W drodze do parku byliśmy świadkami sceny ulicznej, wbrew pozorom wcale nie rzadkiej.
Na trawniku leżał mężczyzna, obok klęczał drugi, próbując nawiązać z leżącym jakiś kontakt.
Na jezdni stał trzeci, prawdopodobnie wyglądał karetki, bo ciągle zerkał a to na trawnik, a to na drogę i patrzył na zegarek.
Jak zwykle w takich przypadkach zebrali się także gapie i dało się słyszeć rzucane co chwila uwagi:
- Pijak jeden, południa jeszcze nie ma, a już pijany!
- Pijak też człowiek, a może zasłabł?
- Pijany czy trzeźwy, pomocy udzielić trzeba.
- Nie zostawisz pani jak psa na trawniku!
- Pijanych to do izby wytrzeźwień...
Była w naszym mieście Izba Wytrzeźwień, ale uchwałą Rady Miasta zlikwidowano. Nie wiem czy z oszczędności czy z innej przyczyny, w każdym razie osoby nietrzeźwe wozi teraz pogotowie ratunkowe , a klienci karetek obsługiwani są w szpitalu na cito.
Krąży nawet dowcip lokalny, że jeśli chcesz być przyjęty bez kolejki w szpitalu, upij się solidnie, ktoś wezwie pogotowie i zajmą sie tobą od razu jak należy.
Nie wiem jak zakończyła się ta historia, pewne jest, że zdarzają się zasłabnięcia na ulicy , które przypominają nieprzytomność spowodowaną pijaństwem...
Moja kuzynka pracowała kiedyś jako inkasent parkingowy. pewnego dnia znaleziono ja, leżącą na trawniku, o małe co nie została okradziona, bo ludzie myśleli, że popiła w pracy i trzeźwieje. Okazało sie, że miała wylew krwi do mózgu. Zanim udzielono jej pomocy, stan był już poważny i do dziś nie uzyskała pełnej sprawności.
Aby wyczerpać temat - wypada jeszcze naświetlić, jak to wygląda z punktu widzenia pacjenta czekającego w izbie przyjęć.
Znajoma zawiozła chorego męża, bo czuł się coraz gorzej, czekali na oględziny lekarskie. Gdy mąż wszedł do gabinetu, żona czekała w poczekalni, a z pokoju obok dochodziły jakieś hałasy, krzyki, drzwi otwierały się i zamykały. Przybiegł sanitariusz do pomocy kolegom.
Nagle na korytarz wyszedł lekarz i poprosił znajomą, aby zmieniła miejsce oczekiwania, bo w sali mają agresywnego pijanego mężczyznę i może być nieprzyjemnie lub nawet niebezpiecznie...
Zdziwiona przesiadła się daleko od tej sali i pomyślała sobie - czy szpital powinien zastępować izbę wytrzeźwień?