W codziennym pędzie zapominamy czasem, co nas w życiu ukształtowało, skąd czerpaliśmy wartości. Gdy jest się bardzo młodym i przeżywa bunt wobec świata tradycyjnych wartości, nie chce się widzieć prawd oczywistych, a mianowicie tego, że niemal wszystkie zasady, które stały się naszym drogowskazem wynieśliśmy z domu, jakiekolwiek by one nie były. Dziś, gdy sama mam dorosłego syna , wspominam te wszystkie chwile z dzieciństwa, które mnie ukształtowały. A że dziś Dzień Taty, to siłą rzeczy większość z nich związana jest z moim tatą. Swego czasu zresztą spędzałam z Nim więcej chwil i miałam lepszy kontakt, niż z mamą.
To On zabierał mnie na wycieczki i zaraził zamiłowaniem do zwiedzania, przed snem opowiadał bajki przez siebie wymyślone, kupował mundurek do szkoły, smażył niedzielne jajecznice, pastował podłogi, opiekował się chorą teściową i 2 dzieci, bo mama pracowała w innym mieście. Uczył uczciwości i szacunku dla starszych i przełożonych. Pamiętam jak powtarzał: To, że z szefem piłem wczoraj po godzinach piwo, nie oznacza, że w pracy jutro powiem do niego po imieniu. To z Tatą pływaliśmy kajakiem po jeziorze, zabierał mnie na środek akwenu i uczył pływać. Zapisał mnie do klubu osiedlowego, abym zaraziła się pasjami różnymi, opowiadał o swojej młodości, o książkach, które czytał, o marzeniach, które przeszły gdzieś bokiem.
Do dziś jest bardzo aktywny społecznie i zakochany w swojej działce, zawsze pogodny, mimo wszystko...