj kolorowo #9" kawowo, cynamonowo, kakaowo z bloga Pomorskie Craftuje
A na koniec kilka zwiastunów kolejnych prac:

co to będzie? pytanie dość łatwe :-)











A i bym zapomniała: wiosna się przebija w moim ogrodzie - przebiśniegi :-)


Pozdrawiam i do zobaczenia :-)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

T-shirtowy dywanik

T-shirtowy dywanik
Witam!
Dzisiaj zapowiadana wczoraj, a już, albo nareszcie skończona praca użytkowa. A nie tylko zabawa i zabawki. Od jakiegoś czasu denerwował mnie dywanik w łazience, kiedyś był niebieski, ale zrobił się szaro-bury. W związku z tym postanowiłam zrobić nowy, moją sprawdzoną techniką szydełkowo-t-shirtową. Muszę się jednak przyznać, że jedną włóczkę "makaronową" kupiłam :-( Zostałam za to oczywiście obśmiana przez moich Synków, że gdzie moja idea itd. Na usprawiedliwienie dodam, że to z braku materiału, a i tak dużo t-shirtów zostało pociętych. Szczerze mówiąc sama byłam zaskoczona, że aż tak dużo. W zamierzeniu miały być paski i są, bo na kafelkach są właśnie elementy paskowate. Zobaczcie sami co mi wyszło... daje po oczach!


a tu w zbliżeniu "skomplikowany" wzór półsłupkowy



 i moje próby obróbki zdjęć: miało być jeszcze podpisane przed/po, ale muszę nad tym popracować


Na koniec dodam, że z Rodziną to najlepiej na zdjęciu. A dlaczego, bo oczywiście mój Synek musiał skrytykować:" no wiesz Mamo, jak tak staję bosą stopą to nie jest gładkie". Na co ja błyskotliwie odparowałam, że to taki zamierzony efekt - "masaż szydełkowy" za który wielu płaci, a Wy macie gratis.
Tym akcentem żegnam się dziś i idę nastrajać się do pracy, bo jutro już koniec maratonu długich weekendów, niestety :-(
Mówię jednak do zobaczenia :-)
A i zgłaszam swój dywanik do zabawy Asi z bloga Asia-majstruje "12 projektów dla domu".

sobota, 9 listopada 2013

Moja pierwsza TOREBKA i na bis

Moja pierwsza TOREBKA i na bis
Witam!
Jak pisałam w poprzednim poście, dużo jest prac zaczętych i się wykańczają. Na dodatek w głowie mam pełno nowych pomysłów, a czasu.... jest ile jest. Są przecież także inne obowiązki. Dziś jednak jest sobota i wykorzystałam światło słoneczne, przez chwilę świeciło nawet słońce, do zrobienia kilku zdjęć.  Za tło posłużuło mi drewno przygotowane do palenia w kominku. To w sumie takie nawiązanie: drewno-papier-gazety-recykling. Wydaje mi się także, że na zewnątrz zdjęcia wychodzą ładniej niż w domu, chociaż dużą rolę odgrywa tu pewnie moja niedoskonałość.
Ale do rzeczy! Dziś chciałabym się trochę cofnąć w czasie i pokazać moje wakacyjne wyroby, a mianowicie TOREBKI. Jak pisałam w pierwszym poście, moim nauczycielem papierowej wikliny była Magda Godawa, słynna Makkirequ. Po pierwsze dlatego, że przygotowała bardzo przejrzyste filmiki na stronie inspirello, a po drugie że to właśnie jej torby-torebki były dla mnie ogromną inspiracją. Ale się rozgadałam.....
Pierwsza torba powstała z dwóch papierowych kółek połączonych materiałem od dawna leżącym na stryszku. Został on z tak zwanego przydziału (dawne czasy) i przeznaczony był na płaszcz. Wykorzystałam tylko niewielki jego kawałek. Zmusiłam się do przeproszenia z maszyną do szycia. Nie jestem w tym dobra, ale trochę, głównie na wprost potrafię. Wszyłam nawet zamek, jednak na podszewkę już moich umiejętności mi nie wystarczyło.  Wyszło tak:




Tu na zbliżeniu widać, że z dbałości o szczegóły zrobiłam fibzdaczek do zamka :-) widać także że nie znałam jeszcze kleju na gorąco i całość zszyłam żyłką wędkarską mojego syna. Nie dość, że się napracowałam, to jeszcze nie wyszło idealnie. Ale teraz już wiem :) Z innych zastrzeżeń, jest troche za duża, no cóż to tzw frycowe.


Pomimo "pewnych niedoskonałości" moja torebka zrobiła furorę tak dużą, że postanowiłam zrobić kolejną dla koleżanki. Dla siebie też jeszcze zrobię, a tą zostawię na pamiątkę.
Tym razem jako element łączący użyłam paska zrobionego na szydełku z pociętych t-shirtów. Sporym kłopotem w takiej technice są uszy, bo trzeba znaleźć t-shirty bez szwów (i jeszcze odpowiedni kolor), bo nie ma lewej strony i nie ma gdzie schować łączeń. Na szczęście (nie sądziłam że to napiszę) moi chłopcy szybko rosną i jest sporo ich za małych koszulek, tak więc udało się dobrać. A oto efekt:



Torebka jest już u nowej właścicielki (podobała się bardzo), ale niestety nie zrobiłam zdjęć już całkowicie skończonej. Te umieszczone tutaj, też są takie robocze, ale tylko takie mam. Brakuje jej jeszcze uszu, ale zapewniam że w oryginale są. Tym razem torebka ma podszewkę, kieszenie wewnętrzne i całość jest połączona klejem na gorąco (łatwiej i ładniej). Może zresztą poproszę koleżankę o zdjęcie całości, to dorzucę.
Zrobiłam jeszcze kilka innych torebek, ale bedę je publikować systematycznie.
Jeszcze raz dziękuję Makkirequ


czwartek, 7 listopada 2013

Varia - kilka zaczętych prac :-(

Varia - kilka zaczętych prac :-(
Witam!
Dzisiejszy dzień jest taki typowo listopadowy, więc nic tylko siąść i pisać, albo druga opcja to napalić w kominku i usiąść przy nim z robótką w ręce. Można jeszcze postawić lampkę dobrego wina, dołożyć kochanego mężczyznę, tudzież innych członków rodziny itd. Zresztą to zupełna dowolność. 
Chciałam pokazać, że powstają różne rzeczy, czasem są to większe, czasem małe projekty, ale i tak czasu nie wystarcza. Ale od początku. Mamy w kuchni na krzesłach takie poduszki, żeby było wygodnie w tyłeczek. Przyznaję się, kiedyś kupiłam :-( jednak są już nadszarpnięte zębem czasu, więc postanowiłam się zrehabilitować i dorobić im koszulki. Nazbierałam trochę t-shirtów (dzięki sąsiadom za wsparcie), nie było łatwo bo to jeszcze kolor itd. Stanęło na tonacji lila-fiolet i szarości wszelakie. Narobiłam się przy cięciu koszulek, ale robię szydełkowe kwadraty, a z nich mają być krzesełkowe koszulki. Oto kilka z nich:





A to próbne złożenie:


Jeszcze trochę roboty zostało, ale już coś widać. Trzeba dorobić jeszcze siedem kwadratów. Krzeseł jest 4, więc 9x4 to 36. Mam 29, jak nic jeszcze 7. Potem połączyć, dorobić boki i dół. 
Jako kolejną robótkę chcę zrobić dywanik łazienkowy - szydełkowy. Mam już materiał, niestety kupiłam, bo już nie mam t-shirtów, a była posezonowa wyprzedaż.



I kolejna już prawie skończona praca, to drugi koszyk na włóczki. Jeszcze tylko pomalować, zaprezentuję zwiastun:


Jak widać, wiele już prawie, ale jeszcze tylko... Biorę się więc do pracy i do zobaczenia.





środa, 30 października 2013

Kosze,koszyki ....

Kosze,koszyki ....
Witam wszystkich!
Dzisiaj chciałabym pokazać moje wyroby, które powstały aby miejsce pracy było ładniejsze, ale i bardziej funkcjonalne. Są one wykonane z papierowej wikliny, bo jest to moja ulubiona technika i cały czas jeszcze się w niej szkolę.
Na początek pojemnik na długopisy. Aby go urozmaicić, dodałam paski z rurek malowanych, zresztą sami zobaczcie


Do kompletu zrobiłam wizytownik, czyli "trzymadełko" na wizytówki. Powstało ono ze starego, nieaktualnego już poradnika i ramki na zdjęcia. Pomysł podpatrzyłam na stronie życie rzeczy. Myślę, że gdyby książka miała więcej stron, wizytownik byłby jeszcze fajniejszy, ale i tak spełnia swoją rolę.


Zrobiłam także segregator na różne dokumenty. Tu zaczęły się schody, bo podstawa była prostokątna, a to powoduje konieczność zrobienia równych i kańciastych boków. To mi sprawia trudność, a dopiero niedawno (już po zakończeniu tej pracy) pojawił się post na blogu BluReco o ładnym wykończeniu brzegu - polecam. Ja na pewno spróbuję, muszę jeszcze to poćwiczyć :-) Drugim problemem okazał się skośny brzeg. Teraz na to patrząc myślę, że lepiej by się prezentował z grubszym zakończeniem, a nie takim bladym pojedynczym, na coż .... Może jeszcze dorobię nowy, taki do kompletu z pojemnikiem na długopisy?


Następnie postanowiłam zrobić kosz na śmieci, taki na różne papiery, papierki i tzw suche śmieci. Wzięłam na wzór plastikowy kosz moich synów i cierpliwe rureczkami... Tutaj zrobiłam już zakończenie potrójnym warkoczem, też według tutorialu BluReco. Kosz ma wysokość 35 cm i jestem z niego bardzo dumna. Uważam, że w rzeczywistości wygląda lepiej, tu w zdjęciu zabrakło chyba skali, do porównania wielkości. Warkocz jest bardzo fajny i wbrew pozorom prosto się go robi. Natomiast ostatnio przeczytałam na którymś z blogów, że można zwilżać rurki, żeby się lepiej układały. Nie wiem nigdy nie próbowałam, a Wy?






Na koniec trzeba było trochę ozdób, czyli moje ukochane kwiaty, kwiatki itp. Powstały więc dwie osłonki na doniczki, wysokości 15 cm.



Obie powstały z ulotek znanych marketów, które dotychczas zaśmiecały nasze osiedle, a teraz ... pełen upcykling.  Poniżej z roślinami.



Ogólnie moje "pracowe" wyroby zrobiły furorę wśród kolegów.
Na dziś to tyle, wracam do domowych obowiązków.
Następny post chyba będzie jeszcze o Halloween, to przecież niedługo.
Do zobaczenia więc :-)