Zapragnęłam tylko dla siebie , tak tylko dla siebie nowy sweterek. Bo zimno, bo oczywiście nie mam w czym chodzić...bo bo..
Robiąc dla innych, od razu wiem co ma być, bynajmniej mam zamysł...jednak dla siebie jestem niezdecydowana.Wiem przy tym jedno, lubię gryzące, nawet i ''stare odmiany'' moheru że tak powiem.priorytet z włosem miał być.
Okazja do sprawdzenia nadażyła się szybko, gdyż na wrześniowym pikniku w Amegra
miałam stosy wspaniałości przed sobą.
Wraz z Kingą wypatrzyłam nitki, z wieszaka porwałam odpowiednie druty...bo przecież jak każdy rękodzielnik, nigdy nie ma ich za dużo..i zaczęłam...
Polecam ten Prym,tylko trzeba pamiętać o dobrym wkręceniu żyłki, bo niestety może się stać ups..Ja po odległym zdarzeniu za każdym razem sprawdzam.
Prym , prym jest dobry.
Na zbliżeniu pokazuję próbkę , przed rozpoczęciem udziergu.
W skrócie, próbka zrobiona, centymetr jest, zamysł jest, wymiary są, no dobra, jak zwykle na oko..no prawie.
zaczęłam od góry, bo po co zszywać, tym bardziej że miał być z połami..
Mój ulubiony wzór.
i do przodu. Na pikniku zrobiłam "do rękawów", resztę robiłam w domu. Oczywiście robiłam go równolegle z innymi projektami, tylko ogrom zajęć i komplikacje z pracy spowodowały brak aktywności blogowej.
czyż nie wychodzi wspaniale...
gotowy, chodzony, obfotografowany przez Karolinę w parku Bródnowskim.
Pozdrawiam was serdecznie.
Superaski! ♥
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę.Dobrze się nosi.Alpaka trochę gryzie,a ja to lubię 😋
UsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
Usuń