Pokazywanie postów oznaczonych etykietą akcje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą akcje. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 grudnia 2024

Oblicza biedy

Okres zimowy, a zwłaszcza okołoświąteczny sprzyja różnym akcjom charytatywnym. Jesteśmy wręcz epatowani obrazami w mediach, zbiórkami wszędzie i na wszystko, plakatami, balami na cele wzniosłe, aukcjami itp.

Publikowano niedawno raport o biedzie w Polsce, z którego wynika smutny obraz społeczeństwa, dotyczy to zwłaszcza ludzi starych, na zasiłkach, rentach ze starego portfela, schorowanych i samotnych, ale są też podobno w Polsce głodne dzieci. Co jest o tyle oburzające, że oprócz 800+ i  zasiłków dla rodzin niżej uposażonych, jest jeszcze opieka społeczna, śniadania i obiady w szkołach, dotacje na dożywianie. Znałam kiedyś rodzinę, w której matka dysponowała kwotą 6 tysięcy na dzieci, oprócz alimentów, a już w połowie miesiąca , najstarszy syn pisał do ojca, że nie ma w domu nic do jedzenia. Tutaj więc żadna pomoc finansowa nie była w stanie poprawić sytuacji. 

Nie zawsze bieda bywa wyznacznikiem pomagania. Czasem pomoc potrzebna jest ludziom, opiekującym się obłożnie chorymi. Znam przypadek matki, której syn potrzebuje opieki, także nocnej, ona więc nie pracuje, mąż haruje za dwoje. Gdy kobieta była po operacji bioder, nie należała się jej pomoc pielęgniarska, bo syn dostaje zasiłek, który na zatrudnienie prywatnej pomocy nie wystarcza. Mąż musiał wziąć urlop,  potem pomagali znajomi....

Czy zauważyliście, że obraz biedy w mediach łączony jest z brudem, niechlujstwem, bałaganem...
Przecież wielu biednych ma czyste domy, sami są schludni, oszczędni, nie biegają po instytucjach by wzbudzać współczucie. Jeden z reportaży ukazał dwie panie potrzebujące pomocy. Pomagać jest szlachetnie, ale czy nie dziwi obraz zlewu pełnego brudnych naczyń, walające się po meblach ubrania, brudna podłoga i drzwi?
Inny pokazuje matkę sześciorga chyba dzieci, dom wymagający remontu. Wiadomo, sama kobieta nie poradzi. Opowiada, że trudna sytuacja, bo mąż zmarł 3 lata temu, tragedia. Tylko jedno mi się nie zgadza. Mąż nie żyje od 3 lat, a na kolanach kobiety niemowlak. Ciąża nie trwa dwa lata...

Moi dziadkowie żyli skromnie, ale dbali o czystość, naprawiali przedmioty i cerowali ubrania. Gdy przyszło do wymiany pieców w całej kamienicy, inspektorzy mieli wątpliwości czy dziadkom piec wymieniać, bo w dobrym jeszcze stanie. Na to babcia, że ich piec ma tyle samo lat, co wszystkie inne, ale czysty i reperowany.

Wchodzę na stronę akcji charytatywnej. Przeglądam charakterystyki rodzin z mojej okolicy. Jedna z rodzin - wielodzietna, ojciec "poza domem" , matka opiekuje się dziećmi, żyje z bezrobotnym partnerem, z którym ma kolejne dziecko... znowu coś mi się tu nie zgadza.

Jeden z podopiecznych Szlachetnej Paczki wychodzi z bezdomności, bo dostał mieszkanie socjalne, ale nie stać go na remont. I to rozumiem, bo to i koszty spore i pomoc fizyczna potrzebna.

Ilu biednych, skromnych ludzi żyje na granicy ubóstwa i tu jednorazowa pomoc na święta nie poprawi ich sytuacji, kiedy muszą wybierać miedzy kupnem butów, a zakupem leków na receptę. Nie mieści mi się w ogóle w głowie, jak można systemowo nie waloryzować starych emerytur, gdy miliardy wydawane są na inne cele, nie zawsze uzasadnione priorytetami społecznymi. Przecież ci ludzie pracowali latami, często tracąc zdrowie, a dziś muszą korzystać ze stołówek Caritasu...



Zdarzają się wypadki i katastrofy, choroby i pożary, przesądzające o dalszych losach całych rodzin. Zdarzają się także osoby , które przerasta funkcjonowanie w społeczeństwie i bez pomocy z zewnątrz nie poradzą sobie z samodzielnym życiem. Ale od tego są instytucje i pomoc zorganizowana, asystenci rodzin. Powstają centra opiekuńczo-mieszkalne, gdzie umożliwia się samodzielność osobom z niepełnosprawnościami. 
Z drugiej strony, wybudowano u nas za grube miliony dom dla matek z dziećmi i kobiet ciężarnych, który stał pusty wiele miesięcy. Zapadła decyzja, by przekształcić go w dwa domy dziecka. Czyżby przeszacowano potrzeby w tym temacie? 

Kiedyś umówiłam znajomą na spotkanie w sprawie pracy, dzieci podrosły, deklarowała chęć podjęcia pracy. Zapytałam kogo trzeba, poleciłam, ustaliłam termin - okazało się, że nawet nie stawiła się na rozmowę.... no cóż, łatwiej pewnie było składać wnioski o zapomogi.

Pomaganie jest szlachetne, ale nie można żerować na wrażliwości darczyńców poprzez zmanipulowany obraz zjawiska. Nie zawsze pomocą będzie konkretna kwota, nie każdy dobrze wykorzysta dary materialne, wielu nie uszanuje pomocy danej na tacy. Często taka polityka powoduje wzrost roszczeniowości w pewnych grupach społecznych.

Dziś na spacerze mijały mnie kolejne grupy młodzieży z puszkami. Pod sklepami stoją przedstawiciele różnych organizacji lub żebrzące kobiety z dziećmi. Zbierają szkoły, przedszkola, harcerze. 

A, i jeszcze nagrody za pomaganie...
Pomagamy dla nagród, medali, zdjęć na ściance? Lokalna telewizja donosi o wzniosłej uroczystości z wręczaniem nagród za pomaganie, czy nie lepiej fundusze wydane na organizację takiej  imprezy dołożyć do wspomnianego pomagania?

Takie refleksje nachodzą mnie ostatnio, żeby nie było za lukrowo ... bo życie to nie tylko lukier i miód.

wtorek, 19 kwietnia 2022

Nie tylko polityka...

 Gdy męczą doniesienia o wojnie i kłótnie polityków, zaglądam na lokalne strony internetowe w poszukiwaniu doniesień o tym, co dzieje się w kraju, bo przecież nie tylko pomagamy uchodźcom, śledzimy front wojny w Ukrainie, są jeszcze inne aspekty życia.

Swoją drogą , trudno o konkretne informacje z kraju. Tylu reporterów, dziennikarzy w każdej stacji radiowej , telewizyjnej , internetowej, a my ciągle karmieni jesteśmy informacjami głównie o wypadkach drogowych, pożarach, zaginięciach osób dorosłych i dzieci, a kontrowersyjne wypowiedzi polityków zastępują skecze kabaretowe.

Zajrzałam więc, co tam na prowincji ciekawego, wszak nie tylko zbiórki dla Ukraińców i bezdomnych zwierząt.


Taka oto zaczytana ławeczka pojawiła się w moim mieście  przed siedzibą biblioteki publicznej.
Projekt nawiązuje do "Dziwnego ogrodu" Józefa Mehoffera.
Obok ławki dostępny jest kod QR, dzięki któremu można pobrać audiobooki dla dzieci i dorosłych, repertuar zmienia się co miesiąc.
Sprawdziłam propozycje: baśnie dla dzieci, utwory klasyków polskich i obcych, Platon obok Cervantesa, Balzac obok E. A. Poe.


Oczekiwana i ekologicznie uzasadniona inwestycja w postaci spalarni śmieci, która ma powstać na obrzeżach mojego miasta. Jak zwykle do treści merytorycznych doczepiła się polityka, bo znaleźli się przeciwnicy tegoż pomysłu. Sprzeciw nie dziwi mnie o tyle, że pochodzi z kręgów odmiennej opcji politycznej, niż prezydent miasta , bo wszystko, co robi R. Brejza jest krytykowane przez członków Solidarnej Polski, której przedstawiciel kilka razy odpadł w wyborach na prezydenta miasta.


Nowe pomysły zrealizowano także w starej Kruszwicy. Z okazji 600-lecia nadania praw miejskich siedzibie Popiela, powstała w Mysiej Wieży instalacja oparta na prezentacji legend i wydarzeń z dziejów miasta. Ekspozycja jest interaktywna i obejmuje także podziemia zabytku.


Osoby szukające wrażeń podwójnych mogą przyłączyć się do długoterminowej akcji sprzątania Nadgoplańskiego Parku Tysiąclecia. 
Park jest bardzo rozległy i bogaty w gatunki roślin i ptaków. Śmieci można zbierać symbolicznie na spacerze z rodziną lub w sposób bardziej zorganizowany. Jeśli wybierzemy ten drugi, możemy liczyć na wsparcie dyrekcji Parku , a jeśli udokumentujemy swoje działania, otrzymamy upominek.


Inny projekt wart uwagi to zaangażowanie młodzieży w tworzenie murali w miejscach publicznych. 
Powstanie każdego poprzedzone jest projektowaniem i spotkaniami dyskusyjnymi w zawiązanych grupach artystycznych.


Najbardziej cieszy, gdy pięknieją zaniedbane dotąd części miasta.
W miejsce pustych placów po wyburzonych kamienicach czy nieczynnych targowiskach powstają tzw. miniaturowe parki, skwery, place zabaw.


Wisienką na torcie jest niewątpliwie wystawa otwarta w Muzeum im. Jana Kasprowicza.
Od 14 kwietnia prezentowane są na niej prace Salvadora Dalego, Marca Chagalla i Giorgio de Chirico, inspirowane motywami biblijnymi.

Prace ze zbiorów prywatnych prezentowane  po raz pierwszy w Polsce.

A co ciekawego dzieje się wokół w Waszych miejscowościach?

(informacje i zdjęcia ze stron: inowrocław.pl ; ino-online; inowroclaw.naszemiasto.pl)



poniedziałek, 9 listopada 2020

Szkoda....

Nie ma teatru bez widzów, szkoły bez uczniów, a biblioteki bez czytelników. Biblioteka to nie tylko magazyn książek, a szkolna w szczególności ma zadanie wyjątkowe w pewnym sensie, bo od pierwszych kontaktów dziecka z książką, biblioteką zależy kształtowanie u dzieci zamiłowania do kontaktu z literaturą w ogóle. Dlatego tak ważne są nie tylko wypożyczenia i nudna statystyka, ale kontakty bezpośrednie z czytelnikiem, rozmowy, zabawy integracyjne, konkursy.
Przed pójściem na zwolnienie lekarskie zdążyłam zorganizować pasowanie uczniów klas pierwszych na czytelników, a wypożyczenie pierwszej książki jest zawsze dla dzieci wielkim przeżyciem.

Niestety, z powodów obiektywnych kilka imprez zaplanowanych wcześniej nie odbędzie się, nad czym bardzo boleję, bo jest to najmilsza i najbardziej atrakcyjna dla dzieci forma pracy.

Już wiosną, w pierwszej fazie pandemii zaprzepaszczonych zostało wiele okazji do kontaktów z czytelnikami, udało się jedynie zorganizować konkurs fotograficzny na zdjęcie z ulubionymi książkami. Teraz znowu uczniowie zostają w domu i znowu omija nas to, co wszyscy lubimy.

5 listopada przypada Dzień Postaci z Bajek. Przygotowałam się na tę okazję i choć zwolnienie opiewało na okres do 6 listopada, to planowałam jednak spotkania z dziećmi po powrocie do pracy, a tu znowu szkolny lockdown!

Zawsze też angażowaliśmy się w Szkolny Dzień Życzliwości, a ten przypada 21 listopada. Co roku pod innym hasłem, ale zawsze z jakimś przesłaniem, na przykład wykonanie kartek dla chorych dzieci czy opracowanie szkolnego Kodeksu Życzliwości.




25 listopada, nasz ulubiony dzień czyli Święto Pluszowego Misia. Tu żal podwójny, bo i tak pewnie trudno byłoby zorganizować tę imprezę ze względu na covidowe procedury : zakaz przynoszenia swoich zabawek, jak najmniej zabaw kontaktowych itd. 
Świętowanie online to nie to samo...a lubimy sobie wówczas poszaleć :-)



Mam nadzieję, że może chociaż grudniowy maraton głośnego czytania i akcja wykonania kartek dla Marzycielskiej Poczty i Robótki dojdą do skutku, jak myślicie?
Chociaż, nie wiem czy w czasie pandemii można masowo wysyłać kartki i prezenty?

czwartek, 3 października 2019

Wywołana do odpowiedzi...

Nie czuję się winna tego, co młodzi ludzie, zarzucają nam dorosłym, a nawet zaawansowanym wiekiem, że nie dbamy zupełnie o środowisko?
Nie to, że nie popieram akcji, wieców, festynów w obronie środowiska naturalnego, wręcz przeciwnie, ale...
- segreguję śmieci w miarę sił i możliwości
- używam toreb na zakupy wielokrotnego użytku
- staram się zużywać jak najmniej wody, bo to i rachunki mniejsze
- nie używam plastikowych naczyń, słomek, nie śmiecę na ulicach
- chodzę do pracy zamiast jeździć autobusem, auto wyciągam na wycieczki raz w tygodniu, na elektryczne mnie nie stać
- nie palę w piecu ani w kominku
- nie kupuję napojów w puszkach, plastikach, ani chipsów w wielkich pakach
- nie zmieniam gadżetów elektronicznych co pół roku, bo wyszły nowe, modniejsze i ładniejsze
- nie wytwarzam mebli z palet, bo mi się zwyczajnie nie podobają, ale blatów kuchennych z prawdziwego marmuru ani schodów też nie mam

Na pewno znajdzie się wiele , za co dorosłych pochwalić nie można, mnie pewnie też.

Ale niechaj i młodzi walną się w piersi, bo:
- w szkolnych toaletach mydło w piance leży wszędzie, tylko do mycia nie starcza
- podobnie z ręcznikami papierowymi i papierem toaletowym zużywanym w hurtowych ilościach do równych celów
- woda leje się hektolitrami z kranów, bo kto by pamiętał, by ją zakręcić?
- w plecakach zamiast śniadania słodycze i napoje w plastikach, w koszach na śmieci ( czasem obok) wielkie paki po chipsach, butle po energetykach, kartoniki ze słomką...
- piórniki pełne plastikowych pisaków, mazaków, gumek oraz innych pierdołek niekoniecznie użytecznych

Wymieniać można długo, choćby i takie obrazki:
- dwie panienki wychodzą z lodami ze sklepu, papierki rzucają pod nogi
- z kina wychodzi młodzież, każdy dzierży kartonik z popcornem i plastikowy kubek z colą
- na ławce osiedlowej imprezka, obok ławki, papiery po hot dogach z Żabki, butelki, puszki po piwie
- na imprezach urodzinowych albo pokazy fajerwerków albo lampiony do nieba...
- na festynach, meczach itp. plastikowe kubki i sztućce, ulotki i plakaty drukowane na papierze, odblaski i przypinki z plastiku lub metalu
- na ulicach mojego miasta odbywają się wieczorami wyścigi motocyklowe, a kierowcami nie są emeryci

Każdy z nas jakieś błędy popełnia, więc nie mów mi proszę, kochana młodzieży, że jako seniorka 50 plus jestem winna degradacji środowiska naturalnego, co najwyżej winę ponosimy wspólnie.
Co możemy robić wspólnie, to apelować do rządów całego świata, w tym do naszego rządu, by poważnie i całościowo potraktowały apele o ochronę środowiska, tymczasem pamiętam, jak nasi politycy wysunęli pomysł ograniczenia i likwidacji elektrowni wiatrowych, bo Polska na węglu stoi.

Rozumiem, że są pralki i inne urządzenia eco, ale na czym ma polegać kredyt eco reklamowany przez banki, tego moja wyobraźnia nie ogarnia...

My wszyscy przyjrzyjmy się, jak możemy zmienić nasze zachowania proekologiczne...

środa, 5 grudnia 2018

Serca z papieru ?


Akcja za akcją , do kosza kosz,
Zbieranie darów, do grosza grosz.
W oku kamery, gdy błyska flesz
To jakże hojny każdy z nas jest.

Tymczasem obok , pewnie pod czwartym
Czeka staruszka, serce otwarte,
Lecz oczy smutne, w dłoniach różaniec,
Czeka na próżno czy masz coś dla niej.

A gdy bezdomny w okno zapuka
By ogrzać serce i dłonie,
Co zrobisz, by sumienie oszukać,
Czy siądziesz z nim razem przy stole?

Jesteśmy lepsi, hojni, serdeczni
Gdy święta, choinka za progiem.
Ślemy życzenia naszym najbliższym,
Tęsknimy za podniosłym nastrojem.

W ciemnej uliczce, z dala od kamer
Spotkasz bliźnich z szarym obliczem,
Którzy nie liczą na żaden z darów,
Na miłość świata nie liczą.

Więc zanim włączysz się w ruch pomocy
Spektakularnie, na apel mediów,
Idź z miłosierdziem sam , osobiście
Tam, gdzie smutne mogą być święta.

środa, 10 października 2018

Dla zdrowia...

Jest taka akcja w szkołach, a w zasadzie dwie:
Szklanka mleka oraz Owoce i warzywa w szkole.

Bardzo cenna inicjatywa, nie każde dziecko w domu pije mleko , nie każde dostaje owoce, a warzywa nie przez wszystkich są lubiane.
Jak to z różnymi inicjatywami bywa, akcje są nie do końca przemyślane i z tego, co obserwuję marnuje się wiele naszych wspólnych pieniędzy, bo i mleko i warzywa są oczywiście dla uczniów darmowe, owoce także.

Z dystrybucją już sobie szkoły poradziły, bo musiały, nikt nie pytał i pewnie nie ostatnia to akcja wymyślona dla dobra dzieci ( tak jak darmowe podręczniki), z której zorganizowaniem jak zwykle KTOŚ MUSI SOBIE PORADZIĆ.

W czym problem? Mleko dzieciaki dostają w kartonikach ze słomką, policzcie, ile takich kartoników zostaje na śmietniku po 5 dniach szkoły, gdy uczniów jest ok. 600, a większość mleko pije. Słomki walają się po całej szkole, nie mówiąc o rozlanym mleku, zalanych podręcznikach w plecaku itd.
Trudno jest dopilnować by uczeń wypił swoje mleko na przerwie śniadaniowej i kartonik wyrzucił, nie zawsze w danym momencie dziecko ma na to ochotę, a połączenie zimnego mleka i śliwek, wyobraźcie sobie te dziecięce brzuszki....

Część tych kartoników po mleku zaśmieca ulice, gdy idę do pracy i mijam kolejne szkoły, to szlak znaczony jest kartonikami po mleku, wyrzuconymi kanapkami i owocami.
Czasami są także soki, oczywiście w kartonikach ze słomką, a tyle sie ostatnio mówi o ograniczeniu plastikowych śmieci...

Owoce i warzywa to kolejny problem, kiedyś przyjeżdżały od dystrybutora w zgrabnych pojemniczkach ( niestety plastikowych) - rzodkiewki, winogrona, ogórki, papryka, pomidorki, jabłka w całości...
Teraz pojemniki zastąpiono folią zgrzewaną, więc wyobraźcie sobie, jak wyglądają śliwki czy krojona papryka po kilku godzinach w takiej folii bez tacek...próbowałam, niejadalne. Wszystko zaparzone, zgniecione na miazgę.

Jabłka i gruszki dostarczane do szkoły są chyba najgorszego sortu, po jednym ugryzieniu dzieciaki wyrzucają do kosza. Gruszki nie lepsze, wzięłam do domu kilka, by zmiękły, bo może to późna odmiana, ale nic z tego, nawet po tygodniu były niejadalne.
A może tylko u nas tak jest?

Ktoś za to płaci i to słono pewnie, bo koszt owoców, mycia, porcjowania, pakowania, transportu...

Dlaczego tak marudzę? Bo mnie krew zalewa na takie marnotrawstwo, bo ktoś na górze wymyśla akcje i hasła, a realizację zrzuca na szkoły, nie dokładając do tego etatów.

Te wszystkie zmarnowane owoce i warzywa oraz mleko nie są prezentem od rządu, my wszyscy za to płacimy i nie mamy prawa głosu...

I na koniec pytanie do Was - czy nie zdziwiłby Was w markecie kosz z napisem WYPRAWKA DLA KAŻDEGO UCZNIA i oczywiście zbiórka na ten cel?

wtorek, 6 grudnia 2016

Mikołaju, nie przynoś mi prezentów...

Kiedyś czytałam swojemu synowi, później swoim czytelnikom piękną i mądrą książkę DROGI MIKOŁAJU, PROSIMY NIE PRZYJEŻDŻAJ DO NAS W TYM ROKU....
O czym jest książka?
W dużym skrócie - o listach pisanych przez dzieci do Mikołaja. Zatroskany Mikołaj i jego pomocnicy nie mogą sie nadziwić wzrastającej zachłanności dzieciaków na coraz droższe zabawki, bo nie proszą o misie, słodycze i inne zwyczajne rzeczy, ale o komputery, pieniądze, telefony itd.
Wśród tego ogromu korespondencji znalazł się list grupy dzieci zatroskanych o los swoich rówieśników w krajach trzeciego świata i zrezygnowały z prezentów dla siebie na rzecz pomocy dla głodujących, chorych, bezdomnych na całym świecie.
Stąd właśnie tytuł książki. Mikołaj wraz ze swoimi pomocnikami jedzie do Afryki by kopać studnie, uczyć uprawy roślin, organizuje nauczanie itp.
Zapytałam uczniów, kto byłby w stanie zrezygnować ze swoich prezentów na rzecz osób potrzebujących pomocy? Część dzieci odpowiedziała szczerze, że nie zrezygnowałaby z prezentów, ale chętnie podzieli się pieniędzmi ze skarbonki lub kieszonkowym. Były także dzieci, które bez zastanowienia zaoferowały pomoc, rezygnując z prezentów. Nie wiem, jak mogło być naprawdę, nie wiemy czy sami zrezygnowalibyśmy z prezentów pod choinką.

Piszę o tej książce nie tylko przy okazji Mikołajek, ale głównie dlatego by mieć dobry wstęp dla polecenia akcji charytatywnej FUNDACJI SŁONECZKO.
Najlepiej posłużę się słowami z innego bloga, który propaguje anonimową zbiórkę funduszy:



O jakie tu pieniądze chodzi? O każde! O ten jeden procent z podatku, o drobne na piwo, którego z jakiegoś powodu nie kupimy, o wyraz wdzięczności, którego przyjaciel nie chce przyjąć i nie bardzo wiadomo co z tym zrobić… Ja wiem – powiedz mu, że wpłacisz na Niedźwiadka Koala do fundacji „Słoneczko”.
Czujesz, że masz zobowiązanie wobec przyjaciela i on nie chce tego przyjąć – powiedz mu, że wpłacisz to na fundację „Słoneczko” – i on będzie zadowolony, i Ty, i jeszcze ktoś!
Jeżeli są jeszcze jakieś pomysły na finansowanie Naszego Niedźwiadka, to bardzo proszę!!!


A teraz jeszcze fundacja i konto:
Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „SŁONECZKO”
77-400 Złotów, Stawnica 33A
konto: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010

w tytule wpłaty podać subkonto osoby, której chcemy przekazać naszą wpłatę: 442/P
Można też rozliczyć PIT na stronie fundacji:
Fundacja Słoneczko
KRS: 0000186434


Kto nie chciałby wcielić się w rolę Mikołaja lub jego pomocnika? Ja chyba skorzystam z odpisu podatkowego w rozliczeniu PIT, bo co roku 1% przekazujemy na jakąś organizację, więc teraz nie muszę szukać :-) A jeśli na pomoc czeka jeden z blogerów, to tym bardziej akcja bliska sercu, bo kto jak nie MY?

piątek, 27 listopada 2015

Za stary na misia...

Moja misja w tym tygodniu to Święto Pluszowego Misia i takie misje lubię najbardziej w mojej pracy. Stać się dzieckiem chociaż na kilka godzin w tygodniu i bezwstydnie bawić się, śpiewać o Colargolu, wyzwalać w dzieciakach salwy śmiechu do łez.
z biurokratycznego punktu widzenia jestem kiepskim bibliotekarzem, bo wolę pracę z czytelnikiem i promocję czytelnictwa od ksiąg inwentarzowych, protokołów i jałowych kurso-konferencji.
Ale powoli przestaję chyba pasować do tego świata, bo okazuje się, że nawet młodzi czytelnicy robią się coraz dziwniejsi. Niektórzy przychodzą do czytelni porozmawiać, a nie poczytać, w Internecie słuchają muzyki lub oglądają filmiki o grach, zamiast szukać informacji o świecie, w książkach szukają ilustracji, a nie tekstu... ale w osłupienie wprawiła mnie sytuacja następująca: wchodzę do sali umówiona na zajęcia z uczniami II klasy. Dzieci poproszone zostały o przyniesienie na lekcję swoich pluszaków. Okazało się, że chłopcy niemal w całej ich liczbie nie przynieśli maskotek(jeden pożyczył od siostry, ale chowa pod ławką).Pytam: chłopaki, co się dzieje? zapomnieliście?! Przecież mamy Święto Pluszowego Misia!
A oni mi na to: Nie zapomnieliśmy, JESTEŚMY ZA DOROŚLI NA ZABAWĘ MISIAMI. To dla małych dzieci i co to za święto?
Gdybyście mieli wątpliwości, to nie chodzi o uczniów II klasy gimnazjum, ale o 8-letnie dzieci, a niektóre 7-letnie, bo zaczęły szkołę w wieku 6 lat. Pocieszyło mnie tylko to, że bawili się świetnie, historii Puchatka słuchali z zapartym tchem i nic nie wskazywało na to, że są zbyt starzy by bawić się misiami. Dodam, że zjawisko powtórzyło się w kilku klasach. Zdarzyły się nawet jednostki zbyt "stare" na zabawy w kręgu, że o kolorowankach nie wspomnę. To ja już nie wiem: bać się czy martwić? Bo ja na widok słodkich pluszaków w sklepach staję się na chwilę dziecinna i muszę chociaż pomacać, a tu słyszę:za dorośli...
Niechaj się więc ludzie z kręgu pana Prezesa nie martwią o Gender, tacy 8-letni macho potrafią przerazić dojrzałe kobiety...

czwartek, 18 czerwca 2015

Hołd dla biurokracji

Rozesłano wici, że ruszyły pieniądze dla bibliotek szkolnych na zakup książek. Niewtajemniczonym objaśnię, że najpierw powstał narodowy program rozwoju czytelnictwa, w ramach którego kasę miały dostać TYLKO biblioteki publiczne, ale po licznych protestach i akcjach bibliotek szkolnych rozszerzono program ŁASKAWIE na biblioteki szkolne. My czyli bibliotekarze zorganizowaliśmy ogólnopolskie wybory książek, aby nasi czytelnicy mogli zaproponować książki, jakie mają znaleźć się w bibliotekach.
Pod koniec maja pojawiła się wiadomość, że stosowne rozporządzenia podpisano i pieniądze zaczną trafiać do bibliotek szkolnych, ale.....pod pewnymi warunkami. Dyrekcje szkoły muszą wypełnić odpowiednie kwestionariusze, które przesyłają do swoich OP(organów prowadzących), którymi jak zwykle sa władze samorządowe, znane z braku kasy na wszystko, a na oświatę zwłaszcza. Zapytacie w czym problem, skoro pieniądze daje ministerstwo?
Bo ministerstwo daje tylko część, a OP ma dołożyć resztę. To jeszcze nic (chociaż z forów bibliotekarskich wiem, że już niektórzy samorządowcy szukają sposobów jak tu się wymigać), do oficjalnych pism dyrektorów szkół trzeba dołączyć: opinię Rady Rodziców, opinię Rady Pedagogicznej, opinię Samorządu Uczniowskiego oraz opis biblioteki szkolnej.
Brakuje mi tylko opinii proboszcza stosownej parafii oraz komitetu osiedlowego. Doprawdy nie wiem co wymienione podmioty mają opiniować, ale chyba nikt tego nie wie! My natomiast wiemy, co nasi uczniowie chcą czytać, jakich książek poszukują i w jakich imprezach bibliotecznych lubią uczestniczyć. Kiedy te pieniądze dostaniemy i pod jakimi dodatkowymi warunkami tego nawet wróżki nie wywróżą...
A mogło być tak pięknie:


O wyborach książek już pisałam , ale zainteresowanych odsyłam do najnowszych ciekawostek, a warto zajrzeć Tutaj

niedziela, 31 maja 2015

Groza nie czytać...

Pod takim hasłem odbywała się Noc Bibliotek czyli cykl imprez wieczorno-nocnych w bibliotekach całej Polski. Piszę o tym, bo mam w tym przedsięwzięciu malutki udział. Akcja zaczynała sie niesmiało, przybywało partnerów medialnych i miejscowości, które dołączały do akcji. W rezultacie zgłosiło się prawie 600 bibliotek z najmniejszych nawet miejscowości. U mnie nie udało się w tym roku dołączyć, bo mieliśmy wcześniej zaplanowany Festiwal Nauki, ale impreza ma stać się cykliczną, więc wszystko przed nami. Zainteresowanych odsyłam na stronę organizatora, bo teraz czekamy na relacje z nocy bibliotek. Zdziwicie się, ile pomysłów i zapału mają bibliotekarze i czytelnicy.
Jeśli już mowa o książkach i bibliotekach, to pojawiło się ostatnio światełko w tunelu, zwłaszcza dla bibliotek szkolnych. Uczestniczyliśmy w wielu akcjach w obronie bibliotek szkolnych(był pomysł, aby je zlikwidować), w ogólnopolskich wyborach książek, robiliśmy listy książek naszych marzeń i wreszcie dotarły do szkół pisma polecające stworzenie preliminarzy zapotrzebowań na literaturę, bo ministerstwo wysupła jakieś fundusze.
Kropla drąży kamień...
Kiedyś pokusiłam się o układanie krótkich wierszyków na wzór moskalików i lepiejów Szymborskiej, bo taki pomysł znalazłam na blogu jednej ze szkół.Jest to świetna zabawa, polecam wszystkim, którzy lubią rymować. A oto moje przykłady:

KTO POWIEDZIAŁ, ŻE CZYTANIE STRATĄ CZASU
TEN NAROBI SOBIE W ŻYCIU AMBARASU,
KTO PO KSIĄŻKI ZAŚ NIE SIĘGA WCALE,
TEMU DZIURY ZROBIĄ W MÓZGU ROBALE.

LEPIEJ CZYTAĆ KSIĄŻKI I WZROK NADWERĘŻYĆ
NIŹLI NA LENISTWIE CZAS WOLNY MITRĘŻYĆ.

Rzucam wyzwanie wszystkim chętnym: spróbujcie i przyślijcie w komentarzach, temat dowolny, zapraszam!

Wierszyk Gabrysi został uwieczniony na plakacie:

wtorek, 17 lutego 2015

Gwiazdy pomagają...

Pomaganie uszlachetnia, uwrażliwia, często powoduje, że przestajemy narzekać na swoją sytuację, bo przecież inni maja gorzej, a nie narzekają. Wiele jest fundacji, osób, organizacji służących pomocy w różnych aspektach. Niestety obserwuję też tzw. gwiazdy, inaczej celebrytów, którzy chcą się przypomnieć lub wypromować dzięki akcjom charytatywnym. Osoby takie nie oferują konkretnej pomocy, tylko jak podkreślają, użyczają swej znanej twarzy i nazwiska dla promocji idei. Czasami tak bywa, że znana postać kieruje uwagę innych na to, co mówią zwykli ludzie. Wczoraj zwrócił moją uwagę spot, na którym Robert Lewandowski przemawia w imieniu chłopca z Syrii czy Libii, wokół którego giną ludzie. Głosu nieznanego nikomu malucha nikt nie usłyszy, ale Lewy ma jakąś siłę przebicia.
Bardzo szanuję działalność takich osób, jak Janina Ochojska, Anna Dymna, Jerzy Owsiak, którzy wiele swego życia poświęcają autentycznie na pomaganie konkretnym ludziom. Natomiast żenują mnie gwiazdorskie chwyty typu: oddam suknię na aukcję, wylicytujcie moje pióro wieczne, kupcie mój autograf, kto da więcej... Bo dawać to mamy my, szara masa, którą zachwycić winien gest celebryty, on dał gadżet - wy płaćcie.
Bogata Angelina Jolie podróżowała po Afryce, bo współczuła głodującym dzieciom, jeden z drugim pojechał na Ukrainę, żeby strzelić sobie sweetfocię na tle barykady, pani Kwaśniewska odwiedzała strajkujące pielęgniarki w geście solidarności, podczas gdy jej okulary przeciwsłoneczne kosztowały więcej, niż pensja pielęgniarki.A już do furii niemal doprowadziło mnie stwierdzenie, że Naomi Campbell walczy z ebolą na wybiegu! Czyli, że co robi? Może mi ktoś wyjaśni...
Do hojnych gestów namawiają różne media, a ile księgowość tychże mediów przekazała dla potrzebujących? mamy wysyłać esemesy, też parę razy wysłałam, ale gdy obejrzałam program o tym, ile z tych esemesów trafia naprawdę do potrzebujących i jakie pomaganie ma autentycznie sens, to trzy razy się zastanowię, zanim ulegnę presji szumnych akcji i spektakularnych zbiórek.