Jednak to właśnie te ulotne posmaki, które towarzyszą zarówno pięknym, jak i bolesnym przeżyciom, powodują, że czujemy się tak osierocone, niespokojne, tak przepełnione tęsknotą, że wreszcie musimy podążyć za naszą dziką, zwierzęcą naturą. Wtedy pędzimy do lasu, na pustkowie, w śnieg i biegniemy szybko, oczami przeszukując ziemię; nasłuchujemy, szukamy w dole i w górze; szukamy wskazówki, śladu, znaku, że ona wciąż żyje, że nie straciliśmy szansy. A kiedy wypatrzymy jej ślad, iście po kobiecemu gnamy, by ją dogonić, sprzątamy na biurku, zrywamy związki, czyścimy umysł, przechodzimy na następną stronę, przerywamy wszystko, łamiemy zasady, zatrzymujemy świat, bo nie poradzimy sobie bez niej ani chwili dłużej".
[Biegnąca z wilkami, Clarissa Pinkola Estes]
Słowa te chyba nie wymagają komentarza.
Chętnie zacytowałabym tu dużo więcej... a czytam dopiero Wprowadzenie ;)...
PS. dnia 1.09.2007
Nie wiem jak to się stało... nie wyszłam poza wprowadzenie... kiedyś na bank wrócę do tej książki.